Od: Justin
'puk puk ;)'
Uśmiechnęłam się pod nosem blokując telefon i schowałam go do kieszeni, a następnie puściłam rękę Sama podnosząc się z kanapy.
- Justin już jest - ruszyłam w stronę drzwi i usłyszałam jak Zoe biegnie za mną.
Uwielbiała Justina i wcale jej się nie dziwiłam, bo ja miałam tak samo. Otworzyłam drzwi czując jak zdenerwowanie rośnie, ale gdy tylko zobaczyłam go stojącego na mojej wycieraczce uśmiechnęłam się szeroko.
- Cześć - jego głos pieścił moje uszy, a nawet głupie cześć sprawiało, że robiłam się czerwona.
- Hej. Wejdź - uśmiechnęłam się robiąc krok w lewo tym samym wpuszczając go do środka, a on pocałował mnie w policzek bardzo blisko ust i podczas gdy moim ciałem wstrząsnął dreszcz szatyn przywitał się z Zoe, która była wręcz w niebo wzięta.
Rozejrzałam się po podwórku zamykając drzwi i dostrzegłam paru ochroniarzy Justina, a także kilkunastu reporterów, których widok sprawił, że się skrzywiłam.
- Dzień dobry - Justin wszedł do salonu niosąc na rękach Zoe, a ja ruszyłam za nimi i uśmiech nie schodził mi z ust widząc jak każdy miło wita się z szatynem.
- Dobrze cię widzieć, młody - Sam podszedł do szatyna i wystawił rękę w jego stronę, a Justin mocno ją uścisnął.
- Ciebie też minęło parę lat. Alex nie mówiła, że przylatujesz - Sam spojrzał na mnie i uśmiechnął się, a zmrużyłam oczy na kilka sekund pokazując mu język.
- Alex nic nie wiedziała - Justin obrócił głowę w moją stronę, a ja wzruszyłam ramionami uśmiechając się i wtedy zobaczyłam jak Ellie podnosi się z kanapy.
- To Ellie, moja narzeczona. Ellie to Justin - Justin nie był ani trochę zdziwiony, bo wczoraj mu o wszystkim powiedziałam, więc uśmiechnął się czarująco i wystawił rękę w stronę blondynki.
- Więc to ty jesteś tym chłopakiem o którym Alex nie przestaje mówić? - otworzyłam szeroko oczy czując jak moja cała twarz zmienia kolor na czerwony i słowo daje paliłam się ze wstydu, a wzrok Justina wcale nie pomagał, więc przygryzłam dolną wargę przekręcając głowę lekko na bok.
Był z siebie zadowolony i nie miałam pojęcie dlaczego, a cała ta sytuacja go bawiła, więc pokręciłam powoli głową mrożąc Ellie wzrokiem.
- To chyba ja - odpowiedział czarująco, a następnie podszedł do mojej mamy.
- Czyż nie miło jest wejść drzwiami? - wybuchnęłam śmiechem, gdy mama przytuliła Justina, który wciąż trzymał Zoe, a teraz szatyn zmroził mnie wzrokiem, więc wzruszyłam ramionami.
- Wygląda pani olśniewająco - przeniósł wzrok na moją mamę, a Ellie podeszła do mnie i objęła mnie ramieniem.
- Uroczy jak zwykle - mama poklepała Justina po ramieniu, a ja uśmiechnęłam się do narzeczonej mojego brata, bo na nią nie było można się gniewać, a poza tym mówiła prawdę.
Widziałam jak Justin podchodzi do mojego taty i lekko się spina, pewnie przypominając sobie ich ostatnie spotkanie, a gdy miałam już interweniować szatyn wystawił rękę w jego stronę. Odetchnęłam z ulgą gdy się szybko przywitali i jestem pewna, że Justin zachował spokój tylko dlatego, że trzymał Zoe, więc żeby dłużej nie kusić losu postanowiłam szybko się ulotnić.
- To my już będziemy się zbierać. Czeka nas pięć godzin jazdy w jedną stronę - ruszyłam w stronę korytarza i założyłam na nogi moje czarne botki na obcasie, a na ramię zarzuciłam torebkę, biorąc jeszcze w rękę jakąś bluzę.
- Tylko uważajcie na siebie - pokiwałam głową poprawiając swój cały strój, a Justin postawił Zoe na ziemi, pocałował ją w czoło i podszedł do mnie.
- Gotowa? - skinęłam otwierając drzwi jednak Justin złapał je szybko za mnie i mówiąc do widzenia przepuścił mnie pierwszą gdzie zaatakowali nas fotoreporterzy.
Zobaczyłam Kenny'ego, więc uśmiechnęłam się do niego, a on podszedł do mnie z prawej strony i otoczył mnie ramieniem podczas gdy jakiś inny mężczyzna zrobił to samo z mojej drugiej strony. Uniosłam prawą rękę próbując osłonić oczy przed fleszami, a jednocześnie wlepiałam wzrok w ziemię, żeby nie upaść i dosłownie można było ogłuchnąć od tych krzyków.
'Justin, Alex tutaj!'
'Jesteście razem?!'
'Co z Seleną?!'
Justin wyminął nas szybko i otworzył mi drzwi od strony pasażera, a ja prawie upadłam wsiadając do środka, ale Kenny mnie podtrzymał za co podziękowałam mu uśmiechem.
Wrzuciłam bluzę na tylne siedzenie, a torebkę pod swoje nogi i zapięłam pas czekając aż Justin obejdzie samochód.
