wtorek, 7 stycznia 2014

24. Together

Siedziałam w salonie na kanapie z laptopem na kolanach i od dobrych dwudziestu minut wpatrywałam się w wpis, który umieścił Justin na Twitterze odnośnie swoich urodzin. 

'#greatnight'

Westchnęłam z złością i zamknęłam urządzenie, bo w głowie pojawiły mi się obrazy Justina wraz z Seleną, które tak usilnie starałam się wyrzucić.
To bolało. Bolało jak cholera.
Usłyszałam pukanie do drzwi i zobaczyłam jak mama próbuje się podnieść, wiec odłożyłam laptopa na bok i ręką nakazałam jej zostać, a sama podniosłam się z kanapy.
- Ja to zrobię - mama opadła z powrotem na swoje wygodne miejsce, a ja ruszyłam w stronę drzwi i zanim je otworzyłam spojrzałam przez wizjer, ale widok osoby po drugiej stronie sprawił, że moje serce zabiło szybciej spinając jednocześnie całe ciało.
Cholera, cholera, cholera.
Spanikowałam oddalając się od drzwi i szybko wróciłam do pokoju, a następnie zgarnęłam laptopa.
- Ty jednak otwórz. To Justin - mama spojrzała na mnie i ściągnęła brwi, a ja dygnęłam w miejscu odchylając lekko głowę do góry - Proszę?
- No i co mam mu powiedzieć? - moja rodzicielka podniosła się, a ja ruszyłam za nią na korytarz i skręciłam w stronę schodów zamiast do drzwi.
- Nie wiem cokolwiek, że mnie nie ma czy coś - mama westchnęła pocierając dłonią czoło, a ja szybko wbiegłam po schodach na górę i żeby nie słuchać o czym rozmawiają zamknęłam się w pokoju.
Chodziłam w kółko po swojej sypialni wyłamując palce i starałam się oddychać głęboko, ale całe moje ciało praktycznie się trzęsło. Pokręciłam głową przełykając ślinę i postanowiłam się czymś zająć, żeby nie myśleć o Justinie i o tym wszystkim co z nim związane, czyli w sumie, żeby nie myśleć o niczym. 
Wczoraj na spotkaniu z Deanem było świetnie, zabrał mnie na coś do jedzenia pojechaliśmy pozwiedzać i czułam się naprawdę swobodnie, bo chłopak co chwilę mnie rozśmieszał. A na koniec gdy odprowadził mnie do domu to pozwoliłam mu się pocałować, wiem, że nie powinnam, ale to był krótki nic nie znaczący całus w policzek. Włączyłam jakąś składankę na YouTube i zabrałam się za malowanie ściany. Muzyka cicho wypełniała pomieszczenie, a ja dodawałam na swoją ścianę kolejne moje marzenie. 
Kolejny mój cel.
Postanowiłam jakoś przerobić ten pokój aby bardziej przypominał mój, więc kazałam rodzicom kupić czarną farbę i od dwóch dni dodaję na ścianę wpisy, które kiedyś zamierzam zrealizować. Oprócz tego znajdują się tam cytaty i sentencje, a mi do głowy przychodzi coraz więcej pomysłów. Usłyszałam pukanie w szybę, ale wiedziałam, że to Justin, więc nazwijcie mnie suką, ale postanowiłam to zignorować. Może jak go od siebie odepchnę to nie odczuję tak odrzucenia, które niewątpliwie mi zaserwuje, więc zacisnęłam szczękę i powstrzymałam łzy cisnące mi się do oczu na samą myśl o jego stracie. Dopisałam wyjazd do Paryża, ale przerwałam słysząc nagle jak drzwi do mojego pokoju się otwierają, więc obróciłam się na pięcie i otworzyłam szeroko oczy widząc kto stoi w wejściu. Zamrugałam szybko i przełknęłam ślinę, a szatyn wszedł do pokoju zamykając za sobą drzwi na klucz.
- Nie ma cię w domu, co? - uciekłam wzrokiem na prawo i zacisnęłam szczękę, gdy Justin wszedł w głąb pomieszczenia.
- Co ty tutaj robisz? - moje serce waliło jak oszalałe, a wraz z każdym krokiem chłopaka zmniejszającym odległość miedzy nami miałam ochotę się na niego rzucić.
- Twoja mama mnie wpuściła - otworzyłam szerzej oczy prychając, bo wiedziała, że mama by tego nie zrobiła.
- Nie prawda... - chłopak uśmiechnął się uroczo i stanął koło mojego łóżka spoglądając na ścianę, a ja za ten czas podziwiałam jego ubiór.
Czarne spodnie z krokiem prawie nad kolanami, szarą koszulkę a na niej łańcuszek z podobizną Jezusa i czerwone supry, a na ramiona zarzucona bluzę plus czapka z daszkiem zakrywająca jego włosy.
- Zamknęliście drzwi ogrodowe, ale zapomnieliście o oknie na korytarzu - czytał moje wpisy, bo uśmiechnął się mrużąc oczy, a ja otworzyłam szerzej swoje nie panując nad szczęką, która się uchyliła i widziałam jak przechyla głowę lekko w bok ignorując mnie.
- Włamałeś się do mojego domu?! - pisnęłam, a wtedy spojrzał na mnie i zrobił parę kroków w moją stronę.
Po chwili był tak blisko, że nie wiedziałam co mam zrobić. Czułam na sobie jego oddech gdy pochylił głowę i cofnęłam się w tył natrafiając na ścianę, a moje oczy dokładnie obserwowały jego twarz.
- Dostałem twój prezent - wzięłam głębszy wdech, a on zrobił kolejny krok w moją stronę i miałam wrażenie, że temperatura w pokoju nagle wzrosła gdy z podniesioną lekko głową nie odrywałam wzroku od jego hipnotyzujących tęczówek.
- I? - bałam się nawet oddychać i starałam się nie ruszać, gdy on był coraz bliżej.
- I... przyszedłem ci podziękować - poczułam jego ciepłe i duże dłonie na swojej tali, a moje poliki oblały się rumieńcem, gdy przyciągnął mnie bliżej swojego ciała patrząc głęboko w moje oczy.
Czułam jak moje serce szaleje, tak samo jak pojawiające się rewolucje w moim brzuchu.
Zjechał wzrokiem na moje usta w tym samym czasie przygryzając swoje i puścił moją talie powoli kierując dłonie w stronę mojej twarzy, a ja doskonale wiedziałam co teraz nastąpi.
Doprowadzał mnie do szaleństwa i miałam ochotę się na niego rzucić, gdy kciukami delikatnie gładził skórę pod moimi oczami. Wstrzymałam wdech gdy zaczął się powoli nachylać, a całe moje ciało krzyczało, że to ten moment i po chwili poczułam jego słodkie, pełne usta na swoich.
Pędzel, który trzymałam w dłoni upadł na ziemię, a moje oczy same się przymknęły gdy po moim ciele przeszedł prąd.

