wtorek, 28 stycznia 2014

26. Bridesmaid

Weszłam na stołówkę i od razu skierowałam swoje kroki w stronę lady z jedzeniem za którą stała starsza kobieta w białym fartuchu, a gdy zabrałam tacę zaczęłam nakładać na nią mój dzisiejszy lunch. Postawiłam na jabłko, sałatkę i wodę niegazowaną, bo po lekcjach całą rodziną jedziemy na wspólny obiad. Coś w stylu uczczenia powrotu Sama i jego zaręczyn z Ellie, więc musiałam zostawić trochę miejsca w brzuchu, chociaż sądzę, że zjadłabym konia z kopytami, a miejsce i tak by się znalazło. 
Jestem strasznym głodomorem. Mogłabym jeść chyba tonami. 
- Hej! A.C tutaj! - wyrwałam się z zamyślenia i dostrzegłam machającego do mnie Scotta, który wraz z całą naszą paczką siedział przy jednym ze stolików. 
Uśmiechnęłam się i ruszyłam w ich stronę, a gdy byłam już blisko mogłam zobaczyć ich uśmiechy, a także słyszeć strzępki rozmów. 
- Cześć wam - postawiłam niebieską tackę na stole, a dziewczyna Scotta Chloe zrobiła mi miejsce koło siebie i pocałowała mnie w policzek na powitanie. 
- Cześć laska - uśmiechnęłam się nerwowo czując na sobie wzrok wszystkich obecnych przy stoliku i sięgnęłam po butelkę z wodą, bo od tego wszystkiego zaschło mi w gardle - Idziesz po szkole do Jess? 
Pokiwałam głową odkręcając butelkę z wodą i wzięłam łyka zakręcając ją z powrotem. 
- Tak, ale tylko na chwilę - wzięłam widelca i zaczęłam jeść sałatkę, a chłopcy siedzący przy stoliku zajęli się rozmową o jakiś stronach internetowych chociaż miałam wrażenie, że zerkają na nas co chwilę. 
- No więc opowiadaj - obróciłam głowę w stronę Chloe, a dziewczyna pochyliła się w moją stronę czekając aż rzucę jej jakąś soczystą historię. 
Chloe była bardzo ciekawską dziewczyną i wszystko musiała wiedzieć, ale nigdy jeszcze nie zdarzyło się tak, że coś wyszło poza nasze babskie grono. Czego nie mogę powiedzieć o przypływie informacji, bo tego ta dziewczyna dostarcza nam, aż za dużo. Na przykład parę tygodni temu Chloe poinformowała mnie i Jess, że pan Harrison nasz drugi historyk zjadł nieświeże jedzenie i przez jakiś czas nie mógł rozstać się z łazienką. 
- Alex? - pokręciłam lekko głową wyrywając się z zamyślenie i dostrzegłam wyczekujący wzrok dziewczyny, a ona westchnęła - oj proszę cię, każdy już wie, że znasz Justina. Nie widzisz jak wszyscy ci się przyglądają? 
Obróciłam się dyskretnie rozglądając do okola i skrzywiłam się widząc, że Chloe ma rację, każdy miał wzrok wlepiony we mnie, a gdy tylko ja na nich spojrzałam zajmowali się sobą, że niby nie patrzą. 
- Cholera - jęknęłam oblizując usta. 
- No właśnie, a mi możesz powiedzieć czy jesteście tylko przyjaciółmi czy czymś więcej... - moje serce przyspieszyło, gdy co chwile rozglądałam się po sali przyłapując innych uczniów na gapieniu się na mnie, a następnie przeniosłam wzrok na nasz stolik i chłopacy wcale nie byli lepsi. 
Czekali na moją odpowiedź. 
- Bo słyszałam, że zerwał z Seleną. No więc jak? - przełknęłam ślinę bo wzrok każdego przeszywał mnie na wskroś i miałam wrażenie, że ludzie na stołówce chcą wiedzieć co odpowiem, a ja nie byłam na to przygotowana.
Nie miałam odpowiedzi na to pytanie, bo przecież nic nie uzgodniliśmy z Justinem. 
To znaczy jesteśmy razem, ale nikt chyba jeszcze o tym nie wie. Nawet nie powiedziałam Jess ani mojej mamie, więc jak mogę tak o sobie rozpowiadać innym? 
- Nie wiem, Chloe - podniosłam się zakładając torbę na ramię i zabrałam tacę ruszając w stronę wyjścia, bo czułam, ze zaraz będę miała jakiś atak paniki albo coś. 
Odstawiłam tackę i wyszłam ze stołówki udając się do toalety, która w tej chwili powinna być pusta, a ja o niczym innym nie marzyłam jak o samotności. 
Wiedziałam, że jeśli mam być dziewczyną Justina to muszę się liczyć z paparazzi, z groźbami, wyzwiskami i z tym, że cały czas będziemy na językach a także będziemy obserwowani, ale to dla mnie coś nowego. 
Musiałam przywyknąć. Nie miałam innego wyjścia, bo to wszystko jest w pakiecie z moim chodzącym szczęściem, z którego nie jestem w stanie zrezygnować, a teraz gdy jest moim chłopakiem może być tylko lepiej. 
Prawda?

~*~

- Przepraszam, że tak naciskałam w szkole - wzruszyłam ramionami skupiając się na drodze, a dziewczyna ściszyła radio, bo temat Justina i mnie padał dzisiaj niemal na każdej przerwie. 
- Jest w porządku. Przepraszam, że tak ześwirowałam - uśmiechnęłam się oblizując usta, a następnie skręciłam w prawo w ulicę Jess. 
- To normalne. Teraz cały świat będzie o tobie trąbił - westchnęłam parkując pod domem blondynki i wyłączyłam silnik spoglądając na Chloe. 
- Wiem, ale dam sobie z tym radę - uśmiechnęłam się wyciągając kluczyki ze stacyjki, a gdy otworzyłam drzwi odpięłam pas i wysiadłam spoglądając na duży błękitny dom, w którym mieszkała moja przyjaciółka.
Schyliłam się po torebę, która leżała na tylnym siedzeniu i wyprostowałam się zakładając ją sobie na ramię, a następnie zamknęłam samochód zrównując się z brunetką. 
- Jakby co to możesz schować się u mnie - posłała mi szeroki uśmiech, a ja odpowiedziałam jej tym samym wchodząc po schodach na ganek, a po chwili zapukałam do drzwi. 
- Dzięki - przygryzłam dolną wargę, a klamka się poruszyła i moim oczom ukazała się mama blondynki. 
Gdy uśmiechnęła się szeroko wiedziałam po kim Jess odziedziczyła włosy i oczy, aż uśmiech sam mi się wkradł na twarz. Co prawda zauważyłam to już na naszym pierwszym spotkaniu, ale za każdym razem jak widzę tę cudowną kobietę staram się szukać w niej cech, które odziedziczyła Jess. 
- Och, dziewczynki jak miło, że przyszłyście - kobieta wskazała na nas i uśmiechnęła się szeroko, a następnie podeszła przytulając nas obie. 
- Przyniosłyśmy lekcje - wzięła głębszy wdech i otworzyła szerzej drzwi tak, żebyśmy mogły wejść do środka. 
- Racja, Jess jest u siebie - skinęłyśmy głową ściągając buty i ruszyłyśmy na górę do pokoju blondynki - Zostaniecie na obiedzie? 
Odwróciłam się będąc już prawie na szczycie schodów i uśmiechnęłam się przepraszająco. 
- Niestety nie mogę - skrzywiłam się bo uwielbiałam jedzenie tej kobiety, w końcu bycie szefową kuchni, a to do czegoś zobowiązuję.
Jej dania były wyśmienite. 
- Ale ja bardzo chętnie i zjem porcję Alex - zaśmiałam się, gdy kobieta klasnęła w dłonie z szerokim uśmiechem i pokazałam język Chloe, która uśmiechnęła się cwanie. 
- Wspaniale - pokręciłam głową, mama Jess zniknęła w kuchni, więc ruszyłyśmy do pokoju blondynki, z którego dało się słyszeć muzykę. 
Zapukałam, a gdy usłyszałam ciche proszę i smarknięcie wsunęłam głowę zaglądając do środka przez lekko uchylone drzwi. 
- Można? - dziewczyna podsunęła się do pozycji siedzącej z szerokim uśmiechem na ustach i kaszlnęła, a ja zwróciłam uwagę na jej czerwony nos, który współgrał z zaczerwienionymi policzkami. 
- Jasne, wchodź - pchnęłam bardziej drzwi i weszłam do ciepłego pomieszczenia, a Chloe weszła za mną, więc powoli ruszyłam w stronę łóżka blondynki. 
- Matko Jess wyglądasz okropnie - usiadłam na podwójnym łóżku zasłanym czerwoną pościelą w pomarańczowe kwiatki i poklepałam przyjaciółkę po nodze. 
- Dzięki i tak też się czuję - Chloe podeszła do nas zamykając za sobą drzwi i rzuciła torebkę siadając na obrotowym krześle.
- Więc... widziałam zdjęcia - ściągnęłam brwi, gdy Jess poruszyła swoimi w górę w i dół, a Chloe parsknęła śmiechem obracając się w kółko. 
- Mówi o tobie i Justinie - wypuściłam powietrze nosem i wywróciłam oczami kręcąc lekko głowa na boki - Opowiadaj. 
- Jesteście normalnie niemożliwe! - pisnęłam uderzając dłońmi o uda, a brunetka buchnęła śmiechem, gdy Jess skakała wzrokiem to na nią to na mnie nie wiedząc o co mi chodzi - Dowiecie się jako pierwsze jeśli mój status ulegnie zmianie. 
- Czyli mamy czekać, aż nam raczysz powiedzieć to co i tak już wiemy? - Jess ściągnęła brwi, a ja warknęłam opadając plecami na łóżko i przyłożyłam dłoń do czoła, bo one chyba wcale mi nie dadzą spokoju. 
- Dobra! Powiem wam, ale jak to wyjdzie poza to grono to zabiję i potrafię to zrobić tak, żeby wyglądało na samobójstwo - zagroziłam, a gdy się podniosłam zobaczyłam jak dziewczyny zbliżyły się lekko w moją stronę czekając na to co powiem.
- Przecież nas znasz - spojrzałam na nie spod byka, a wtedy Jess westchnęła - obiecujemy - brunetka usiadła na łóżku, a Jess pochyliła się w moją stronę i miały takie duże oczy jak pięciolatki czekające na decyzję mamy czy jadą do Disneylandu. 
- Jesteśmy przyjaciółmi, którzy czasami się całują - z ust dziewczyn wydostał się pisk, a ja przymknęłam oczy i poczułam jak ktoś rzuca mi się na szyję, a jak tylko uchyliłam powieki zobaczyłam brązowe włosy. 
- Wiedziałam! - zobaczyłam szeroki uśmiech Jess więc sama się uśmiechnęłam, bo to było takie cudowne uczucie móc to komuś powiedzieć, chociaż trochę się obawiałam, że to wyjdzie do mediów, ale przecież znałam je i byłam pewna ich obietnic.
- Tylko przysięgam na Boga, jeśli któraś z was się wygada... - Chloe odsunęła się ode mnie, a ja uniosłam brwi wskazując na nie palcem, a Jess przyłożyła dłonie do policzków. 
- O Boże tak ci zazdroszczę... - oblizałam usta i wzięłam głębszy wdech nosem, a Chloe pokiwała głową jakby się zgadzając z blondynką. 
- A jak tam ty i Fredo? - poruszyłam brwiami w górę i w dół z uśmiechem klepiąc dziewczynę w udo, a wyraz jej twarzy nagle się zmienił na smutny, gdy z jej ust wyrwało się westchnięcie - Co jest?
- Sama nie wiem, wszystko jest fajnie i w ogóle, ale mam wrażenie, że podoba mu się inna - ściągnęłam brwi przesuwając się w stronę Jess i ścisnęłam ją lekko za nogę, bo zrobiło mi się trochę przykro widząc jej minę, więc chciałam dodać jej otuchy. 
- Jak to? Kto? - spojrzałam na chwilę na Chloe, która objęła Jess ramieniem i przeniosłam wzrok z powrotem na blondynkę, która zaczęła bawić się materiałem kołdry. 
- Selena. 

