- Nie trzeba. Poradzę sobie. - widziałam jak Justin wywraca oczami i kręci głową.
- Daj spokój jesteś przemoczona i przemarznięta. Wsiadaj - spojrzałam w dół na chodnik oblizując mokre od deszczu, a także drżące z zimna wargi i przygryzłam je od środka nie wiedząc co mam zrobić. - Bo zaraz tam podejdę i sam wsadzę cię do środka.
- Dobra - zrezygnowana wywróciłam oczami i zrobiłam dwa kroki do przodu łapiąc za drzwi podczas gdy Justin się wyprostował wciąż nie spuszczał ze mnie wzroku.
Wślizgnęłam się na siedzenie zamykając za sobą samochód, a chłopak odchylił się do tyłu szukając czegoś i po chwili podał mi miękki koc.
- Masz okryj się tym. - pokiwałam głową zrzucając torbę pod nogi i zapięłam pas, a następnie owinęłam się kocem podczas gdy Justin podkręcił ogrzewanie.
- Dziękuję. - szepnęłam drżącym głosem czując na sobie jego wzrok, a on ruszył z piskiem opon uśmiechając się delikatnie.
- Nie ma za co. Masz ochotę na ciepłą kawę? - skinęłam niepewnie głową wciąż trzęsąc się z zimna chociaż nie powiem było mi już trochę cieplej.
W samochodzie panowała cisza, którą co chwile przerywały moje zgrzytające zęby i warkot silnika, ale mi to nie przeszkadzało i najwidoczniej Justinowi też nie bo cicho nucił coś sobie pod nosem kołysząc się na boki.
Zacisnęłam lewą dłoń na udzie przymykając oczy i starałam się uspokoić drżące z zimna ciało, ale nie pomogło mi w tym nawet pocieranie prawą dłonią lewego ramienia.
- Hej, dobrze się czujesz? - otworzyłam oczy spoglądając w lewo, a chłopak zerkał na mnie co chwile ze zmartwieniem wymalowanym na swojej idealnej twarzy i przełykając ślinę pokiwałam szybko głową.
- Tak, tylko...trochę mi zimno. - posłałam mu delikatny uśmiech pociągając nosem, a jego następny ruch sprawił, że moje serce niemal stanęło by sekundę później przyspieszyć swoje bicie i pędząc z prędkością światła.
Wyciągnął prawą rękę w stronę mojego uda i złapał za moją lewą dłoń łącząc nasze palce razem, a po moim ciele rozeszła się fala gorąca, gdy zaczął masować ją kciukiem.
- Lepiej? - przymknęłam uchylone usta widząc jego uśmiech, a także uniesione brwi i potrząsnęłam głową wyrywając się z szoku.
- Lepiej - chrząknęłam przełykając ślinę i przeniosłam wzrok przed siebie kątem oka zerkając na nasze splecione dłonie, które leżały na moim lewym udzie.
Ale co z Seleną? On ma dziewczynę.
To przyjacielski gest.
Tak, jasne. Poza tym wy nie jesteście 'przyjaciółmi'.
Westchnęłam ponieważ po raz kolejny głos w mojej głowie miał rację i zagryzłam od środka wargi przekręcając głowę w lewo, bo Justin zatrzymał samochód otwierając okno po swojej stronie.
Byliśmy w drive thru w Starbucksie.
- Poproszę dwie kawy - przechylił się lekko w lewo i puszczając kierownice podrapał się pod policzku - Jaką chcesz? - Zwrócił się do mnie posyłając mi uśmiech, a ja wzięłam głębszy wdech zastanawiając się co bym wypiła.
- W sumie cokolwiek, byleby tylko było gorące. - zaśmiałam się, a Justin skinął głową i odwrócił się w stronę kobiety w okienku, która dziwnie nam się przyglądała.
- Dwie Cappuccino.
- Dobrze - wbiła coś w kasę i gdy zapytał czy to wszystko, a szatyn skinął głową posłała mu zalotny uśmiech - Zapraszamy do następnego okienka i proszę przygotować 8 dolarów i 78 centów.
Justin nie zamykając okna ruszył do przodu, gdzie wskazała rudowłosa kobieta i gdy podjechaliśmy do drugiego okienka puścił moją rękę, żeby odebrać zamówienie.
- Dwie Cappuccino... To będzie 8.78 - chłopak skinął głową odbierając kubki i podał mi je, a sam wyciągnął portfel z kieszeni płacąc.