Za każdym razem jak mnie całował miałam wrażenie, że całuje mnie pierwszy raz.
Za każdym razem jak mnie dotykał miałam wrażenie, że dotyka mnie pierwszy raz.
Za każdym razem jak do mnie mówił miałam wrażenie, że mówi do mnie pierwszy raz.
Za każdym razem jak na mnie patrzył miałam wrażenie, że patrzy na mnie pierwszy raz.
Za każdym razem jak go widzę mam wrażenie, że zakochuje się w nim od początku.

Zacisnęłam dłonie na materiale jego bluzy i stanęłam na palcach oddając mu pocałunek, a on go pogłębił.
Byłam jak w transie. Otumaniona.
Jego dłonie zjechały na moją talię, a ja przeniosłam swoje na jego szyję i po chwili wplątałam je w jego włosy przyciągając do siebie, co oczywiście podziałało jak zielone światło, bo chłopak przycisnął mnie bliżej siebie jęcząc cicho. Uśmiechnęłam się przez pocałunek czując jak moje nogi miękną i przycisnęłam jego twarz bliżej mojej, zupełnie zatracając się w tym pocałunku. Pochylił się lekko i jego dłonie zjechały na moje uda, po czym cicho pisnęłam gdy podniósł mnie do góry jakbym ważyła tyle co piórko, a następnie szybko oplotłam go nogami w tali wciąż nie przerywając pocałunku. Cofnął się lekko i usiadł na moim łóżku, a ja siedziałam na nim okrakiem opierając łokcie na jego ramionach podczas gdy on błądził dłońmi po moich plecach.
Przerwałam pocałunek bo musiałam zaczerpnąć powietrza, a Justin przeniósł się z pocałunkami na moją szyję, więc odchyliłam głowę do tyłu dając mu lepszy dostęp. Mokrymi pocałunkami składanymi w moich czułych miejscach doprowadzał mnie do szału, a jakby tego było mało przygryzał co kawałek moją szyję. Byłam też niemal pewna, że zostawił gdzieś malinkę i jęknęłam czując wybrzuszenie w jego spodniach, a następnie złapałam go za policzki ponownie chcąc złączyć nasze usta.
Całe moje ciało w tym momencie było jego. 
Pragnęło go niczym płuca pragnęły powietrza.
- Alex? - otworzyłam oczy słysząc głos Zoey i oderwałam się od Justina, gdy klamka pokoju zaczęła się poruszać.
Było mi wspaniale, ale spojrzałam na Justina i lekko się skrzywiłam, bo moja siostra przerwała nam w bardzo (bardzo, bardzo) nieodpowiednim momencie.
- Musisz się schować - szatyn uśmiechnął się szeroko i pokiwał głową, a następnie złożył jeszcze jeden krótki pocałunek na moich spierzchniętych ustach podnosząc się.
Postawił mnie na ziemi wciąż trzymając dłonie na moich biodrach i pocałował mnie w czoło.
- Ale dokończymy to co zaczęliśmy - pokręciłam głową śmiejąc się i uderzyłam go w ramię gdy wchodził od mojej łazienki, a następnie podeszłam do drzwi za którymi stała moja siostrzyczka.
Odkluczyłam drzwi, które zamknął Justin i zobaczyłam Zoe z telefonem domowym.
- Dzwoni do ciebie pani Lisa - ściągnęłam brwi i pokiwałam głową biorąc telefon od małej, bo w pracy miałabym dopiero za godzinę, a szefowa nigdy nie dzwoni do mojego domu.
- Dzięki - poczochrałam jej włosy i zamknęłam drzwi gdy dziewczynka zbiegła na dół krzycząc, że chce jeść, a po chwili szybko przyłożyłam telefon do ucha idąc w stronę łóżka.
- Tak? - kątem oka dostrzegłam jak Justin wychodzi z łazienki i idzie w moją stronę, a ja wciąż oddychałam szybko jakbym przebiegła maraton, na dodatek moje ciało jeszcze się nie uspokoiło.
- Cześć Alex - kobieta zaczęła niepewnie, a ja od razu wyczułam, że coś jest nie tak.
- Cześć, coś się stało? W pracy powinnam być za godzinę...
- No właśnie o to chodzi - Justin podszedł do mnie i objął mnie od tyłu splatając swoje dłonie na moim brzuchu, a następnie zaczął całować moją szyję.
Uśmiechnęłam się ale w tym momencie mógłby porobić coś innego, bo skutecznie mnie rozpraszał sprawiając, że ogarniała mnie fala pożądania, a jakby nie patrzeć rozmawiam z szefową przez telefon.
