Selena stała przy moim boku i prowadziła zaciętą rozmowę z Ashley Tisdale na temat urodzin blondynki, które mają być dopiero jakoś w okolicach lata, ale planowanie już idzie pełną parą a ja stałem jak ten kretyn obserwując dokładnie co robi Alex.
Siedziałem w sali z resztą ekipy przy długich stołach, ale prawdę mówiąc czekałem niecierpliwie tylko na nią i w chwili gdy zobaczyłem ją w wejściu w towarzystwie Scootera myślałem, że eksploduje. Miała na sobie obcisłą sukienkę, która podkreślała jej idealną figurę i wysokie szpilki wydłużające jej i tak długie nogi. Rozmawiała o czymś z moim menadżerem i uśmiechała się szeroko rozglądając po zaciemnionym pomieszczeniu, a ja patrzyłem na nią jak zahipnotyzowany. Uśmiechnąłem się na sam jej widok, bo wyglądała słodko, ale seksownie.
Żeby do niej podejść i się z nią przywitać musiałem dosłownie zbierać swoją szczękę z ziemi, a to był dopiero początek tortur, które mi zafundowała. Przytuliłem ją na powitanie trochę dłużej niż przytula się tylko przyjaciółkę, ale i tak trudno było mi ją puścić, mimo to nie spuszczałem z niej wzroku. Przywitała się z innymi, a następnie zajęła miejsce koło mojej mamy i zaczęły rozmawiać na jakieś tematy, które dla mnie nie mały jakiegoś większego znaczenia. Co chwile się śmiały i cieszyłem się, że mają ze sobą taki dobry kontakt, ale chciałem, żeby brunetka zainteresowała się w końcu mną. Usiadłem koło niej i cholernie ciężko było mi się powstrzymać, żeby nie położyć dłoni na jej udzie, albo nie rzucić się ze swoimi ustami na jej przejechane błyszczykiem wargi. Obserwowałem brunetkę nawet podczas oglądania filmu przygotowanego specjalnie na moje urodziny, gdy obejmowała ramionami szyję mojej mamy trzymając brodę na jej ramieniu i chwilę później przekonałem się, że to było jeszcze nic, bo zaczęła się część w której każdy ruszył na parkiet. Wyciągnąłem ją na środek chociaż zarzekała się że nie umie tańczyć i w wypełnionym kolorowymi światłami pomieszczeniu, gdzie znajdowała się masa ludzi daliśmy się ponieść muzyce. Z początku każde z nas trzymało dystans, ale gdy tylko moja ręka otarła się o jej nagie ramię i przeszedł mnie prąd było już po mnie. Nie mogłem oderwać od niej rąk. Zbliżyłem jej gorące ciało do swojego czując jak rozpala mnie jeszcze bardzie i nie chciałem puścić, a ona mi w tym nie pomagała. Dotykała mnie z takim samym pożądaniem jak ja dotykałem ją i widziałem, że też musiała się powstrzymywać, ale ta sytuacja bardzo jej się podobała. Wszystko działo się tak szybko, że zapomniałem o otaczających nas gościach i byliśmy tylko my dwoje jednak Ryan szybko sprowadził nas na ziemię przypominając nam, że nie jesteśmy sami. Po chwili cała nasza paczka bawiła się świetnie razem, ale wzrok Alex i mój co chwilę się krzyżował. Robiliśmy zdjęcia strzelając głupie miny, śmialiśmy się i szaleliśmy dosłownie ciesząc się tą chwilą, a ja czułem się świetnie. Później tańczyliśmy w małym kółku z innymi osobami, dopóki nie pojawiła się moja dziewczyna.
Prawdę mówiąc nie wiedziałem, że tutaj będzie bo powinna być na Florydzie, ale atmosfera od razu zgęstniała i widziałem po minie Alex, że coś jest nie tak. Bawiłbym się z nimi dalej, ale oczywiście Selena chciała porozmawiać z innymi gośćmi i tak już od ponad 45 minut łażę za nią zamiast tańczyć z resztą... tańczyć z Alex.
Jednak ani razu nie spuściłem jej z oka.
Brunetka usiadła do stołu jakaś zasmucona przez co miałem ochotę podejść do niej i mocno ją przytulić albo zrobić wszystko, żeby się uśmiechnęła, ale Selenie by się to nie spodobało. Chociaż gdzieś w głowie pojawiło się pytanie czy to mnie jakoś szczególnie obchodzi. Cholernie chciałem być teraz z brunetką, ale wiedziałem, że nie mogę tak po prostu zostawić Seleny, bo nie dość, że była moją dziewczyną, którą kochałem to jeszcze przyleciała specjalnie z Florydy. Alex zaczęła rozmawiać o czymś z Ryanem, po czym on wyciągnął z kieszeni swoją komórkę i wręczył dziewczynie, a ja obserwowałam tą scenę bardzo uważnie. Zadzwoniła gdzieś uśmiechając się przy tym smutno, znowu porozmawiała z Butlerem, a następnie podniosła się z miejsca i przytuliła chłopaka przez co ogarnęło mnie dziwnie silne uczucie zazdrości, które sprawiło, że zacisnąłem swoje dłonie.
- Justin - wziąłem głębszy wdech oblizując usta i mrugając szybko oczami spojrzałem na swoją dziewczynę, a ona spojrzała w dół na nasze splecione dłonie, więc również zjechałem tam wzrokiem - to boli.