Zamknął okno i ruszył do przodu nie chcąc reszty, a następnie zatrzymał samochód kawałek dalej, żeby móc spokojnie wypić kawę.
- Dobra, to teraz do domu, tak? - zapytał patrząc na mnie, a ja podałam mu kubek i przełknęłam ślinę kręcąc głową.
- Nie mogę wrócić jeszcze do domu - upiłam łyk kawy, która była bardzo gorąca i ciepło rozeszło się po moim żołądku.
- Czemu?
- Bo jest 11.40, a do 14.25 powinnam być w szkole. - westchnęłam oplatając dłońmi kubek, a Justin pokiwał głową ze zrozumieniem.
- To co robimy?
- My? - zaśmiałam się. - Już i tak wystarczająco mi pomogłeś. Wiesz co... - postanowiłam, że nie będę go dłużej wykorzystywać i zaczęłam odpinać pas. - Pewnie masz dużo pracy, nagrywanie i te sprawy, więc nie będę cię zatrzymywać.
Obserwował mnie bardzo dokładnie ze ściągniętymi brwiami.
- A ty co zrobisz? - wzruszyłam ramionami odkładając koc na tylne siedzenie i puściłam pas łapiąc za torbę.
- Posiedzę w Starbucksie - wymyśliłam na poczekaniu, a Justin zaśmiał się kręcąc głową.
- Nie ma mowy. Zapinaj pas z powrotem - teraz to ja ściągnęłam brwi, a on przeniósł wzrok przed siebie i odpalił samochód.
- Bo jedziemy? - spytał jakby to było bardzo oczywiste, a ja jestem głupia bo w ogóle spytałam.
- No dobrze, ale gdzie? - otworzył szufladkę na kawę i wstawił tam kubek, a ja posłusznie zapięłam pas wciąż patrząc na niego zdziwiona.
- Do mnie.
~*~
- Serio tak powiedziała?! - spytałam między salwami śmiechu, a Justin pokiwał głową trzymając się za brzuch, który zapewne bolał go od 15-minutowego śmiechu.
- A najlepsze jest to, że nie miała pojęcia, że za nią stoję! - parsknęłam śmiechem kręcąc głową i otarłam łzy spoglądając na chłopaka.
- Nie no muszę ją kiedyś poznać. Ta mała jest zabójcza.
- A żebyś wiedziała. Ona i Jaxon to są nieźli agenci - uśmiechnęłam się dopijając ciepłą herbatę i spojrzałam na godzinę.
- Ja już się muszę zbierać... - Justin powędrował wzrokiem w miejsce na które ja spoglądałam i wziął głębszy wdech, a następnie uśmiechnął się do mnie.
- Odwiozę cię. - pokręciłam głową podnosząc się z jego łóżka, tak szybko, że niemal dresowe spodnie które mi pożyczył spadły mi na podłogę.
- Nie, już i tak bardzo mi pomogłeś. Kupiłeś mi kawę, za którą tak nawiasem mówiąc muszę ci oddać, pożyczyłeś mi swoje ciuchy, a do tego przetrzymałeś mnie u siebie w domu do 15.10. - zaczęłam wyliczać, a szatyn uśmiechnął się również wstając.
Był wyższy ode mnie więc musiał schylić głowę, żeby spojrzeć mi na twarz, a ja swoją musiałam lekko unieść, żeby dobrze go widzieć.
- To mogę zrobić jeszcze tą jedną rzecz. - uśmiechnęłam się szeroko, kręcąc głową z politowaniem i zabrałam swoje jeszcze wilgotne ciuchy z krzesła na którym powiesiłam je zaraz po tym jak Justin osuszył mi je w suszarce.
- Dobra, niech ci będzie - ruszyłam w stronę wyjścia zabierając pod drodze swoją torbę, a chłopak ruszył za mną.
- A i nie musisz mi oddawać za kawę. - odwróciłam się gwałtownie na pięcie tak, że niemal Justin się ze mną zderzył i odchrząknęłam przełykając ślinę, gdy był tak blisko mnie.
- Dobrze, w takim razie następnym razem ja płacę. - uśmiechnęłam się unosząc brwi przez co nie mógł się nie zgodzić i pokiwał głową kapitulując.
- Potraktuje to jako zaproszenie - uśmiechnęłam się jeszcze szerzej i zeszłam schodami na dół do ogromnego holu, a Justin szedł zaraz za mną. - O nie.
- Co się stało? - odwróciłam się do tyłu i zobaczyłam, że chłopak przystanął spoglądając za okno.