Wsiadł do środka oddychając głośno i przez jego zaciśniętą szczękę widziałam, że był zły, a następnie szybko zapiął pas wsadzając kluczyk do stacyjki.
- Bardzo cię za nich przepraszam - spojrzał na mnie, a ja uniosłam kąciki ust w górę chcąc dodać mu trochę otuchy.
- Jest w porządku - szatyn westchnął i przekręcił kluczyk w stacyjce, a silnik samochodu warknął dając tym samym znak, że możemy jechać,
- Nie, nie jest - Justin zatrąbił trzy razy zanim paparazzi usunęli nam się z drogi i mogliśmy już spokojnie jechać, a wtedy położyłam rękę na udzie szatyna chcąc go trochę uspokoić.
- To nic wielkiego, zapomnij o nich - posłałam mu kolejny uśmiech, a po chwili on odpowiedział mi tym samym, więc zabrałam rękę z jego nogi i włączyłam radio.
~*~
- Uwielbiam tą piosenkę - zrobiłam głośniej przerywając Justinowi jego wypowiedź w połowie zdania gdy piosenka Adama Levina i Gym Class Heroes zabrzmiała w radiu, a Jszatyn spojrzał na mnie dziwnie, więc wzruszyłam ramionami zaczynając śpiewać na cały głos.
My heart's a stereo,
It beats for you, so listen close,
Hear my thoughts in every no-o-o-te.
Make me your radio,
And turn me up when you feel low,
This melody was meant for you,
Just sing along to my stereo.
Uwielbiała Justina i wcale jej się nie dziwiłam, bo ja miałam tak samo. Otworzyłam drzwi czując jak zdenerwowanie rośnie, ale gdy tylko zobaczyłam go stojącego na mojej wycieraczce uśmiechnęłam się szeroko.
- Cześć - jego głos pieścił moje uszy, a nawet głupie cześć sprawiało, że robiłam się czerwona.
- Hej. Wejdź - uśmiechnęłam się robiąc krok w lewo tym samym wpuszczając go do środka, a on pocałował mnie w policzek bardzo blisko ust i podczas gdy moim ciałem wstrząsnął dreszcz szatyn przywitał się z Zoe, która była wręcz w niebo wzięta.
Rozejrzałam się po podwórku zamykając drzwi i dostrzegłam paru ochroniarzy Justina, a także kilkunastu reporterów, których widok sprawił, że się skrzywiłam.
- Dzień dobry - Justin wszedł do salonu niosąc na rękach Zoe, a ja ruszyłam za nimi i uśmiech nie schodził mi z ust widząc jak każdy miło wita się z szatynem.
- Dobrze cię widzieć, młody - Sam podszedł do szatyna i wystawił rękę w jego stronę, a Justin mocno ją uścisnął.
- Ciebie też minęło parę lat. Alex nie mówiła, że przylatujesz - Sam spojrzał na mnie i uśmiechnął się, a zmrużyłam oczy na kilka sekund pokazując mu język.
- Alex nic nie wiedziała - Justin obrócił głowę w moją stronę, a ja wzruszyłam ramionami uśmiechając się i wtedy zobaczyłam jak Ellie podnosi się z kanapy.
- To Ellie, moja narzeczona. Ellie to Justin - Justin nie był ani trochę zdziwiony, bo wczoraj mu o wszystkim powiedziałam, więc uśmiechnął się czarująco i wystawił rękę w stronę blondynki.
- Więc to ty jesteś tym chłopakiem o którym Alex nie przestaje mówić? - otworzyłam szeroko oczy czując jak moja cała twarz zmienia kolor na czerwony i słowo daje paliłam się ze wstydu, a wzrok Justina wcale nie pomagał, więc przygryzłam dolną wargę przekręcając głowę lekko na bok.
Był z siebie zadowolony i nie miałam pojęcie dlaczego, a cała ta sytuacja go bawiła, więc pokręciłam powoli głową mrożąc Ellie wzrokiem.
- To chyba ja - odpowiedział czarująco, a następnie podszedł do mojej mamy.
- Czyż nie miło jest wejść drzwiami? - wybuchnęłam śmiechem, gdy mama przytuliła Justina, który wciąż trzymał Zoe, a teraz szatyn zmroził mnie wzrokiem, więc wzruszyłam ramionami.
- Wygląda pani olśniewająco - przeniósł wzrok na moją mamę, a Ellie podeszła do mnie i objęła mnie ramieniem.
- Uroczy jak zwykle - mama poklepała Justina po ramieniu, a ja uśmiechnęłam się do narzeczonej mojego brata, bo na nią nie było można się gniewać, a poza tym mówiła prawdę.
Widziałam jak Justin podchodzi do mojego taty i lekko się spina, pewnie przypominając sobie ich ostatnie spotkanie, a gdy miałam już interweniować szatyn wystawił rękę w jego stronę. Odetchnęłam z ulgą gdy się szybko przywitali i jestem pewna, że Justin zachował spokój tylko dlatego, że trzymał Zoe, więc żeby dłużej nie kusić losu postanowiłam szybko się ulotnić.
- To my już będziemy się zbierać. Czeka nas pięć godzin jazdy w jedną stronę - ruszyłam w stronę korytarza i założyłam na nogi moje czarne botki na obcasie, a na ramię zarzuciłam torebkę, biorąc jeszcze w rękę jakąś bluzę.