- Mam przyjść wcześniej? - Justin przyssał się do mojej szyi, a ja próbowałam się uwolnić, ale to nic nie dało, bo był za silny do tego trzymał mnie w uścisku.
- Nie, rzecz w tym, że... Niestety musimy cię zwolnić - wyprostowałam się otwierając szeroko oczy, a następnie przełknęłam ślinę nie wierząc w to co słyszę.
- Co? Dlaczego? - to był chyba jakiś chory żart, przecież ani razu nie spóźniłam się do pracy i robiłam wszystko tak jak należy, starałam się to robić jak najlepiej.
Lubiłam tę pracę.
- Od razu mówię, że nikt z nas w to nie wierzy, ale podobno byłaś nie miła dla klientów... - prychnęłam mrugając oczami, a w tym momencie cieszyłam się z obecności Justina bo kołysząc mną delikatnie na boki zupełnie nieświadomie mnie uspokajał.
- Jak to? Ktoś zgłosił skargę? - podrapałam się wolną dłonią po czole a następnie wysunęłam ją do tyłu i położyłam ją na karku Justina delikatnie go po nim drapiąc.
- Tak. Powiedziała, że byłaś opryskliwa i podałaś jej źle zrobioną kawę - buchnęłam śmiechem chociaż tak naprawdę przypominał on trochę nerwowy śmiech, bo to co się właśnie działo było niedomyślenia.
- 'Powiedziała'? - kobieta po drugiej stronie westchnęła, a ja oblizałam wargi biorąc głębszy wdech.
- Nie powinnam ci tego mówić, bo to bardzo wpływowa osoba, ale z sympatii do ciebie powiem, że ją znasz. To znaczy znasz jej chłopaka, więc ją prawdopodobnie też - zacisnęłam szczękę doskonale wiedząc o kogo chodzi i komu zaszłam za skórę na tyle mocno, aby starał się zniszczyć mi życie.
Panna Gomez zadarła nie z tą osobą co trzeba.
- Strasznie mi przykro, ale nie mieliśmy wyjścia - pokiwałam głową chociaż kobieta tego nie widziała i westchnęłam gotując się w środku ze złości.
- Rozumiem. Dziękuję, że zadzwoniłaś - oblizałam usta, a Justin pocałował mnie w szyję, co sprawiło, że przez całe moje ciało przeszły dreszcze.
- Jeszcze raz strasznie mi przykro.
- Niepotrzebnie, nie mogłaś nic zrobić. Wpadnę do kawiarni to porozmawiamy - zsunęłam dłoń z karku Justina, a chłopak odsunął się ode mnie i rzucił się na łóżko głośno wzdychając.
- Pracuje dzisiaj do 14, więc śmiało możesz przyjechać, a teraz muszę lecieć, bo klienci czekają. Do zobaczenia - westchnęłam obracając się tyłem do Justina i podeszłam do biurka, które stało koło drzwi balkonowych.
- Pa - rozłączyłam się i położyłam telefon na jasne drewno, a następnie oparłam na nim dłonie pochylając się.
Brałam głębokie wdechy, żeby nie wybuchnąć, a za sobą usłyszałam kroki i poczułam dłonie Justina na swoich biodrach, więc bardzo powoli się wyprostowałam mając przymknięte oczy.
- Powiozę cię do pracy - oblizałam wargi i przygryzłam dolną opierając tył głowy na torsie szatyna, a on pocałował mnie we włosy.
- Zostałam zwolniona - Justin puścił mnie i gdy stanęłam prosto odwrócił mnie w swoją stronę, a ja zobaczyłam jego zdezorientowaną twarz.
- Co? Dlaczego? - westchnęłam patrząc na prawo i przełknęłam ślinę kręcąc lekko głową.
- Cóż.. najwyraźniej obsługiwałam twoją dziewczynę i byłam dla niej 'opryskliwa' - prychnęłam robiąc cudzysłów w powietrzu, a gdyby nie moja zaciśnięta szczęka chyba bym się popłakała ze złości.
- Byłą - spojrzałam na Justin ściągając brwi, a on otworzył szerzej oczy oblizując usta i zrobił krok w moją stronę.
- Co? - cofnęłam głowę lekko w tył i skrzyżowałam ramiona na piersiach, a Justin westchnął, więc oparłam się tyłkiem o biurko czekając na jakieś wyjaśnienie.
- Byłą dziewczynę.
Matko Przenajświętsza, słodki Jezusie i wszyscy tam na górze, proszę powiedzcie mi, że się nie przesłyszałam.
Cholera jasna, kurwa jego mać, ja pierdole.
Zaraz chyba tutaj padnę na zawał.

