środa, 23 października 2013

20. He's not yours

Oderwałam swoje usta od ust Justina uśmiechając się szeroko i otworzyłam powoli oczy od razu natrafiając na jego piwne tęczówki. Jego lewa dłoń gładziła mnie po prawym policzku, który był lekko zarumieniony, a prawa zaciśnięta była ma moim lewym biodrze.
- Idziecie czy nie?! Zaraz zaczynamy oglądać! - zaśmialiśmy się patrząc na drzwi zza których dało się słyszeć krzyk Ryana, a ja pokręciłam głową i zaczęłam podnosić się z szatyna leżącego pode mną na łóżku. 
- Czekaj jeszcze chwilę - chłopak złapał mnie za rękę, a ja spojrzałam na niego unosząc brew i cofnęłam się lekko w tył, gdy poniósł się z dużego łóżka stając na przeciwko mnie.
Obserwowałam go uważnie, a on pochylił się i pocałował mnie w czoło, następnie przeplótł swoje palce z moimi, więc zdziwiona spojrzałam na nasze dłonie, ale przeniosłam wzrok ponownie na jego twarz. 
- Za parę dni mam urodziny i chciałbym, żebyś przyszła - spojrzał na mnie z takim wyrazem twarzy, że moje nogi zmiękły, a ja nie mogłabym odmówić nawet gdyby od tego zależało moje życie, więc uśmiechnęłam się kiwając głową.
- Jasne, że będę. Ktoś musi sprać cię pasem osiemnaście razy - uśmiechnęłam się wzruszając ramionami, a Justin zaśmiał się kręcąc głową i oblizał wargi, na które od razu padł mój wzrok. 
- Możesz mnie bić kiedy tylko zechcesz - uniosłam w górę lewą brew kiwając głową w zamyśleniu, a on uważnie mi się przyglądał.
- Na pewno skorzystam. A teraz chodźmy na film - pociągnęłam go w stronę drzwi, a gdy je otworzyłam puściłam jego dłoń i wyszłam z pokoju stając na środku korytarza. 
Spojrzałam w prawo i w lewo nie wiedząc, w którą stronę mam iść, żeby trafić do pokoju w którym była prywatna sala kinowa Justina, a za sobą usłyszałam parsknięcie. 
- Tędy - chłopak wyminął mnie z uśmiechem łapiąc za prawą dłoń i pociągnął mnie lekko w prawo, więc podążyłam za nim z uśmiechem pozwalając mu się prowadzić.
- Znalazłabym - szatyn odwrócił głowę w moją stronę i posłał mi kpiące spojrzenie, a ja wywróciłam oczami wzdychając - w końcu! 
- Tak jasne, kiedyś na pewno - zatrzymał się przed podwójnymi drzwiami i otworzył je wpuszczając mnie do środka - panie przodem. 
- Cóż za dżentelmen - burknęłam i jak go mijałam to uderzyłam go lekko w brzuch, a gdy usłyszałam jego cichy jęk uśmiechnęłam się sama do siebie.
- Za co to? - weszłam do wielkiej sali, w której już siedziała reszta, a Ryan próbował uruchomić film grzebiąc przy sprzęcie znajdującym się zaraz pod wielkim białym ekranem.
- Korzystam z twojego przyzwolenia - wzruszyłam od niechcenia ramionami i spojrzałam na uśmiechającą się do mnie Jess, która siedziała koło Alfredo.
- No w końcu jesteście! Mizialiście się chyba z 3 godziny! - przeniosłam wzrok na Chaza mrużąc oczy i spiorunowałam go wzrokiem co kompletnie zignorował wpychając sobie do buzi garść popcornu.
- A co zazdrosny? - Justin zamknął drzwi i minął mnie rozsiadając się wygodnie na jednym z foteli, a ja poczułam jak na moich policzkach pojawiają się rumieńce chociaż tak naprawdę nic złego nie robiliśmy.
I zdecydowanie to nie były trzy godziny tylko może z 15 minut jak nie mniej! 
Postanowiłam dyskretnie rozejrzeć się dookoła. Zdecydowanie dominujące kolory w tym pomieszczeniu to biel, brąz a także trochę czerwieni.
Białe zasłony na jednej z białych ścian, tej na przeciwko drzwi, cztery skórzane fotele koloru brązowego stojące przed dużym białym ekranem, brzoskwiniowo-brązowa wykładzina, małe światełka na suficie, czerwono złote poduszki na fotelach i mały wózek w którym można było zrobić popcorn. To wszystko wyglądało niesamowicie. 
- Zrobiłem! - spojrzałam na Ryana, a on podniósł się wyrzucając ręce w górę i odwrócił się na pięcie. 
Dumny i szeroki śmiech, który zagościł na jego twarzy zniknął gdy zobaczył Justina siedzącego na ostatnim wolnym fotelu w pomieszczeniu. 
Ktoś chyba do końca nie przemyślał tego, gdzie kto usiądzie. 
- Ej, stary! To było moje miejsce - Ryan wskazał palcem na fotel, a Justin szybko zeskoczył z niego jak oparzony i zaczął dokładnie go oglądać, więc uniosłam brwi obserwując całą tą scenkę.
- Ty, popatrz - piosenkarz odwrócił się w stronę podchodzącego do niego przyjaciela i uśmiechnął się szeroko, a ja schowałam dłonie do przednich kieszeni spodni powstrzymując śmiech - nie widzę, żeby było na nim twoje imię. 
- Kto pierwszy ten lepszy - odburknął Butler i obydwoje tak stali ze skrzyżowanymi ramionami na torsach mierząc się wzrokiem, więc postanowiłam wykorzystać tą okazję i szybko opadłam na fotel, o który tak zawzięcie się kłócili. 
- Ej! - spojrzeli na mnie, a ja zarzuciłam nogi na lewy podłokietnik, gdzie było miejsce na napój i oparłam się plecami o drugi kładąc głowę na lewym ramieniu Jess, która chicho chichotała.
- No co? Kto pierwszy ten lepszy - wzruszyłam ramionami i uśmiechnęłam się szeroko, spoglądając na Justina, a później na Butlera - Nie, Ryan? 
- Ja tam jednak myślę, że zmieścimy się oboje - nie zdążyłam nic powiedzieć, bo Justin z szerokim uśmiechem na ustach pochylił się i wsunął lewą rękę pod moje plecy, a prawą pod moje zdjęte kolana, a następnie bez niczego wyprostował się podnosząc mnie ze sobą. 
- Bieber! - pisnęłam łapiąc się go szybko za koszulkę, żeby nie spaść, a gdy tylko odwrócił się na pięcie i usiadł na fotelu trochę mi ulżyło, bo lekka nie byłam. 
Spojrzałam na szatyna, a on uśmiechnął się niewinnie i wzruszył ramionami spoglądając z miną szczeniaczka na moją zdezorientowaną twarz. 
Zawsze robił tą minę jak chciał uniknąć kary albo postawić na swoim, wiedział, że te maślane oczy i niewinna twarzyczka aniołka urzeknie każdego.
- Co? - pokręciłam głową wywracając oczami i zaczęłam się podnosić ostrożnie tak, żeby nie kopnąć Jess, ale ramiona Justina zatrzymały mnie na jego kolanach - zmieścimy się oboje. 
- Nie będę przez cały film siedziała ci na kolanach! - zaprotestowałam ponawiając próbę wstania, ale chłopak nie miał najmniejszego zamiaru mnie puścić i tylko uśmiechał się szeroko patrząc na moje marne próby uwolnienia się - Będzie ci niewygodnie. 
- Daj spokój i siedź - usłyszałam melodię, która oznaczała, że film właśnie się zaczyna.
- Dobra to ja pójdę do Chaza - zignorowałam Ryana mrużąc oczy na Justina, który uśmiechał się cwanie unosząc jedną brew w górę.
- Ja cię nie wezmę na kolana, stary! Zapomnij! - wybuchnęłam śmiechem tak jak i cała reszta, a Ryan opadł koło swojego przyjaciela i zabrał mu trochę popcornu przenosząc wzrok na ekran.
Doskonale było słychać jak klnie pod nosem mimo, że starał się to robić cicho.