- Przepraszam - burknąłem zakłopotany rozluźniając uścisk, a następnie spojrzałem w miejsce w którym ostatni raz stała Alex i zacząłem rozglądać się dookoła bo nigdzie nie mogłem jej znaleźć.
Cóż chyba muszę przestać nazywać Alex tylko moją przyjaciółką, bo to co jest między nami zdecydowanie jest silniejsze niż przyjaźń i obydwoje zdawaliśmy sobie z tego sprawę jednak kochałem też Selenę.
Ta sytuacja coraz bardziej mnie dobija.
Ta sytuacja coraz bardziej mnie dobija.
Mrużyłem oczy rozglądając się po sali, ale szybko zatrzymałem się na twarzy mojej dziewczyny, którą wykrzywiał grymas złości i mimowolnie sam się skrzywiłem, bo doskonale wiedziałem jaka Selena może być.
Już nie raz pokazała na co ją stać.
Już nie raz pokazała na co ją stać.
- Wybaczysz nam na chwilę, Ash? - oblizałem usta, a blondynka spojrzała to na mnie to na Selenę i chyba wyczuła, że coś się dzieje, bo cofnęła się o dwa kroki.
- Jasne - Ashley zniknęła, a ja zacisnąłem szczękę, bo wiedziałem, że Selenie nie spodobało by się moje obserwowanie Alex i czekałem aż dziewczyna coś powie ale ona tylko uśmiechnęła się sztucznie.
- Słuchaj, skarbie - sztucznie słodka Selena to wkurwiona Selena - jesteś tutaj ze mną, bo ja jestem twoją dziewczyną, więc jeśli zaraz nie weźmiesz się w garść to załatwimy to inaczej - obserwowałem jej twarz dokładnie i oblizałem wargi podczas gdy ona szeroko się uśmiechała.
Musiałem przyznać, że jest niezłą aktorką i czasami wątpiłem w to, że mnie kocha.
- Zrozumiałeś? - wzruszyłem ramionami bo miałem już tego wszystkiego dosyć, ale pokiwałem głową decydując się dzisiaj odpuścić, bo w końcu to moja impreza i powinienem się bawić, a tą sprawę z Seleną załatwię kiedy indziej.
- Jasne, nieważne - westchnąłem, a dziewczynie widocznie nie spodobała się moja odpowiedź, bo burknęła pod nosem, że idzie do toalety a następnie wyrwała rękę z mojego uścisku, odwróciła się na pięcie i szybkim krokiem zniknęła między ludźmi.
Nieobecność mojej dziewczyny postanowiłem przeznaczyć na dalsze poszukiwania Alex, więc podszedłem do Ryana, który siedział przy stole i rozmawiał z Chazem.
- Siema stary, słuchaj nie widziałeś Alex? - Ryan zacisnął szczękę i wziął głębszy wdech nosem, a gdy spojrzałem na Chaza ten uciekł wzrokiem, gdzieś na bok.
O co im chodziło?
- Powinieneś sobie odpuścić - otworzyłem szerzej oczy unosząc brwi i oparłem się o krzesło na którym siedział mój przyjaciel.
- Co proszę? - oblizałem usta koniuszkiem języka spoglądając to na jednego to na drugiego osła i czekałem na jakieś wyjaśnienie, albo coś, a Ryan podniósł się z krzesła.
- Nic, tylko... Alex właśnie poszła się pożegnać z twoją mamą - Ry westchnął zrezygnowany, a ja już teraz to kompletnie nic nie rozumiałem.
O co im kurwa chodziło? Co się tutaj do cholery stało?
- Jak to poszła się pożegnać? - Chaz również wstał i pokręcił głową pocierając czoło, a ja dalej stałem jak ten głupek skacząc wzrokiem między jednym a drugim - No kurwa powiecie mi w końcu o co chodzi?
- Normalnie, Justin... - zaczynałem tracić cierpliwość, a te ich wymowne spojrzenia, które sobie posyłali coraz bardziej mnie irytowały - Alex wyszła.
- Co? Dlaczego? - Ryan już miał odpowiadać, ale Chaz go ubiegł.
- Twoja dziewczyna idzie więc chyba powinieneś do niej dołączyć - burknął, a ja spojrzałem na niego i zacisnąłem szczękę przełykając ślinę.
- O chuj ci chodzi? - dłonie Chaza zacisnęły się w pięści, tak samo jak moje parę minut temu, ale mimo to starał się zachować spokój, więc ja też postanowiłem się uspokoić.
Chociaż cała nasza trójka gotowała się w środku każdy milczał i tylko lustrował się wzrokiem.
Wiedziałem, że nie przepadają za Seleną, a do awantur dochodziło między nami dosyć często własnie z jej powodu i kilka razy zrobiło się paskudnie.
Prawie straciłem przyjaciół bo twierdzili, że dziewczyna wykorzystuje mnie dla lepszego rozgłosu i wcale mnie nie kocha.
Może mieli trochę racji?
Powietrze między nami było tak gęste że można je było ciąć siekierą, więc westchnąłem i postanowiłem odpuścić, ponieważ oni są wszystkim co mam, a ostatnią rzeczą jaką chcę to ich stracić. Stracić ich przyjaźń.
- Spójrzcie... przepraszam, ale tutaj chodzi o Alex. A jeśli o nią chodzi to nie myślę racjo...