~*~

Stałam przed szafą zastanawiając się co założyć na obiad, ale nie mogłam nic znaleźć, bo myślami byłam zupełnie gdzie indziej i nijak nie potrafiłam skompletować jakiegoś sensownego stroju. 
Usłyszałam dźwięki piosenki Stereo Hearts granej przez Gym Class Heroes i Adama Levina, a uśmiech sam wkradł się na moją twarz, bo przypomniało mi się jak śpiewaliśmy tą piosenkę z Justinem w jego samochodzie. 
Dopiero po chwili dotarło do mnie, że to dzwoni mój telefon, więc podeszłam do biurka i zgarnęłam z niego urządzenie, a gdy spojrzałam na wyświetlacz zobaczyłam głupią minę Justina. 
Sam zrobił sobie zdjęcie moim telefon i ustawił je na ID dzwoniącego plus podpisał się 'Przystojniak <3'. 
Skromny to on nie jest. 
Uśmiechnęłam się kręcąc głową i przesunęłam kciukiem po ekranie odbierając połączenie, a następnie szybko przyłożyłam komórkę do ucha. 
- Tak? - wróciłam przed szafę i wciąż przebierałam ciuchy lewą ręką podczas gdy w prawej trzymałam telefon. 
- Cześć piękna - otworzyłam lekko usta i uśmiechnęłam się szeroko, a moje serce zabiło szybciej, podczas gdy moim ciałem wstrząsnęły dreszcze. 
- Cześć, co tam? - wyciągnęłam białą bluzkę zrobioną z koronki i przytrzymałam telefon ramieniem podczas gdy prawą ręką złapałam górną część garderoby oglądając ją dokładnie. 
- A siedzę w studio, mamy teraz przerwę chcesz posłuchać? - złapałam ponownie telefon w prawą rękę i trzymając bluzkę w lewej cofnęłam się w stronę łóżka. 
- Jasne - odłożyłam bluzkę koło siebie i wzięłam głębszy wdech siadając po turecku, a Justin coś do kogoś powiedział. 
- Słuchaj... to twoja piosenka - moje serce zmiękło gdy usłyszałam słowa tej samej piosenki, którą śpiewał dla mnie u siebie w pokoju a do tego nazwał ją moją piosnką z taką dumą w głosie, że prawie zeszłam ze szczęścia. 
- Aww Justin - złapałam się wolną ręką za szyję i z uśmiechem wsłuchiwałam się jeszcze raz w kawałek 'Catching Feelings', który szatyn przeznaczył dla mnie. 
- Mam jeszcze parę piosenek o tobie, ale to niespodzianka - zaśmiałam się chociaż nie mogłam się doczekać kiedy je usłyszę i zwróćcie uwagę, że napisał je o mnie, ale miałam nadzieję, że nie mówią o tym jak go poprzednio zostawiłam.
- Widzimy się dzisiaj? - przygryzłam dolną wargę i podrapałam się po udzie, a muzyka po drugiej stronie ucichła. 
- Jasne, wpadnę po ciebie o...
- Cześć Alex! - zaśmiałam się słysząc głos Jaxona, który przerwał Justinowi i wyobraziłam go sobie w tej chwili jak ładuje się bratu na kolana - Daj mi porozmawiać z moją dziewczyną. 
- Co? - zaśmiałam się wyłapując zaskoczenie w głosie Justina chociaż sama byłam trochę zaskoczona jednak Jaxo był strasznie uroczy i nie miałam nic przeciwko byciu jego dziewczyną.
- Alex czy ja o czymś nie wiem? - zaśmiałam się i odwróciłam się w tył ponieważ ktoś zapukał do moich drzwi, a gdy te się otworzyły zobaczyłam głowę Ellie. 
- No cóż ja też się dopiero dowiedziałam - dziewczyna posłała mi przepraszające spojrzenie i miała zamykać drzwi, ale zawołałam ją ręką, żeby weszła. 
- Niestety muszę kończyć, bo idę na rodzinny obiad i jeszcze się nie przebrałam - Justin się zaśmiał i mogłam sobie wyobrazić jak kręci głową. 
- Wszystko na ostatnią chwilę - Ellie podeszła do biurka i wzięła jedną z ramek oglądając zdjęcie, a po chwili odwróciła się w moją stronę wskazując na nie. 
- Jak zwykle... znasz mnie - widziałam jak jej usta poruszają się w niemym słowie 'ślicznie', a ja uśmiechnęłam się widząc na zdjęciu mnie i Resty, konia na którym jeździłam w Anglii. 
- Dobra przyjadę po ciebie jakoś wieczorem około szóstej może i wtedy spotkasz się ze swoim chłopakiem - te ostatnie dwa słowa powiedział głośniej niż resztę zdania powstrzymując śmiech, a ja uśmiechnęłam się szeroko i pokiwałam głową chociaż on tego nie widział. 
- Okej, będę czekała... A i pozdrów mojego chłopaka! - zaśmiałam się a Justin zaczął mnie przedrzeźniać po drugiej stronie i moje serce aż mocniej zabiło, bo to znaczyło, że jest zazdrosny?
- Justin Alex cię pozdrawia - zaśmiałam się słysząc jak sam siebie pozdrawia, a mówiąc do siebie w trzeciej osobie.
- Jesteś nienormalny - pokręciłam głową, a szatyn się zaśmiał. 
- Wiem, ale nie przejmuj się. Swój do swego ciągnie - wyobrażałam sobie, że unosi w górę brew dumnie wypinając tors, więc prychnęłam uśmiechając się. 
- Dupek... - przekręciłam głowę w lewo i zobaczyłam przyglądającą mi się Ellie. 
Opierała się o biurko ze skrzyżowanymi ramionami na piersiach i z szerokim uśmiechem, więc zrobiłam się lekko czerwona, bo całkiem zapomniałam, że ona tutaj jest.
- Dobra uciekam, a ty nie pracuj za dużo. Pa - obserwowałam ją czując lekkie skrępowanie gdy ona obserwowała mnie z tym dziwnym a także trochę przerażającym wyrazem twarzy, mówiącym 'wszystko słyszę, wszystko widzę i jesteście tacy uroczy'
- Postaram się. Do zobaczenia. Pa - rozłączyłam się i rzuciłam telefon za siebie, a Ellie ruszyła w moją stronę siadając koło mnie. 
Nie chciałam kolejnych pytań typu jesteście razem? Nie jesteście razem? To twój chłopak? A blondynka chyba to dostrzegła, bo uśmiechnęła się ciepło kładąc swoją lewą dłoń na moim prawym udzie.
- Nie wiesz co założyć? - westchnęłam z ulgą, a następnie skinęłam głową i zobaczyłam szeroki uśmiech dziewczyny, a także ten dziwny błysk w jej oku - Mam coś idealnego dla ciebie. 

~*~

Stałam przed lustrem w łazience rozczesując włosy, które ułożyły się w delikatne fale, a po chwili usłyszałam głośne pukanie zdradzające, że osoba po drugiej stronie się niecierpliwi. 
- No już? Pokaż się - westchnęłam odkładając szczotkę na półkę i ruszyłam w stronę drzwi poprawiając czarny materiał sukienki. 
Ten błysk w oczach Ellie oznaczał kłopoty teraz to wiem. Nie nosiłam sukienek zbyt często właściwie to nosiłam je na szczególne okazję, ponieważ nie uważałam, że wyglądam w nich dobrze dlatego za każdym razem stawiałam na spodnie, ale teraz mój strój wcale nie przypominał mojego stroju. 
Otworzyłam drzwi wychodząc z łazienki z niepewną miną, a Ellie cofnęła się kawałek dając mi przejść i zobaczyłam co ma na sobie. Wyglądała prześlicznie. 
- Wow, Alex... - uniosłam prawy kącik ust marszcząc nos, a gdy stanęłam przed lustrem dziewczyna stanęła za mną i położyła swoje dłonie na moich ramionach - wyglądasz ślicznie. 
- Tak myślisz? - złapałam sukienkę za jej końce i uniosłam je lekko na boki, bo ogólnie sukienka strasznie mi się podobała, ale wydawało mi się, że źle na mnie leżała - Sama nie wiem. 
- Oj daj spokój. Jest świetnie - podniosłam wzrok i spojrzałam na jej odbicie w lustrze, a następnie uśmiechnęłam się szeroko. 
- Dziękuję - dziewczyna przytuliła się do mnie, a jej czerwone usta również uformowały się w uśmiech. 
- Nie ma za co - ponownie spojrzałam na swoje odbicie, a blondynka puściła moje ramiona i stanęła po mojej lewej stronie - Tak właściwie to chcę cię o coś prosić. 
- Hm? - spojrzałam na nią unosząc brwi i ułożyłam usta w poziomą linię, a Ellie wzięła głębszy wdech. 
- Zostałabyś moją druhną? - otworzyłam szeroko oczy obserwując dokładnie jej twarz i zdałam sobie sprawę, że mówi serio, a gdy przełknęłam ślinę uśmiechnęłam się szeroko. 
- Oczywiście, że tak! - rzuciłam jej się na szyję, a ona mocno mnie do siebie przytuliła i pogładziła mnie po plecach. 
Po chwili się odsunęła i spojrzała na mnie unosząc jedną brew, a na jej ustach błąkał się cwany uśmiech. 
- Teraz tylko musisz zaprosić Justina.
Poklepała mnie po ramieniu ruszając w stronę drzwi, a ja stałam patrząc przed siebie i zawiesiłam się bo dotarło do mnie, że jeszcze tego nie zrobiłam. 
Muszę zaprosić Justina. 
Tylko jak? 