~*~

- On jest taki przystojny - odchyliłam głowę w prawo spoglądając na jednego z bohaterów film i uśmiechnęłam się szeroko widząc tą boską klatę Chrisa Evansa. 
- Ciachoo - usłyszałam podekscytowany szept Jess i po chwili poczułam jak czyjaś dłoń opada na moje udo. 
- Ałła - spojrzałam na prawy profil twarzy Justina, a chłopak siedział wpatrzony w ekran jak gdyby nigdy nic i po chwili przeniósł wzrok na mnie udając zaskoczonego. 
- Och, przepraszam. Bolało? - wywróciłam oczami i pokręciłam głową, bo ten chłopak czasami był naprawdę niemożliwy.
- Tak, bolało - warknęłam mrużąc oczy i potarłam udo, które leżało na jego udzie, a ten zaczął się wiercić przez co jęknęłam bo tyłkiem siedziałam na fotelu jednak moje nogi były między jego więc chcąc nie chcąc gdy się ruszał, ruszał też mną. 
- Skończyłeś? - syknęłam gdy usiadł spokojnie, a mimo delikatnego światła rzucanego jedynie przez film mogłam z łatwością dostrzec jak chłopak zaciska szczękę i mruży oczy. 
- Tak właściwie...
- Możecie się zamknąć? Ja tutaj oglądam - wywróciłam oczami przenosząc wzrok na ekran i uniosłam jedną brew delikatnie się uśmiechając, bo teraz moja kolej. 
Zaczęłam się wiercić starając się usiąść wygodniej chociaż wcześniej też było dobrze i usłyszałam cichy jęk Justina, ale nie przestawałam tylko jeszcze przesunęłam twarz bliżej jego. 
Skrzywił się zaciskając szczękę i obrócił głowę tak gwałtownie w moją stronę, że prawie stykaliśmy się nosami, a jego ciepły oddech owinął moją twarz. 
- Mogłabyś przestać? - uniosłam brwi robiąc zdziwioną minę i przyłożyłam sobie prawą dłoń do klatki piersiowej. 
- Och, przepraszam? Czy to ci przeszkadza? - powiedziałam słodko udając niewiniątko, a Justin spojrzał mi w oczy i dostrzegłam, że jest lekko zakłopotany, ale potrząsnął głową unosząc jedną brew. 
- Tak, przesz... 
- Na litość Boską! Przestaniecie w końcu się tam kotłować?! - parsknęłam śmiechem razem z Justinem chociaż poczułam jak moje policzki wypełniają się ciepłem i odsunęłam się do tyłu oblizując usta.
- Przepraszam - szepnęłam już po chichu, żeby Ryan i Chaz znowu nie musieli nas upominać, a Justin uśmiechnął się delikatnie przenosząc na mnie swój wzrok. 
- Tak ja też - posłałam mu uśmiech i obróciłam głowę chcąc obejrzeć ten film do końca, ale z moich ust wyrwało się ciche ziewnięcie, które dopiero uświadomiło mi, że jestem trochę zmęczona.
Podskoczyłam na miejscu, gdy poczułam jak Justin wibruje i pisnęłam cicho przenosząc na niego swój wzrok, a ten posłał mi przepraszające spojrzenie wyciągając komórkę z lewej kieszeni spodni.
- Przepraszam - ściągnął brwi odczytując wiadomość, która mu przyszła i oblizał usta, a jego ciało lekko się spięło.
- Coś się stało? - obserwowałam dokładnie jego ruchy ze ściągniętymi brwiami, a on pokręcił głową i schował telefon z powrotem do kieszeni, a po chwili spojrzał na mnie wymuszając uśmiech. 
- Nie, tylko muszę na chwilę wyjść - pokiwałam głową zabierając swoje nogi z pomiędzy jego i przełknęłam ślinę widząc jak nerwowo wstaje z miejsca, a następnie znika za drzwiami. 
- A ten gdzie polazł? - wzruszyłam ramionami nie odrywając wzroku z miejsca, gdzie dosłownie sekundę temu stał szatyn i ściągnęłam brwi odwracając się w prawo, żeby spojrzeć na resztę.
- Coś się chyba stało - serce zaczęło mi mocniej bić, a po moich plecach przeszły ciarki i chciałam wyjść za chłopakiem zobaczyć czy wszystko z nim w porządku, ale to było zupełnie zbędne ponieważ usłyszałam, że drzwi do sali się otworzyły.
Obróciłam się szybko w lewo i od razu się wyprostowałam widząc w nich szatyna, który uśmiechał się od ucha do ucha co było trochę dziwne bo wychodził stąd lekko poddenerwowany. 
Jednak wszystko stało się jasne jak tylko wszedł do pomieszczenia, a my zobaczyliśmy kto jest z nim i na widok jakiej osoby Justin od razu się rozpogodził. 
Selena Gomez weszła do pomieszczenia z szerokim uśmiechem na ustach i muszę przyznać, że wyglądała naprawdę pięknie. Zrobiło mi się strasznie smutno, więc spuściłam wzrok bo mimo, że cholernie cieszyłam się ze szczęścia Justina nie mogłam na nich patrzeć. 
Byłam zazdrosna, że brunetka zupełnie 'legalnie' może złapać szatyna za rękę czy go pocałować nie bojąc się o to co pomyślą inni, dlaczego?
Bo wciąż była jego dziewczyną. 
- Cześć wam - pomachała do nas, a ja zauważyłam lekki grymas na jej twarzy gdy spojrzała na Chaza i na mnie ale wciąż starała się uśmiechać. 
- O mój Boże - usłyszałam cichy jęk Jess i chwile później blondynka podniosła się z miejsca podchodząc do panny Gomez - Jestem twoją wielką fanką. Jestem Jess - wystawiła rękę w jej kierunku, a piosenkarka uśmiechnęła się słodko i uścisnęła jej dłoń, a  ja obserwowałam całą sytuację z zaciśniętą szczęką.
- Miło mi - moja przyjaciółka pisnęła cicho, a ja poczułam ukłucie w sercu, więc wzięłam głębszy wdech nosem i przełknęłam ślinę - A my się już chyba znamy, prawda? - Selena spojrzała w moim kierunku, a ja zacisnęłam usta w wąską linię unosząc lekko ich kąciki w górę imitując uśmiech i skinęłam głową, a mój wzrok padł na Justina.
Wiem, że pewnie nie robił tego specjalnie, ale stał wpatrzony w swoją dziewczynę jak w obrazek i wcale mu się nie dziwiłam bo w końcu ją kochał, ale całe moje ciało chciało być na jej miejscu. Spojrzałam na jej ubiór i to była kolejna rzecz w której dziewczyna była lepsza ode mnie. Ubierała się lepiej, była o wiele ładniejsza ode mnie, pewnie o wiele mądrzejsza i do tego pewnie o wiele milsza. 
- Skarbie? - Jess usiadła na miejsce obok mnie, a Selena odwróciła się do Justina i pocałowała go w usta, a ja przełknęłam ciężko ślinę bo przez ten widok zachciało mi się płakać. 
- Tak? - odwróciłam wzrok, żeby na nich nie patrzeć i zacisnęłam szczękę starając się skupić na filmie, który wciąż leciał, ale to było na nic bo moje ciało mogło cierpieć ale wciąż chciało być blisko szatyna, a także poświęcać mu całą uwagę. 
- Gdzie usiądziemy? - spuściłam głowę w dół spoglądając na prawo i podniosłam się z miejsca patrząc na zakochaną parę. 
- Siadajcie tutaj - panna Gomez posłała mi jeden ze swoich przemiłych uśmiechów, po którym trochę zebrało mi się na wymioty, ale bardziej zabolało mnie to, że żadne z nich nie zapytało gdzie ja usiądę. 
Selena pociągnęła Justina za rękę i razem usiedli na fotelu, a ja oblizałam usta kiwając głową i wepchnęłam się koło Jess zajmując jak najmniej miejsca. 
Strasznie nie lubiłam komuś przeszkadzać, być piątym kołem u wozu, problemem. Dlatego też przez następne 15 minut milczałam starając się ignorować odgłosy dochodzące z siedzenia obok. Śmiechy, strzępki rozmów przerywane pocałunkami i ciche jęki zagłuszające film sprawiły, że w moich oczach zebrały się łzy, a chwilę później poczułam jak jedna z nich spływa po moim policzku. 
- Zaraz wrócę - szepnęłam do Jess, a ona spojrzała na mnie uważnie ściągając brwi.
- Wszystko ok? - pokiwałam głową chcąc już wyjść bo mój brzuch cholernie mnie bolał a do oczu wciąż napływały mi łzy, które powstrzymywałam jak tylko mogłam, bo naprawdę nie chciałam się tutaj popłakać.
- Muszę iść tylko do toalety - wymusiłam uśmiech i zaczęłam się podnosić, a całe moje ciało aż czuło, że wzrok wszystkich skierowany jest na mnie.