Spojrzałam pytająco na Justina, a w środku skakałam pod sufit ze szczęścia chociaż nie powinnam cieszyć się z czyjegoś rozstania i byłam pewna, że Justin to widzi bo uśmiechnął się szeroko.
- Po urodzinach, jak dostałem od ciebie najwspanialszy prezent jaki mogłem sobie wymarzyć... zerwałem z Seleną.
- Co? - otworzyłam szeroko oczy i przełknęłam ślinę, a gdyby nie poważna mina Justina uśmiechnęłabym się tak mocno, że pewnie mój uśmiech sięgał by oczu, ale też nie chciałam wyjść na zimną sukę, którą cieszy nieszczęście innych.
Chociaż kurczę cieszyłam się jak powalona.
- Przez całą noc nie spałem, zrozumiałem, że chcę być z tobą, że to z tobą czuję się najlepiej i nie ważne co powiedzą inni... - podszedł do mnie i złapał moją twarz w swoje ciepłe dłonie, a następnie przetarł kciukami okolice oczu - chcę aby każdy zobaczył jak bardzo jestem szczęśliwy gdy jesteś obok.
Uśmiechnęłam się, a twarz Justina zaczęła mi się rozmazywać i mój oddech przyspieszył tak samo jak pędzące serce.  Nie mogłam oddychać. Czułam jak moje nogi miękną, a ciało się rozpływa, bo tak bardzo chciałam to usłyszeć i tak bardzo chciałam być jego dziewczyną, że mogłabym teraz rozdawać szczęście na litry.
- Nie płacz - zaśmiałam się, a chłopak posłał mi słodki uśmiech zmniejszając odległość między nami do minimum tak że niemal tworzyliśmy jedność i pocałował mnie czule w usta, więc złapałam go za łokcie zupełnie się mu poddając.
W tym pocałunku było tyle uczucia i delikatności, że czułam motyle w brzuchu większe niż kiedykolwiek, aż bałam się, że rozsadzą mnie od środka.
Przymknęłam oczy i chciałam, żeby ta chwila nie miała końca, żebyśmy byli tylko my trwając w tym słodkim pocałunku. 
Justin odsunął lekko głowę, ale wciąż pozostał blisko opierając swoje czoło o moje i jego słodki oddech owinął moją twarz, więc otworzyłam powoli oczy natrafiając na jego czekoladowe tęczówki.
- Obiecuję ci, że Selena tego nie zniszczy. Poradzimy sobie z nią - uśmiechnęłam się bo nie byłam w stanie wydobyć z siebie słowa, a przenikliwy wzrok Justina i jego bliskość wcale mi nie pomagały - Teraz jesteśmy w tym razem.