- Och, tutaj jesteś! - poczułem jak ktoś obejmuje mnie za szyję i wiesza się na moim prawym boku, a po przesłodzonym głosie mogłem stwierdzić, że to była Selena - Idziemy zatańczyć?
- Jasne - oblizałem usta i posyłając chłopakom przepraszające spojrzenie ruszyłem za Seleną na środek, a podczas tańca zapomniałem zupełnie o wszystkim.
~*~
Wszedłem do domu patrząc w telefon i sprawdziłem wiadomości prywatne na Twitterze po raz kolejny czekając na odpowiedź od Alex, a Selena przemknęła koło mnie wchodząc w głąb willi.
- Justin? - podniosłem głowę blokując telefon i przeniosłem wzrok ze ściągającej szpilki Seleny na stojącą przy kanapie mamę, która weszła do domu przed nami, a ona uśmiechnęła się delikatnie - Mam coś dla ciebie.
- Mamo... mówiłem, że nie masz nie kupować mi prezentu - pokręciłem głową podchodząc do niej i złapałem jej drobne ramiona w swoje dłonie, a ona wsadziła rękę do torebki, więc zrobiłem krok w tył.
- To nie ode mnie. Alex poprosiła mnie żebym ci to dała - uniosłem brwi otwierając szerzej oczy, a mama zajrzała do torebki, bo nie mogła chyba tam niczego znaleźć.
Nie widziałem Alex odkąd pożegnała się z Ryanem i Chazem, a teraz dowiaduję się, że znalazła czas, żeby pożegnać się również z moją mamą, ale do mnie to już nie raczyła podejść. Tak, miałem jej to za złe, bo była jedną z niewielu osób, z którymi chciałem spędzić ten dzień. Próbowałem do niej dzwonić, ale mama zabrała jej telefon i go wyłączyła, a na wiadomości, które napisałem jej na Twitterze jeszcze nie odpowiedziała.
Cholera, ta dziewczyna doprowadza mnie na skraj wytrzymałości.
- O jest - potrząsnąłem głową wyrywając się z zamyślenia i pochyliłem się spoglądając na moją mamę, bo była o wiele niższa niż ja, a kątem oka dostrzegłem krzątającą się koło nas Selenę.
Mama podniosła głowę, a w dłoni trzymała płytę, więc ściągnąłem brwi biorąc od niej przedmiot i przechyliłem głowę w lewo bo to była zwykła płyta w czarnym plastikowym opakowaniu.
- O jakie to urocze. Ta dziewucha nagrała ci składankę - Selena prychnęła przechodząc koło mnie - jak skończysz tutaj to przyjdź na górę - zignorowałem dziewczynę, która ruszyła w stronę schodów i otworzyłem opakowanie podchodząc do odtwarzacza CD. W środku zobaczyłem małą żółtą samoprzylepną karteczkę , która ozdobiona była świeczkami osiemnastkami, a także serduszkami otaczając starannie napisane dwa zdania.
- Słuchaj, skarbie - sztucznie słodka Selena to wkurwiona Selena - jesteś tutaj ze mną, bo ja jestem twoją dziewczyną, więc jeśli zaraz nie weźmiesz się w garść to załatwimy to inaczej - obserwowałem jej twarz dokładnie i oblizałem wargi podczas gdy ona szeroko się uśmiechała.
Musiałem przyznać, że jest niezłą aktorką i czasami wątpiłem w to, że mnie kocha.
- Zrozumiałeś? - wzruszyłem ramionami bo miałem już tego wszystkiego dosyć, ale pokiwałem głową decydując się dzisiaj odpuścić, bo w końcu to moja impreza i powinienem się bawić, a tą sprawę z Seleną załatwię kiedy indziej.
- Jasne, nieważne - westchnąłem, a dziewczynie widocznie nie spodobała się moja odpowiedź, bo burknęła pod nosem, że idzie do toalety a następnie wyrwała rękę z mojego uścisku, odwróciła się na pięcie i szybkim krokiem zniknęła między ludźmi.
Nieobecność mojej dziewczyny postanowiłem przeznaczyć na dalsze poszukiwania Alex, więc podszedłem do Ryana, który siedział przy stole i rozmawiał z Chazem.
- Siema stary, słuchaj nie widziałeś Alex? - Ryan zacisnął szczękę i wziął głębszy wdech nosem, a gdy spojrzałem na Chaza ten uciekł wzrokiem, gdzieś na bok.
O co im chodziło?
- Powinieneś sobie odpuścić - otworzyłem szerzej oczy unosząc brwi i oparłem się o krzesło na którym siedział mój przyjaciel.
- Co proszę? - oblizałem usta koniuszkiem języka spoglądając to na jednego to na drugiego osła i czekałem na jakieś wyjaśnienie, albo coś, a Ryan podniósł się z krzesła.
- Nic, tylko... Alex właśnie poszła się pożegnać z twoją mamą - Ry westchnął zrezygnowany, a ja już teraz to kompletnie nic nie rozumiałem.
O co im kurwa chodziło? Co się tutaj do cholery stało?
- Jak to poszła się pożegnać? - Chaz również wstał i pokręcił głową pocierając czoło, a ja dalej stałem jak ten głupek skacząc wzrokiem między jednym a drugim - No kurwa powiecie mi w końcu o co chodzi?
- Normalnie, Justin... - zaczynałem tracić cierpliwość, a te ich wymowne spojrzenia, które sobie posyłali coraz bardziej mnie irytowały - Alex wyszła.