- Paparazzi - jęknęłam przełykając ślinę, a następnie przeniosłam swój wzrok na Justina.
- Co teraz?
- Spokojnie coś wymyślimy - uśmiechnął się do mnie, a ja odpowiedziałam mu tym samym.
- Wiesz... mogę wyjść tyłem i sama wrócić do domu. - szepnęłam, a Justin podszedł bliżej mnie kręcąc głową.
- Zapomnij, Shawty. - rozejrzał się dookoła i zlustrował mnie wzrokiem od góry do dołu, a ja uśmiechnęłam się gdy nazwał mnie 'shawty'. Kiedyś często tak do mnie mówił. - Założysz moją bluzę, kaptur i okulary, a wtedy nikt cię nie pozna.
Pokiwałam głową, bo to faktycznie mogło się udać. Miałam na sobie szare dresowe spodnie Justina, jego czarny T-shirt i teraz będę miała jeszcze jego bluzę, wszystko było na mnie trochę za duże, więc nikt nawet nie pozna, że jestem dziewczyną.
- Jejku niedługo wyniosę całą twoją szafę jak tak dalej pójdzie - zaśmiałam się zakładając fioletową bluzę, którą podał mi chłopak i zapinając ją usłyszałam jego słodki śmiech.
- Cóż moje ciuchy leżą na tobie lepiej niż na mnie. Masz jeszcze to - uśmiechnęłam się biorąc od niego jego czarną czapkę typu fullcap z białym napisem 'DOPE'.
- Chciałbyś - pokręciłam głową zakładając na nią czapkę daszkiem do przodu, a następnie zarzuciłam na nią kaptur. Justin podał mi okulary przeciwsłoneczne chociaż na dworze wciąż padało, więc szybko wsadziłam je na nos, a gdy byłam już gotowa do wyjścia rozłożyłam ręce na boki i obróciłam się wokół własnej osi.
- I jak wyglądałam? - złapałam za daszek czapki robiąc kaczy dzióbek, a Justin głośno się zaśmiał.
- Jak Ryan albo Chaz - wywróciłam oczami chociaż on nie mógł tego dostrzec przez okulary i skrzywiłam się zakładając ręce na biodra.
- Miałam nadzieje, że wyglądam bardziej jak jakiś gangster - jęknęłam, a Justin podszedł do mnie i kładąc dłoń na moich plecach obrócił mnie tak, że ramie w ramie ruszyliśmy w stronę drzwi wyjściowych.
- Chodź, gangsterze - uśmiechnęłam się dumnie, ale zanim wyszliśmy na zewnątrz stanęliśmy przed drzwiami, żeby chłopak mógł mi udzielić ostatnich wskazówek.
- Moi ochroniarze stoją na zewnątrz. Jeśli nie chcesz mieć jutro przed domem tabunu dziennikarzy to trzymaj głowę nisko i choćby nie wiem co nie patrz w obiektywy. Tylko idź prosto do mojego samochodu, okej? - pokiwałam głową oddychając głęboko, a Justin potarł moje ramiona dodając mi otuchy - Spokojnie będę tam z tobą.
- Łatwo ci mówić - burknęłam, a on wzruszył ramionami i wziął kluczyki od swojego samochodu, podczas gdy ja bardziej naciągałam kaptur na twarz.
- Gotowa? - skinęłam głową, a szatyn otworzył drzwi i od razu podeszła do nas dwójka groźnie wyglądających mężczyzn.
Schyliłam głowę dodatkowo zasłaniając twarz swoimi ciuchami, a Justin położył swoją dłoń na moich plecach i poprowadził mnie w stronę samochodu.
Szłam zupełnie na oślep widząc tylko chodnik i modliłam się w duchu, żeby żadnej z nich nie zobaczył mojej twarzy, bo moje życie było by wtedy skończone.
Skrzywiłam się słysząc krzyki blisko mnie, ale w mgnieniu oka ochroniarz Justina zbliżył się do mnie osłaniając mnie przed intruzami, a Justin objął mnie mocniej dodając otuchy.
- Justin tutaj!
- Justin, kto to jest?!
- Bieber, spójrz tutaj!
Paparazzi nie dali by mi żyć i doskonale zadawałam sobie z tego sprawę dlatego też nie odsłoniłam twarzy nawet wtedy kiedy Justin wpuścił mnie do samochodu. Gdy tylko usłyszałam, że zamyka drzwi z mojej strony, po chwili otwiera ze swojej i siada za kierownicą odetchnęłam z ulgą.