Tylko tyle mi wystarczyło. Tylko tego postanowiłam się trzymać.

~*~

Leżałam na brzuchu na podłodze i podliczałam w zeszycie ile mam pieniędzy, a kątem oka zerkałam na laptopa, gdzie były samochody, które byłabym w stanie za nie kupić. 
- Powiedziałem, że mogę ci kupić samochód - obróciłam szybko głowę w lewo i spojrzałam na Justina morderczym wzrokiem mrużąc oczy, a ten westchnął z bezsilności unosząc ręce w obronnym geście. 
- Ty chyba oszalałeś, nie chcę od ciebie samochodu, ani pieniędzy na niego, więc już skończ - już od dobrych piętnastu minut truje mi tyłek, że dla niego to nie problem tylko mam powiedzieć słowo i wypisze czek. 
No normalnie pojebało go do reszty. 
- Jesteś strasznie uparta wiesz? - pokiwałam głową i wystawiłam mu język, uśmiechając się przy tym, a on uniósł brwi - Bo ci go odgryzę. 
- Powodzenia, Bieber - prychnęłam i obróciłam głowę z powrotem do zeszytu, a po chwili poczułam jak coś opata mi pas ciągnąc mnie w lewo. 
- Przyjmuje wyzwanie - zaśmiałam się zakrywając dłońmi usta, a szatyn przekręcił mnie na plecy i pochylił się nade mną skutecznie blokując moje ruchy - No dalej. Pokaż go jeszcze raz. 
Pokręciłam głową, a dłonie Justina, które znajdowały się na moich biodrach powędrowały w górę prosto na moje żebra i zaczął mnie gilgotać, więc odsłoniłam buzię chcąc powstrzymać jego szalone ręce.
Starałam się śmiać cicho, żeby nikt nie słyszał zwłaszcza, że w każdej chwili do domu miał wrócić ojciec, a nasze stosunki nie są najlepsze i ostatnie czego chciałam to kolejnej awantury.
Łzy wywołane śmiechem spływały mi po skroniach bo odchyliłam głowę lekko do tyłu i machałam nogami starając się odgonić Justina, ale ten szybko zablokował jedną noga moje dwie nie przestając mnie torturować. 
- Przestań... pro... - jego usta znalazły się na moich, a gilgotanie ustało, więc złapałam go dłońmi za policzki i przymknęłam oczy czekając aż pogłębi pocałunek. 
Tak się też stało, chłopak przyległ do mnie całym ciałem przez co zrobiło mi się cholernie gorąco i polizał delikatnie moją wargę, a gdy uchyliłam usta wsunął tam swój język. 
Wplątałam palce w jego włosy i przez chwile trwaliśmy w pocałunku, ale moje oczy otworzyły się szeroko gdy zacisnął zęby na moim języku uśmiechając się przy tym szeroko. 
A to dupek jeden. 
Puścił mój język dopiero po chwili, a następnie spojrzał na mnie dumnie i widziałam, ze nie mógł powstrzymać uśmiechu, więc pokręciłam głową czując jak na moją twarz wstępuje szeroki banan.
- Widzisz udało mi się - wyplątałam dłonie z jego włosów i położyłam je na jego torsie, a on swoje trzymał na podłodze kolo moich ramion patrząc mi głęboko w oczy. 
- Brawa dla ciebie - pchnęłam go lekko w moje prawo z uśmiechem i sama przekręciłam się na lewo wracając do laptopa, a on opadł z powrotem na podłogę śmiejąc się cicho.
Zjechałam kursorem w dół, żeby obejrzeć resztę samochodów, a Justin położył mi rękę na plecy i oparł się głową o moje ramię. 
- Ten jest fajny, spójrz na ten tył - pokiwałam głową oglądając zdjęcia czerwonego Forda Mustanga z czarnym paskiem biegnącym przez dach samochodu i przeczytałam wszystkie jego parametry, a także cenę. 
- I kosztuje nie dużo. Tylko to aż w Sacramento, za daleko - Justin przytulił mnie do siebie mocniej, a ja oparłam głowę o jego i przygryzłam prawy policzek od środka. 
- To co? Załatwię sobie jutro wolne i możemy jechać - odsunęłam się spoglądając na niego szeroko otwartymi oczami, a na jego twarzy pojawił się słodki uśmiech i wzruszył ramionami - myślałaś, ze pozwolę ci przegapić taką okazję? 
Pocałowałam go w usta, wciąż nie mogąc przywyknąć, że jest moim chłopakiem. 
Tak! Zapytał mnie czy będę jego dziewczyną i się zgodziłam, ale póki co będziemy działać małymi kroczkami, bo żadne z nas nie chce tego zniszczyć. 
- Pójdę pogadać z mamą! Zaraz przyjdę, tylko tutaj nie szalej - pogroziłam mu palcem, a on położył sobie dłoń na sercu i zrobił niewinną minę, więc kręcąc głową podniosłam się z podłogi zabierając ze sobą laptopa.