- Iść z tobą? - pokręciłam głową i podniosłam się z miejsca. 
- Nie trzeba zaraz wrócę - posłałam jej kolejny krzywy i wymuszony uśmiech szybko wychodząc z pomieszczenia. 
Moje serce waliło jakbym przebiegła właśnie maraton, a mój brzuch wariował. Chciałam iść zwymiotować i pozbyć się tego całego ciężaru, który odczuwałam, ale wiedziałam, że jak tylko znowu zacznę to nie będę mogla przestać. Ruszyłam w stronę łazienki, w której już raz byłam gdy chciałam sprać plamę z bluzki i jak tylko zamknęłam się w środku pozwoliłam łzom swobodnie płynąć. 
Chciałam teraz wszystko wypłakać tak żebym mogła tam wrócić i udawać, że wszystko jest w porządku.
Kochałam Justina jak głupia już od ponad 4 lat, ale podobał mi się jeszcze zanim został sławny. Wiem, że kocha Selenę i jest z nią szczęśliwy, ale to po prostu łamie mi serce. Chce dla niego jak najlepiej, naprawdę. Tylko praktycznie codziennie wyobrażam sobie jak to właśnie ja jestem u jego boku jako jego dziewczyna. Selena jest idealna, miła, ładna i do tego popularna, a ja? Jestem jej totalnym przeciwieństwem, więc nic dziwnego, że gdy tylko ona się pojawiła Justin nie zwracał na mnie uwagi.
I naprawdę nie mam mu tego za złe tylko cholernie mnie to boli. 
Otarłam łzy biorąc głęboki wdech i przemyłam twarzy zimną wodą, a gdy spojrzałam w lustro lekko się skrzywiłam, bo wyglądałam okropnie. 
- Ogarnij się, dziewczyno i idź tam jak gdyby nigdy nic. Ciesz się jego szczęściem - wygładziłam dłońmi swoje ubranie i wzięłam głęboki wdech starając się wziąć w garść. 
Usłyszałam pukanie do drzwi, więc odwróciłam się w ich stronę i szybko je otworzyłam, a gdy zobaczyłam brunetkę przełknęłam ślinę. 
- Przyszłam się upewnić czy wszystko w porządku - uśmiechnęłam się do niej ukrywając cały ten ból, który odczuwałam na sam jej widok i pokiwałam głową.
- Tak, wszystko w porządku. Nie potrzebnie opuszczałaś film - przełknęłam ślinę wciąż wymuszając uśmiech, a dziewczyna wzruszyła ramionami. 
- Cóż, to dobrze - uśmiechnęła się szeroko, a ja znowu odczułam te nieprzyjemne rewolucje w brzuchu i ruszyłam do przodu chcąc ją wyminąć, ale dziewczyna chyba miała inne plany.
Zagrodziła mi drogę opierając rękę o futrynę i pochyliła się w moją stronę, a ja obserwowałam ją lekko wystraszona czując jak moje serce przyspiesza swoje bicie.
- Alex, tak? - przełknęłam wielką gulę, która urosła w moim gardle i pokiwałam głową, a dziewczyna już się nie uśmiechała - No więc posłuchaj mnie bardzo uważnie. Justin jest mój i lepiej trzymaj się od niego z daleka, bo inaczej sprawię, że będziesz chciała wrócić tam skąd przyjechałaś. 
Uniosłam brwi i zamrugałam oczami, bo zupełnie się tego nie spodziewałam, ale mimo to wzięłam głęboki wdech nosem starając się zachować spokój, ale mina panny Gomez sprawiała, że na moim ciele pojawiła się gęsia skórka. 
- Rozumiałaś? - miałam ochotę skopać jej tyłek, ale zamiast tego przytaknęłam nie odzywając się ani słowem
Po pierwsze to światowej sławy gwiazda, która mogłaby mnie pogrążyć na tysiąc sposobów, gdybym tylko lekko ją tknęła, po drugie to dziewczyna Justina, więc byłam pewna, że gdybym skrzywdziła ją skrzywdziłabym jego, a potrzecie niech cholera myśli, że jestem słaba. Niech myśli, że ma nade mną przewagę i niech cieszy się póki może, bo ja tak łatwo jej nie odpuszczę jeśli tylko skrzywdzi mnie albo którąś z bliskich mi osób.
- Cudownie - zabrała rękę i klasnęła w dłonie uśmiechając się z wyższością, a ja minęłam ją jednak zamiast udać się od razu do reszty to odwróciłam się w jej stronę. 
- On nie jest twój - spojrzałam na jej twarz z której znikł uśmiech i szybko uciekłam wzrokiem na ścianę czując jak dziewczyna przygląda mi się z mordem w oczach - Justin nie jest niczyją własnością. 
Zacisnęłam szczękę biorąc głęboki wdech przez nos i ruszyłam w stronę pokoju, a gdy tylko odeszłam kawałek od piosenkarki dotarło do mnie, że nie dam dzisiaj rady wysiedzieć tutaj ani chwili dłużej. Musiałam wyjść i iść do domu. Tak będzie lepiej dla wszystkich. Weszłam do sali i wzrok wszystkich od razu skierował się na mnie, więc schowałam dłonie do przednich kieszeni spodni lekko się garbiąc.
- Ja już będę się zbierała - szatyn podniósł się z miejsca ściągając brwi i ruszył a moją stronę, a ja spojrzałam w bok. 
- Czemu? Coś się stało? - pokręciłam głową przygryzając dolną wargę i lekko się wzdrygnęłam gdy dotknął mnie w ramię ponieważ po całym moim ciele przeszły dreszcze. 
Muszę przestać tak na niego reagować. 
- Nie, tylko mamy test z Francuskiego i muszę się jeszcze pouczyć - głupia wymówka, wiem, ale nic innego nie przyszło mi do głowy.
- Ale ten test mamy w następnym tygodniu - miałam ochotę udusić Jess, która zabrała w tej chwili głos zwracając na siebie uwagę Justina, bo chłopak odwrócił się w jej stron, a ja wykorzystałam tą okazję i mrużąc oczy posłałam jej mordercze spojrzenie.
Justin uniósł jedną brew i spojrzał na mnie wyczekująco krzyżując ramiona na torsie, a ja uniosłam lekko barki przygryzając dolną wargę.
- Tak wiem, ale... - wiedziałam, że dłuższa pauza, która powstała w wyniku moje myślenia nad dobrą wymówką mi nie pomagała, bo jeszcze bardziej mogła utwierdzić Justina w przekonaniu, że coś jest nie tak, ale nie miałam wyjścia - mój tata dzwonił i muszę wracać.
Może i nie była to jakaś super błyskotliwa wymówka i nie do końca przekonała Justina, ale gdy tak uparcie się w niego wpatrywałam pokiwał głową na znak zgody.
- Okej, chodź odwiozę cię - uniosłam w górę prawą rękę prostując się i pokręciłam głową chcąc odmówić, ale do pomieszczenia wpadła Selena rzucając się szatynowi na szyje. 
- Nie trzeba. Poradzę sobie - uśmiechnęłam się i chociaż starałam się, żeby ten uśmiech nie wyglądał smutno to w środku cała płakałam. 
- Co jest? - czarnowłosa spojrzała na swojego chłopaka, a on zacisnął swoją idealnie zarysowaną szczękę i nie spuszczał ze mnie wzroku chcąc pewnie mnie przejrzeć, a ja uciekłam wzrokiem na prawo. 
- Alex musi już iść.
- Serio? - usłyszałam smutek w głosie panny Gomez więc szybko przeniosłam na nią swój zaskoczony wzrok i gdy zobaczyłam jej uśmieszek wiedziałam, że tylko udaje - Szkoda. To co? Oglądamy dalej?  
Selena pociągnęła Justina w stronę ich miejsca, który lekko się opierał, a ja zacisnęłam usta i przełknęłam ślinę spoglądając na resztę.
- To cześć wam. Do jutra Jess - posłałam im sekundowy uśmiech, gdy tylko mi odpowiedzieli odwróciłam się na pięcie i wyszłam z pokoju zamykając za sobą drzwi. 
Schowałam dłonie do tylnych kieszeni spodni i uniosłam barki zaciskając usta, a następnie skierowałam się w stronę schodów prowadzących na dół.
Chciałam, żeby jednak Justin za mną wybiegł i uparł się, że mnie odwiezie mówiąc, że nie pozwoli mi wrócić samej. Cholernie tego chciałam, ale nikt nie wybiegł, więc wzdychając smutni zeszłam na dół po swoje rzeczy. Wzięłam swoją torbę i zakładając ją na ramię ruszyłam w stronę wyjścia. 
- Hej, Alex! - odwróciłam się na pięcie i przez chwilę myślałam, że to Justin więc z entuzjazmem uśmiechnęłam się szeroko, ale gdy zobaczyłam Ryana to trochę się rozczarowałam jednak posłałam mu uśmiech.
- Podwiozę cię.