- Co? Dlaczego? - Ryan już miał odpowiadać, ale Chaz go ubiegł.
- Twoja dziewczyna idzie więc chyba powinieneś do niej dołączyć - burknął, a ja spojrzałem na niego i zacisnąłem szczękę przełykając ślinę.
- O chuj ci chodzi? - dłonie Chaza zacisnęły się w pięści, tak samo jak moje parę minut temu, ale mimo to starał się zachować spokój, więc ja też postanowiłem się uspokoić.
Chociaż cała nasza trójka gotowała się w środku każdy milczał i tylko lustrował się wzrokiem.
Wiedziałem, że nie przepadają za Seleną, a do awantur dochodziło między nami dosyć często własnie z jej powodu i kilka razy zrobiło się paskudnie.
Prawie straciłem przyjaciół bo twierdzili, że dziewczyna wykorzystuje mnie dla lepszego rozgłosu i wcale mnie nie kocha.
Może mieli trochę racji?
Powietrze między nami było tak gęste że można je było ciąć siekierą, więc westchnąłem i postanowiłem odpuścić, ponieważ oni są wszystkim co mam, a ostatnią rzeczą jaką chcę to ich stracić. Stracić ich przyjaźń.
- Spójrzcie... przepraszam, ale tutaj chodzi o Alex. A jeśli o nią chodzi to nie myślę racjo...
- Och, tutaj jesteś! - poczułem jak ktoś obejmuje mnie za szyję i wiesza się na moim prawym boku, a po przesłodzonym głosie mogłem stwierdzić, że to była Selena - Idziemy zatańczyć?
- Jasne - oblizałem usta i posyłając chłopakom przepraszające spojrzenie ruszyłem za Seleną na środek, a podczas tańca zapomniałem zupełnie o wszystkim.
~*~
Wszedłem do domu patrząc w telefon i sprawdziłem wiadomości prywatne na Twitterze po raz kolejny czekając na odpowiedź od Alex, a Selena przemknęła koło mnie wchodząc w głąb willi.
- Justin? - podniosłem głowę blokując telefon i przeniosłem wzrok ze ściągającej szpilki Seleny na stojącą przy kanapie mamę, która weszła do domu przed nami, a ona uśmiechnęła się delikatnie - Mam coś dla ciebie.
- Mamo... mówiłem, że nie masz nie kupować mi prezentu - pokręciłem głową podchodząc do niej i złapałem jej drobne ramiona w swoje dłonie, a ona wsadziła rękę do torebki, więc zrobiłem krok w tył.
- To nie ode mnie. Alex poprosiła mnie żebym ci to dała - uniosłem brwi otwierając szerzej oczy, a mama zajrzała do torebki, bo nie mogła chyba tam niczego znaleźć.
Nie widziałem Alex odkąd pożegnała się z Ryanem i Chazem, a teraz dowiaduję się, że znalazła czas, żeby pożegnać się również z moją mamą, ale do mnie to już nie raczyła podejść. Tak, miałem jej to za złe, bo była jedną z niewielu osób, z którymi chciałem spędzić ten dzień. Próbowałem do niej dzwonić, ale mama zabrała jej telefon i go wyłączyła, a na wiadomości, które napisałem jej na Twitterze jeszcze nie odpowiedziała.
Cholera, ta dziewczyna doprowadza mnie na skraj wytrzymałości.
- O jest - potrząsnąłem głową wyrywając się z zamyślenia i pochyliłem się spoglądając na moją mamę, bo była o wiele niższa niż ja, a kątem oka dostrzegłem krzątającą się koło nas Selenę.
Mama podniosła głowę, a w dłoni trzymała płytę, więc ściągnąłem brwi biorąc od niej przedmiot i przechyliłem głowę w lewo bo to była zwykła płyta w czarnym plastikowym opakowaniu.
- O jakie to urocze. Ta dziewucha nagrała ci składankę - Selena prychnęła przechodząc koło mnie - jak skończysz tutaj to przyjdź na górę - zignorowałem dziewczynę, która ruszyła w stronę schodów i otworzyłem opakowanie podchodząc do odtwarzacza CD. W środku zobaczyłem małą żółtą samoprzylepną karteczkę , która ozdobiona była świeczkami osiemnastkami, a także serduszkami otaczając starannie napisane dwa zdania.
Dokończ tą piosenkę i zrób z niej hit ;)
Wszystkiego najlepszego, Alex xx
Ściągnąłem brwi, ale uśmiech sam wkradł się na moją twarz i odkleiłem karteczkę, a na płycie zobaczyłem czarny napis "MJ - Slave 2 The Rythm"
Otworzyłem szeroko oczy, a moja szczęka niemal wylądowała na ziemi i nie mogłem złapać tchu, bo moje serce waliło strasznie mocno.
Proszę niech to nie będzie jakiś żart.
- Co to? - przełknąłem ślinę i zamrugałem oczami, gdy mama pojawiła się po mojej prawej stronie, a następnie trzęsącymi się rękami wsadziłem płytę do odtwarzacza.
- Piosenka Michaela Jacksona - wypowiedziałem te słowa szeptem wciąż nie mogąc uwierzyć, że to właśnie się działo, a mama położyła mi dłoń na ramieniu, gdy z głośników wydobyła się melodia wypełniając pokój głosem mojego idola - Mam ją dokończyć.