- Tylko uważajcie na siebie - pokiwałam głową poprawiając swój cały strój, a Justin postawił Zoe na ziemi, pocałował ją w czoło i podszedł do mnie.
- Gotowa? - skinęłam otwierając drzwi jednak Justin złapał je szybko za mnie i mówiąc do widzenia przepuścił mnie pierwszą gdzie zaatakowali nas fotoreporterzy.
Zobaczyłam Kenny'ego, więc uśmiechnęłam się do niego, a on podszedł do mnie z prawej strony i otoczył mnie ramieniem podczas gdy jakiś inny mężczyzna zrobił to samo z mojej drugiej strony. Uniosłam prawą rękę próbując osłonić oczy przed fleszami, a jednocześnie wlepiałam wzrok w ziemię, żeby nie upaść i dosłownie można było ogłuchnąć od tych krzyków.
'Justin, Alex tutaj!'
'Jesteście razem?!'
'Co z Seleną?!'
Justin wyminął nas szybko i otworzył mi drzwi od strony pasażera, a ja prawie upadłam wsiadając do środka, ale Kenny mnie podtrzymał za co podziękowałam mu uśmiechem.
Wrzuciłam bluzę na tylne siedzenie, a torebkę pod swoje nogi i zapięłam pas czekając aż Justin obejdzie samochód.
Wsiadł do środka oddychając głośno i przez jego zaciśniętą szczękę widziałam, że był zły, a następnie szybko zapiął pas wsadzając kluczyk do stacyjki.
- Bardzo cię za nich przepraszam - spojrzał na mnie, a ja uniosłam kąciki ust w górę chcąc dodać mu trochę otuchy.
- Jest w porządku - szatyn westchnął i przekręcił kluczyk w stacyjce, a silnik samochodu warknął dając tym samym znak, że możemy jechać,
- Nie, nie jest - Justin zatrąbił trzy razy zanim paparazzi usunęli nam się z drogi i mogliśmy już spokojnie jechać, a wtedy położyłam rękę na udzie szatyna chcąc go trochę uspokoić.
- To nic wielkiego, zapomnij o nich - posłałam mu kolejny uśmiech, a po chwili on odpowiedział mi tym samym, więc zabrałam rękę z jego nogi i włączyłam radio.
~*~
- Uwielbiam tą piosenkę - zrobiłam głośniej przerywając Justinowi jego wypowiedź w połowie zdania gdy piosenka Adama Levina i Gym Class Heroes zabrzmiała w radiu, a Jszatyn spojrzał na mnie dziwnie, więc wzruszyłam ramionami zaczynając śpiewać na cały głos.
My heart's a stereo,
It beats for you, so listen close,
Hear my thoughts in every no-o-o-te.
Make me your radio,
And turn me up when you feel low,
This melody was meant for you,
Just sing along to my stereo.
Otworzyłam buzie, żeby zaśpiewać resztę, ale po samochodzie rozniósł się głos Justina, więc spojrzałam na niego unosząc brwi i szeroko się uśmiechając.
If I was just another dusty record on the shelf
Would you blow me off and play me like everybody else?
If I asked you to scratch my back, could you manage that?
Like yeah fucked up, check it Justin, I can handle that
Furthermore, I apologize for any skipping tracks
It's just the last girl that played me left a couple cracks
I used to, used to, used to, used to, now I'm over that
'Cause holding grudges over love is ancient artifacts
Nawijał tak szybko jak Travis zmieniając jego imię na swoje i wychodziło mu to niesamowicie, więc zaczęłam klaskać, a także dopingować go, żeby dalej kontynuował. Nie trzeba było wiele a szatyn wciągnął się i śpiewał na cały głos, a ja śmiałam się klaszcząc w rytm piosenki.
If I could only find a note to make you understand
I'd sing it softly in your ear and grab you by the hand
Just keep it stuck inside your head, like your favorite tune
And know my heart's a stereo that only plays for you
If I could only find a note to make you understand
I'd sing it softly in your ear and grab you by the hand
Just keep it stuck inside your head, like your favorite tune
And know my heart's a stereo that only plays for you
Szatyn zamilkł tym samym dając mi znać, że ja mam zaśpiewać refren, więc nie czekałam długo i już po chwili wtórowałam Levinowi.
My heart's a stereo
It beats for you, so listen close
Hear my thoughts in every no-o-o-te
Make me your radio
And turn me up when you feel low
This melody was meant for you
Just sing along to my stereo
Oh oh oh oh, oh oh oh oh to my stereo
Oh oh oh oh to sing along to my stereo
- Dawaj, Jus! - szatyn uderzał palcami o kierownicę i oblizał usta parząc na mnie na ułamek sekundy, a ja obróciłam się trochę w jego stronę.
If I was an old-school fifty pound boombox
Would you hold me on your shoulder wherever you walk
Would you turn my volume up in front of the cops
And crank it higher every time they told you to stop
And all I ask is that you don't get mad at me
When you have to purchase mad D batteries
Appreciate every mixtape your friends make
You never know we come and go like on the interstate
I think I finally found a note to make you understand
If you can hit it, sing along and take me by the hand
Just keep me stuck inside your head, like your favorite tune
You know my heart's a stereo that only plays for you
Spojrzał na mnie w i uśmiechnął się tak jak lubiłam najbardziej, a ja nie mogłam powstrzymać swojego uśmiechu, gdy śpiewałam refren na cały głos, więc co chwilę wybuchałam śmiechem.
It beats for you, so listen close
Hear my thoughts in every no-o-o-te
Make me your radio
Turn me up when you feel low
This melody was meant for you
Just sing along to my stereo
Oh oh oh oh, oh oh oh oh to my stereo
Oh oh oh oh so sing along to my stereo
Nie wiedziałam, kto zabierze się za zaśpiewanie ostatniej zwrotki, więc ja to zrobiłam i nie byłam w tym sama, bo Justin również śpiewał na cały głos co chwilę na mnie zerkając przez co ja nie mogłam oderwać od niego wzroku.
I only pray you'll never leave me behind
Because good music can be so hard to find
I take your head and hold it closer to mine
Thought love was dead, but now you're changing my mind
Miałam wrażenie, że śpiewa to do mnie, ale szybko potrząsnęłam głową i uśmiechnęłam się szeroko nie dając mu do zrozumienia, że ja śpiewam to do niego chociaż tak było. Miałam nadzieję, że zostanie ze mną i tak szybko nie ucieknie, bo nie wiem czy poradziłabym sobie z jego stratą.
It beats for you, so listen close
Hear my thoughts in every no-o-o-te
Make me your radio
Turn me up when you feel low
This melody was meant for you
Just sing along to my stereo
This melody was meant for you
Just sing along to my stereo
Kończyliśmy razem głośno piosenkę wciąż się uśmiechając więc miałam wrażenie, że samochód Justina stał się nagle naszą małą prywatną sceną na której dawaliśmy swój występ. Czułam się wspaniale, jak nigdy, a jeszcze więcej radości sprawiał mi śmiech Justina i jego cudowny uśmiech w tym momencie przeznaczony tylko dla mnie.
- Wiesz, powinniśmy nagrać razem duet - spojrzałam szybko na szatyna, a po jego twarzy widziałam, że mówi poważnie, więc uśmiechnęłam się szeroko i oblizałam usta kładąc dłonie na swoich udach.
- Może - ściszyłam radio i otworzyłam okno, bo dzisiaj było naprawdę gorąco, a Justin co chwilę na mnie zerkał.
- Mówię poważnie - pokiwałam głową biorąc głęboki wdech, a po chwili z nerwów zaczęłam wyłamywać palce.
Mój przeklęty nawyk.
Mój przeklęty nawyk.
- Wiem - Justin przeniósł wzrok na moje dłonie i ponownie na mnie zupełnie nie patrząc na drogę, a ja uciekłam wzrokiem na prawo.
- Nie rób tak - złapał swoją prawą dłonią moją lewą i szybko splótł swoje palce z moimi tak, żebym więcej nimi nie 'strzelała'.
Uwielbiałam takie małe gesty, a zwłaszcza w jego wykonaniu.
- Jesteś głodna? - oblizałam usta, a mój brzuch jak na zawołanie wydał z siebie cichy odgłos sygnalizujący o głodzie, ale na szczęście Justin tego nie słyszał.
- Zawsze - chłopak zjechał z głównej drogi i zatrzymał się na parkingu małej przydrożnej restauracji, a następnie puścił moją rękę chcąc wyciągnąć kluczyki ze stacyjki.
Odpięłam pas zabierając swoją torebkę spod moich nóg i wysiadłam z samochodu w tym samym czasie co Justin. Obejrzałam dokładnie budynek i nie był on duży, a wierząc wielkiemu szyldowi nazywał się 'U Holly'.
Justin podszedł do mnie i uśmiechnął się, a następnie ramię w ramię ruszyliśmy w stronę wejścia. Szatyn otworzył drzwi i przepuścił mnie pierwszą kładąc swoją prawą dłoń na środku moich pleców.
- Dziękuję - uśmiechnęłam się do niego i poczułam na sobie czyjś wzrok, a jak tylko rozejrzałam się po wnętrzu zauważyłam, że przygląda nam się z dziesięć osób.
Wszyscy siedzieli z szeroko otwartymi oczami, a nawet przestali jeść, więc przełknęłam ślinę lekko skrępowana, ale dłoń Justina gładząca mnie po plecach dodawała mi otuchy i ruszyłam do wolnego stolika.
Usiadłam na potrójnej czerwonej kanapie, która była wykonana ze skóry, a Justin zajął miejsce na przeciwko mnie i posłał mi pokrzepiający uśmiech, więc szybko odpowiedziałam mu tym samym.
- Ładnie tutaj - szepnęłam rozglądając się po wnętrzu w stylu retro i uśmiechnęłam się widząc te wysokie barowe krzesła, a także ich czerwone obicia.
- No tak fast-food'owo - spojrzałam na Justin i zaśmiałam się, a ten wzruszył ramionami biorąc kartę dań, która leżała na stole pomiędzy nami, więc zrobiłam to samo.
Było tyle pysznych dań, że nie wiedziałam na co się zdecydować.
Naleśniki, tosty, frytki, hamburgery, ryby i dużo dużo więcej, a gdy wychyliłam się zza menu i spojrzałam na Justina ten w skupieniu wybierał danie, ale chyba poczuł, że mu się przyglądam więc podniósł wzrok. Miałam wrażenie, że jesteśmy tutaj tylko my dwoje. Sami.
- Nie wiem co mam wybrać - zaśmiał się i oblizał wargi odkładając menu, a następnie pochylił się trochę w moją stronę.
- Zamknij oczy - uniosłam w zdziwieniu brwi, ale uśmiech błąkał się na mojej twarzy.
- Po co? - Justin westchnął i pokręcił głową, a ja oblizałam usta.
- Po prostu to zrób - wyprostowałam się i zamknęłam oczy, a w dłoniach wciąż trzymałam podwójną kartę - teraz wybierz numer, jakikolwiek.
Wzięłam głęboki wdech, a następnie ułożyłam usta w dzióbek i usłyszałam chichot Justina.
- No dalej - gdybym miała otwarte oczy zapewne bym nimi wywróciła.
- No już, już... 9 - zanim otworzyłam oczy Justin zabrał mi kartę sprzed nosa, wiec wyprostowałam się unosząc brwi, a on uśmiechnął się cwanie.
- Niespodzianka - szepnął tylko i ułożył karty jedna na drugiej, a przy naszym stoliku pojawiła się ubrana w czerwony fartuch kobieta, która na oko miała może z trzydzieści lat.
- Dzień dobry... - chrząknęła spoglądając na szatyna, a ja schyliłam głowę uśmiechając się do siebie, bo pewnie nie codziennie przyjeżdża tutaj ktoś sławny - Co państwu podać?
- Poproszę dziewiątkę i piątkę - szatyn uśmiechnął się do kobiety, a ona zrobiła się czerwona zupełnie tak jak ja, z tą różnicą, że ja znam go prawie całe moje życie.
Co miłość robi z ludźmi.
Co miłość robi z ludźmi.
- A do picia? - Justin spojrzał na mnie, więc kelnerka zrobiła to samo i uśmiechnęłam się do niej, a ona odpowiedziała mi tym samym.
- Poproszę colę z lodem - kobieta skinęła głową i spojrzała na Justina.
- Dla mnie to samo - ponownie pokiwała głową zapisując to w notatniku i odeszła od naszego stolika podając zamówienie innej pracownicy, która wyglądała na troszeczkę starszą.
- Jeszcze jakaś godzinka i będziemy w Sacramento - opadłam plecami na oparcie i uśmiechnęłam się szeroko widząc przed oczami czerwono-czarnego mustanga.
- Jeszcze jakaś godzinka i będę miała samochód - prawie klasnęłam w dłonie z podekscytowania, a gdy przeniosłam wzrok lekko na prawo zobaczyłam dziewczynkę, która uważnie nas obserwowała, więc uśmiechnęłam się do niej.
Speszona uciekła wzrokiem, ale zaraz znowu na mnie spojrzała i za każdym razem jak ja się uśmiechałam ona z uśmiechem odwracała głowę, albo chowała się w ramię mamy. Była taka urocza, aż Justin się wychylił zza swojego miejsca ze ściągniętymi brwiami i widziałam jak na jego twarzy pojawia się uśmiech na który mała ponownie się schowała.
- Już myślałem, że podrywasz jakiegoś tirowca - buchnęłam cicho śmiechem, a następnie kopnęłam go lekko pod stołem i udałam niewiniątko, gdy jęknął cicho - Dobra należało mi się.
Pomasował nogę, a ja zobaczyłam jak dziewczynka ciągnie mamę w naszą stronę i uśmiechnęłam się szeroko szturchając nogę Justina, żeby zwrócił na mnie swoją uwagę. Spojrzał na mnie, a ja skinęłam głową w tamtą stronę i ponownie się wychylił, gdy dziewczynka była już prawie przy naszym stoliku.
- Dzień dobry. Przepraszam, że przeszkadzamy - wyprostowałam się spoglądając na małą, a Justin zajął się kobietą, więc zaczęłam zaczepiać zawstydzoną dziewczynkę, która z uśmiechem chowała się za mamą.
- Nie szkodzi. W czym możemy pomóc? - Justin również zaczepił małą, a wtedy dziewczynka cicho się zaśmiała.
- Czy moja córka mogła by sobie zrobić z wami zdjęcie? - uśmiechnęłam się widząc maślane oczy małej blondyneczki, a Justin pokiwał głową.
- Jasne - kobieta odsunęła się i popchnęła lekko swoją córkę lekko w stronę Justina, a ja obserwowałam tą całą scenę z uśmiechem, bo chłopak tak uroczo wyglądał z dziewczynką na kolanach, zwłaszcza gdy ją zaczepiał sprawiając, że się śmiała - Jak masz na imię?
- Lily - powiedziała niepewnie zasłaniając sobie usta rączkami, a Justin uśmiechnął się szeroko i dziewczynka zrobiła to samo.
- Jakie śliczne imię - spojrzała teraz na mnie, więc wyciągnęłam rękę w jej stronę - Jestem Alex.
- Wiem - otworzyłam szerzej oczy a także usta, a mama dziewczynki wraz z Justinem zaśmiali się widząc moje zdziwione spojrzenie, więc szybko się uśmiechnęłam gdy mała zawstydzona schowała twarz w koszulce Justina.
Nie dziwiłam się, że dzieci go lubią, bo miał do nich niesamowite podejście i widać było, że je uwielbia. Siedziałam tak podpierając policzek na ręce, a wtedy mała spojrzała na mnie i szepnęła, żebym też podeszła. Zdziwiłam się i to bardzo, ale wykonałam jej prośbę. Podeszłam na ich stronę, a Justin przesunął się lekko w stronę okna robiąc mi miejsce i posadził małą między nami, więc delikatnie ją objęłam.