__________________________________________________________________________


I jest! 
Wiem, że nie ma Justina, ale mam nadzieję, że rozdział nie jest tak bardzo do dupy ;)
Uwielbiam czytać wasze komentarze, pytania i no ogólnie. 
Uwielbiam was i uwielbiam dla was pisać ♥
Dziękuje, za tak duże zainteresowanie blogiem, za te wszystkie komentarze i za tak dużą ilość wyświetleń. 
To naprawdę wiele dla mnie znaczy. 
Mam nadzieję, że wyrazicie swoją opinię poprzez komentarz, bo zależy mi na waszym zdaniu :)
Możecie krytykować, podsuwać nowe pomysły i powiedzieć co wam leży na serduchu :)
Możecie mnie znaleźć tutaj i tutaj oczywiście. 
W ogóle! BELIEVE MOVIE wymiata! 
Justin jest taki cudowny. 
Dziękuję wam serdecznie ♥



sobota, 11 stycznia 2014

25. Road trip

Czekałam na Justina gotowa do wyjścia i siedząc na kanapie obejmowałam mocno prawe ramie Sama, bo tak bardzo za nim tęskniłam. Nie widziałam go prawie dwa lata, a do tego ta durna świadomość, że każda nasza rozmowa może być ostatnią jeszcze bardziej mnie dołowała i jestem pewna, że przed jego kolejnym wyjazdem będę zanosiła się płaczem albo po raz kolejny spróbuje go przywiązać do moich mebli. Nie chciałam, żeby wyjeżdżał, bo zwyczajnie się o niego bałam. Wczoraj co chwilę ryczałam ze szczęścia i przytulałam się do niego kiedy tylko mogłam. Chciałam w pełni nacieszyć się jego obecnością, nawet miałam zamiar odwołać naszą wycieczkę z Justinem, ale Sam kategorycznie mi zabronił i twierdził, że będzie tutaj jak wrócę, więc nie mam się o co martwić. Ellie siedziała po drugiej stronie mojego brata i również się do niego tuliła, a mama opowiadała wszystkim jak się ma nasze jeszcze nienarodzone maleństwo. Nie wiemy czy to będzie chłopiec czy dziewczynka bo mama chce mieć niespodziankę, ale postanowiłam sobie, że dowiem się tego na następnym badaniu USG, bo ciekawość zżera mnie od środka. Poczułam wibrację w tylnej kieszeni moich spodenek, więc wyciągnęłam telefon i przejechałam kciukiem po ekranie blokady odblokowując komórkę, a moim oczom ukazała się jedna nieprzeczytana wiadomość. 

Od: Justin
'puk puk ;)'

Uśmiechnęłam się pod nosem blokując telefon i schowałam go do kieszeni, a następnie puściłam rękę Sama podnosząc się z kanapy. 
- Justin już jest - ruszyłam w stronę drzwi i usłyszałam jak Zoe biegnie za mną.
Uwielbiała Justina i wcale jej się nie dziwiłam, bo ja miałam tak samo. Otworzyłam drzwi czując jak zdenerwowanie rośnie, ale gdy tylko zobaczyłam go stojącego na mojej wycieraczce uśmiechnęłam się szeroko. 
- Cześć - jego głos pieścił moje uszy, a nawet głupie cześć sprawiało, że robiłam się czerwona. 
- Hej. Wejdź - uśmiechnęłam się robiąc krok w lewo tym samym wpuszczając go do środka, a on pocałował mnie w policzek bardzo blisko ust i podczas gdy moim ciałem wstrząsnął dreszcz szatyn przywitał się z Zoe, która była wręcz w niebo wzięta.
Rozejrzałam się po podwórku zamykając drzwi i dostrzegłam paru ochroniarzy Justina, a także kilkunastu reporterów, których widok sprawił, że się skrzywiłam.
- Dzień dobry - Justin wszedł do salonu niosąc na rękach Zoe, a ja ruszyłam za nimi i uśmiech nie schodził mi z ust widząc jak każdy miło wita się z szatynem. 
- Dobrze cię widzieć, młody - Sam podszedł do szatyna i wystawił rękę w jego stronę, a Justin mocno ją uścisnął. 
- Ciebie też minęło parę lat. Alex nie mówiła, że przylatujesz - Sam spojrzał na mnie i uśmiechnął się, a zmrużyłam oczy na kilka sekund pokazując mu język. 
- Alex nic nie wiedziała - Justin obrócił głowę w moją stronę, a ja wzruszyłam ramionami uśmiechając się i wtedy zobaczyłam jak Ellie podnosi się z kanapy. 
- To Ellie, moja narzeczona. Ellie to Justin - Justin nie był ani trochę zdziwiony, bo wczoraj mu o wszystkim powiedziałam, więc uśmiechnął się czarująco i wystawił rękę w stronę blondynki. 
- Więc to ty jesteś tym chłopakiem o którym Alex nie przestaje mówić? - otworzyłam szeroko oczy czując jak moja cała twarz zmienia kolor na czerwony i słowo daje paliłam się ze wstydu, a wzrok Justina wcale nie pomagał, więc przygryzłam dolną wargę przekręcając głowę lekko na bok.
Był z siebie zadowolony i nie miałam pojęcie dlaczego, a cała ta sytuacja go bawiła, więc pokręciłam powoli głową mrożąc Ellie wzrokiem. 
- To chyba ja - odpowiedział czarująco, a następnie podszedł do mojej mamy. 
- Czyż nie miło jest wejść drzwiami? - wybuchnęłam śmiechem, gdy mama przytuliła Justina, który wciąż trzymał Zoe, a teraz szatyn zmroził mnie wzrokiem, więc wzruszyłam ramionami. 
- Wygląda pani olśniewająco - przeniósł wzrok na moją mamę, a Ellie podeszła do mnie i objęła mnie ramieniem. 
- Uroczy jak zwykle - mama poklepała Justina po ramieniu, a ja uśmiechnęłam się do narzeczonej mojego brata, bo na nią nie było można się gniewać, a poza tym mówiła prawdę. 
Widziałam jak Justin podchodzi do mojego taty i lekko się spina, pewnie przypominając sobie ich ostatnie spotkanie, a gdy miałam już interweniować szatyn wystawił rękę w jego stronę. Odetchnęłam z ulgą gdy się szybko przywitali i jestem pewna, że Justin zachował spokój tylko dlatego, że trzymał Zoe, więc żeby dłużej nie kusić losu postanowiłam szybko się ulotnić. 
- To my już będziemy się zbierać. Czeka nas pięć godzin jazdy w jedną stronę - ruszyłam w stronę korytarza i założyłam na nogi moje czarne botki na obcasie, a na ramię zarzuciłam torebkę, biorąc jeszcze w rękę jakąś bluzę. 
- Tylko uważajcie na siebie - pokiwałam głową poprawiając swój cały strój, a Justin postawił Zoe na ziemi, pocałował ją w czoło i podszedł do mnie. 
- Gotowa? - skinęłam otwierając drzwi jednak Justin złapał je szybko za mnie i mówiąc do widzenia przepuścił mnie pierwszą gdzie zaatakowali nas fotoreporterzy. 
Zobaczyłam Kenny'ego, więc uśmiechnęłam się do niego, a on podszedł do mnie z prawej strony i otoczył mnie ramieniem podczas gdy jakiś inny mężczyzna zrobił to samo z mojej drugiej strony. Uniosłam prawą rękę próbując osłonić oczy przed fleszami, a jednocześnie wlepiałam wzrok w ziemię, żeby nie upaść i dosłownie można było ogłuchnąć od tych krzyków. 
'Justin, Alex tutaj!' 
'Jesteście razem?!' 
'Co z Seleną?!'
Justin wyminął nas szybko i otworzył mi drzwi od strony pasażera, a ja prawie upadłam wsiadając do środka, ale Kenny mnie podtrzymał za co podziękowałam mu uśmiechem.
Wrzuciłam bluzę na tylne siedzenie, a torebkę pod swoje nogi i zapięłam pas czekając aż Justin obejdzie samochód. 
Wsiadł do środka oddychając głośno i przez jego zaciśniętą szczękę widziałam, że był zły, a następnie szybko zapiął pas wsadzając kluczyk do stacyjki. 
- Bardzo cię za nich przepraszam - spojrzał na mnie, a ja uniosłam kąciki ust w górę chcąc dodać mu trochę otuchy. 
- Jest w porządku - szatyn westchnął i przekręcił kluczyk w stacyjce, a silnik samochodu warknął dając tym samym znak, że możemy jechać,
- Nie, nie jest - Justin zatrąbił trzy razy zanim paparazzi usunęli nam się z drogi i mogliśmy już spokojnie jechać, a wtedy położyłam rękę na udzie szatyna chcąc go trochę uspokoić. 
- To nic wielkiego, zapomnij o nich - posłałam mu kolejny uśmiech, a po chwili on odpowiedział mi tym samym, więc zabrałam rękę z jego nogi i włączyłam radio. 

~*~

- Uwielbiam tą piosenkę - zrobiłam głośniej przerywając Justinowi jego wypowiedź w połowie zdania gdy piosenka Adama Levina i Gym Class Heroes zabrzmiała w radiu, a Jszatyn spojrzał na mnie dziwnie, więc wzruszyłam ramionami zaczynając śpiewać na cały głos.

My heart's a stereo,
It beats for you, so listen close,
Hear my thoughts in every no-o-o-te.
Make me your radio,
And turn me up when you feel low,
This melody was meant for you,
Just sing along to my stereo.

Otworzyłam buzie, żeby zaśpiewać resztę, ale po samochodzie rozniósł się głos Justina, więc spojrzałam na niego unosząc brwi i szeroko się uśmiechając.  


If I was just another dusty record on the shelf
Would you blow me off and play me like everybody else?
If I asked you to scratch my back, could you manage that?
Like yeah fucked up, check it Justin, I can handle that
Furthermore, I apologize for any skipping tracks
It's just the last girl that played me left a couple cracks
I used to, used to, used to, used to, now I'm over that
'Cause holding grudges over love is ancient artifacts

Nawijał tak szybko jak Travis zmieniając jego imię na swoje i wychodziło mu to niesamowicie, więc zaczęłam klaskać, a także dopingować go, żeby dalej kontynuował. Nie trzeba było wiele a szatyn wciągnął się i śpiewał na cały głos, a ja śmiałam się klaszcząc w rytm piosenki.  