Zapomniałem o wszystkim co działo się w tej chwili bo w mojej głowie pojawiło się tysiące pomysłów na ten kawałek i byłem gotowy nawet teraz pojechać do studia.
- Ta piosenka jest niesamowita - pokiwałem głową stojąc w miejscu jak kołek i poczułem ból w policzkach, a dopiero po chwili zdałem sobie sprawę, że uśmiecham się jak głupi.
Ożenię się z tą dziewczyną przysięgam, bo zaskoczyła mnie spełniając jedno z moich marzeń, a udało się to zaledwie dwóm osobą i do tego sprawiła, że są to najlepsze urodziny w moim życiu. Takiego prezentu się nie spodziewałem i muszę przyznać, że lepszego nigdy nie dostałem.
Muszę jej podziękować, teraz.
Tylko jak?
Pojadę do niej.
Tak, ale co jej powiem?
Coś się wymyśli po drodze.
Tylko jak?
Pojadę do niej.
Tak, ale co jej powiem?
Coś się wymyśli po drodze.
Oblizałem usta wyciągając płytę i włożyłem ją z powrotem do pudełka, a następnie z szerokim uśmiechem na ustach ucałowałem mamę ruszając w stronę drzwi.
- Justin gdzie ty idziesz?
- Do Alex. Muszę jej podziękować - złapałem za klamkę i otworzyłem drzwi, ale poczułem jak czyjąś dłoń zaciska się na moim ramieniu nie pozwalając mi opuścić domu, więc odwróciłem się o 180 stopni.
- Justin, jest już grubo po drugiej w nocy, a Alex pewnie śpi. Pójdziesz do niej jutro - mama spojrzała na mnie i dostrzegłem, że jest zmęczona, a ja wręcz przeciwnie mogłem pobiec do domu Alex ze sto razy, a dzieli nas pół godziny drogi samochodem.
- Ale mamo... - jęknąłem jak małe dziecko, a mama spojrzała na mnie karcącym wzrokiem, który nawet nie chciał przyjąć sprzeciwu - No dobra.
- Joł, Bieeeber! - drzwi się otworzyły, a do domu wpadł Ryan, a zaraz za nim wszedł Chaz i stanęli koło mnie spoglądając to na moją mamę to na mnie - Dobry, pani Mallette.
Mama pokręciła głową z błąkającym się na ustach uśmiechem, bo widać było, że ta dwójka jest jeszcze w imprezowym nastroju i spojrzała ponownie na mnie.
- Idę spać i wy też powinniście. To był długi dzień. Dobranoc - pokiwałem głową uśmiechając się i pocałowałem mamę na w policzek, a ona ściągnęła szpilki, a następnie zniknęła na górze
- To co robimy? - skrzywiłem się i oblizałem usta spoglądając na chłopaków, którzy wciąż mieli w sobie masę energii.
- Muszę iść na górę. Selena czeka w moim pokoju - na ich twarzach pojawiły się cwane uśmiechy, a ja wywróciłem oczami i pokręciłem głową pocierając dłonią czoło - Jesteście nienormalni - ci buchnęli śmiechem, a ja sam się szeroko uśmiechnąłem, ale zaraz zacząłem ich uciszać - Zachowujcie się, bo w domu są dzieci i moi dziadkowie.
- Tak jest kapitanie - przyjrzałem im się mrużąc oczy, bo ci dwaj idioci stanęli na baczność salutując.
- Wy czasami dzisiaj nie przemyciliście alkoholu na moją imprezę i nie upiliście się? - powstrzymywałem śmiech zakładając dłonie na biodra, a gdy uniosłem jedną brew w górę Chaz położył dłoń na moim ramieniu co obserwowałem z rozbawieniem.
- Upiliśmy się twoim szczęściem, stary - Ryan wybuchnął śmiechem widząc jak Chaz udaje powagę, a ja strzepnąłem jego rękę ze swojego ramienia i pokręciłem głową gdy ten 'upijający się moim szczęściem' parsknął śmiechem.
- Walcie się, głąby - odwróciłem się na pięcie aby ukryć uśmiech i ruszyłem w stronę schodów zostawiając tych dwóch baranów za sobą.
- I tak nas kochasz!
- Wy czasami dzisiaj nie przemyciliście alkoholu na moją imprezę i nie upiliście się? - powstrzymywałem śmiech zakładając dłonie na biodra, a gdy uniosłem jedną brew w górę Chaz położył dłoń na moim ramieniu co obserwowałem z rozbawieniem.
- Upiliśmy się twoim szczęściem, stary - Ryan wybuchnął śmiechem widząc jak Chaz udaje powagę, a ja strzepnąłem jego rękę ze swojego ramienia i pokręciłem głową gdy ten 'upijający się moim szczęściem' parsknął śmiechem.
- Walcie się, głąby - odwróciłem się na pięcie aby ukryć uśmiech i ruszyłem w stronę schodów zostawiając tych dwóch baranów za sobą.
- I tak nas kochasz!
~*~
Leżałem na plecach ze splecionymi dłońmi pod głową spoglądając w sufit i uderzałem kciukami w kark wybijając melodię piosenki od Alex. Przekręciłem głowę w prawo spoglądając na zegarek i jęknąłem bo była dopiero 7 rano, a ja nie mogłem się doczekać aby pojechać do dziewczyny. Zacałuje ją chyba na śmierć, albo uduszę ją w swoich ramionach dziękując za to co dla mnie zrobiła chociaż nie miałem pojęcia jak to zrobiła. Wciąż nie mogłem uwierzyć, że będę nagrywał piosenkę Michaela Jacksona to takie surrealistyczne.