- Uśmiech - wszyscy się uśmiechnęliśmy, a gdy zrobiliśmy sobie dwa zdjęcie i jeszcze chwilę podroczyliśmy się z małą przyszedł czas na pożegnanie, bo w tej samej chwili przyszło nasze jedzenie.
Justin zajadał się naleśnikami i co chwile podkradał mi frytki, które na ślepo zamówiłam, więc ja zabierałam mu widelcem kawałki naleśników.
Zjedliśmy i chyba z pięć minut kłóciliśmy się kto zapłaci rachunek. Chciałam zapłacić za siebie, ale ten uparciuch szybko wyciągnął pieniądze karząc mi schować portfel z powrotem do torebki i nie chciał nawet słyszeć słowa sprzeciwu. Jak wychodziliśmy to ludzie zrobili nam parę zdjęć, ale zignorowaliśmy to bo po prostu cieszyliśmy się chwilą.
~*~
- Jest cudowny - przejechałam dłońmi po kierownicy samochodu i uśmiechnęłam się szeroko patrząc na Justina, a chłopak zajrzał do środka przez otwarte okno.
- Dobrze w nim wyglądasz - prychnęłam wyłączając silnik, a mój wzrok cały czas spoczywał na tym cudeńku, w którym siedziało się cudownie.
- Każdy by w nim wyglądał dobrze - przestałam jeździć dłońmi po karoserii i wyciągnęłam kluczyk ze stacyjki, a gdy Justin odsunął się od drzwi otwierając mi je wysiadłam dziękując mu.
- Biorę go - podeszłam do starszego mężczyzny i nie miałam najmniejszego zamiaru oddawać mu kluczyków, bo musiałam mieć ten samochód.
Miał parę zarysowań i trzeba będzie pogrzebać w silniku, ale poza tym było z nim wszystko w porządku, więc po przejażdżce byłam pewna, że to samochód dla mnie.
Justinowi również się podobał i doskonale wiedziałam, że wszystkim innym spodoba się równie bardzo jak mi.
- Dobrze, zaraz przyniosę papiery - pokiwałam głową ściskając kluczyki w dłoni i poczułam jak Justin obija się swoim ramieniem o moje, więc odwróciłam się w jego stronę z szerokim uśmiechem, a następnie rzuciłam mu się na szyję.
- Dziękuję - położył dłonie na moich plecach, a ja przejechałam nosem po jego szyi wdychając jego cudowny zapach i złożyłam na niej całusa tak, żeby nikt nie widział.
Dzięki butom na obcasie byłam prawie takiego samego wzrostu jak on.
- Za co? - odsunęłam się od niego z niechęcią i uśmiechnęłam się widząc jego uśmiech, a także trochę zdezorientowany wyraz twarzy.
- Za to, że tutaj ze mną przyjechałeś. Ogólnie, za wszystko... za to, że jesteś. - pokiwał głową i objął mnie prawym ramieniem, a następnie pociągnął mnie w stronę drzwi wejściowych do domu mężczyzny.
- Mam cholerną ochotę cię teraz pocałować - uśmiechnęłam się tak szeroko, że zaczynało boleć, ale nie mogłam się powstrzymać, bo ja też miałam cholerną ochotę go pocałować.
- Nadrobimy to w domu - szepnęłam poruszając brwiami, a chłopak potarł delikatnie moje ramię zostawiając na nim gęsią skórkę.
Objęłam go w pasie lewą ręką, a prawą położyłam na jego torsie i miałam wrażenie, że między naszymi ciałami przechodzą iskry, a szczęście rozsadzało mnie od środka.
- Wiesz to w sumie ja powinienem ci dziękować... - szepnął mi do ucha a następnie złożył na moich włosach szybki pocałunek i dziękowałam Bogu, że nie było tutaj żadnych paparazzi, a także osób trzecich, bo byłaby nie lada afera.
- Za co? - spojrzałam na niego ściągając brwi, a on stanął na przeciwko mnie i uśmiechnął się lustrując wzrokiem moją twarz, przez co poczułam motyle w brzuchu.
- Za to, że przy tobie czuję się jak normalny chłopak bez tych blasków fleszy, robiąc normalne rzeczy takie jak jedzenie w przydrożnej restauracji, śpiewanie na cały głos w aucie do jakiejś durnej piosenki czy kupowanie z dziewczyną używanego samochodu. Za to, że mnie rozumiesz i za to, że przy tobie mogę być sobą - uśmiechnęłam się czując jak do oczu napływają mi łzy, ale powstrzymałam je tak samo jak ochotę rzucenia się na niego i wycałowania go tu na trawniku jakiegoś obcego faceta.
Był taki seksowny, uroczy i kochany, a do tego był moim chłopakiem. Czego mogłam chcieć więcej?
Uderzyłam do w ramię, a on szybko się za nie złapał spoglądając na mnie z szeroko otwartymi oczami.
- To nie była durna piosenka - uśmiechnęłam się chcąc odwrócić jego uwagę od moich zaszklonych oczu, a szatyn wybuchnął śmiechem kręcąc głową.
- Jesteś niemożliwa - wzruszyłam ramionami i uśmiechnęłam się uroczo puszczając Justinowi oczko.
- Zdaję sobie z tego sprawę.
___________________________________________________________________________
- Jeszcze jakaś godzinka i będę miała samochód - prawie klasnęłam w dłonie z podekscytowania, a gdy przeniosłam wzrok lekko na prawo zobaczyłam dziewczynkę, która uważnie nas obserwowała, więc uśmiechnęłam się do niej.