~*~

Leżałam na łóżku spoglądając na sufi, a moja komórka wibrowała już od dobrych dziesięciu minut koło mojej prawej nogi jednak nie miałam najmniejszego zamiaru odebrać. Nie chciałam z nim rozmawiać byłam za bardzo przygnębiona, smutna, zraniona i zła. Gdy wracałam z Ryanem ten opowiedział mi o kłótni między Justinem a Chazem, która miała miejsce niedawno. Poszło o Selenę. 
Chaz myśli, że dziewczyna jest z szatynem tylko i wyłącznie dla większego rozgłosu, a także żeby bardziej się wypromować, a gdy mu to powiedział to wybuchła awantura. Wcale nie dziwię się Chazowi. On troszczy się o Justina są przyjaciółmi,  znają się od dawna i traktuje go jak brata, więc to logiczne, że osłania jego tyły. Ja sama nie byłam pewna co do Seleny, ponieważ poznałam ją dzisiaj od zupełnie innej strony i prawdę mówiąc trochę się jej zaczęłam bać. Gdy tylko wróciłam wzięłam długą kąpiel doprowadzając się do porządku i założyłam luźniejsze ciuchy, a później praktycznie nie robiłam nic oprócz, pomalowania paznokci na czarno, sprawdzenia Facebooka, Twittera a także paru stron plotkarskich. Musiałam zmienić profil Facebooka na prywatny bo miałam masę zaproszeń do znajomych, moje interakcje na Twitterze wariowały, a portale plotkarskie chyba ścigały się na ilość umieszczonych informacji o mnie czy plotek na temat mojego związku z Justinem. Przeczytałam parę artykułów i komentarzy na swój temat. Widziałam te milsze czyli 'ale ona ładna', 'szczęściara z niej' czy nawet 'dajcie jej spokój, przecież nic wam nie zrobiła' i przeczytałam również te mniej pochlebne 'jest brzydka' 'nie wiem co Justin w niej widzi' lub 'odczep się suko od mojego Justina'. Trafiały się nawet takie typu 'zabije ją' lub 'chcę żeby była martwa', które lekko mnie przeraziły jednak zdawałam sobie sprawę z tego co się stanie jak będę pokazywać się z szatynem i mimo tych gróźb dalej będę się z nim widywała jak długo on sam będzie tego chciał. 
Westchnęłam biorąc wibrujący telefon do ręki i spojrzałam na wyświetlacz, gdzie było zdjęcie a także imię piosenkarza. Podniosłam się do pozycji siedzącej opierając się plecami o zagłówek łóżka i przejechałam kciukiem po ekranie przykładając urządzenie do ucha. 
- Tak? - zaczesałam włosy do tyłu i oblizałam wargi, a po drugiej stronie usłyszałam westchnięcie.
- No w końcu. Dzwonię do ciebie i dzwonię, a ty nie odbierałaś. Bałem się, że coś się stało.