If I could only find a note to make you understand
I'd sing it softly in your ear and grab you by the hand
Just keep it stuck inside your head, like your favorite tune
And know my heart's a stereo that only plays for you

Szatyn zamilkł tym samym dając mi znać, że ja mam zaśpiewać refren, więc nie czekałam długo i już po chwili wtórowałam Levinowi.  

My heart's a stereo
It beats for you, so listen close
Hear my thoughts in every no-o-o-te
Make me your radio
And turn me up when you feel low
This melody was meant for you
Just sing along to my stereo

Oh oh oh oh, oh oh oh oh to my stereo
Oh oh oh oh to sing along to my stereo


- Dawaj, Jus! - szatyn uderzał palcami o kierownicę i oblizał usta parząc na mnie na ułamek sekundy, a ja obróciłam się trochę w jego stronę.

If I was an old-school fifty pound boombox
Would you hold me on your shoulder wherever you walk
Would you turn my volume up in front of the cops
And crank it higher every time they told you to stop
And all I ask is that you don't get mad at me
When you have to purchase mad D batteries
Appreciate every mixtape your friends make
You never know we come and go like on the interstate

I think I finally found a note to make you understand
If you can hit it, sing along and take me by the hand
Just keep me stuck inside your head, like your favorite tune
You know my heart's a stereo that only plays for you

Spojrzał na mnie w i uśmiechnął się tak jak lubiłam najbardziej, a ja nie mogłam powstrzymać swojego uśmiechu, gdy śpiewałam refren na cały głos, więc co chwilę wybuchałam śmiechem. 

My heart's a stereo
It beats for you, so listen close
Hear my thoughts in every no-o-o-te
Make me your radio
Turn me up when you feel low
This melody was meant for you
Just sing along to my stereo

Oh oh oh oh, oh oh oh oh to my stereo
Oh oh oh oh so sing along to my stereo


Nie wiedziałam, kto zabierze się za zaśpiewanie ostatniej zwrotki, więc ja to zrobiłam i nie byłam w tym sama, bo Justin również śpiewał na cały głos co chwilę na mnie zerkając przez co ja nie mogłam oderwać od niego wzroku. 


I only pray you'll never leave me behind
Because good music can be so hard to find
I take your head and hold it closer to mine
Thought love was dead, but now you're changing my mind

Miałam wrażenie, że śpiewa to do mnie, ale szybko potrząsnęłam głową i uśmiechnęłam się szeroko nie dając mu do zrozumienia, że ja śpiewam to do niego chociaż tak było. Miałam nadzieję, że zostanie ze mną i tak szybko nie ucieknie, bo nie wiem czy poradziłabym sobie z jego stratą. 

My heart's a stereo
It beats for you, so listen close
Hear my thoughts in every no-o-o-te
Make me your radio 

Turn me up when you feel low
This melody was meant for you
Just sing along to my stereo

Kończyliśmy razem głośno piosenkę wciąż się uśmiechając więc miałam wrażenie, że samochód Justina stał się nagle naszą małą prywatną sceną na której dawaliśmy swój występ. Czułam się wspaniale, jak nigdy, a jeszcze więcej radości sprawiał mi śmiech Justina i jego cudowny uśmiech w tym momencie przeznaczony tylko dla mnie. 
- Wiesz, powinniśmy nagrać razem duet - spojrzałam szybko na szatyna, a po jego twarzy widziałam, że mówi poważnie, więc uśmiechnęłam się szeroko i oblizałam usta kładąc dłonie na swoich udach. 
- Może - ściszyłam radio i otworzyłam okno, bo dzisiaj było naprawdę gorąco, a Justin co chwilę na mnie zerkał. 
- Mówię poważnie - pokiwałam głową biorąc głęboki wdech, a po chwili z nerwów zaczęłam wyłamywać palce. 
Mój przeklęty nawyk. 
- Wiem - Justin przeniósł wzrok na moje dłonie i ponownie na mnie zupełnie nie patrząc na drogę, a ja uciekłam wzrokiem na prawo. 
- Nie rób tak - złapał swoją prawą dłonią moją lewą i szybko splótł swoje palce z moimi tak, żebym więcej nimi nie 'strzelała'.
Uwielbiałam takie małe gesty, a zwłaszcza w jego wykonaniu. 
- Jesteś głodna? - oblizałam usta, a mój brzuch jak na zawołanie wydał z siebie cichy odgłos sygnalizujący o głodzie, ale na szczęście Justin tego nie słyszał. 
- Zawsze - chłopak zjechał z głównej drogi i zatrzymał się na parkingu małej przydrożnej restauracji, a następnie puścił moją rękę chcąc wyciągnąć kluczyki ze stacyjki. 
Odpięłam pas zabierając swoją torebkę spod moich nóg i wysiadłam z samochodu w tym samym czasie co Justin. Obejrzałam dokładnie budynek i nie był on duży, a wierząc wielkiemu szyldowi nazywał się 'U Holly'. 
Justin podszedł do mnie i uśmiechnął się, a następnie ramię w ramię ruszyliśmy w stronę wejścia. Szatyn otworzył drzwi i przepuścił mnie pierwszą kładąc swoją prawą dłoń na środku moich pleców.
- Dziękuję - uśmiechnęłam się do niego i poczułam na sobie czyjś wzrok, a jak tylko rozejrzałam się po wnętrzu zauważyłam, że przygląda nam się z dziesięć osób.
Wszyscy siedzieli z szeroko otwartymi oczami, a nawet przestali jeść, więc przełknęłam ślinę lekko skrępowana, ale dłoń Justina gładząca mnie po plecach dodawała mi otuchy i ruszyłam do wolnego stolika. 
Usiadłam na potrójnej czerwonej kanapie, która była wykonana ze skóry, a Justin zajął miejsce na przeciwko mnie i posłał mi pokrzepiający uśmiech, więc szybko odpowiedziałam mu tym samym. 
- Ładnie tutaj - szepnęłam rozglądając się po wnętrzu w stylu retro i uśmiechnęłam się widząc te wysokie barowe krzesła, a także ich czerwone obicia. 
- No tak fast-food'owo - spojrzałam na Justin i zaśmiałam się, a ten wzruszył ramionami biorąc kartę dań, która leżała na stole pomiędzy nami, więc zrobiłam to samo. 
Było tyle pysznych dań, że nie wiedziałam na co się zdecydować. 
Naleśniki, tosty, frytki, hamburgery, ryby i dużo dużo więcej, a gdy wychyliłam się zza menu i spojrzałam na Justina ten w skupieniu wybierał danie, ale chyba poczuł, że mu się przyglądam więc podniósł wzrok. Miałam wrażenie, że jesteśmy tutaj tylko my dwoje. Sami.
- Nie wiem co mam wybrać - zaśmiał się i oblizał wargi odkładając menu, a następnie pochylił się trochę w moją stronę. 
- Zamknij oczy - uniosłam w zdziwieniu brwi, ale uśmiech błąkał się na mojej twarzy. 
- Po co? - Justin westchnął i pokręcił głową, a ja oblizałam usta. 
- Po prostu to zrób - wyprostowałam się i zamknęłam oczy, a w dłoniach wciąż trzymałam podwójną kartę - teraz wybierz numer, jakikolwiek. 
Wzięłam głęboki wdech, a następnie ułożyłam usta w dzióbek i usłyszałam chichot Justina. 
- No dalej - gdybym miała otwarte oczy zapewne bym nimi wywróciła. 
- No już, już... 9 - zanim otworzyłam oczy Justin zabrał mi kartę sprzed nosa, wiec wyprostowałam się unosząc brwi, a on uśmiechnął się cwanie. 
- Niespodzianka - szepnął tylko i ułożył karty jedna na drugiej, a przy naszym stoliku pojawiła się ubrana w czerwony fartuch kobieta, która na oko miała może z trzydzieści lat. 
- Dzień dobry... - chrząknęła spoglądając na szatyna, a ja schyliłam głowę uśmiechając się do siebie, bo pewnie nie codziennie przyjeżdża tutaj ktoś sławny - Co państwu podać? 
- Poproszę dziewiątkę i piątkę - szatyn uśmiechnął się do kobiety, a ona zrobiła się czerwona zupełnie tak jak ja, z tą różnicą, że ja znam go prawie całe moje życie. 
Co miłość robi z ludźmi.
- A do picia? - Justin spojrzał na mnie, więc kelnerka zrobiła to samo i uśmiechnęłam się do niej, a ona odpowiedziała mi tym samym. 
- Poproszę colę z lodem - kobieta skinęła głową i spojrzała na Justina. 
- Dla mnie to samo - ponownie pokiwała głową zapisując to w notatniku i odeszła od naszego stolika podając zamówienie innej pracownicy, która wyglądała na troszeczkę starszą. 
- Jeszcze jakaś godzinka i będziemy w Sacramento - opadłam plecami na oparcie i uśmiechnęłam się szeroko widząc przed oczami czerwono-czarnego mustanga. 
- Jeszcze jakaś godzinka i będę miała samochód - prawie klasnęłam w dłonie z podekscytowania, a gdy przeniosłam wzrok lekko na prawo zobaczyłam dziewczynkę, która uważnie nas obserwowała, więc uśmiechnęłam się do niej. 
Speszona uciekła wzrokiem, ale zaraz znowu na mnie spojrzała i za każdym razem jak ja się uśmiechałam ona z uśmiechem odwracała głowę, albo chowała się w ramię mamy. Była taka urocza, aż Justin się wychylił zza swojego miejsca ze ściągniętymi brwiami i widziałam jak na jego twarzy pojawia się uśmiech na który mała ponownie się schowała. 
- Już myślałem, że podrywasz jakiegoś tirowca - buchnęłam cicho śmiechem, a następnie kopnęłam go lekko pod stołem i udałam niewiniątko, gdy jęknął cicho - Dobra należało mi się. 
Pomasował nogę, a ja zobaczyłam jak dziewczynka ciągnie mamę w naszą stronę i uśmiechnęłam się szeroko szturchając nogę Justina, żeby zwrócił na mnie swoją uwagę. Spojrzał na mnie, a ja skinęłam głową w tamtą stronę i ponownie się wychylił, gdy dziewczynka była już prawie przy naszym stoliku. 
- Dzień dobry. Przepraszam, że przeszkadzamy - wyprostowałam się spoglądając na małą, a Justin zajął się kobietą, więc zaczęłam zaczepiać zawstydzoną dziewczynkę, która z uśmiechem chowała się za mamą. 
- Nie szkodzi. W czym możemy pomóc? - Justin również zaczepił małą, a wtedy dziewczynka cicho się zaśmiała. 
- Czy moja córka mogła by sobie zrobić z wami zdjęcie? - uśmiechnęłam się widząc maślane oczy małej blondyneczki, a Justin pokiwał głową. 
- Jasne - kobieta odsunęła się i popchnęła lekko swoją córkę lekko w stronę Justina, a ja obserwowałam tą całą scenę z uśmiechem, bo chłopak tak uroczo wyglądał z dziewczynką na kolanach, zwłaszcza gdy ją zaczepiał sprawiając, że się śmiała - Jak masz na imię? 
- Lily - powiedziała niepewnie zasłaniając sobie usta rączkami, a Justin uśmiechnął się szeroko i dziewczynka zrobiła to samo. 
- Jakie śliczne imię - spojrzała teraz na mnie, więc wyciągnęłam rękę w jej stronę - Jestem Alex. 
- Wiem - otworzyłam szerzej oczy a także usta, a mama dziewczynki wraz z Justinem zaśmiali się widząc moje zdziwione spojrzenie, więc szybko się uśmiechnęłam gdy mała zawstydzona schowała twarz w koszulce Justina.
Nie dziwiłam się, że dzieci go lubią, bo miał do nich niesamowite podejście i widać było, że je uwielbia. Siedziałam tak podpierając policzek na ręce, a wtedy mała spojrzała na mnie i szepnęła, żebym też podeszła. Zdziwiłam się i to bardzo, ale wykonałam jej prośbę. Podeszłam na ich stronę, a Justin przesunął się lekko w stronę okna robiąc mi miejsce i posadził małą między nami, więc delikatnie ją objęłam.
- Uśmiech - wszyscy się uśmiechnęliśmy, a gdy zrobiliśmy sobie dwa zdjęcie i jeszcze chwilę podroczyliśmy się z małą przyszedł czas na pożegnanie, bo w tej samej chwili przyszło nasze jedzenie. 
Justin zajadał się naleśnikami i co chwile podkradał mi frytki, które na ślepo zamówiłam, więc ja zabierałam mu widelcem kawałki naleśników. 
Zjedliśmy i chyba z pięć minut kłóciliśmy się kto zapłaci rachunek. Chciałam zapłacić za siebie, ale ten uparciuch szybko wyciągnął pieniądze karząc mi schować portfel z powrotem do torebki i nie chciał nawet słyszeć słowa sprzeciwu. Jak wychodziliśmy to ludzie zrobili nam parę zdjęć, ale zignorowaliśmy to bo po prostu cieszyliśmy się chwilą. 

~*~

- Jest cudowny - przejechałam dłońmi po kierownicy samochodu i uśmiechnęłam się szeroko patrząc na Justina, a chłopak zajrzał do środka przez otwarte okno. 
- Dobrze w nim wyglądasz - prychnęłam wyłączając silnik, a mój wzrok cały czas spoczywał na tym cudeńku, w którym siedziało się cudownie. 
- Każdy by w nim wyglądał dobrze - przestałam jeździć dłońmi po karoserii i wyciągnęłam kluczyk ze stacyjki, a gdy Justin odsunął się od drzwi otwierając mi je wysiadłam dziękując mu. 
- Biorę go - podeszłam do starszego mężczyzny i nie miałam najmniejszego zamiaru oddawać mu kluczyków, bo musiałam mieć ten samochód. 
Miał parę zarysowań i trzeba będzie pogrzebać w silniku, ale poza tym było z nim wszystko w porządku, więc po przejażdżce byłam pewna, że to samochód dla mnie.  
Justinowi również się podobał i doskonale wiedziałam, że wszystkim innym spodoba się równie bardzo jak mi. 
- Dobrze, zaraz przyniosę papiery - pokiwałam głową ściskając kluczyki w dłoni i poczułam jak Justin obija się swoim ramieniem o moje, więc odwróciłam się w jego stronę z szerokim uśmiechem, a następnie rzuciłam mu się na szyję. 
- Dziękuję - położył dłonie na moich plecach, a ja przejechałam nosem po jego szyi wdychając jego cudowny zapach i złożyłam na niej całusa tak, żeby nikt nie widział.
Dzięki butom na obcasie byłam prawie takiego samego wzrostu jak on. 
- Za co? - odsunęłam się od niego z niechęcią i uśmiechnęłam się widząc jego uśmiech, a także trochę zdezorientowany wyraz twarzy. 
- Za to, że tutaj ze mną przyjechałeś. Ogólnie, za wszystko... za to, że jesteś. - pokiwał głową i objął mnie prawym ramieniem, a następnie pociągnął mnie w stronę drzwi wejściowych do domu mężczyzny. 
- Mam cholerną ochotę cię teraz pocałować - uśmiechnęłam się tak szeroko, że zaczynało boleć, ale nie mogłam się powstrzymać, bo ja też miałam cholerną ochotę go pocałować.
- Nadrobimy to w domu -  szepnęłam poruszając brwiami, a chłopak potarł delikatnie moje ramię zostawiając na nim gęsią skórkę.
Objęłam go w pasie lewą ręką, a prawą położyłam na jego torsie i miałam wrażenie, że między naszymi ciałami przechodzą iskry, a szczęście rozsadzało mnie od środka. 
- Wiesz to w sumie ja powinienem ci dziękować... - szepnął mi do ucha a następnie złożył na moich włosach szybki pocałunek i dziękowałam Bogu, że nie było tutaj żadnych paparazzi, a także osób trzecich, bo byłaby nie lada afera. 
- Za co? - spojrzałam na niego ściągając brwi, a on stanął na przeciwko mnie i uśmiechnął się lustrując wzrokiem moją twarz, przez co poczułam motyle w brzuchu. 
- Za to, że przy tobie czuję się jak normalny chłopak bez tych blasków fleszy, robiąc normalne rzeczy takie jak jedzenie w przydrożnej restauracji, śpiewanie na cały głos w aucie do jakiejś durnej piosenki czy kupowanie z dziewczyną używanego samochodu. Za to, że mnie rozumiesz i za to, że przy tobie mogę być sobą - uśmiechnęłam się czując jak do oczu napływają mi łzy, ale powstrzymałam je tak samo jak ochotę rzucenia się na niego i wycałowania go tu na trawniku jakiegoś obcego faceta.
Był taki seksowny, uroczy i kochany, a do tego był moim chłopakiem. Czego mogłam chcieć więcej? 
Uderzyłam do w ramię, a on szybko się za nie złapał spoglądając na mnie z szeroko otwartymi oczami. 
- To nie była durna piosenka - uśmiechnęłam się chcąc odwrócić jego uwagę od moich zaszklonych oczu, a szatyn wybuchnął śmiechem kręcąc głową. 
- Jesteś niemożliwa - wzruszyłam ramionami i uśmiechnęłam się uroczo puszczając Justinowi oczko. 
- Zdaję sobie z tego sprawę.

___________________________________________________________________________

Dodaję rozdział szybciej niż to było zaplanowane, ale co tam. Macie :) 
Z góry przepraszam za wszelkie błędy i za nudę, którą wieje, ale to jest taki bonus, który był totalnie nieprzewidziany :)
Tak, więc standardowo czekam i liczę na Wasze zdanie, zażalenia, pomysły, zastrzeżenia i takie tam. 
Co wam do głowy przyjdzie :)
Możecie mnie znaleźć tutaj i tutaj. Jak zawsze :)
Pytajcie co co chcecie i kiedy chcecie ;) 
Chętnie popiszę, czy odpowiem na wasze pytania, więc nie bójcie się. 
To do następnego? 
xx

wtorek, 7 stycznia 2014

24. Together

Siedziałam w salonie na kanapie z laptopem na kolanach i od dobrych dwudziestu minut wpatrywałam się w wpis, który umieścił Justin na Twitterze odnośnie swoich urodzin. 

'#greatnight'

Westchnęłam z złością i zamknęłam urządzenie, bo w głowie pojawiły mi się obrazy Justina wraz z Seleną, które tak usilnie starałam się wyrzucić.
To bolało. Bolało jak cholera.
Usłyszałam pukanie do drzwi i zobaczyłam jak mama próbuje się podnieść, wiec odłożyłam laptopa na bok i ręką nakazałam jej zostać, a sama podniosłam się z kanapy.
- Ja to zrobię - mama opadła z powrotem na swoje wygodne miejsce, a ja ruszyłam w stronę drzwi i zanim je otworzyłam spojrzałam przez wizjer, ale widok osoby po drugiej stronie sprawił, że moje serce zabiło szybciej spinając jednocześnie całe ciało.
Cholera, cholera, cholera.
Spanikowałam oddalając się od drzwi i szybko wróciłam do pokoju, a następnie zgarnęłam laptopa.
- Ty jednak otwórz. To Justin - mama spojrzała na mnie i ściągnęła brwi, a ja dygnęłam w miejscu odchylając lekko głowę do góry - Proszę?
- No i co mam mu powiedzieć? - moja rodzicielka podniosła się, a ja ruszyłam za nią na korytarz i skręciłam w stronę schodów zamiast do drzwi.
- Nie wiem cokolwiek, że mnie nie ma czy coś - mama westchnęła pocierając dłonią czoło, a ja szybko wbiegłam po schodach na górę i żeby nie słuchać o czym rozmawiają zamknęłam się w pokoju.
Chodziłam w kółko po swojej sypialni wyłamując palce i starałam się oddychać głęboko, ale całe moje ciało praktycznie się trzęsło. Pokręciłam głową przełykając ślinę i postanowiłam się czymś zająć, żeby nie myśleć o Justinie i o tym wszystkim co z nim związane, czyli w sumie, żeby nie myśleć o niczym. 
Wczoraj na spotkaniu z Deanem było świetnie, zabrał mnie na coś do jedzenia pojechaliśmy pozwiedzać i czułam się naprawdę swobodnie, bo chłopak co chwilę mnie rozśmieszał. A na koniec gdy odprowadził mnie do domu to pozwoliłam mu się pocałować, wiem, że nie powinnam, ale to był krótki nic nie znaczący całus w policzek. Włączyłam jakąś składankę na YouTube i zabrałam się za malowanie ściany. Muzyka cicho wypełniała pomieszczenie, a ja dodawałam na swoją ścianę kolejne moje marzenie. 
Kolejny mój cel.
Postanowiłam jakoś przerobić ten pokój aby bardziej przypominał mój, więc kazałam rodzicom kupić czarną farbę i od dwóch dni dodaję na ścianę wpisy, które kiedyś zamierzam zrealizować. Oprócz tego znajdują się tam cytaty i sentencje, a mi do głowy przychodzi coraz więcej pomysłów. Usłyszałam pukanie w szybę, ale wiedziałam, że to Justin, więc nazwijcie mnie suką, ale postanowiłam to zignorować. Może jak go od siebie odepchnę to nie odczuję tak odrzucenia, które niewątpliwie mi zaserwuje, więc zacisnęłam szczękę i powstrzymałam łzy cisnące mi się do oczu na samą myśl o jego stracie. Dopisałam wyjazd do Paryża, ale przerwałam słysząc nagle jak drzwi do mojego pokoju się otwierają, więc obróciłam się na pięcie i otworzyłam szeroko oczy widząc kto stoi w wejściu. Zamrugałam szybko i przełknęłam ślinę, a szatyn wszedł do pokoju zamykając za sobą drzwi na klucz.
- Nie ma cię w domu, co? - uciekłam wzrokiem na prawo i zacisnęłam szczękę, gdy Justin wszedł w głąb pomieszczenia.
- Co ty tutaj robisz? - moje serce waliło jak oszalałe, a wraz z każdym krokiem chłopaka zmniejszającym odległość miedzy nami miałam ochotę się na niego rzucić.
- Twoja mama mnie wpuściła - otworzyłam szerzej oczy prychając, bo wiedziała, że mama by tego nie zrobiła.
- Nie prawda... - chłopak uśmiechnął się uroczo i stanął koło mojego łóżka spoglądając na ścianę, a ja za ten czas podziwiałam jego ubiór.
Czarne spodnie z krokiem prawie nad kolanami, szarą koszulkę a na niej łańcuszek z podobizną Jezusa i czerwone supry, a na ramiona zarzucona bluzę plus czapka z daszkiem zakrywająca jego włosy.
- Zamknęliście drzwi ogrodowe, ale zapomnieliście o oknie na korytarzu - czytał moje wpisy, bo uśmiechnął się mrużąc oczy, a ja otworzyłam szerzej swoje nie panując nad szczęką, która się uchyliła i widziałam jak przechyla głowę lekko w bok ignorując mnie.
- Włamałeś się do mojego domu?! - pisnęłam, a wtedy spojrzał na mnie i zrobił parę kroków w moją stronę.
Po chwili był tak blisko, że nie wiedziałam co mam zrobić. Czułam na sobie jego oddech gdy pochylił głowę i cofnęłam się w tył natrafiając na ścianę, a moje oczy dokładnie obserwowały jego twarz.
- Dostałem twój prezent - wzięłam głębszy wdech, a on zrobił kolejny krok w moją stronę i miałam wrażenie, że temperatura w pokoju nagle wzrosła gdy z podniesioną lekko głową nie odrywałam wzroku od jego hipnotyzujących tęczówek.
- I? - bałam się nawet oddychać i starałam się nie ruszać, gdy on był coraz bliżej.
- I... przyszedłem ci podziękować - poczułam jego ciepłe i duże dłonie na swojej tali, a moje poliki oblały się rumieńcem, gdy przyciągnął mnie bliżej swojego ciała patrząc głęboko w moje oczy.
Czułam jak moje serce szaleje, tak samo jak pojawiające się rewolucje w moim brzuchu.
Zjechał wzrokiem na moje usta w tym samym czasie przygryzając swoje i puścił moją talie powoli kierując dłonie w stronę mojej twarzy, a ja doskonale wiedziałam co teraz nastąpi.
Doprowadzał mnie do szaleństwa i miałam ochotę się na niego rzucić, gdy kciukami delikatnie gładził skórę pod moimi oczami. Wstrzymałam wdech gdy zaczął się powoli nachylać, a całe moje ciało krzyczało, że to ten moment i po chwili poczułam jego słodkie, pełne usta na swoich.
Pędzel, który trzymałam w dłoni upadł na ziemię, a moje oczy same się przymknęły gdy po moim ciele przeszedł prąd.

Za każdym razem jak mnie całował miałam wrażenie, że całuje mnie pierwszy raz.
Za każdym razem jak mnie dotykał miałam wrażenie, że dotyka mnie pierwszy raz.
Za każdym razem jak do mnie mówił miałam wrażenie, że mówi do mnie pierwszy raz.
Za każdym razem jak na mnie patrzył miałam wrażenie, że patrzy na mnie pierwszy raz.
Za każdym razem jak go widzę mam wrażenie, że zakochuje się w nim od początku.

Zacisnęłam dłonie na materiale jego bluzy i stanęłam na palcach oddając mu pocałunek, a on go pogłębił.
Byłam jak w transie. Otumaniona.
Jego dłonie zjechały na moją talię, a ja przeniosłam swoje na jego szyję i po chwili wplątałam je w jego włosy przyciągając do siebie, co oczywiście podziałało jak zielone światło, bo chłopak przycisnął mnie bliżej siebie jęcząc cicho. Uśmiechnęłam się przez pocałunek czując jak moje nogi miękną i przycisnęłam jego twarz bliżej mojej, zupełnie zatracając się w tym pocałunku. Pochylił się lekko i jego dłonie zjechały na moje uda, po czym cicho pisnęłam gdy podniósł mnie do góry jakbym ważyła tyle co piórko, a następnie szybko oplotłam go nogami w tali wciąż nie przerywając pocałunku. Cofnął się lekko i usiadł na moim łóżku, a ja siedziałam na nim okrakiem opierając łokcie na jego ramionach podczas gdy on błądził dłońmi po moich plecach.
Przerwałam pocałunek bo musiałam zaczerpnąć powietrza, a Justin przeniósł się z pocałunkami na moją szyję, więc odchyliłam głowę do tyłu dając mu lepszy dostęp. Mokrymi pocałunkami składanymi w moich czułych miejscach doprowadzał mnie do szału, a jakby tego było mało przygryzał co kawałek moją szyję. Byłam też niemal pewna, że zostawił gdzieś malinkę i jęknęłam czując wybrzuszenie w jego spodniach, a następnie złapałam go za policzki ponownie chcąc złączyć nasze usta.
Całe moje ciało w tym momencie było jego. 
Pragnęło go niczym płuca pragnęły powietrza.
- Alex? - otworzyłam oczy słysząc głos Zoey i oderwałam się od Justina, gdy klamka pokoju zaczęła się poruszać.
Było mi wspaniale, ale spojrzałam na Justina i lekko się skrzywiłam, bo moja siostra przerwała nam w bardzo (bardzo, bardzo) nieodpowiednim momencie.
- Musisz się schować - szatyn uśmiechnął się szeroko i pokiwał głową, a następnie złożył jeszcze jeden krótki pocałunek na moich spierzchniętych ustach podnosząc się.
Postawił mnie na ziemi wciąż trzymając dłonie na moich biodrach i pocałował mnie w czoło.
- Ale dokończymy to co zaczęliśmy - pokręciłam głową śmiejąc się i uderzyłam go w ramię gdy wchodził od mojej łazienki, a następnie podeszłam do drzwi za którymi stała moja siostrzyczka.
Odkluczyłam drzwi, które zamknął Justin i zobaczyłam Zoe z telefonem domowym.
- Dzwoni do ciebie pani Lisa - ściągnęłam brwi i pokiwałam głową biorąc telefon od małej, bo w pracy miałabym dopiero za godzinę, a szefowa nigdy nie dzwoni do mojego domu.
- Dzięki - poczochrałam jej włosy i zamknęłam drzwi gdy dziewczynka zbiegła na dół krzycząc, że chce jeść, a po chwili szybko przyłożyłam telefon do ucha idąc w stronę łóżka.
- Tak? - kątem oka dostrzegłam jak Justin wychodzi z łazienki i idzie w moją stronę, a ja wciąż oddychałam szybko jakbym przebiegła maraton, na dodatek moje ciało jeszcze się nie uspokoiło.
- Cześć Alex - kobieta zaczęła niepewnie, a ja od razu wyczułam, że coś jest nie tak.
- Cześć, coś się stało? W pracy powinnam być za godzinę...
- No właśnie o to chodzi - Justin podszedł do mnie i objął mnie od tyłu splatając swoje dłonie na moim brzuchu, a następnie zaczął całować moją szyję.
Uśmiechnęłam się ale w tym momencie mógłby porobić coś innego, bo skutecznie mnie rozpraszał sprawiając, że ogarniała mnie fala pożądania, a jakby nie patrzeć rozmawiam z szefową przez telefon.
- Mam przyjść wcześniej? - Justin przyssał się do mojej szyi, a ja próbowałam się uwolnić, ale to nic nie dało, bo był za silny do tego trzymał mnie w uścisku.
- Nie, rzecz w tym, że... Niestety musimy cię zwolnić - wyprostowałam się otwierając szeroko oczy, a następnie przełknęłam ślinę nie wierząc w to co słyszę.
- Co? Dlaczego? - to był chyba jakiś chory żart, przecież ani razu nie spóźniłam się do pracy i robiłam wszystko tak jak należy, starałam się to robić jak najlepiej.
Lubiłam tę pracę.
- Od razu mówię, że nikt z nas w to nie wierzy, ale podobno byłaś nie miła dla klientów... - prychnęłam mrugając oczami, a w tym momencie cieszyłam się z obecności Justina bo kołysząc mną delikatnie na boki zupełnie nieświadomie mnie uspokajał.
- Jak to? Ktoś zgłosił skargę? - podrapałam się wolną dłonią po czole a następnie wysunęłam ją do tyłu i położyłam ją na karku Justina delikatnie go po nim drapiąc.
- Tak. Powiedziała, że byłaś opryskliwa i podałaś jej źle zrobioną kawę - buchnęłam śmiechem chociaż tak naprawdę przypominał on trochę nerwowy śmiech, bo to co się właśnie działo było niedomyślenia.
- 'Powiedziała'? - kobieta po drugiej stronie westchnęła, a ja oblizałam wargi biorąc głębszy wdech.
- Nie powinnam ci tego mówić, bo to bardzo wpływowa osoba, ale z sympatii do ciebie powiem, że ją znasz. To znaczy znasz jej chłopaka, więc ją prawdopodobnie też - zacisnęłam szczękę doskonale wiedząc o kogo chodzi i komu zaszłam za skórę na tyle mocno, aby starał się zniszczyć mi życie.
Panna Gomez zadarła nie z tą osobą co trzeba.
- Strasznie mi przykro, ale nie mieliśmy wyjścia - pokiwałam głową chociaż kobieta tego nie widziała i westchnęłam gotując się w środku ze złości.
- Rozumiem. Dziękuję, że zadzwoniłaś - oblizałam usta, a Justin pocałował mnie w szyję, co sprawiło, że przez całe moje ciało przeszły dreszcze.
- Jeszcze raz strasznie mi przykro.
- Niepotrzebnie, nie mogłaś nic zrobić. Wpadnę do kawiarni to porozmawiamy - zsunęłam dłoń z karku Justina, a chłopak odsunął się ode mnie i rzucił się na łóżko głośno wzdychając.
- Pracuje dzisiaj do 14, więc śmiało możesz przyjechać, a teraz muszę lecieć, bo klienci czekają. Do zobaczenia - westchnęłam obracając się tyłem do Justina i podeszłam do biurka, które stało koło drzwi balkonowych.
- Pa - rozłączyłam się i położyłam telefon na jasne drewno, a następnie oparłam na nim dłonie pochylając się.
Brałam głębokie wdechy, żeby nie wybuchnąć, a za sobą usłyszałam kroki i poczułam dłonie Justina na swoich biodrach, więc bardzo powoli się wyprostowałam mając przymknięte oczy.
- Powiozę cię do pracy - oblizałam wargi i przygryzłam dolną opierając tył głowy na torsie szatyna, a on pocałował mnie we włosy.
- Zostałam zwolniona - Justin puścił mnie i gdy stanęłam prosto odwrócił mnie w swoją stronę, a ja zobaczyłam jego zdezorientowaną twarz.
- Co? Dlaczego? - westchnęłam patrząc na prawo i przełknęłam ślinę kręcąc lekko głową.
- Cóż.. najwyraźniej obsługiwałam twoją dziewczynę i byłam dla niej 'opryskliwa' - prychnęłam robiąc cudzysłów w powietrzu, a gdyby nie moja zaciśnięta szczęka chyba bym się popłakała ze złości.
- Byłą - spojrzałam na Justin ściągając brwi, a on otworzył szerzej oczy oblizując usta i zrobił krok w moją stronę.
- Co? - cofnęłam głowę lekko w tył i skrzyżowałam ramiona na piersiach, a Justin westchnął, więc oparłam się tyłkiem o biurko czekając na jakieś wyjaśnienie.
- Byłą dziewczynę.
Matko Przenajświętsza, słodki Jezusie i wszyscy tam na górze, proszę powiedzcie mi, że się nie przesłyszałam.
Cholera jasna, kurwa jego mać, ja pierdole.
Zaraz chyba tutaj padnę na zawał.

Spojrzałam pytająco na Justina, a w środku skakałam pod sufit ze szczęścia chociaż nie powinnam cieszyć się z czyjegoś rozstania i byłam pewna, że Justin to widzi bo uśmiechnął się szeroko.
- Po urodzinach, jak dostałem od ciebie najwspanialszy prezent jaki mogłem sobie wymarzyć... zerwałem z Seleną.
- Co? - otworzyłam szeroko oczy i przełknęłam ślinę, a gdyby nie poważna mina Justina uśmiechnęłabym się tak mocno, że pewnie mój uśmiech sięgał by oczu, ale też nie chciałam wyjść na zimną sukę, którą cieszy nieszczęście innych.
Chociaż kurczę cieszyłam się jak powalona.
- Przez całą noc nie spałem, zrozumiałem, że chcę być z tobą, że to z tobą czuję się najlepiej i nie ważne co powiedzą inni... - podszedł do mnie i złapał moją twarz w swoje ciepłe dłonie, a następnie przetarł kciukami okolice oczu - chcę aby każdy zobaczył jak bardzo jestem szczęśliwy gdy jesteś obok.
Uśmiechnęłam się, a twarz Justina zaczęła mi się rozmazywać i mój oddech przyspieszył tak samo jak pędzące serce.  Nie mogłam oddychać. Czułam jak moje nogi miękną, a ciało się rozpływa, bo tak bardzo chciałam to usłyszeć i tak bardzo chciałam być jego dziewczyną, że mogłabym teraz rozdawać szczęście na litry.
- Nie płacz - zaśmiałam się, a chłopak posłał mi słodki uśmiech zmniejszając odległość między nami do minimum tak że niemal tworzyliśmy jedność i pocałował mnie czule w usta, więc złapałam go za łokcie zupełnie się mu poddając.
W tym pocałunku było tyle uczucia i delikatności, że czułam motyle w brzuchu większe niż kiedykolwiek, aż bałam się, że rozsadzą mnie od środka.
Przymknęłam oczy i chciałam, żeby ta chwila nie miała końca, żebyśmy byli tylko my trwając w tym słodkim pocałunku. 
Justin odsunął lekko głowę, ale wciąż pozostał blisko opierając swoje czoło o moje i jego słodki oddech owinął moją twarz, więc otworzyłam powoli oczy natrafiając na jego czekoladowe tęczówki.
- Obiecuję ci, że Selena tego nie zniszczy. Poradzimy sobie z nią - uśmiechnęłam się bo nie byłam w stanie wydobyć z siebie słowa, a przenikliwy wzrok Justina i jego bliskość wcale mi nie pomagały - Teraz jesteśmy w tym razem.

Tylko tyle mi wystarczyło. Tylko tego postanowiłam się trzymać.

~*~

Leżałam na brzuchu na podłodze i podliczałam w zeszycie ile mam pieniędzy, a kątem oka zerkałam na laptopa, gdzie były samochody, które byłabym w stanie za nie kupić. 
- Powiedziałem, że mogę ci kupić samochód - obróciłam szybko głowę w lewo i spojrzałam na Justina morderczym wzrokiem mrużąc oczy, a ten westchnął z bezsilności unosząc ręce w obronnym geście. 
- Ty chyba oszalałeś, nie chcę od ciebie samochodu, ani pieniędzy na niego, więc już skończ - już od dobrych piętnastu minut truje mi tyłek, że dla niego to nie problem tylko mam powiedzieć słowo i wypisze czek. 
No normalnie pojebało go do reszty. 
- Jesteś strasznie uparta wiesz? - pokiwałam głową i wystawiłam mu język, uśmiechając się przy tym, a on uniósł brwi - Bo ci go odgryzę. 
- Powodzenia, Bieber - prychnęłam i obróciłam głowę z powrotem do zeszytu, a po chwili poczułam jak coś opata mi pas ciągnąc mnie w lewo. 
- Przyjmuje wyzwanie - zaśmiałam się zakrywając dłońmi usta, a szatyn przekręcił mnie na plecy i pochylił się nade mną skutecznie blokując moje ruchy - No dalej. Pokaż go jeszcze raz. 
Pokręciłam głową, a dłonie Justina, które znajdowały się na moich biodrach powędrowały w górę prosto na moje żebra i zaczął mnie gilgotać, więc odsłoniłam buzię chcąc powstrzymać jego szalone ręce.
Starałam się śmiać cicho, żeby nikt nie słyszał zwłaszcza, że w każdej chwili do domu miał wrócić ojciec, a nasze stosunki nie są najlepsze i ostatnie czego chciałam to kolejnej awantury.
Łzy wywołane śmiechem spływały mi po skroniach bo odchyliłam głowę lekko do tyłu i machałam nogami starając się odgonić Justina, ale ten szybko zablokował jedną noga moje dwie nie przestając mnie torturować. 
- Przestań... pro... - jego usta znalazły się na moich, a gilgotanie ustało, więc złapałam go dłońmi za policzki i przymknęłam oczy czekając aż pogłębi pocałunek. 
Tak się też stało, chłopak przyległ do mnie całym ciałem przez co zrobiło mi się cholernie gorąco i polizał delikatnie moją wargę, a gdy uchyliłam usta wsunął tam swój język. 
Wplątałam palce w jego włosy i przez chwile trwaliśmy w pocałunku, ale moje oczy otworzyły się szeroko gdy zacisnął zęby na moim języku uśmiechając się przy tym szeroko. 
A to dupek jeden. 
Puścił mój język dopiero po chwili, a następnie spojrzał na mnie dumnie i widziałam, ze nie mógł powstrzymać uśmiechu, więc pokręciłam głową czując jak na moją twarz wstępuje szeroki banan.
- Widzisz udało mi się - wyplątałam dłonie z jego włosów i położyłam je na jego torsie, a on swoje trzymał na podłodze kolo moich ramion patrząc mi głęboko w oczy. 
- Brawa dla ciebie - pchnęłam go lekko w moje prawo z uśmiechem i sama przekręciłam się na lewo wracając do laptopa, a on opadł z powrotem na podłogę śmiejąc się cicho.
Zjechałam kursorem w dół, żeby obejrzeć resztę samochodów, a Justin położył mi rękę na plecy i oparł się głową o moje ramię. 
- Ten jest fajny, spójrz na ten tył - pokiwałam głową oglądając zdjęcia czerwonego Forda Mustanga z czarnym paskiem biegnącym przez dach samochodu i przeczytałam wszystkie jego parametry, a także cenę. 
- I kosztuje nie dużo. Tylko to aż w Sacramento, za daleko - Justin przytulił mnie do siebie mocniej, a ja oparłam głowę o jego i przygryzłam prawy policzek od środka. 
- To co? Załatwię sobie jutro wolne i możemy jechać - odsunęłam się spoglądając na niego szeroko otwartymi oczami, a na jego twarzy pojawił się słodki uśmiech i wzruszył ramionami - myślałaś, ze pozwolę ci przegapić taką okazję? 
Pocałowałam go w usta, wciąż nie mogąc przywyknąć, że jest moim chłopakiem. 
Tak! Zapytał mnie czy będę jego dziewczyną i się zgodziłam, ale póki co będziemy działać małymi kroczkami, bo żadne z nas nie chce tego zniszczyć. 
- Pójdę pogadać z mamą! Zaraz przyjdę, tylko tutaj nie szalej - pogroziłam mu palcem, a on położył sobie dłoń na sercu i zrobił niewinną minę, więc kręcąc głową podniosłam się z podłogi zabierając ze sobą laptopa.
Wyszłam z pokoju i zamknęłam drzwi, a następnie zbiegłam na dół wpadając do salonu gdzie mama składała pranie. 
- Mamo? - kobieta spojrzała na mnie, a ja uśmiechnęłam się niewinnie i krzywiąc się dała mi znak, że wie że coś od niej chcę - Pamiętasz, że zbierałam pieniądze na samochód i zobacz znalazłam świetnego Mustanga - podeszłam do niej z laptopem, a ona przerwała na chwilę układanie i spojrzała na ekran - fajny, nie?
- Rozumiem, że chcesz przepustkę? - pokiwałam powoli głową robiąc maślane oczy, a mama westchnęła sięgając do kieszeni bluzy w której była - I tak miałam ci dzisiaj znieść szlaban, więc trzymaj - otworzyłam szeroko oczy, gdy podała mi mój telefon i szybko przytuliłam ją prawą ręką, bo w lewej wciąż trzymałam laptopa. 
- Dziękuję, dziękuję, dziękuję - wzięłam od niej telefon i ruszyłam w podskokach na górę. 
- Alex?! - wychyliłam głowę zza ściany, a mama uśmiechnęła się szeroko i powróciła do składania prania - zapytaj się Justina czy zostanie na kolację.
Otworzyłam szeroko usta i zamrugałam oczami, a mama zaśmiała się co wskazywało na to, że moja mina była przekomiczna. 
- Powiedz mu, ze jak wkrada się do czyjegoś domu to powinien robić to ciszej. Słychać go było aż na dole - buchnęłam śmiechem i pokręciłam głową, a następnie ruszyłam po schodach na górę. 
- Przekaże mu! - weszłam do pokoju zamykając drzwi na zamek, a następnie odłożyłam laptopa na szafkę i wskoczyłam na łóżko, a Justin leżał na podłodze grzebiąc w telefonie.
- I co? - zanim odłożył telefon i spojrzał na mnie zdążyłam zobaczyć, że siedział na Twitterze - Zgodziła się? 
- Mój szlaban się skończył - pokazałam mu telefon i odrzuciłam go na bok, a gdy tak leżałam w poprzek łóżka uniosłam nogi w górę krzyżując je w kostkach, więc Justin usiadł na podłodze na przeciwko mnie - a moja mama się pyta czy zostaniesz na kolacji. 
- Co? - buchnęłam śmiechem widząc jego zszokowaną minę i schowałam twarz w kołdrę, bo chłopak nie miał zielonego pojęcia jak głośno był, a po chwili podniosłam wzrok wciąż się szeroko uśmiechając - Skąd ona wie, że tutaj jestem?
- Cóż powiedzmy, że wchodząc przez okno to ty raczej dyskretny nie byłeś. Mówiła, że słyszała cię aż na dole - Justin się skrzywił, a ja pokręciłam głową.
- Następnym razem będę ciszej - zaśmiałam się jeszcze głośniej widząc jego minę przypominającą pięcioletnie dziecko, które postanowiło zdobyć coś za wszelką cenę, ale po chwili on również szeroko się uśmiechnął. 
- To jak zos... - moją wypowiedź przerwał telefon Justina, więc chłopak posłał mi przepraszające spojrzenie i obrócił się, żeby odebrać, a ja postanowiłam dać mi chwilę prywatności wychodząc do łazienki. 
Rozczesałam swoje splątane włosy i zaczęłam poprawiać makijaż, bo mama kazała mi podjechać na lotnisko, po jakiś jej bagaż, który wcześniej zginął czy coś takiego. W odbiciu zobaczyłam Justina z jakąś nietęgą miną, ale uśmiechnęłam się do niego pocieszająco i obserwowałam jak obejmuje mnie od tyłu, a na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
- Muszę lecieć do studia, ale wolałbym zostać tutaj z tobą - odłożyłam kosmetyki na szafeczkę i obróciłam się w ramionach Justina przodem do niego, a następnie zarzuciłam mu ręce na szuję delikatnie drapiąc go po karku. 
- Oj tam, ja tutaj będę, a ty nie możesz zawieść swoich Beliebers, więc musisz lecieć nagrywać te swoje kolejne hity - zaśmiałam się widząc jego uśmiech i spojrzałam w jego śliczne oczy - poza tym musisz dokończyć piosenkę, którą ci dałam. 
- Chcę żeby była idealna - pokiwałam głową widząc te iskierki pasji w jego oczach i stając na palcach pocałowałam go krótko w usta czując jak jego dłonie zjeżdżają na moją pupę. 
- I taka będzie. Jestem tego pewna. A teraz leć - Justin jęknął udając płacz, a ja się zaśmiałam kręcąc głową. 
- No dobra, ale zadzwonię, później - pokiwałam głową, a szatyn pochylił się i pocałował mnie w usta, więc przymknęłam oczy, a gdy zacisnął dłonie na mojej pupie pisnęłam co on oczywiście wykorzystał pogłębiając pocałunek.
Jeszcze się bezczelnie przy tym uśmiechał.  

~*~

Przekręciłam kluczyki w stacyjce po raz piąty i jęknęłam uderzając w kierownice, a gdy podniosłam głowę zobaczyłam paru paparazzi robiących mi zdjęcia, więc westchnęłam próbując jeszcze raz. Nic. Pewnie ktoś zostawił włączone światła na noc i akumulator padł, a ojciec dał samochód do naprawy, więc mam przechlapane. Wysiadłam z samochodu kierując się na jego przód i otworzyłam maskę, a gdy zajrzałam do środka wzięłam głęboki wdech dokładnie przyglądając się tym wszystkim kabelkom. 

- Cholera - podrapałam się po karku i usłyszałam krzyki typu 'Alex, tutaj', więc odwróciłam się na pięcie dostrzegając samochód jednego z reporterów, a następnie biorąc głęboki wdech ruszyłam w stronę tych natrętów. 
- Przepraszam, czyj to samochód? - wskazałam na srebrnego Sedana, a jeden z mężczyzn podniósł rękę, więc uśmiechnęłam się do niego - Mogłabym pana prosić o pomoc? Mój akumulator padł i nie mogę odpalić. 
- Jasne - mężczyzna ściągnął aparat z szyi, a reszta mężczyzn zaczęła robić szybciej zdjęcia, więc lekko zmrużyłam oczy przez te flesze - Masz kabelki? 
- Tak - wróciłam do samochodu i podeszłam do bagażnika wyciągając dwa kable, a mężczyzna w tym czasie podjechał swoim Sedanem na podjazd stając na przeciwko Peugeota mojej mamy. 
Wydawał się być naprawdę miły, więc gdy wysiadł uśmiechnęłam się do niego, a on podszedł i wziął ode mnie kable podłączając je tak jak powinny być, a ja dokładnie obserwowałam jego ruchy.
- Spróbuj odpalić - wsiadłam za kierownicę i przekręciłam kluczyk parę razy, a po trzecim razie samochód odpalił, więc uśmiechnęłam się szeroko, gdy mężczyzna podszedł do okna - Niech chwilę pochodzi i się podładuje. 
- Jejku, nie wiem jak panu dziękować, naprawdę - mężczyzna uśmiechnął się szeroko, a ja wzięłam głęboki wdech, bo myślałam, że będzie chciał zasypać mnie pytaniami na temat Justina i mnie, ale on tylko skinął głową. 
- Nie ma za co. To nic takiego - skinęłam, a z kieszeni mężczyzny wydobył się dźwięk telefonu, więc skinął przepraszająco i odszedł kawałek, żeby odebrać. 
Odchyliłam głowę do tyłu i przymknęłam oczy, a mężczyzna po chwili wrócił mówiąc, że musi jechać, więc odczepił kable oddając je mi. Podziękowałam jeszcze raz, a mężczyzna wsiadł w samochód i zabierając swój sprzęt opuścił mój podjazd. Jego śladem poszła reszta reporterów za co byłam bardzo wdzięczna, bo stali tutaj całymi dniami.
Pojechałam na lotnisko LAX, a gdy znalazłam wolne miejsce na parkingu zaparkowałam i wysiadłam ruszając w stronę wejścia. 
Mama nic nie wspominała o zagubionym bagażu, a teraz nagle kazała mi jechać na lotnisko, co było bardzo dziwne. Weszłam do środka i oczywiście rozmiary tego lotniska zaparły mi dech w piersiach. Za pierwszym razem byłam bardzo zmęczona, żeby cokolwiek oglądać, ale teraz stałam na środku i rozglądałam się we wszystkie możliwe strony. 
- Alex! - odwróciłam się słysząc męski głos i rozejrzałam się zdezorientowana w poszukiwaniu osoby do której on należał, a gdy mój wzrok padł na wysokiego krótko ściętego chłopaka uśmiechnęłam się szeroko czując napływające do oczy łzy. 
- Sammy! - pobiegłam szybko do mojego brata ubranego w mundur i ignorując ludzi dookoła wskoczyłam mu w ramiona, a po chwili ryczałam jak porąbana. 
- Ciii - uspokajał mnie pocierając moje plecy, a ja czułam jak moje nogi latają bezwiednie w górze, bo nie oszukujmy się mój brat był umięśnionym kolosem. 
Śmiał się głośno, a ja tak mocno go ściskałam i za nic nie chciałam puścić, bo tak bardzo się zanim stęskniłam. 
- Alex... udusisz mnie - poluzowałam uścisk i szybko otarłam łzy dziękując, że nałożyłam na rzęsy wodoodporny tusz, a Sam postawił mnie na ziemi dokładnie mi się przyglądając - wow, ale wyrosłaś. 
- Najwyższa pora, nie? A ty widzę, że znowu wracasz z nadbagażem - wskazałam na jego mięśnie, a chłopak zaczął się głośno śmiać i poczułam ból w policzkach bo cały czas szeroko się uśmiechałam. 
- Jakieś sześćdziesiąt kilo... - ściągnęłam brwi, a po chwili szybko otworzyłam usta śmieją się głośno. 
- Co? To nie możliwe! - po chwili zza mojego brata wyłoniła się śliczna blond włosa dziewczyna z szerokim uśmiechem na ustach i spojrzałam na nią, a później na brata, bo blondynka złapała go za ramię lekko się do niego przytulając. 
- Cześć, Alex - ściągnęłam brwi, bo skądś ją kojarzyłam jeszcze ten angielski akcent i gdy po chwili sobie przypomniałam uśmiechnęłam się szeroko. 
- Ellie! O mój Boże to ty?! - dziewczyna przytuliła mnie mocno do siebie, ja nie mogłam w to uwierzyć. 
Ellie Brown mieszkała niedaleko nas w Londynie byłyśmy praktycznie sąsiadkami i jest przecudowną osobą. Pełną życia, szczerą i bardzo miłą. 
- Co ty tutaj robisz? - odsunęłam się od niej na długość ramion, a Ellie spojrzała na Sama i po chwili na mnie, więc przyjrzałam im się badawczo zakładając ręce na biodra - Okej, co tutaj się dzieje? 
Dziewczyna uniosła lewą rękę i obróciła ją tak, że mogłam zobaczyć srebrny pierścionek z dużym ale jednak skromnym brylantem, a następnie znowu spojrzała na mojego brata. 
- Pobieramy się.

____________________________________________________________________________

Tadam! No więc jest, przepraszam, że tyle mi to zajęło i w ogóle. 
Ale macie słodki rozdział. 
Komentujcie i wyrażajcie swoje zdanie. Nie bójcie się ja nie gryzę. 
Chętnie przeczytam krytykę uwagi itp itd, więc walcie śmiało :)
No więc tak : 
tyle miłych komentarzy przechodzi moje najśmielsze oczekiwania. 
Czytam wszystkie i bardzo wam za nie dziękuję, one znaczą dla mnie naprawdę dużo. 
Dziękuję ♥ 
Mam nadzieję, że święta i Sylwester się udały!
I że wszyscy są zadowoleni :)
Możecie mnie znaleźć tutaj i tutaj.
Pytajcie o co chcecie i kiedy chcecie, a ja chętnie odpowiem :)
No więc czekam na wasze opinię i do następnego ? :D 

xx