Speszona uciekła wzrokiem, ale zaraz znowu na mnie spojrzała i za każdym razem jak ja się uśmiechałam ona z uśmiechem odwracała głowę, albo chowała się w ramię mamy. Była taka urocza, aż Justin się wychylił zza swojego miejsca ze ściągniętymi brwiami i widziałam jak na jego twarzy pojawia się uśmiech na który mała ponownie się schowała.
- Już myślałem, że podrywasz jakiegoś tirowca - buchnęłam cicho śmiechem, a następnie kopnęłam go lekko pod stołem i udałam niewiniątko, gdy jęknął cicho - Dobra należało mi się.
Pomasował nogę, a ja zobaczyłam jak dziewczynka ciągnie mamę w naszą stronę i uśmiechnęłam się szeroko szturchając nogę Justina, żeby zwrócił na mnie swoją uwagę. Spojrzał na mnie, a ja skinęłam głową w tamtą stronę i ponownie się wychylił, gdy dziewczynka była już prawie przy naszym stoliku.
- Dzień dobry. Przepraszam, że przeszkadzamy - wyprostowałam się spoglądając na małą, a Justin zajął się kobietą, więc zaczęłam zaczepiać zawstydzoną dziewczynkę, która z uśmiechem chowała się za mamą.
- Nie szkodzi. W czym możemy pomóc? - Justin również zaczepił małą, a wtedy dziewczynka cicho się zaśmiała.
- Czy moja córka mogła by sobie zrobić z wami zdjęcie? - uśmiechnęłam się widząc maślane oczy małej blondyneczki, a Justin pokiwał głową.
- Jasne - kobieta odsunęła się i popchnęła lekko swoją córkę lekko w stronę Justina, a ja obserwowałam tą całą scenę z uśmiechem, bo chłopak tak uroczo wyglądał z dziewczynką na kolanach, zwłaszcza gdy ją zaczepiał sprawiając, że się śmiała - Jak masz na imię?
- Lily - powiedziała niepewnie zasłaniając sobie usta rączkami, a Justin uśmiechnął się szeroko i dziewczynka zrobiła to samo.
- Jakie śliczne imię - spojrzała teraz na mnie, więc wyciągnęłam rękę w jej stronę - Jestem Alex.
- Wiem - otworzyłam szerzej oczy a także usta, a mama dziewczynki wraz z Justinem zaśmiali się widząc moje zdziwione spojrzenie, więc szybko się uśmiechnęłam gdy mała zawstydzona schowała twarz w koszulce Justina.
Nie dziwiłam się, że dzieci go lubią, bo miał do nich niesamowite podejście i widać było, że je uwielbia. Siedziałam tak podpierając policzek na ręce, a wtedy mała spojrzała na mnie i szepnęła, żebym też podeszła. Zdziwiłam się i to bardzo, ale wykonałam jej prośbę. Podeszłam na ich stronę, a Justin przesunął się lekko w stronę okna robiąc mi miejsce i posadził małą między nami, więc delikatnie ją objęłam.
- Uśmiech - wszyscy się uśmiechnęliśmy, a gdy zrobiliśmy sobie dwa zdjęcie i jeszcze chwilę podroczyliśmy się z małą przyszedł czas na pożegnanie, bo w tej samej chwili przyszło nasze jedzenie.
Justin zajadał się naleśnikami i co chwile podkradał mi frytki, które na ślepo zamówiłam, więc ja zabierałam mu widelcem kawałki naleśników.
Zjedliśmy i chyba z pięć minut kłóciliśmy się kto zapłaci rachunek. Chciałam zapłacić za siebie, ale ten uparciuch szybko wyciągnął pieniądze karząc mi schować portfel z powrotem do torebki i nie chciał nawet słyszeć słowa sprzeciwu. Jak wychodziliśmy to ludzie zrobili nam parę zdjęć, ale zignorowaliśmy to bo po prostu cieszyliśmy się chwilą.
~*~
- Jest cudowny - przejechałam dłońmi po kierownicy samochodu i uśmiechnęłam się szeroko patrząc na Justina, a chłopak zajrzał do środka przez otwarte okno.
- Dobrze w nim wyglądasz - prychnęłam wyłączając silnik, a mój wzrok cały czas spoczywał na tym cudeńku, w którym siedziało się cudownie.
- Każdy by w nim wyglądał dobrze - przestałam jeździć dłońmi po karoserii i wyciągnęłam kluczyk ze stacyjki, a gdy Justin odsunął się od drzwi otwierając mi je wysiadłam dziękując mu.
- Biorę go - podeszłam do starszego mężczyzny i nie miałam najmniejszego zamiaru oddawać mu kluczyków, bo musiałam mieć ten samochód.
Miał parę zarysowań i trzeba będzie pogrzebać w silniku, ale poza tym było z nim wszystko w porządku, więc po przejażdżce byłam pewna, że to samochód dla mnie.
Justinowi również się podobał i doskonale wiedziałam, że wszystkim innym spodoba się równie bardzo jak mi.
- Dobrze, zaraz przyniosę papiery - pokiwałam głową ściskając kluczyki w dłoni i poczułam jak Justin obija się swoim ramieniem o moje, więc odwróciłam się w jego stronę z szerokim uśmiechem, a następnie rzuciłam mu się na szyję.
- Dziękuję - położył dłonie na moich plecach, a ja przejechałam nosem po jego szyi wdychając jego cudowny zapach i złożyłam na niej całusa tak, żeby nikt nie widział.
Dzięki butom na obcasie byłam prawie takiego samego wzrostu jak on.
- Za co? - odsunęłam się od niego z niechęcią i uśmiechnęłam się widząc jego uśmiech, a także trochę zdezorientowany wyraz twarzy.
- Za to, że tutaj ze mną przyjechałeś. Ogólnie, za wszystko... za to, że jesteś. - pokiwał głową i objął mnie prawym ramieniem, a następnie pociągnął mnie w stronę drzwi wejściowych do domu mężczyzny.
- Mam cholerną ochotę cię teraz pocałować - uśmiechnęłam się tak szeroko, że zaczynało boleć, ale nie mogłam się powstrzymać, bo ja też miałam cholerną ochotę go pocałować.
- Nadrobimy to w domu - szepnęłam poruszając brwiami, a chłopak potarł delikatnie moje ramię zostawiając na nim gęsią skórkę.
Objęłam go w pasie lewą ręką, a prawą położyłam na jego torsie i miałam wrażenie, że między naszymi ciałami przechodzą iskry, a szczęście rozsadzało mnie od środka.
- Wiesz to w sumie ja powinienem ci dziękować... - szepnął mi do ucha a następnie złożył na moich włosach szybki pocałunek i dziękowałam Bogu, że nie było tutaj żadnych paparazzi, a także osób trzecich, bo byłaby nie lada afera.
- Za co? - spojrzałam na niego ściągając brwi, a on stanął na przeciwko mnie i uśmiechnął się lustrując wzrokiem moją twarz, przez co poczułam motyle w brzuchu.
- Za to, że przy tobie czuję się jak normalny chłopak bez tych blasków fleszy, robiąc normalne rzeczy takie jak jedzenie w przydrożnej restauracji, śpiewanie na cały głos w aucie do jakiejś durnej piosenki czy kupowanie z dziewczyną używanego samochodu. Za to, że mnie rozumiesz i za to, że przy tobie mogę być sobą - uśmiechnęłam się czując jak do oczu napływają mi łzy, ale powstrzymałam je tak samo jak ochotę rzucenia się na niego i wycałowania go tu na trawniku jakiegoś obcego faceta.
Był taki seksowny, uroczy i kochany, a do tego był moim chłopakiem. Czego mogłam chcieć więcej?
Uderzyłam do w ramię, a on szybko się za nie złapał spoglądając na mnie z szeroko otwartymi oczami.
- To nie była durna piosenka - uśmiechnęłam się chcąc odwrócić jego uwagę od moich zaszklonych oczu, a szatyn wybuchnął śmiechem kręcąc głową.
- Jesteś niemożliwa - wzruszyłam ramionami i uśmiechnęłam się uroczo puszczając Justinowi oczko.
- Zdaję sobie z tego sprawę.
___________________________________________________________________________
Dodaję rozdział szybciej niż to było zaplanowane, ale co tam. Macie :)
Z góry przepraszam za wszelkie błędy i za nudę, którą wieje, ale to jest taki bonus, który był totalnie nieprzewidziany :)
Tak, więc standardowo czekam i liczę na Wasze zdanie, zażalenia, pomysły, zastrzeżenia i takie tam.
Co wam do głowy przyjdzie :)
Pytajcie co co chcecie i kiedy chcecie ;)
Chętnie popiszę, czy odpowiem na wasze pytania, więc nie bójcie się.
To do następnego?
xx
♥
Cudowny *__*
OdpowiedzUsuńMógłby być dłuższy, ale i tak Cię kocham.
Uwielbiam to! Najcudowniejsze opowiadanie jakie kiedykolwiek czytałam. Kocham i dziękuję ;*
OdpowiedzUsuń@ayejdbx
Wspaniały oraz zapraszam do mnie :* http://it-only-remains-to-believe.blogspot.com/?m=1
OdpowiedzUsuńslodki ! Xxx
OdpowiedzUsuńjsakbdbsdbc nie idzie tego opisac słowami !!! <3<3<3
OdpowiedzUsuńCudny ! Uwielbiam tegi bloga *.*
OdpowiedzUsuńPisałam już, że kocham Ciebie i to opowiadanie? Alex i Justin są tak słodcy :) Czekam na kolejny i weny życzę.
OdpowiedzUsuńStrasznie słodki rozdział, oni ogólnie są jacyś za słodcy czuję że niedługo cukier przedawkuje xD
OdpowiedzUsuńPowodzenia w dalszej pracy xx
Zostałaś nominowana do nagrody "Libster Awards". Gratulacje ! :)
OdpowiedzUsuńWięcej informacji na blogu tlumaczenie-ewb.blogspot.com/
JEJU JAKI CUDOWNY :)
OdpowiedzUsuńZaczęłam czytać twoje opowiadanie wczoraj wieczorem i dzisiaj je skończyłam
Jest świetne :)
Czekam na następny rozdział ♥
Gdybyś miała chwilę czasu zapraszam do siebie ^^
http://fanfiction-replay.blogspot.com/
Jejku świetny ! W sumie jak każdy, kocham Cię dodaj nowy szybko ! <3
OdpowiedzUsuńTrafiłam tutaj dzisiaj i wszystko przeczytałam, naprawdę wspaniały blog ! <3
OdpowiedzUsuń