Wyszłam z pokoju i zamknęłam drzwi, a następnie zbiegłam na dół wpadając do salonu gdzie mama składała pranie. 
- Mamo? - kobieta spojrzała na mnie, a ja uśmiechnęłam się niewinnie i krzywiąc się dała mi znak, że wie że coś od niej chcę - Pamiętasz, że zbierałam pieniądze na samochód i zobacz znalazłam świetnego Mustanga - podeszłam do niej z laptopem, a ona przerwała na chwilę układanie i spojrzała na ekran - fajny, nie?
- Rozumiem, że chcesz przepustkę? - pokiwałam powoli głową robiąc maślane oczy, a mama westchnęła sięgając do kieszeni bluzy w której była - I tak miałam ci dzisiaj znieść szlaban, więc trzymaj - otworzyłam szeroko oczy, gdy podała mi mój telefon i szybko przytuliłam ją prawą ręką, bo w lewej wciąż trzymałam laptopa. 
- Dziękuję, dziękuję, dziękuję - wzięłam od niej telefon i ruszyłam w podskokach na górę. 
- Alex?! - wychyliłam głowę zza ściany, a mama uśmiechnęła się szeroko i powróciła do składania prania - zapytaj się Justina czy zostanie na kolację.
Otworzyłam szeroko usta i zamrugałam oczami, a mama zaśmiała się co wskazywało na to, że moja mina była przekomiczna. 
- Powiedz mu, ze jak wkrada się do czyjegoś domu to powinien robić to ciszej. Słychać go było aż na dole - buchnęłam śmiechem i pokręciłam głową, a następnie ruszyłam po schodach na górę. 
- Przekaże mu! - weszłam do pokoju zamykając drzwi na zamek, a następnie odłożyłam laptopa na szafkę i wskoczyłam na łóżko, a Justin leżał na podłodze grzebiąc w telefonie.
- I co? - zanim odłożył telefon i spojrzał na mnie zdążyłam zobaczyć, że siedział na Twitterze - Zgodziła się? 
- Mój szlaban się skończył - pokazałam mu telefon i odrzuciłam go na bok, a gdy tak leżałam w poprzek łóżka uniosłam nogi w górę krzyżując je w kostkach, więc Justin usiadł na podłodze na przeciwko mnie - a moja mama się pyta czy zostaniesz na kolacji. 
- Co? - buchnęłam śmiechem widząc jego zszokowaną minę i schowałam twarz w kołdrę, bo chłopak nie miał zielonego pojęcia jak głośno był, a po chwili podniosłam wzrok wciąż się szeroko uśmiechając - Skąd ona wie, że tutaj jestem?
- Cóż powiedzmy, że wchodząc przez okno to ty raczej dyskretny nie byłeś. Mówiła, że słyszała cię aż na dole - Justin się skrzywił, a ja pokręciłam głową.
- Następnym razem będę ciszej - zaśmiałam się jeszcze głośniej widząc jego minę przypominającą pięcioletnie dziecko, które postanowiło zdobyć coś za wszelką cenę, ale po chwili on również szeroko się uśmiechnął. 
- To jak zos... - moją wypowiedź przerwał telefon Justina, więc chłopak posłał mi przepraszające spojrzenie i obrócił się, żeby odebrać, a ja postanowiłam dać mi chwilę prywatności wychodząc do łazienki. 
Rozczesałam swoje splątane włosy i zaczęłam poprawiać makijaż, bo mama kazała mi podjechać na lotnisko, po jakiś jej bagaż, który wcześniej zginął czy coś takiego. W odbiciu zobaczyłam Justina z jakąś nietęgą miną, ale uśmiechnęłam się do niego pocieszająco i obserwowałam jak obejmuje mnie od tyłu, a na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
- Muszę lecieć do studia, ale wolałbym zostać tutaj z tobą - odłożyłam kosmetyki na szafeczkę i obróciłam się w ramionach Justina przodem do niego, a następnie zarzuciłam mu ręce na szuję delikatnie drapiąc go po karku. 
- Oj tam, ja tutaj będę, a ty nie możesz zawieść swoich Beliebers, więc musisz lecieć nagrywać te swoje kolejne hity - zaśmiałam się widząc jego uśmiech i spojrzałam w jego śliczne oczy - poza tym musisz dokończyć piosenkę, którą ci dałam. 
- Chcę żeby była idealna - pokiwałam głową widząc te iskierki pasji w jego oczach i stając na palcach pocałowałam go krótko w usta czując jak jego dłonie zjeżdżają na moją pupę. 
- I taka będzie. Jestem tego pewna. A teraz leć - Justin jęknął udając płacz, a ja się zaśmiałam kręcąc głową. 
- No dobra, ale zadzwonię, później - pokiwałam głową, a szatyn pochylił się i pocałował mnie w usta, więc przymknęłam oczy, a gdy zacisnął dłonie na mojej pupie pisnęłam co on oczywiście wykorzystał pogłębiając pocałunek.
Jeszcze się bezczelnie przy tym uśmiechał.  