- Szaleństwo, co? - pokiwałam głową słysząc trzaśnięcie drzwi i ryk silnika, więc bardzo ostrożnie zapięłam pas - Z drogi!
Usłyszałam krzyk Justina i stukanie jego palców o kierownicę, a gdy tylko do moich uszu dotarł pisk opon, a samochód ruszył do przodu podniosłam głowę odsłaniając twarz.
- Jejku, współczuję ci. - Justin westchnął, a ja spojrzałam na jego skupioną na drodze twarz.
- Dzięki. Teraz tylko musimy ich zgubić i zmienić samochody. - otworzyłam szerzej oczy i westchnęłam pocierając czoło.
- Gdybym wiedziała, że tak będzie to bym wymknęła się tym tyłem. - szepnęłam ale Justin mnie usłyszał i spojrzał na mnie na ułamek sekundy.
- Zdajesz sobie sprawę z tego, że bym cię złapał? - prychnęłam krzyżując ręce na piersiach.
- Tak jasne.
Przez całą drogę rozmawialiśmy jak za starych dobrych czasów. Justin dokończył opowiadać mi historię o swoim rodzeństwie, opowiadał o koncertach, o Selenie i ich problemach. A gdy spytałam dlaczego mi o tym mówi i czy nie boi się, że komuś o tym opowiem, powiedział, że mi ufa.
Ufa mi.
Co prawda w życiu bym tego nikomu nie powiedziała, ponieważ umiem trzymać język za zębami, a poza tym on zawsze mógł mi powiedzieć wszystko tak samo jak ja jemu.
Wszystko?
No dobrze, prawie wszystko.
- Na pewno nie chcesz wejść? - spytałam odpinając pas, a Justin lekko się skrzywił.
- Z chęcią, ale muszę coś jeszcze załatwić. - zagryzłam dolną wargę i pokiwałam ze zrozumieniem głową otwierając drzwi - Ale spokojnie, jeszcze cię odwiedzę.
- Trzymam cię za słowo poza tym muszę ci oddać ciuchy. - uśmiechnęłam się szeroko, a chłopak odpowiedział mi tym samym pochylając się lekko w moją stronę, żeby przytulić mnie na pożegnanie.
Również się nachyliłam obejmując go i przejechałam dłonią po jego placach wdychając jego ładny zapach, a gdy tylko się od niego odsunęłam zaczęłam wychodzić z samochodu.
- Hej, Alex?
- Hm? - zatrzymałam się pochylając lekko zanim zamknęłam drzwi i ściągnęłam brwi czując jak deszcz pada na moje plecy.
- Tęskniłem za tym. - wskazał palcem między naszymi osobami i uśmiechnęłam się czując jak czerwień oblewa moje policzki, a moje serce o mało co nie wyskoczyło z klatki piersiowej.
- Tak, ja też. Pa, Justin - trzasnęłam drzwiami i odwróciłam się idąc w stronę ganku, a za sobą usłyszałam pisk opon przez co uśmiech sam wpełzł na moją twarz.
_____________________________________________
Hej, hej, hej!
Co tam ?
Mam nadzieję, że tęskniłyście trochę ;)
Nie, no żartuje :)
Liczę na to, że rozdział się wam spodoba.
Dajcie znać co o nim sądzicie, bo dla mnie osobiście nie jest taki zły.
Dziękuję, za te wszystkie miłe komentarze :)
Uwielbiam was ;*
PLUS dziękuję za te ponad 6,4 tys wyświetleń!
Dziękuję dziękuję dziękuję!
Genialneeee <3
OdpowiedzUsuńSuper :)
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze genialny. ;)Kocham go. <3 Pozdrawiam ! ;*
OdpowiedzUsuńŚwietne !!
OdpowiedzUsuńŚwietny
OdpowiedzUsuńbardzo fajny rozdział, szybko się czyta, wciąga :D daj szybko następny, czekam i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńSupcio :))
OdpowiedzUsuńSuper :-P możesz informować na tt??? @Juju_Laugh
OdpowiedzUsuńWow świetny ;** Z niecierpliwością czekam. Powoli się rozkręca.
OdpowiedzUsuńZauważyłam, że nie masz zwiastunu.
OdpowiedzUsuńJeśli chcesz to zapraszam do nas !
Zamów u KADU;*, a na pewno nie pożałujesz ;D
http://mania-zwiast.blogspot.com/
fajny fajny serio, caly czas tu wchodze sprawdzic czy nie dodalas nowego :) to kiedy mozna sie spodziewac? pozdrawiam! :3
OdpowiedzUsuń