Podniosłem się do pozycji siedzącej rozglądając po łóżku i chwyciłem swojego MacBooka, a gdy ułożyłem go sobie na udach włączyłem urządzenie. Sprawdziłem Twittera i inne portale, ale Alex milczała, mimo, że zostawiłem jej kilka wiadomości. Wchodząc po schodach na górę dodałem tweeta, że ta noc była wspaniała, a na końcu chciałem dodać, że to w dużej mierze dzięki niej jednak nie chciałem, żeby masa plotek i tabuny paparazzi zbombardowały ją z samego rana. Wszedłem na strony plotkarskie i roiło się tam od nagłówków z moim imieniem, ale prychnąłem tylko jadąc w dół. Nie było niczego ciekawego, oprócz tego, że Selena przyjechała z Florydy i paru zdjęć z mojej imprezy, które jakimś cudem dostały się w ręce prasy. Prychnąłem widząc post cytujący relację jednej z osób obecnych na imprezie, że nie mogłem oderwać się od Seleny i że niewątpliwie dziewczyna była najlepszą częścią tego wieczoru. Tak, potwierdzam, nie mogłem oderwać rąk od dziewczyny i była ona najlepszą częścią wieczoru, ale imię się nie zgadzało, bo dziewczyna dzięki której te urodziny były wyjątkowe nazywała się Alex Collins. W tej chwili nie myślałem o tych wszystkich plotkach tylko co chwilę zerkałem na zegarek i westchnąłem ciężko mając wrażenie, że czas płynie wolniej.
Byłem w pokoju sam, więc pomyślałem, że zabije czas pisaniem piosenek, bo i tak nie miałem nic innego do roboty.
Czułem się świetnie i nie opuszczała mnie myśl, że mogę zrobić wszystko co tylko chcę, a to wszystko dzięki ten brunetce, która powróciła do mojego życia z wielkim hukiem.
Nie mówię tutaj o Selenie, bo wczoraj wyszła stąd wkurwiona, gdy powiedziałem jej, że lepiej będzie jak pojedzie do domu i da mi trochę czasu na przemyślenie naszego związku. Nie obeszło się bez awantury i wyzwisk skierowanych w moją stronę, a także w stronę Alex, a gdy powiedziałem jej, że ma ochłonąć aż poczerwieniała ze złości. Jak po raz kolejny nazwała Alex wredną suką, która według niej do niczego się nie nadaje, co oczywiście jest nie prawdą, kazałem jej się uciszyć i schować zazdrość do kieszeni, a wtedy dostałem z liścia. Jakoś mało mnie to obeszło prawdę mówiąc, więc tylko zamknąłem drzwi przed jej nosem i wskoczyłem do łóżka, bo nie chciałem jeszcze bardziej pogorszyć sytuacji.
Nie spałem całą noc, a jak tylko przymykałem oczy widziałem moją przyjaciółkę z dzieciństwa, która zdecydowanie była dla mnie kimś więcej.
Tak myśląc o Alex, o tym jak się porusza, co lubi, jak mówi, jak reaguje nawet na najmniejsze moje gesty, na mój dotyk, a także o jej wspaniałym charakterze miałem już połowę piosenki.
Przeczytałem jeszcze raz napisany przeze mnie tekst i uśmiechnąłem się, a następnie szybko napisałem wiadomość do Scootera, że pracuję nad nowym kawałkiem, który będzie idealnie pasował na płytę. Odpisał tylko coś w stylu 'Dobra, nagramy ją jutro. Pracujesz za ciężko dzieciaku. Prześpij się', ale zignorowałem to i jak tylko odczytałem wiadomość zeskoczyłem z łóżka idąc w stronę szafy.
Wyciągnąłem pierwsze lepsze spodnie, padło na kolor czarny, do tego szarą bluzkę na krótki rękaw i fioletowe bokserki, a następnie wpadłem do łazienki.
Szybki prysznic, włosy do góry, mycie zębów i jak tylko się ubrałem byłem gotowy do wyjścia, więc zakładając łańcuszek z podobizną Jezusa na szuję szybko zbiegłem po schodach.
W domu było cicho, więc pewnie wszyscy spali, a ja zatrzymałem się przy drzwiach wsunąłem Supry na nogi, czapkę na głowę i jak tylko zarzuciłem bluzę na ramiona zgarnąłem kluczyki wychodząc z domu.
Wszedłem do garażu i postanowiłem wypróbować samochód, który dostałem na swoje osiemnaste urodziny, więc wskoczyłem do środka wyjeżdżając na podjazd. Odjechałem z piskiem opon i musiałem przyznać ten samochód był rewelacyjny. Wygodny, prosty w użyciu, szykowny, wszystko elektryczne, przyjazny dla środowiska a także szybki, co oczywiście było bardzo dużym plusem. Wyjechałem spod domu i dodałem gazu chcąc uciec paparazzi koczującym zaraz pod nim, a gdy spojrzałem we wsteczne lusterko zobaczyłem w oddali jak szybko pakują sprzęt do samochodów.
Frajerzy.