~*~

Przekręciłam kluczyki w stacyjce po raz piąty i jęknęłam uderzając w kierownice, a gdy podniosłam głowę zobaczyłam paru paparazzi robiących mi zdjęcia, więc westchnęłam próbując jeszcze raz. Nic. Pewnie ktoś zostawił włączone światła na noc i akumulator padł, a ojciec dał samochód do naprawy, więc mam przechlapane. Wysiadłam z samochodu kierując się na jego przód i otworzyłam maskę, a gdy zajrzałam do środka wzięłam głęboki wdech dokładnie przyglądając się tym wszystkim kabelkom. 

- Cholera - podrapałam się po karku i usłyszałam krzyki typu 'Alex, tutaj', więc odwróciłam się na pięcie dostrzegając samochód jednego z reporterów, a następnie biorąc głęboki wdech ruszyłam w stronę tych natrętów. 
- Przepraszam, czyj to samochód? - wskazałam na srebrnego Sedana, a jeden z mężczyzn podniósł rękę, więc uśmiechnęłam się do niego - Mogłabym pana prosić o pomoc? Mój akumulator padł i nie mogę odpalić. 
- Jasne - mężczyzna ściągnął aparat z szyi, a reszta mężczyzn zaczęła robić szybciej zdjęcia, więc lekko zmrużyłam oczy przez te flesze - Masz kabelki? 
- Tak - wróciłam do samochodu i podeszłam do bagażnika wyciągając dwa kable, a mężczyzna w tym czasie podjechał swoim Sedanem na podjazd stając na przeciwko Peugeota mojej mamy. 
Wydawał się być naprawdę miły, więc gdy wysiadł uśmiechnęłam się do niego, a on podszedł i wziął ode mnie kable podłączając je tak jak powinny być, a ja dokładnie obserwowałam jego ruchy.
- Spróbuj odpalić - wsiadłam za kierownicę i przekręciłam kluczyk parę razy, a po trzecim razie samochód odpalił, więc uśmiechnęłam się szeroko, gdy mężczyzna podszedł do okna - Niech chwilę pochodzi i się podładuje. 
- Jejku, nie wiem jak panu dziękować, naprawdę - mężczyzna uśmiechnął się szeroko, a ja wzięłam głęboki wdech, bo myślałam, że będzie chciał zasypać mnie pytaniami na temat Justina i mnie, ale on tylko skinął głową. 
- Nie ma za co. To nic takiego - skinęłam, a z kieszeni mężczyzny wydobył się dźwięk telefonu, więc skinął przepraszająco i odszedł kawałek, żeby odebrać. 
Odchyliłam głowę do tyłu i przymknęłam oczy, a mężczyzna po chwili wrócił mówiąc, że musi jechać, więc odczepił kable oddając je mi. Podziękowałam jeszcze raz, a mężczyzna wsiadł w samochód i zabierając swój sprzęt opuścił mój podjazd. Jego śladem poszła reszta reporterów za co byłam bardzo wdzięczna, bo stali tutaj całymi dniami.
Pojechałam na lotnisko LAX, a gdy znalazłam wolne miejsce na parkingu zaparkowałam i wysiadłam ruszając w stronę wejścia. 
Mama nic nie wspominała o zagubionym bagażu, a teraz nagle kazała mi jechać na lotnisko, co było bardzo dziwne. Weszłam do środka i oczywiście rozmiary tego lotniska zaparły mi dech w piersiach. Za pierwszym razem byłam bardzo zmęczona, żeby cokolwiek oglądać, ale teraz stałam na środku i rozglądałam się we wszystkie możliwe strony. 
- Alex! - odwróciłam się słysząc męski głos i rozejrzałam się zdezorientowana w poszukiwaniu osoby do której on należał, a gdy mój wzrok padł na wysokiego krótko ściętego chłopaka uśmiechnęłam się szeroko czując napływające do oczy łzy. 
- Sammy! - pobiegłam szybko do mojego brata ubranego w mundur i ignorując ludzi dookoła wskoczyłam mu w ramiona, a po chwili ryczałam jak porąbana. 
- Ciii - uspokajał mnie pocierając moje plecy, a ja czułam jak moje nogi latają bezwiednie w górze, bo nie oszukujmy się mój brat był umięśnionym kolosem. 
Śmiał się głośno, a ja tak mocno go ściskałam i za nic nie chciałam puścić, bo tak bardzo się zanim stęskniłam. 
- Alex... udusisz mnie - poluzowałam uścisk i szybko otarłam łzy dziękując, że nałożyłam na rzęsy wodoodporny tusz, a Sam postawił mnie na ziemi dokładnie mi się przyglądając - wow, ale wyrosłaś. 
- Najwyższa pora, nie? A ty widzę, że znowu wracasz z nadbagażem - wskazałam na jego mięśnie, a chłopak zaczął się głośno śmiać i poczułam ból w policzkach bo cały czas szeroko się uśmiechałam. 
- Jakieś sześćdziesiąt kilo... - ściągnęłam brwi, a po chwili szybko otworzyłam usta śmieją się głośno. 
- Co? To nie możliwe! - po chwili zza mojego brata wyłoniła się śliczna blond włosa dziewczyna z szerokim uśmiechem na ustach i spojrzałam na nią, a później na brata, bo blondynka złapała go za ramię lekko się do niego przytulając. 
- Cześć, Alex - ściągnęłam brwi, bo skądś ją kojarzyłam jeszcze ten angielski akcent i gdy po chwili sobie przypomniałam uśmiechnęłam się szeroko. 
- Ellie! O mój Boże to ty?! - dziewczyna przytuliła mnie mocno do siebie, ja nie mogłam w to uwierzyć. 
Ellie Brown mieszkała niedaleko nas w Londynie byłyśmy praktycznie sąsiadkami i jest przecudowną osobą. Pełną życia, szczerą i bardzo miłą. 
- Co ty tutaj robisz? - odsunęłam się od niej na długość ramion, a Ellie spojrzała na Sama i po chwili na mnie, więc przyjrzałam im się badawczo zakładając ręce na biodra - Okej, co tutaj się dzieje? 
Dziewczyna uniosła lewą rękę i obróciła ją tak, że mogłam zobaczyć srebrny pierścionek z dużym ale jednak skromnym brylantem, a następnie znowu spojrzała na mojego brata. 
- Pobieramy się.