Bo coś się stało.

- Miałam telefon w drugim pokoju. Co tam? - przymknęłam oczy odchylając głowę do tyłu i wzięłam głębszy wdech.
- A nic dzwonię, żeby sprawdzić czy Ryan odwiózł cię bezpiecznie do domu. Co robisz? - przełknęłam ślinę i wyprostowałam się wzdychając.
- Nic ciekawego. Siedzę i słucham muzyki, a ty? 

Dzwoni do ciebie tylko dlatego, że Selena pojechała do domu. 

- A w sumie też nic ciekawego nie robię. Zacząłem pisać piosenkę - nakryłam nogi puchowym kocem, z którym zawsze spałam i sięgnęłam po szklankę z wodą, bo trochę zaschło mi w gardle.
- Serio? I jak ci idzie? - usłyszałam hałas dochodzący zza zamkniętych drzwi i ściągnęłam brwi pochylając się lekko do przodu tak, żeby mieć na nie lepszy widok.
- No całkiem...
- Poczekaj chwilę - nie chciałam być nie miła, ale huki były coraz głośniejsze, więc podniosłam się przełykając ślinę. 
Pisnęłam podskakując bo drzwi do mojego pokoju gwałtownie się otworzyły niemal uderzając o ścianę, a w progu stał mój ojciec. Był wściekły i pijany, a to nie wróżyło niczego dobrego. 
- Tutaj jesteś - zataczał się na boki idąc w moją stronę, a moje serce przyspieszyło podczas gdy ciało całe się trzęsło.
- Alex? Co się tam dzieje? Alex?! - wypuściłam z dłoni telefon, który wylądował na łóżku i cofnęłam się lekko w tył, gdy ojciec znalazł się bliżej.
- Nie, proszę - szepnęłam czując jak łzy spływają mi po policzkach, a ojciec wziął zamach prawą ręką i uderzył mnie zewnętrzną częścią dłoni tak mocno, że moja głowa gwałtownie przekręciła się w lewo. 
Złapałam się za pulsującą bólem prawą stronę twarzy i spojrzałam na mężczyznę, a po jego minie domyśliłam się, że to dopiero początek.

____________________________________________

Proszę nowy rozdział :)
Co o nim myślicie?
Jest jaki jest za co z góry przepraszam. 
Mam nadzieję, że nie rozczarowałam was tak bardzo.
Czekam na wasze opinię. 
Komentujcie, udostępniajcie, zapisujcie się w zakładce 'informowani' i pytajcie. 
Cokolwiek :)
Możecie mnie znaleźć tutaj i tutaj
Dziękuję za te wszystkie komentarze, bo dzięki nim poprawiacie mi humor i mój dzień jest tysiąc razy lepszy. 
Komentarze motywują więc zostawcie po sobie jakiś ślad tak, żebym wiedziała, że mam dla kogo pisać.   
Dziękuję za tyle wyświetleń. Jest ich aż o 25, 630 więcej niż myślałam że będzie ;)
A tak poza tym co sądzicie o 'Heartbreaker', 'All That Matters' i 'Hold Tight', bo ja się uzależniłam ♥
Nowa muzyka naszego Biebsa jest inna co dla mnie czyni ją wyjątkową. 
I po tych 3 piosenkach stwierdzam, że 'Music Journals' to będzie coś. 
Dziękuję do następnego :)



środa, 16 października 2013

19. Catching feelings

Stałam tak z zaciśniętą ze złości szczęką i wpatrywałam się w chłopaka z szeroko otwartymi oczami nie wierząc, że znowu dzieje się to samo. Miałam ochotę zdrapać z jego twarzy ten kpiący uśmieszek, a moje dłonie automatycznie zacisnęły się w pięści tak jakby całe moje ciało szykowało się do ataku.
Czy on nie może w końcu odpuścić? Dlaczego akurat uwziął się na mnie?
Obróciłam głowę w tył patrząc na samochód, w którym prawdopodobnie siedział szatyn i wzdrygnęłam się na samą myśl o tym, że zaraz tutaj przyjdzie, a wtedy będzie tylko gorzej. 
- Czekasz na kogoś? - zobaczyłam jak otwierają się drzwi od strony kierowcy, a ktoś wysiada z pojazdu i obchodzi go zmierzając w naszą stronę. 
Był to zdecydowanie chłopak, ale już z daleka widziałam, że nie jest to Justin, więc nie powiem trochę mi ulżyło, bo ostatnie czego chciałam to konfrontacja tej nienawidzącej się nawzajem dwójki.
Chłopak miał na sobie ciemne jeansowe spodnie, czarną czapkę z daszkiem i czarny T-shirt z jakimś białym nadrukiem, a gdy zbliżał się do nas coraz szybciej mogłam dokładnie mu się przyjrzeć. Pełne usta, ciemny kolor skóry, czarne obstrzyżone na krótko włosy i duże prawie czarne oczy, a dobrze zarysowaną szczękę zdobił parodniowy zarost. Od razu poznałam kto to jest, bo widziałam go prawie na każdym zdjęciu u boku Justina. 
Alfredo Flores jeden z jego najlepszych kumpli. 
- Jakiś problem? - Fredo stanął po mojej prawej stronie i mrużąc oczy spojrzał na Deana, a następnie spuścił wzrok na jego dłoń ściskającą moją.
- Skądże, Flores. Tak sobie tutaj z Alex gawędzimy. Prawda, słoneczko? - Dean spojrzał na mnie a ja wzięłam głęboki wdech przez nos i zacisnęłam jeszcze mocniej zęby tak, że niemal mnie bolały. 
- Właściwie to już skończyliśmy - warknęłam, gdy po prawej stronie chłopaka zobaczyłam wybiegającą ze szkoły Jess i jak tylko zobaczyła naszą trójkę mierzącą się wzrokiem przystanęła skołowana obserwując każdego po kolei. 
Spojrzałam Deanowi głęboko w oczy starając się pokazać mu jak bardzo mnie zdenerwował i jak bardzo go w tym momencie nienawidzę, a on uniósł lekko głowę w górę. 
- Wiesz, że to jeszcze nie koniec, prawda? - wyrwałam rękę z uścisku Deana, gdy Alfredo zrobił krok w bok chcąc mnie osłonić, a chłopak zaśmiał się i ruszył tyłem w stronę szkoły nie spuszczając ze mnie wzroku. 
- Spotkamy się później!
Widziałam, że Jess uważnie mi się przygląda mrużąc oczy, a gdy tylko brunet zniknął w szkole wzięłam głęboki wdech i podniosłam wzrok bo Fredo odwrócił się w moją stronę. 
- Wszystko w porządku? - pokiwałam głową poprawiając torbę na ramieniu, a chłopak uśmiechnął się pocieszająco i wyciągnął rękę w moją stronę - Jestem Alfredo. 
- Tak, wiem. Justin dużo mi o tobie mówił - uścisnęłam wystawioną dłoń chłopaka z uśmiechem, a on pokiwał głową unosząc brwi - Alex.
- Tak, wiem. Justin dużo mi o tobie mówił - zaśmiałam się nerwowo czując jak moje policzki robią się czerwone. 
- Nie wierz w ani jedno jego słowo. Jestem pewna, że wszystko co o mnie mówił to kłamstwo - puściłam rękę chłopaka, a przy jego boku stanęła blondynka. 
- Alex, co to do cholery było? - przeniosłam na nią swój wzrok i zobaczyłam przerażenie malujące się na jej twarzy, które mocno starała się ukryć. 
Jess nie była z reguły odważną osobą, ale do tchórza też jej było daleko, mimo, że nie chciała okazywać strachu zdradziła ją drżąca warga i szeroko otwarte oczy. 
- To jest Jess. Moja przyjaciółka - zignorowałam pytanie dziewczyny chcąc jak najszybciej puścić tą akcję sprzed dwóch minut w niepamięć, a poznanie ją z przyjacielem Justina było strzałem w dziesiątkę, bo on skutecznie odwrócił jej uwagę. 
- Miło mi - dziewczyna spojrzała na chłopaka i mogłam dostrzec jak jej ciało delikatnie się rozliźnia. 
Uśmiechnęła się ściskając jego wystawioną dłoń i nie odrywała wzroku od jego oczu, więc schyliłam głowę spoglądając na swoje buty, a następnie rozejrzałam się dookoła nie chcąc im przerywać.
Wyglądali tak uroczo, gdy nie mogli oderwać od siebie wzroku jednak niekontrolowany chichot uciekający z moich ust zupełnie zrujnował tą chwilę.
Spojrzeli na mnie, a dziewczyna zmrużyła oczy posyłając mi mordercze spojrzenie na co odpowiedziałam uśmiechem. Fredo również szeroko się uśmiechnął ukazując dwa równe rzędy śnieżnobiałych zębów. 
- Justin nie mógł się wyrwać ze studia, ale przysłał mnie, żebym was odebrał - pokiwałam głową, a Jess spojrzała ukradkiem na chłopaka co wywołało na mojej twarzy jeszcze większy uśmiech. 
- To co jedziemy? - Alfredo z entuzjazmem klasnął dłońmi i wskazał na samochód zaparkowany kawałek od nas, a ja pokiwałam głową ciągnąc Jess za rękę tak że szłyśmy równo z chłopakiem.

Rozmowa między Fredo i Jessicą trwała w najlepsze, a ja siedziałam cichutko na tylnym siedzeniu, nie chcąc im przeszkadzać i miałam szczerą nadzieję, że znajomość między tą dwójką się rozwinie. Rozmawiali o trasie, nagrywaniu piosenek, a także najpiękniejszych miejscach na świecie, które zwiedzili bądź chcą zwiedzić. Praktycznie o wszystkim i mimo, że poznali się zaledwie 15 minut temu rozmawiali jak dwie osoby znające się od dawna.
- O jejku - głos Jess wyrwał mnie z zamyślenia i zdałam sobie sprawę, że spoglądałam na nich z szerokim uśmiechem jak jakaś idiotka, więc przekręciłam głowę w prawo, bo dziewczyna spoglądała w tamtym kierunku.
- Czekają na Justina - uśmiechnęłam się jeszcze szerzej widząc na oko 20 dziewczyn stojących przed wejściem do studia nagraniowego, w którym obecnie przebywał szatyn. 
- One są naprawdę wspaniałe - szepnęłam widząc te wszystkie transparenty z napisami typu 'I love u, Justin!' i słysząc jak śpiewają chórem jedną z jego piosenek.
- Tak i do tego bardzo oddane - pokiwałam głową doskonale o tym wiedząc, bo już nie raz te dziewczyny udowadniały swoje oddanie, a Fredo skręcił w prawo na parking gdzie stało już czterech ochroniarzy... wielkich ochroniarzy, wśród których dostrzegłam Kenny'ego.
Samochód stanął, a gdy odwróciłam głowę do tyłu słysząc pisk zobaczyłam parę dziewczyn biegnących w naszą stronę i uśmiech sam pojawił się na mojej twarzy. 
- To co wychodzimy? - chłopak spojrzał na Jess a następnie na mnie i gdy skinęłyśmy głowami zgasił silnik wyciągając kluczyki ze stacyjki. 
Przy moich drzwiach, które zaczęłam otwierać znalazł się jeden z ochroniarzy i jak tylko wysiadłam otoczył mnie ramionami, ale było to zupełnie niepotrzebne bo większość dziewczyn podbiegła do Alfredo. Przy mnie zostało ich tylko parę, do których szeroko się uśmiechnęłam gdy zobaczyłam ich bluzki z podobizną piosenkarza.
- Jesteś nową dziewczyną Justina? - zignorowałam to pytanie kierując się w stronę wejścia, a gdy obejrzałam się do tyłu zobaczyłam jak Jess i Fredo idą za mną w towarzystwie pozostałych goryli. 
Ze względu na to, że chłopak cieszył się większym zainteresowaniem przy jego boku szło aż dwóch mężczyzn.
- Możesz mu powiedzieć, że Alyssa go kocha? - spojrzałam na śliczną dziewczynkę, która wyglądała może na trzynaście lat i uśmiechnęłam się do niej kiwając głową.
- Jasne - byliśmy już prawie przy drzwiach, a dziewczyny dalej za nami biegły i w oddali zobaczyłam paru fotoreporterów, ale na szczęście mężczyzna, który szedł przy mnie lekko mnie zasłonił. 
- Dziękuję! - pomachałam do dziewczyn, popychana przez ochroniarza w stronę wejścia i gdy byłam już w środku stanęłam czekając na resztą. 
- Matko - pierwsza do budynku wpadła Jess a zaraz za nią Fredo i obydwoje mieli szerokie uśmiechy na ustach, więc nie sposób było się samemu nie uśmiechnąć. 
- Dobra najgorsze za nami. Teraz musimy tylko poczekać na Biebsa. - pokiwałam głową idąc ramię w ramie z Jess za przyjacielem szatyna. 
- To było cudowne. Te dziewczyny są cudowne, takie miłe i w ogóle - pokiwałam głową i uśmiechając się zarzuciłam Jess lewą rękę na ramiona, a ona lekko poklepała mnie po lewej dłoni, która zwisała na jej ramieniu szeroko się przy tym uśmiechając. 
-  One są najlepsze - Fredo zatrzymał się przed drzwiami z numerem 3 i odwrócił się w naszą stronę. 
- Zobaczę ile mu jeszcze zostało - pokiwałyśmy głowami, a ja oparłam się plecami o ścianę i westchnęłam cicho, bo czułam na sobie spojrzenie Jess. 
- Co to było pod... - podniosłam głowę gdy drzwi, którymi wcześniej wszedł chłopak się otworzyły i ujrzałam uśmiechniętego mężczyznę w średnim wieku z lekkim zarostem.
Miał na sobie ciemne spodnie i biało-niebieską koszulę w kratę, a do tego czapkę z daszkiem.
- Cześć jestem Scooter. Manager Justina  - wystawił rękę w moją stronę, a ja odepchnęłam się od ściany i szybko ją uścisnęłam starając się ukryć zdziwienie, które pojawiło się wraz z nim.
- Jestem Alex, a to moja przyjaciółka Jess. - dziewczyna również uścisnęła rękę mężczyzny, a on spojrzał na mnie pocierając o siebie dłonie co sprawiło, że lekko się wzdrygnęłam. 
- Słuchaj Alex... możemy porozmawiać? - uniosłam brwi i przełknęłam ślinę, bo jeśli manager Justina chciał ze mną porozmawiać to mogło oznaczać, że mam kłopoty. 
Bo to przecież przeze mnie spóźnił się na wywiad, przeze mnie kłóci się z Seleną i przeze mnie prasa źle o nim pisze. 
- Jasne - głos lekko mi się załamał, a mężczyzna pokiwał głową i drzwi się otworzyły, a z pomieszczenia wyszedł Fredo. 
- Justin zaraz kończy - zamrugałam oczami, a Scooter spojrzał na chłopaka, który stanął koło Jess. 
- Muszę porozmawiać z Alex. Zaraz wrócimy - przełknęłam ślinę, a moje całe ciało się spięło. 
Jeśli poprosi mnie o to, żebym zniknęła z życia piosenkarza? Co jeśli będzie kazał mi urwać z nim kontakt? Co jeśli...
- Chodź tędy - wystawił rękę wskazując mi drogę, a ja ruszyłam przed siebie wyłamując palce i słowo daje czułam jak zaczynam się bardziej pocić. 
Denerwowałam się jak cholera. 
Mężczyzna stanął przed szklanymi drzwiami na których był napis wskazujący o tym, że to sala konferencyjna i otworzył je przede mną, a ja wchodząc do środka przegapiłam swoją ostatnią szansę na ucieczkę. 
Chciałam zawrócić i wybiec z pomieszczenia, ale nie chciałam być tchórzem. 
- Usiądź tutaj - wskazał na jedno z czarnych skórzanych krzeseł stojące koło długiego stołu konferencyjnego wykonanego z ciemnego drewna i sam zajął jedno z nich - Chciałem z tobą porozmawiać, bo... 
- Jeśli to chodzi o to, że Justin spóźnił się przeze mnie na wywiad to bardzo mi przykro, ale słowo daje nic o tym nie wiedziałam, bo gdyby powiedział mi, że ma jakieś spotkanie to wykopała bym go z domu. Naprawdę przepraszam to moja wina bo byłam chora i w ogóle a on ze mną został i...
- Spokojnie - mężczyzna zaśmiał się głośno unosząc jedną rękę w górę, a ja oddychałam szybko bo moje serce biło jak szalone z tych nerwów i nie mogłam nad sobą zapanować. 
Wyłamywałam palce, strasznie się pociłam a do tego nie mogłam złapać oddechu czy nawet zapanować nad głosem i gadałam jak najęta wcale nie mogąc przestać. 
- Nie o tym chciałem porozmawiać - spojrzałam na mężczyznę otwierając szeroko oczy, bo chyba właśnie zrobiłam z siebie idiotkę -  Justin wszystko mi powiedział i nie jestem za to zły. Właściwie to dobrze postąpił.
- Naprawdę? - Scooter pokiwał głową wciąż nie przestając się uśmiechać, a ja oblizałam wargi lekko się rozluźniając, bo poczułam ulgę gdy zobaczyłam jego życzliwy uśmiech. 
- Tak właściwie to powinienem ci podziękować - ściągnęłam brwi spoglądając pytająco na managera, a on pokiwał głową opierając się na krześle - Justin jest inny od jakiegoś czasu. Chodzi z szerokim uśmiechem na ustach i do tego ma pełno pomysłów co jest oczywiście bardzo pozytywne. Od paru tygodni praktycznie nie wychodzi ze studia, bo wciąż nagrywa i do tego prawie skończył nową płytę. 
- To wspaniale - uśmiechnęłam się szeroko ciesząc się, że szatyn jest szczęśliwy i tak dobrze sobie radzi. 
- I wydaje mi się, że to dzięki tobie - przygryzłam dolną wargę czując jak moje policzki robią się czerwone i przełknęłam ślinę nie wiedząc co powiedzieć - Ale nie o tym chciałem rozmawiać.
Mężczyzna klasnął w dłonie i usiadł wygodniej na krześle, a moje ciało ponownie się spięło co chyba zauważył. 
- Spokojnie to nic złego. Justin powiedział mi, że masz niesamowity głos i widziałem twój filmik na YouTube, więc chciałbym ci zaoferować współpracę. 
- Co? - tylko tyle wydusiłam i do tego szeptem bo moja dolna szczęką wylądowała na ziemi, a oczy przypominały piłeczki do golfa. 
Wpatrywałam się tak w mężczyznę i nie wiedziałam czy śnię, gdy po prostu mam urojenia. Może nawdychałam się jakiś oparów, ale zjadłam coś powodującego omamy. 
- Chcę być twoim managerem. 
W mojej głowie zaczęło kłębić się tysiące myśli. Jedne biły się z drugimi, a ja nie wiedziałam co zrobić, bo żadnych nie mogłam odczytać. To było jak jeden wielki chaos. Czy ja śnię? Czy on sobie żartuje? Co mu strzeliło do głowy, przecież jest dużo więcej dziewczyn, które są lepsze ode mnie i które bardziej na to zasługują. Czy mam się zgodzić? Co na to Justin? Czy on o tym wie? Czy to jego sprawka?
Nie wiem ile tak siedziałam jak idiotka wpatrując się w mężczyznę, ale on cierpliwie czekał przyglądając mi się uważnie i chyba nie wiedział co się ze mną dzieje, bo wyprostował się na krześle. 
- Wszystko w porządku? - otrząsnęłam się i wróciłam do rzeczywistości. 
Pokręciłam delikatnie głową mrugając energicznie oczami i zamknęłam buzię przełykając ciężko ślinę, a następnie spojrzałam na mężczyznę unosząc brwi. 
- Pan mówi poważnie? - mężczyzna wyraźnie odetchnął z ulgą, więc mogłam wywnioskować, że po raz drugi wygłupiłam się podczas tej rozmowy. 
Jestem debilką. 
- Mów mi Scooter. Tak, mówię poważnie. Myślę, że masz niesamowity głos i do tego słyszałem, że piszesz własne piosenki - uniosłam lewą brew przychylając głowę na bok i spojrzałam pytająco na mężczyznę, a on wzruszył ramionami - Justin mi powiedział. Mówił, że są bardzo dobre. 
- Zabije go - pokręciłam głową i potarłam czoło prawą dłonią spoglądając na sufit, a mężczyzna wstał z krzesła poprawiając dłońmi koszulę. 
- Pomyśl nad tym. Tutaj masz mój numer - wyciągnął z kieszeni wizytówkę i wręczył mi, a ja pokiwałam głową chowając ją do kieszeni, gdy drzwi do sali się otworzyły.
- Cześć wam - do pomieszczenia jak gdyby nic wszedł Justin i od razu stanął koło Brauna unosząc brwi - Co tam? 
Podniosłam się z krzesła, a moje nogi, które były jak z waty lekko się ugięły więc musiałam podeprzeć się stołu, żeby nie upaść. 
Cholerne nerwy. 
Uśmiechnęłam się w stronę Justina, który zerkał to na mnie to na Scootera z pytającym wyrazem twarzy. Oczywiście jak zawsze wyglądał oszałamiająco. Brązowa grzywka opadała mu na czoło, czarny T-shirt z napisem 'Stay Reckless', na którym wisiał długi łańcuszek z podobizną Jezusa i czarne jeansowe spodnie, a do tego czerwone buty marki supra idealnie do siebie pasowały. 
Wyglądał gorąco! 
Podszedł do mnie i pocałował mnie w policzek, a gdy tylko jego miękkie malinowe usta kształtem przypominające serce dotknęły mojego policzka moim ciałem wstrząsnął przyjemny dreszcz. 
- Co robicie? - spojrzał na mnie pytająco starając się udawać obojętność, a Scooter wzruszył ramionami.
- Rozmawialiśmy o kon...
- O tobie - wypaliłam szybko, a obydwoje spojrzeli na mnie pytająco, więc postanowiłam to ciągnąć, bo tak właściwie nie kłamałam. Rozmawialiśmy o nim... po części. 
- Mówiłam Scooterowi, że ten wywiad na który się spóźniłeś to moja wina - spojrzałam wymownie na mężczyznę, a ten chyba załapał, że nie chcę nic wspominać szatynowi o jego propozycji i pokiwał głową, gdy ten spojrzał w jego stronę.
- Tak, właśnie. Mówiłem Alex, że nic takiego się nie stało - Justin oblizał usta i zarzucił mi prawą rękę na ramiona. 
- Okeeej, nieważne. Porywam Alex - pociągnął mnie za sobą w stronę wyjścia, a moje ciało zaczęło dochodzić do siebie - Widzimy się jutro! 
- Gdzie idziemy? - zadarłam głowę do góry spoglądając na prawy profil twarzy chłopaka gdy opuściliśmy pomieszczenie, a on oblizał usta jak to miał w zwyczaju i spojrzał na mnie z uśmiechem. 
- Do mnie, ale najpierw kogoś poznasz - przycisnął mnie bardziej do swojego boku, a ja wciąż byłam lekko zdezorientowana. 
Czy sławni ludzie muszą być tacy tajemniczy? Najpierw Scooter teraz Justin. Oszaleć można.
- A co z Jess i Alfredo? 
- Spokojnie pojechali już tam z resztą - uniosłam brwi chcąc coś powiedzieć, ale nie było mi to dane bo drzwi od damskiej toalety przy których stanęliśmy właśnie się otworzyły i wyszła z nich dziewczyna. 
- O! - lekko się wystraszyła gdy zobaczyła nas czających się pod kiblem, ale po chwili szeroko się uśmiechnęła. 
Przedstawianie mi dziewczyny nie było konieczne bo jej piosenka była jedną z najczęściej odtwarzanych w moim telefonie i byłam jej wielką fanką. 
- Alex to Carly. Carly to moja... - obserwowałam Justina a ten spojrzał na mnie i oblizał wargi cicho krząkając, więc zacisnęłam swoje usta w wąską linię czując jak moje policzki robią się czerwone - przyjaciółka. 
- Justin dużo mi o tobie opowiadał - uniosłam jedną brew ściskając dłoń dziewczyny, a następnie spojrzałam na wciąż obejmującego mnie chłopaka, bo to już druga osoba, której on 'dużo o mnie opowiadał'.
Już ja sobie z nim porozmawiam. 
- Jestem twoją wielką fanką - dziewczyna uśmiechnęła się szeroko, a ja przygryzłam dolną wargę i przełknęłam ślinę, bo wiedziałam, że moja mała siostrzyczka uwielbia Carly - Wiem, że pewnie często to słyszysz, ale mogłabym prosić cię o autograf? 
- Jasne - brunetka pokiwała głową, a ja wyciągnęłam z torebki zeszyt i długopis wręczając go dziewczynie - Dla kogo ma być? 
- Dla Zoey - piosenkarka podniosła głowę zdziwiona, a ja uśmiechnęłam się - To dla mojej młodszej siostry, która też jest twoją fanką. 
- Rozumiem - dziewczyna uśmiechnęła się i schyliła głowę, żeby podpisać się w zeszycie, a Justin zacisnął dłoń na moim ramieniu, więc podniosłam głowę, żeby na niego spojrzeć. 
Posłał mi swój cudowny uśmiech, a ja odpowiedziałam mu tym samym i potarłam lewą ręką jego plecy podczas gdy moje oczy nie mogły się oderwać od jego piwnych. 
Był taki cudowny. 
- Proszę - przeniosłam wzrok na Carly, która wystawiła zeszyt i długopis w moją stronę. 
- Dziękuję bardzo. Zoey by mnie zabiła gdybym puściła cię bez podpisu - dziewczyna zaśmiała się słodko i spojrzała w prawo. 
- Przepraszam muszę lecieć - pokiwałam głową spoglądając w swoje lewo, gdzie spojrzała dziewczyna i zobaczyłam Scootera, który również był managerem Carly - Miło było cię poznać. 
- Ciebie również - posyłając nam ostatni uśmiech ruszyła w stronę mężczyzny. 
- Dobra, masz autograf, więc możemy jechać. 

~*~

- Alex? Alex! - potrząsnęłam głowa wyrywając się z zamyślenia i spojrzałam na blondynkę, która siedziała na przeciwko mnie z wyraźnym zmartwieniem wymalowanym na twarzy - Wszystko w porządku? Jesteś jakaś nieobecna. 
- Tak, wszystko ok - posłałam jej uśmiech, ale ona nie do końca mi uwierzyła bo dalej nie spuszczała ze mnie wzroku uważnie mnie obserwując - Wyluzuj tylko się zamyśliłam - westchnęłam wywracając oczami i opadłam plecami na oparcie białej kanapy, a gdy odchyliłam głowę do tyłu moje oczy same się przymknęły. 
Odkąd przyjechaliśmy do domu Justina nie mogłam przestać myśleć o propozycji Scootera to było dla mnie coś wielkiego i nowego, bo przecież nie codziennie dostaje się taką ofertę.
W pokoju byłam tylko ja i Jess, a Justin i jego znajomi gdzieś zniknęli. Chyba wspominali coś o bilardzie. Po tym jak opuściliśmy budynek oczywiście w obstawie ochrony Justin rozdał parę autografów i zrobił sobie kilka zdjęć z fankami, które były w siódmym niebie widząc go co wywołało na mojej twarzy szeroki uśmiech. Przypomniało mi się też, że miałam przekazać Justinowi wiadomość od jednej z nich. Gdy powiedziałam mu, że Alyssa go kocha ten spojrzał na mnie jak na wariatkę, jednak gdy wytłumaczyłam mu, że chodzi o jedną z jego fanek, które zaczepiły nas pod studiem uśmiechnął się szeroko. To właśnie było dowodem, że kocha je tak bardzo jak one kochają jego, a ja byłam szczęśliwa mogąc mu przekazać te słowa, które wywołały ten cudowny błysk w jego oku. Jak tylko dojechaliśmy do jego wielkiej rezydencji zostaliśmy otoczeni przez paparazzi, którzy lekko mnie przerażali więc starałam się na nich nie patrzeć. Wjechaliśmy na teren posesji nie wychodząc z samochodu, bo ci fotoreporterzy byli wszędzie, a w domu Justina była już Jessica, Fredo, Chaz Somers i Ryan Butler, których oczywiście znałam z dzieciństwa. Siedzieliśmy tak już tutaj z dwie godziny i prawdę mówiąc przez większość czasu chyba byłam zamyślona.
- Czy to chodzi o Deana? - wyprostowałam się przełykając ślinę i spojrzałam na Jess, a ona wpatrywała się we mnie twardo. 
- Nie - usiadłam wygodniej przygryzając dolną wargę i podrapałam się po karku uciekając wzrokiem na boki.
- Co się stało pod szkołą? Chciał ci coś zrobić? - przełknęłam ślinę i z nerwów zaczęłam wyłamywać palce przygryzając prawy policzek od środka, a moja głowa lekko poruszała się na boki.
- Nie, Jess tutaj nie chodzi o Deana i jego dzisiejsze zachowanie. Ja po prostu... - ściągnęłam brwi bo blondynka wyprostowała się jak struna i utkwiła wzrok w czymś za mną, więc powoli odwróciłam głowę w tamtą stronę i zobaczyłam przyglądającego nam się szatyna. 
- Jakie jego dzisiejsze zachowanie? - jego szczęka była zaciśnięta zupełnie jak skrzyżowane na torsie ręce i miał tak utkwiony we mnie wzrok, że ja speszona spuściłam swój - Co ten kutas znowu zrobił? 
Przełknęłam ślinę jeżdżąc wzrokiem po jego ciele i lekko się wzdrygnęłam gdy zrobił krok w moją stronę lekko czerwony ze złości. 
- Nic takego... - poczułam jak w przedniej kieszeni spodni wibruje mi telefon, więc wyciągnęłam go i spojrzałam na wyświetlacz. 
Mama. Pewnie jest zła bo miałam do niej oddzwonić, ale nie obchodziło mnie to bo właśnie uratowała mi tyłek. 
- Muszę to odebrać - spojrzałam na szatyna wielkimi oczami i podniosłam się z kanapy, a gdy go mijałam spuściłam wzrok idąc w stronę jednego z wyjść, przy którym stał stolik a także cztery krzesła.
- Co jest stary? Gramy dalej? - wyszłam na zewnątrz, gdzie moim oczom ukazał się niesamowity krajobraz i basen do którego prowadziło parę schodków, a po prawej stronie zobaczyłam stół z krzesłami, gdzie pewnie Justin wraz z rodziną jedli rodzinne obiady. 
Spojrzałam ponownie na wyświetlacz i przejechałam kciukiem po ekranie odbierając, a gdy przyłożyłam telefon do ucha przełknęłam ślinę.
- Tak? 
- Alex?! No w końcu! Musiałaś zadzwonić, wiesz co ja tutaj przeżywałam?! Oj moja panno doigrałaś się... - skrzywiłam się słysząc podniesiony głos mojej rodzicielki i przełknęłam ślinę kierując się w stronę basenu. 
- Mamo...
- Żadnego 'mamo' mi tutaj. Zobaczyłam twoje zapłakane zdjęcia w telewizji i zero odzewu od ciebie przez niemal 3 dni - bałam się cokolwiek powiedzieć, bo wiedziałam do czego ta kobieta jest zdolna gdy jest zła - Tak, więc masz szlaban. 
- Co?!
- O tak, Alex... - jęknęłam podchodząc do basenu i zaczesałam palcami włosy do tyłu - Będziesz wracała od razu po szkole do domu, plus jeśli nie wiesz czemu służy telefon to może się dowiesz, gdy zostawisz go u mnie. Do odwołania. 
- Co? Ale mamo... ja mogę to wszystko wytłumaczyć - mogłam sobie wyobrazić jak po drugiej stronie kobieta stoi podpierając bok i do tego tupie nogą zaciskając szczękę.
- Oj wytłumaczysz jak tylko wrócę do domu. 
- Czyli kiedy to będzie? Bo minęły ponad 3 tygodnie - nie chciałam być nie miła czy coś, po prostu chciałam wiedzieć bo stęskniłam się za tą stukniętą kobietą, która właśnie opieprzała mnie przez telefon - Tęsknie. 
- Och, skarbie ja też tęsknie - uśmiechnęłam się lekko gdy ton jej głosu diametralnie się zmienił i teraz brzmiał jak rozczulony głos troskliwej mamy - Wracamy jutro. 
Niemal podskoczyłam ze szczęścia, więc zacisnęłam usta powstrzymując pisk, bo w końcu je zobaczę.
- Odebrać cię z lotniska czy...?
- Nie, musisz. Na parkingu zostawiłam samochód. 
- Tak, racja - westchnęłam i już miałam kończyć tą rozmowę, ale coś mi się przypomniało - Mamo? 
- Tak, córciu? - skręciłam w prawo obchodząc duży basen i podrapałam się lewą dłonią po policzku. 
- Pamiętasz jak dwa miesiące temu, parę dni po tym jak przyleciałam do L.A mieliście mi z tatą coś powiedzieć, a później nawet o tym nie wspomnieliście? - usłyszałam ciche murknięcie, które było zapewnieniem, że pamięta - O co chodziło? 
- Porozmawiamy jutro jak przyjadę - mogłam usłyszeć podekscytowanie w jej głosie, ale coś w środku mnie bało się, że to coś złego - Powinnyśmy być tak około siedemnastej, osiemnastej. 
- Dobrze, będę czekała - podeszłam do stołu znajdującego się na dworze i oparłam się o niego plecami obserwując basen - Ucałuj, ode mnie Zoe i powiedz jej, że coś dla niej mam. Kocham cię. 
- Ja ciebie też. Co nie znaczy, że szlaban cię ominie, moja droga. 
- Tak tak... - zaśmiałam się - Do jutra. 
- Pa kochanie - westchnęłam rozłączając się i oblizałam dolną wargę a następnie przygryzłam ją spoglądając przed siebie. 
Schowałam telefon do przedniej kieszeni spodni i uniosłam lekko ramiona opierając na prawym głowę, bo widok przede mną był niesamowity, a mi cholernie nie chciało się wracać do środka. Chociaż doskonale wiedziałam, że w końcu będę musiała tam wejść. 
- Jess i Fredo powiedzieli mi co stało się pod szkołą - odskoczyłam od stołu tłumiąc pisk i obróciłam się na pięcie słysząc głos szatyna, a gdy zobaczyłam go opartego o ścianę z dłońmi skrzyżowanymi na torsie spuściłam wzrok. 
- To nic takiego - spoglądałam na ziemię słysząc kroki i po chwili zobaczyłam buty szatyna, a także poczułam zapach jego perfum. 
- Jak to nic takiego? On cie nachodzi! - poczułam jak chłopak kładzie dłoń na moim prawym policzku, a po moim ciele przeszły iskry rozchodząc się właśnie z tego miejsca i delikatnie podniósł moją głowę tak, żebym na niego spojrzała. - Pogadam sobie z nim. 
- Nie! - spojrzałam w jego brązowe oczy, które w świetle mieniły się zielenią i bez problemu mogłabym się w nich zatracić, gdyby nie silna samokontrola - Będę się trzymała od niego z daleka. Obiecuje. Tylko proszę nie rób niczego głupiego. 
Justin westchnął przymykając oczy i pochylił się lekko kładąc swoje czoło na moim. 
- Doprowadzasz mnie do szału, wiesz? - pokręcił lekko głową cicho się śmiejąc i uniósł powieki spoglądając na mnie spod swoich długich rzęs. 
-  Zdaje sobie z tego sprawę - wzruszyłam ramionami starając się zachować spokój, a także nonszalancję i uśmiechnęłam się cwanie, chociaż moje serce zaczęło bić szybciej, a rozum krzyczał, że to właśnie on doprowadza mnie do szaleństwa nawet spojrzeniem.
Przygryzłam dolną wargę, bo dzisiejsze słowa Scootera dały mi do myślenia i pobudziły moją cholerną ciekawość, więc postanowiłam zapytać o coś co już od dawna mnie nurtowało.
- Justin? 
- Hm? - uniósł brwi prostując się, a ja wzięłam głębszy wdech nosem i spojrzałam w prawo lekko się denerwując czego dowodem były moje palce, które znowu zaczęłam wyłamywać.
- Po tej imprezie u Drake'a gdy Kenny cię do mnie przywiózł. Mówiłeś coś o piosenkach, które o mnie napisałeś... - szatyn lekko się spiął czekając na ciąg dalszy, a ja wyprostowałam się owijając palec wskazujący materiałem mojej bluzki nie wiedząc jak sformułować pytanie - Wspomniałeś tytuły dwóch piosenek 'Catching Feeling's i 'Where Are You Now'. Tą drugą znam, ale ta pierwsza... możesz mi powiedzieć o czym jest? 
Czekałam na jakąkolwiek reakcje Justina i prawdę mówiąc trochę się wystraszyłam, gdy chłopak nawet nie drgnął, ale gdy na jego czole zobaczyłam małą zmarszczkę, która oznaczała, że nad czymś myśli dałam mu chwilę na ułożenie sobie tego wszystkiego w głowie.
Po chwili jego oczy szerzej się otworzyły, a kąciki jego ust lekko drgnęły podnosząc się w uśmiechu i jeździłam wzrokiem po jego pięknych oczach, w których dostrzegłam dziwny błysk.
- Chodź - złapał mnie za rękę i pociągnął mnie w stronę drzwi, a ja zdezorientowana przebierałam szybko nogami, żeby za nim nadążyć. 
Weszliśmy na korytarz i skierowaliśmy się w stronę schodów prowadzących na górę, a ja spojrzałam na pokój rodzinny, gdzie siedziała reszta. Obserwowali nas uważnie, a Chaz i Ryan szeroko się uśmiechali pewnie myśląc o tym, że idziemy na górę kochać się na zgodę czy coś takiego. Zboczeńcy. Pokręciłam głową, a gdy byliśmy na pietrze Justin otworzył drzwi do siebie do pokoju i zamknął je za nami jak tylko znaleźliśmy się w środku. 
Nie wiedziałam co wymyślił, ale nie bałam się bo wiedziałam, że z nim nic mi nie grozi i że nie pozwoli zrobić mi krzywdy, więc moje ciało było zupełnie rozluźnione. 
- Usiądź tutaj - puścił mnie przy łóżku, więc usiadłam na rogu obserwując jak szatyn podchodzi do rogu pomieszczenia i bierze gitarę, a następnie siada na krześle na przeciwko mnie - Chciałaś, żebym powiedział ci o czym jest ta piosenka, ale pomyślałem, że lepiej będzie jak ci ją zaśpiewam. 
- Okej - uśmiechnęłam się siadając wygodniej na łóżku, a w tym czasie Justin nastroił gitarę i pograł przez chwilę starając się wczuć w muzykę. 
Obserwowałam go z uwielbieniem bo to jak przymknął oczy dając się ponieść melodii było niesamowite. On to czuł. Czuł tą muzykę nawet jeśli grał akordy na wyczucie, a palce jego prawej dłoni zgrabnie poruszały się po gryfie. Czułam się jak zahipnotyzowana. 

The sun comes up on another morning
My mind never wakes up without you on it
And it's crazy to me, I even see you in my dreams
Is this meant to be? Could this be happening to me?
 

Spojrzał na mnie, uśmiechnęłam się nie spuszczając wzroku z jego anielskiej twarzy.

We were best of friends since we were this high
So why do I get nervous every time you walk by
We would be on the phone all day
Now I can't find the words to say to you
Now what am I supposed to do?


Could there be a possibility
I'm trying to say what's up
'Cause I'm made for you, and you for me
Baby now its time for us
Tryna keep it all together
But enough is enough
They say we're too young for love
But I'm catching feelings

Catching feelings

In my head we're already together
I'm good alone but with you I'm better
I just wanna see you smile
You say the word and I'll be right there
I ain't never going nowhere


Czułam jak moje policzki robią się czerwone, a w moich oczach zaczęły zbierać się łzy, ale zacisnęłam szczękę starając się je powstrzymać.
 

I'm just tryna see where this can take us
'Cause everything about you girl is so contagious
I think I finally got it done
Now all that's left to do now is get out the mirror
And say it to her

Could there be a possibility
I'm trying to say what's up
'Cause I'm made for you, and you for me
Baby now it's time for us
Tryna keep it all together
But enough is enough
They say we're too young for love
But I'm catching feelings

Catching feelings

Should I tell her how I really feel (how I really feel)
Or should I move in close or just be still? (how will I know?)
'Cause if I take a chance and I touch her hand
Will everything change?
How do I know if she feels the same? 


Otworzyłam szerzej oczy z nadzieją, że może szatyn czuje do mnie to samo co ja do niego, a gdy jego usta wygięły się w uśmiechu oblizałam wargi nie mogąc przestać szczerzyć się jak głupia.
Był idealny pod każdym względem. Cóż czasami był dupkiem i był strasznie upierdliwy, ale to chyba sprawiało, że był dla mnie taki wyjątkowy.
 

Could there be a possibility
I'm trying to say what's up
'Cause I'm made for you, and you for me
Baby now it's time for us
Tryna to keep it all together
But enough is enough
They say we're too young for love
But I'm catching feelings (doo-do-doo-doo-do-do-do-do-do-do-doo)
Catching feelings (doo-do-doo-doo-do-do-do-do-do-do-doo)
(doo-do-doo-doo-do-do-do-do-do-do-doo)
Catching feelings (doo-do-doo-doo-do-do-do-do-do-do-doo)
Catching feelings.... 


- Alex? - otworzyłam oczy, które zamknęły się gdy jego anielski głos pieścił moje uszy i zobaczyłam jak przygląda mi się z ciekawością odkładając gitarę na bok - Co o niej sądzisz?
- To ta piosenka o mnie? - Justin zwilżył usta koniuszkiem języka, bo zawsze tak robił jak się denerwował i pokiwał głową wciąż mi się badawczo przyglądając. 
- Jest o tobie i dla ciebie - pokręciłam głową czując jak obraz zaczyna mi się powoli rozmazywać przez łzy i oblizałam usta przykładając prawą rękę do klatki piersiowej.
- Ja nie wiem co powiedzieć... ta piosenka jest niesamowita - przełknęłam ślinę, a na twarzy Justina pojawił się uśmiech, który tak bardzo kochałam. 
Ten szczery uśmiech, który prawie sięgał oczu.
Szatyn pochylił się lekko do przodu i spojrzał w moje oczy. 
- Nie musisz nic mówić. Pocałuj mnie - zaśmiałam się ledwo powstrzymując łzy i szybko wstałam z łóżka podchodząc do chłopaka, który również się podniósł wystawiając ramiona w moją stronę.
Stanęłam na palcach zaciskając dłonie po bokach na jego koszulce i wpiłam się w jego usta, gdy on położył dłonie na moich policzkach przyciągając mnie do siebie. Przymknęłam oczy uśmiechając się przez pocałunek i poczułam, że jego usta również się wygięły w uśmiechu. Przeniósł prawą dłoń na moją szyję i kciukiem gładził mnie pod uchem, a ja smakowałam jego cudownych ust, które sprawiały, że czułam się szczęśliwa. 
- Załóżcie lepiej ubrania bo wchodzę! - oderwałam się od szatyna otwierając oczy, bo zza ciemnego drewna dało się słyszeć głos Ryana i opadając na stopy spojrzałam na drzwi, które się otworzyły - Jesteście ubrani - to bardziej było stwierdzenie niż pytanie i do tego dało się usłyszeć jęk rozczarowania wydobywający się z ust chłopaka.
- Zboczeniec - uśmiechnęłam się pokazując mu język, a ten zmrużył oczy kręcąc głową. 
- Bardzo dojrzałe, Collins. Bardzo dojrzałe... - wzruszyłam ramionami z uśmiechem, a Justin zabrał swoje dłonie z mojego policzka i szyi odwracając się przodem do przyjaciela.
- Lepiej, żebyś miał cholernie dobry powód, żeby nam przeszkadzać - Ryan uśmiechnął się szeroko i podniósł dumnie głowę unosząc również brwi, a Justin nie mógł powstrzymać uśmiechu mimo, że starał się zabrzmieć groźnie. 
- Cóż Chaz i Fredo pojechali po jakiś film do wypożyczalni. Idziecie oglądać czy co? - uśmiechnęłam się, a Justin oplótł mnie lewą dłonią w tali i przyciągnął do swojego lewego boku.
- Zaraz przyjdziemy - Ryan uniósł w górę ręce i kiwając ze zrozumieniem głową, mruknął cichę okej, a później zniknął zamykając za sobą drzwi. 
- Na czym skończyliśmy - spojrzałam na szatyna, a ten obrócił mnie w swoją stronę i wpił się ponownie w moje usta.
Ten dzień jak najbardziej zaliczam do udanych, a nawet bardzo udanych.

________________________________________

Przepraszam za to, że przez tyle nie dodawałam rozdziału. Mam nadzieję, że mi wybaczycie. 
Rozdział jak widzicie wyszedł mi długi, byłby dłuższy, ale stwierdziłam, że lepiej go teraz skończyć, bo gdybym tak jeszcze trochę go pociągnęła to pewnie nie chciałoby wam się czytać. 
Dziękuję za tyle wyświetleń i komentarzy.
Przepraszam za jakiekolwiek błędy, poprawie je później
Jesteście niesamowite ♥
Możecie polecać bloga i zapisywać się w zakładce informowani, że ważne czy podacie gg, twittera czy aska ja i tak będę was informowała. 
Dajcie znać czy czytacie to opowiadanie wystarczy słowo 'czytam' i będzie okej.
Czekam na wasze opinię i słowa krytyki.
Następny SOON! 
:))