Zaparkowałem pod domem Alex już nawet nie zwracałem uwagi na to czy ktoś mnie zobaczy czy nie, a następnie szybko pobiegłem do drzwi wejściowych i zapukałem niecierpliwie kilkanaście razy. Przenosiłem ciężar ciała z jednej nogi na drugą, a moja szczęka co chwilę się zaciskała ze zdenerwowania i obserwowałem drzwi czekając aż ktoś mi je otworzy, a gdy zobaczyłem poruszającą się klamkę szeroki uśmiech pojawił się na mojej twarzy.
Wyciągnąłem dłonie z przednich kieszeni spodni i potarłem nimi o bluzkę, a następnie zaczesałem włosy na bok lekko się prostując.
Byłem podekscytowany, ale też trochę zdenerwowany, a z każdą sekundą te odczucia wzrastały.
Mój entuzjazm lekko osłabł gdy w drzwiach zobaczyłem panią Collins, a gdy jej wzrok padł na mnie delikatnie się uśmiechnęła.
- Dzień dobry jest może Alex? - Zrobiłem duże oczy unosząc brwi, a kobieta oblizała usta i posłała mi kolejny uśmiech i moim ciałem wstrząsnął dreszcz podekscytowania.
Zaraz zobaczę brunetkę i wszystko jej powiem.
- Przykro mi Justin, ale Alex gdzieś wyszła z Jess - kobieta spojrzała na mnie ze współczuciem, a ja pokiwałem głową czując jak ulatuje ze mnie życie i moja szczęka automatycznie się zacisnęła z nerwów, które równie szybko zniknęły jak się pojawiły.
Jednak dalej przyglądałem się uważnie kobiecie i jej wzrok mówił coś jeszcze, więc zmrużyłem oczy dokładnie obserwując jej twarz i starając się z niej coś wyczytać. Uciekała wzrokiem na boki, przygryzała policzek od środka i nie wiedziała co jeszcze ma zrobić.
- Przykro mi. Spróbuj wieczorem - wzięła głębszy wdech, a ja uniosłem jedną brew w górę, bo coś mi tutaj nie pasowało.
Wyprostowałem się kiwając głową i gdy pani Collins się uśmiechnęła ja również to zrobiłem, chociaż doskonale wiedziałem, że kłamała na temat wyjścia córki, a następnie zamknęła drzwi posyłając mi przepraszający uśmiech.
Alex jest kiepską kłamczuchą i z tego co widzę jej mama też, no bo jak jej córka mogła wyjść z domu jak ma szlaban? Nie rozumiałem tylko dlaczego Alex kazała skłamać swojej mamie. Może nie chce mnie widzieć? Tylko dlaczego?
Postanowiłem znaleźć inny sposób, aby dostać się do tego domu i porozmawiać z Alex, powiedzieć jej o wszystkim, ale najpierw muszę się ogarnąć, bo ta dziewczyna, albo nawet sama świadomość spotkania jej sprawia, że moje ciało wariuje.
Dobra raz się żyje.
______________________________________________________________________________
Nie spałem całą noc, a jak tylko przymykałem oczy widziałem moją przyjaciółkę z dzieciństwa, która zdecydowanie była dla mnie kimś więcej.
Tak myśląc o Alex, o tym jak się porusza, co lubi, jak mówi, jak reaguje nawet na najmniejsze moje gesty, na mój dotyk, a także o jej wspaniałym charakterze miałem już połowę piosenki.
Przeczytałem jeszcze raz napisany przeze mnie tekst i uśmiechnąłem się, a następnie szybko napisałem wiadomość do Scootera, że pracuję nad nowym kawałkiem, który będzie idealnie pasował na płytę. Odpisał tylko coś w stylu 'Dobra, nagramy ją jutro. Pracujesz za ciężko dzieciaku. Prześpij się', ale zignorowałem to i jak tylko odczytałem wiadomość zeskoczyłem z łóżka idąc w stronę szafy.
Wyciągnąłem pierwsze lepsze spodnie, padło na kolor czarny, do tego szarą bluzkę na krótki rękaw i fioletowe bokserki, a następnie wpadłem do łazienki.
Szybki prysznic, włosy do góry, mycie zębów i jak tylko się ubrałem byłem gotowy do wyjścia, więc zakładając łańcuszek z podobizną Jezusa na szuję szybko zbiegłem po schodach.
W domu było cicho, więc pewnie wszyscy spali, a ja zatrzymałem się przy drzwiach wsunąłem Supry na nogi, czapkę na głowę i jak tylko zarzuciłem bluzę na ramiona zgarnąłem kluczyki wychodząc z domu.
Wszedłem do garażu i postanowiłem wypróbować samochód, który dostałem na swoje osiemnaste urodziny, więc wskoczyłem do środka wyjeżdżając na podjazd. Odjechałem z piskiem opon i musiałem przyznać ten samochód był rewelacyjny. Wygodny, prosty w użyciu, szykowny, wszystko elektryczne, przyjazny dla środowiska a także szybki, co oczywiście było bardzo dużym plusem. Wyjechałem spod domu i dodałem gazu chcąc uciec paparazzi koczującym zaraz pod nim, a gdy spojrzałem we wsteczne lusterko zobaczyłem w oddali jak szybko pakują sprzęt do samochodów.
Frajerzy.
Zaparkowałem pod domem Alex już nawet nie zwracałem uwagi na to czy ktoś mnie zobaczy czy nie, a następnie szybko pobiegłem do drzwi wejściowych i zapukałem niecierpliwie kilkanaście razy. Przenosiłem ciężar ciała z jednej nogi na drugą, a moja szczęka co chwilę się zaciskała ze zdenerwowania i obserwowałem drzwi czekając aż ktoś mi je otworzy, a gdy zobaczyłem poruszającą się klamkę szeroki uśmiech pojawił się na mojej twarzy.