____________________________________________________________________________

Tadam! No więc jest, przepraszam, że tyle mi to zajęło i w ogóle. 
Ale macie słodki rozdział. 
Komentujcie i wyrażajcie swoje zdanie. Nie bójcie się ja nie gryzę. 
Chętnie przeczytam krytykę uwagi itp itd, więc walcie śmiało :)
No więc tak : 
tyle miłych komentarzy przechodzi moje najśmielsze oczekiwania. 
Czytam wszystkie i bardzo wam za nie dziękuję, one znaczą dla mnie naprawdę dużo. 
Dziękuję ♥ 
Mam nadzieję, że święta i Sylwester się udały!
I że wszyscy są zadowoleni :)
Możecie mnie znaleźć tutaj i tutaj.
Pytajcie o co chcecie i kiedy chcecie, a ja chętnie odpowiem :)
No więc czekam na wasze opinię i do następnego ? :D 

xx



14 komentarzy:

  1. Najlepszy rozdział jaki do tej pory napisałaś xoxo

    OdpowiedzUsuń
  2. Awwwww końcówka >>>>>>>

    OdpowiedzUsuń
  3. Nareszcie są razem *-* To takie ekscytujące :)
    Cudowny rozdział ;*
    @ayejdbx

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten rozdział zdecydowanie od dziś jest moim ulubionym ;) Strasznie się cieszę, że dodałaś dzisiaj rozdział, przynajmniej mogłam na chwile odetchnąć od nauki. Czekam na kolejny i jak zawsze życzę weny xx

    OdpowiedzUsuń
  5. cudowny cudowny cudowny cudowny cudowny cudowny cudowny cudowny i jeszcze raz cudowny cudowny cudowny cudowny xD <3<3

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeeeej, cudowny! ;** aż uśmiech sam się na usta ciśnie ;) dziękuję, że poświęcasz swój czas i piszesz to cudo <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Zajebisty, ciekawi mnie co będzie dalej.
    Życzę weny i zapraszam do siebie na:
    http://innaijustinbieber.blogspot.com/
    #klaudia

    OdpowiedzUsuń
  8. Naprawdę mnie ciekawi co stanie w następnym rozdziale <3
    Świetny, powodzenia w dalszej pracy xx

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudowny ! Czekam z niecierpliwoscia na ciag dalszy ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. czy tylko mi się ci reporterzy skojarzyli z justinem i z czymś niefajnym co ma się stać? haha

    OdpowiedzUsuń
  11. Nareszcie razem djfghjrhrhj super jak zawsze, dziekuje, ze piszesz :))

    OdpowiedzUsuń