Wyciągnąłem dłonie z przednich kieszeni spodni i potarłem nimi o bluzkę, a następnie zaczesałem włosy na bok lekko się prostując.
Byłem podekscytowany, ale też trochę zdenerwowany, a z każdą sekundą te odczucia wzrastały.
Mój entuzjazm lekko osłabł gdy w drzwiach zobaczyłem panią Collins, a gdy jej wzrok padł na mnie delikatnie się uśmiechnęła.
- Dzień dobry jest może Alex? - Zrobiłem duże oczy unosząc brwi, a kobieta oblizała usta i posłała mi kolejny uśmiech i moim ciałem wstrząsnął dreszcz podekscytowania.
Zaraz zobaczę brunetkę i wszystko jej powiem.
- Przykro mi Justin, ale Alex gdzieś wyszła z Jess - kobieta spojrzała na mnie ze współczuciem, a ja pokiwałem głową czując jak ulatuje ze mnie życie i moja szczęka automatycznie się zacisnęła z nerwów, które równie szybko zniknęły jak się pojawiły.
Jednak dalej przyglądałem się uważnie kobiecie i jej wzrok mówił coś jeszcze, więc zmrużyłem oczy dokładnie obserwując jej twarz i starając się z niej coś wyczytać. Uciekała wzrokiem na boki, przygryzała policzek od środka i nie wiedziała co jeszcze ma zrobić.
- Przykro mi. Spróbuj wieczorem - wzięła głębszy wdech, a ja uniosłem jedną brew w górę, bo coś mi tutaj nie pasowało.
Wyprostowałem się kiwając głową i gdy pani Collins się uśmiechnęła ja również to zrobiłem, chociaż doskonale wiedziałem, że kłamała na temat wyjścia córki, a następnie zamknęła drzwi posyłając mi przepraszający uśmiech.
Alex jest kiepską kłamczuchą i z tego co widzę jej mama też, no bo jak jej córka mogła wyjść z domu jak ma szlaban? Nie rozumiałem tylko dlaczego Alex kazała skłamać swojej mamie. Może nie chce mnie widzieć? Tylko dlaczego?
Postanowiłem znaleźć inny sposób, aby dostać się do tego domu i porozmawiać z Alex, powiedzieć jej o wszystkim, ale najpierw muszę się ogarnąć, bo ta dziewczyna, albo nawet sama świadomość spotkania jej sprawia, że moje ciało wariuje.
Dobra raz się żyje.
______________________________________________________________________________
No to mniej więcej wiecie teraz co czuje Justin, ale to i tak nie wszystko ;)
Tak, nie umiem myśleć jak facet czy coś, wiec z góry przepraszam za ten rozdział, ale chciałam pokazać jak to jest między nim a Seleną i co działo się jak dostał prezent od Alex.
Jego reakcję.
No więc tak...
Czekam na wasze opinie, komentarze, zastrzeżenia słowa krytyki i co wam tam jeszcze w duszy gra :D
Dziękuję za takie wspaniałe komentarze i te pytania na asku.
Jesteście cudowne i bardzo lubię czytać co piszecie, bo wiem, że ktoś czyta to opowiadanie i może gdzieś tam się komuś podoba.
rjygvbdkojsdijhfyugftrdesdxfcgvhjbk świetny ! <333 jfgbdjfskm
OdpowiedzUsuńJezusiu ! ten rozdział jest rewelacyjny,dopracowany,wzbudza emocje po prostu doskonały ! z niecierpliwością czekam na następny ! <3<3<3
OdpowiedzUsuńKocham to !! <3<3
OdpowiedzUsuńNawet gdybym chciała Cię za coś skrytykować to nie miałabym za co :) Perspektywa Justina wyszła Ci wspaniale i mam nadzieje, że pojawi się jeszcze nie jeden rozdział napisany tak, jak ten. Z niecierpliwością będę wyczekiwać rozdziału 24. Życzę weny i udanych, szczęśliwych świąt xx
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział!
OdpowiedzUsuńCiekawe czy Alex tak bardzo gniewa się na Justina...
Śmieszy mnie zachowanie Seleny, lo
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział:)
Rozdział niesamowity. Tak bardzo uwielbiam czytać ten blog <3 xD
OdpowiedzUsuńProszę proszę proszę dodaj nowy rozdział w poniedziałek albo inaczej też jak najszybciej ;c kc
Pozdrawiam Pxx
To jest jeden z najlepszych rozdzialow <3
OdpowiedzUsuńCzekam nn :)
kocham i czekam na nastęny <3
OdpowiedzUsuńojeju. uwielbiam to opowiadanie. troche ta relacja miedzy nimi jest...dziwna. ciekawe co Justin wymyślił. mam nadzieje ze w koncu bedą razem szczęśliwi i słodcy. nie ma za co cię krytykować, naprawdę. świetnie piszesz. każdy rozdział jest długi, ale ciekawy.
OdpowiedzUsuńwesołych świąt. wszystkiego dobrego. spełnienia marzeń. dużo szczęścia i uśmiechu ♥
Daj szybko nowy ;*
OdpowiedzUsuń@ayejdbx
Kocham <3
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuń