wtorek, 16 lipca 2013

12. I'm here, if you need me

No więc tak, dostałam nominację do The Versatile Blogger od http://dear-love-help-me.blogspot.com/
Za co bardzo dziękuję, bo to dla mnie bardzo duże wyróżnienie i wiele dla mnie znaczy.
 Chyba jednak ktoś docenia moje wypociny ;D
Jednak za bardzo nie wiem z czym to się je, więc z góry przepraszam jeśli coś zrobiłam źle.

Zasady konkursu:
1) Podziękować nominującemu blogerowi u niego na blogu.
2) Pokazać nagrodę The Versatile Blogger u siebie na blogu.
3) Ujawnić 7 faktów dotyczących samego siebie
4) Nominować 15 blogów, które na to zasługują.
5) Poinformować o tym fakcie autorów nominowanych blogów.

1. Jeszcze raz bardzo dziękuję :)
2.

3. Nie lubię pisać o sobie :D

1- Mam na imię Paulina
2- Jestem Belieber
3- Uwielbiam zwierzęta
4- Kocham język angielski 
5- Moje hobby to spanie (opanowałam to do perfekcji)
6- Jestem dziwna
7- Czasami lubię być sama/lubię samotność

4. Nie czytam aż tylu blogów, więc 15 chyba nie będzie

 http://muzykajb.blogspot.com/
http://you-only-love-once.blogspot.com/
http://you-are-complication.blogspot.com/
http://lights-and-soundss.blogspot.com/
http://chance-purpose.blogspot.com/
http://some-dreams-are-destroying-life.blogspot.com/
http://dont-ever-mess-with-the-viper.blogspot.com/
http://you-are-my-victory.blogspot.com/
http://random-way.blogspot.com/



Zapraszam na rozdział :)
_____________________________________________

- Czy ty zawsze musisz nam przeszkadzać? - Justin ignorując pytanie Deana oplótł mój łokieć swoją dużą dłonią i przyciągnął mnie bliżej siebie tym samym oddalając mnie od chłopaka, a sam zrobił krok w jego stronę starając się mnie przed nim osłonić. - Oj, Bieber, Bieber... - Brunet wszedł do domu, a ja stałam z szeroko otwartymi oczami nie wiedząc co teraz nastąpi, ale bałam się tego jak cholera. 
Oni dwaj w jednym pomieszczeniu, w jednym miejscu to nie mogło skończyć się dobrze. 
To napięcie między nimi. 
Mierzyli się od góry do dołu i słowo daje gdyby spojrzenia mogły zabijać to zginęli by już chyba ze sto razy. Nie spuszczali z siebie wzroku, ale mimo to Justin wciąż mnie osłaniał za co byłam bardzo wdzięczna bo prawdę mówiąc Dean mnie trochę przerażał. 
- Idź stąd - warknięcie które wydostało się z gardła Justina było do niego niepodobne, nie pasowało mu. 
- Bo co? - Dean podszedł bliżej z wyzywającym wyrazem twarzy, a ja tak bardzo chciałam spuścić wzrok i uciec jak najdalej stąd ale nie mogłam, coś mnie powstrzymywało. 
- Bo mój but z impetem uderzy w twój tyłek wykopując cię na zewnątrz - atmosfera robiła się coraz bardziej napięta, a mój strach rósł i Justin chyba to wyczuł bo puścił mój łokieć, ale tylko po to, żeby zasłonić moje ciało swoim ramieniem przesuwając się lekko w lewo tak, żeby stać między mną, a brunetem.

Jejku, uwielbiam go.

- Oj, już się boję - prawą dłoń zacisnęłam z tyłu na koszulce Justina gdzieś tak na środku jego pleców i przełknęłam ślinę modląc się w duchu, żeby to wszystko się skończyło. 
- Powinieneś - nie widziałam twarzy Justina bo stałam z tyłu, ale mogłabym przysiąc, że groźnie mruży oczy, a gdy wzrok Deana skierował się na mnie lekko odchyliłam się w tył. 
- Powiedz mu, żeby sobie poszedł i dokończymy to co zaczęliśmy - przygryzłam dolną wargę bo mój żołądek zaczął się nieprzyjemnie skręcać, a Justin wyprostował się jak struna zasłaniając mnie jeszcze bardziej. 
- Niczego nie dokończysz, Evans. - Dean prychnął, a ja miałam wrażenie, że moje serce wyskoczy z piersi i zniknie z prędkością światła, musiałam też uważać, żeby oddychać bo przez stres całkiem o tym zapomniałam. - A teraz wynoś się stąd. 
- Co cię w ogóle ona obchodzi, hę? Możesz mieć każdą inną, lepszą... - mimo tego, że zabolały mnie te słowa jakaś część mnie była ciekawa odpowiedzi szatyna na pytanie Deana, ale z ust Justina nie wyszło nic. 
Zupełnie nic, więc Dean kontynuował: 
- Wyjdziesz, zostawisz ją i mnie, a ja dokończę to co zacząłem wczoraj w szkole - zacisnęłam mocniej dłoń na koszulce Justina i czułam jak moja dolna warga pulsuje bólem raniona przez wbijające się w nią zęby.
- Wczoraj? - w gardle zaczęło mnie coś drapać, ale przez to wszystko nawet bałam się kaszlnąć. 
- Och, tak... Przy okazji całujesz świetnie - otworzyłam szeroko oczy unosząc głowę i gdy tylko zarejestrowałam ruch Justina złapałam go za ramiona starając się nie dopuścić do bójki. 
- Zostaw go, nie jest tego wart - może gdybym była silniejsza dała bym radę odciągnąć Justina na bok, ale nic z tego, to on idąc w stronę bruneta ciągnął mnie mimo, że zapierałam się nogami. 
- No dalej, Bieber - Dean stał w miejscu i jeszcze go podpuszczał, a ja nie mogłam dopuścić do tego, żeby Justin miał przeze mnie problemy, więc gdy zobaczyłam, że podnosi prawą rękę chcąc odrzucić na bok skórzaną kurtkę, którą w niej trzymał wykorzystałam okazję. 
Szybko prześlizgnęłam się pod jego ramieniem a on był tak zajęty Deanem, że nawet tego nie zauważył, więc stanęłam między nimi kładąc im dłonie na środku ich torsów i tym samym powstrzymałam ich przed kolejnymi krokami. 
- Dosyć tego! - warknęłam - Po prostu przestańcie - nie wiedziałam skąd mi się wziął ten nagły przypływ energii i odwagi bo czułam jak łzy cisnęły mi się do oczu, co kompletnie nie szło ze sobą w parze. 
Jestem słaba.
Moja głowa obracała się w prawo i w lewo, gdy spoglądałam ze złością na chłopaków, a oni nawet nie oderwali od siebie wzroku. 

Słowo daje, kiedyś oszaleje. 

- Niech on przestanie - spojrzałam na Deana prostując rękę i odepchnęłam go lekko w tył bo zrobił krok do przodu, a następnie zrobiłam to samo z Justinem. 
- Zachowujcie się jak dzieci - sapnęłam i tak okropnie się czułam, że nie mogłam złapać większego oddechu, przez co trochę się dusiłam i głowa tak bardzo mnie bolała, że miałam ochotę zwymiotować.
Do tego ten ściśnięty żołądek i śniadanie, które dzisiaj zjadłam wcale nie pomagały. 
- Umówisz się ze mną w następnym tygodniu i sobie pójdę - spojrzałam na Deana, w szoku i nie wiedziałam co mam powiedzieć, a on przeniósł na mnie swój wzrok uśmiechając się. 
Chciałam, żeby dobie poszedł, ale nie chciałam z nim nigdzie wychodzić.
 - Nigdy w życiu, bracie - widocznie Justin zdecydował za mnie i szczerze to byłam mu wdzięczna, ale trochę mnie to zdenerwowało. 
- Może, pozwól jej decydować, co? - Ponownie się do siebie zbliżyli, więc lekko ich odepchnęłam. 
-  Dobra, w porządku, tylko idź już sobie. - warknęłam bo nie chciałam, żeby doszło tutaj do bójki i poczułam jak stres daje o sobie znać.

Cholera. 

Zrobiłam krok w tył przenosząc wzrok na podłogę i starałam się brać głębsze oddechy, bo nie chciałam zwymiotować na środku przedpokoju. 
- Alex, dobrze się czujesz? - pokiwałam głową słysząc troskę w głosie Justina. 

Teraz zwrócił na mnie uwagę? 

- Powinniście już iść. Obydwoje. - przełknęłam ślinę i od razu tego pożałowałam.
Zatkałam usta dłonią i wystrzeliłam jak z procy na górę do swojej łazienki ignorując to, że było mi słabo, a świat dookoła lekko wirował. 
- Alex! - szybko wbiegłam po schodach, do swojego pokoju by po chwili znaleźć się w łazience i zatrzymałam się dopiero przy muszli, gdzie padłam na kolana. 
Nienawidziłam wymiotować. Od razu wtedy płakałam, nie pytajcie mnie dlaczego, bo sama nie wiem. Tak już miałam. 
Schowałam głowę w muszli i oparłam się o nią ramionami starając się przytrzymać lecące do niej włosy. 
Proszę tylko, żeby to nie była grypa jelitowa, ani zatrucie pokarmowe tylko zwykłe nerwy, które zaraz się uspokoją.
- Alex? 
- Odejdź, Justin. - mój głos był lekko stłumiony przez toaletę, ale miałam nadzieję, że chłopak to zrozumie i sobie pójdzie. 
- Nie ma mowy. - podniosłam lekko głowę i zobaczyłam jak szatyn wchodzi do pomieszczenia, przez co lekko się skrzywiłam bo nie chciałam, żeby widział mnie w takim stanie - Pamiętasz co mówiłem wcześniej?
Chwile musiałam się zastanowić co takiego mi powiedział i chyba widział, że uruchomiłam wszystkie trybiki w mojej głowie, bo wywrócił oczami i kucnął przy mnie lekko się uśmiechając.
- Jestem tutaj, jeśli będziesz mnie potrzebowała - zgarnął moje gęste włosy w swoje dłonie, a gdyby nie to, że śniadanie chciało wydostać się na zewnątrz nie mogłabym oderwać od niego wzroku. 

Wspominałam już, że był idealny? 

- Nie musisz tego robić - szepnęłam wycierając dłonią łzy, które leciały ciurkiem po moich policzkach. 
- Ale chcę. - uśmiechnęłam się smutno i zanim znowu zwymiotowałam po moich policzkach pociekła kolejna porcja łez lecz tym razem jednak z innego powodu. 

Nigdy nie będziemy razem.

Nagle coś do mnie dotarło i podniosłam wzrok rozglądając się po pomieszczeniu. 
- Gdzie Dean? - Justin wzruszył ramionami i unosząc brwi uśmiechnął się tym swoim uśmiechem mówiącym 'co miałem zrobić?'
- Wykopałem go. - widziałam, że bym z siebie cholernie dumny. 
- Justin... - jęknęłam bo doskonale wiedziałam, że może mieć przez to kłopoty, ale nie dane mi było cokolwiek powiedzieć, bo musiałam zwymiotować. 

- Lepiej się czujesz? - pokiwałam głową, a moje oczy coraz częściej się zamykały i nie mogłam tego powstrzymać. 
A to wszystko przez co, że prawa dłoń Justina głaskała mnie po głowie, a lewa po moim lewym boku i tym samym jego kojący dotyk mnie usypiał. Miałam głowę na jego kolanach, a resztę ciała na zimnych kafelkach, którymi wyłożona była łazienka i czułam jak bije od nich przyjemny chłód. Przez ostatnie 15 minut, które spędziliśmy w takiej pozycji telefon Justina wibrował chyba z cztery razy nalegałam, żeby odebrał, ale powiedział, że to nic ważnego. 

Czułam się okropnie.

Nie tylko przez to, że przez bite 30 minut nie odchodziłam od toalety, ale również przez to, że Justin jest tutaj ze mną zamiast być gdzieś indziej. Wiedziałam, że miał plany. On zawsze ma plany.

Nie mów, że jego obecność ci przeszkadza...

Westchnęłam biorąc płytki oddech, a telefon Justina znowu zaczął wibrować i doskonale wiedziałam, że nie ma zamiaru go odebrać. 
- Justin, telefon ci dzwoni. - ruszył się, więc mogłam sobie tylko wyobrazić, że wzrusza ramionami. 
- To nic ważnego - wywróciłam oczami, słysząc jego przemęczony, ale wciąż seksowny głos i podniosłam się do pozycji siedzącej. 
Moje wyprostowane ramiona położyłam na kafelkach tak, żebym nieupadła i lekko pochylona na prawo odwróciłam się w stronę chłopaka. 
- A może jednak. Odbierz - jego lewa dłoń wciąż znajdowała się na mojej tali, a jego twarz wyglądała na lekko zmęczoną i naprawdę nienawidziłam się za to, że zamiast odpoczywać siedzi tutaj ze mną. 
- Dobra - westchnął wyciągając telefon, a ja wyprostowałam się przecierając dłonią swoje gorące czoło. - Tak? 
- Gdzie ty jesteś?! - usłyszałam głos Pattie po drugiej stronie słuchawki i lekko się skrzywiłam. 
Miał kłopoty i to moja wina. 
Podniosłam się gwałtownie co nie było moim najlepszym ruchem bo lekko się zachwiałam i upadłabym, ale zdążyłam się podtrzymać umywalki i oddychając szybko ruszyłam w stronę mojego pokoju zostawiając Justina samego, żeby mógł spokojnie porozmawiać. 
- Tak, wiem. Coś mi wypadło. - tylko tyle jeszcze udało mi się usłyszeć zanim rzuciłam się na prawą stronę łóżka i leżałam na brzuchu zupełnie nie do życia. 
Leżałam na brzegu łóżka spoglądając na otwarte drzwi i starałam się nie usnąć, ale byłam strasznie zmęczona. 
Usłyszałam kroki, ale nie miałam siły nawet podnieść głowy i po chwili przed sobą zobaczyłam opuszczone w kroku spodnie. 
- Wyglądasz okropnie - prychnęłam, a chłopak kucnął przede mną, tak, że jego twarz była na wysokości mojej i zobaczyłam tą troskę z jaką na mnie patrzył. 

Justin nie ułatwiasz mi tego.

- Dzięki, tak, też się czuje. - wymusiłam uśmiech, a dłoń Justina uniosła się w górę i poczułam ją na swojej głowie, gdzie delikatnie głaskała moje włosy. 
- Potrzebujesz czegoś? - pokręciłam lekko głową. 
- Nie. Możesz iść, pewnie masz plany. - pokręcił głową oblizując wargi, a ja doskonale wiedziałam, że kłamie zaprzeczając, bo ktoś do niego wydzwaniał cały dzień.
- Mogę zostać...
- Nie musisz. - uśmiechnęłam się, a on założył kosmyk moich ciemnych włosów za ucho, co sprawiło, że po moim ciele przeszły przyjemne prądy. - Idź i pozdrów swoją mamę. 
- No dobra - westchnął posyłając mi uśmiech i pochylił się składając pocałunek na moim rozgrzanym czole. - Zadzwonię. 
Ściągnęłam brwi, a on podniósł się i poprawił bluzkę. 
- Przecież nie masz mojego numeru - podniosłam głowę i usiadłam bokiem na łóżku, a on szeroko się uśmiechnął. 
- Mam - wstałam i rozejrzałam się po pokoju, a gdy zobaczyłam mój telefon leżący na szafce nocnej pokręciłam głową, bo Justin miał masę okazji, żeby spisać mój numer. 
- Cwaniak - burknęłam, a on podszedł do mnie szeroko się uśmiechając i jego twarz wyglądała tak słodko, że miałam ochotę ścisnąć mu policzki tak jak robią ciocie albo babcie. 
Przyciągnął mnie za ramiona do siebie chowając mnie w mocnym uścisku, a ja położyłam dłonie między jego łopatkami i staliśmy tak przez chwile. Jego prawa dłoń głaskała mnie po tyle mojej głowy, a druga po plecach dzięki czemu ja mogłam oprzeć lewą skroń na jego torsie słuchając jak bije jego serce i wdychając ten niesamowity zapach perfum. 
- Zjedz zupę, tylko ją odgrzej - osunął mnie od siebie, a ja pokiwałam głową uśmiechając się. 
- A ty weź swoje ciuchy. - zabrał swoje dłonie i schował je do przednich kieszeni spodni. 
- Innym razem - pokiwałam głową w duchu wręcz krzycząc z radości, bo to znaczyło, że jeszcze się spotkamy.
- Zdrowiej szybko - pogłaskał mnie jeszcze raz lewą dłonią po włosach i posyłając mi jeszcze jeden uśmiech ruszył w stronę wyjścia. 

Gdyby nie Dean, ten dzień byłby idealny.
No właśnie, Dean. Zgodziłam się na tą przeklętą randkę. Zawsze jest nadzieja, że o tym zapomni. 

Nie łudziłbym się na twoim miejscu.

Dzięki.

                                                                     ~*~

- Był tutaj wczoraj?! Co chciał? - wzruszyłam ramionami jedząc chińszczyznę, a blondynka pokręciła głową - Ten koleś jest dziwny. 
- No, ale jednego nie rozumiem... Skąd wiedział, gdzie ja mieszkam? - dziewczyna skinęła głową przykładając pałeczki do ust. 
- To jest chyba najbardziej przerażające. Pytał się mnie, ale mu nie powiedziała, więc nie wiem skąd...
- Czekaj, czekaj. Co? - Ściągnęłam brwi, a Jess przełknęła jedzenie siadając wygodniej na poduszce, która leżała na podłodze. 
- No, chciał twój numer telefonu, pytał się gdzie jesteś i gdzie mieszkasz. - uniosłam brwi otwierając szeroko oczy i usta, a dziewczyna szybko się wyprostowała - Spokojnie nic mu nie powiedziałam. 
Pokiwałam głową posyłając jej uśmiech, a w środku czułam ogromny strach. 
- Jasne, dzięki. - odstawiłam pudełko z zamówionym na wynos jedzeniem bo już nie byłam w stanie niczego w siebie wcisnąć i napiłam się gorącej herbaty, a muzyka lecąca w laptopie cicho grała w tle.
- Mogę zmienić kawałek? - pokiwałam głową i usłyszałam jak mój telefon wibruje na szafce, więc szybko podniosłam się z podłogi i ruszyłam w jego stronę. 
Wzięłam kolorowe urządzenie w prawą dłoń i spojrzałam na wyświetlacz. Dzwonił numer, który nie znajdował się w moich kontaktach bo nie był podpisany i chwile zastanawiałam się czy odebrać, ale przejechałam palcem po ekranie przykładając telefon do ucha.
- Tak? - usłyszałam po drugiej stronie śmiech i krzyki. 
- Cześć, Alex. Jak się czujesz? - przyłożyłam dłoń do czoła oddychając z ulgą, bo przez chwile bałam się, że to Dean. 
- Justin? - uśmiechnęłam się siadając na łóżko, a po chwili spojrzałam na Jess, która puściła głośno piosenkę Justina i Chrisa Browna pod tytułem Next To You. 

Co za wyczucie.

- A kto inny? - zaśmiał się po drugiej stronie, a ja spoglądałam na Jess ze ściągniętymi brwiami.
Dziewczyna wzruszyła ramionami uśmiechając się słodko i podniosła w górę laptopa pokazując mi teledysk, a jej wargi poruszały się niemo i układało się z nich zdanie mówiące, że Justin Bieber jest przystojny. 
Och, czyli fanka. 
- Jak zdrowie? - westchnęłam kręcąc głową. 
- Lepiej, dziękuję. - Jess zrobiła głośniej, a ja zmroziłam ją wzrokiem lubiłam tą piosenkę, ale Justin nie musiał o tym wiedzieć. 
- O, proszę co ja słyszę? - zaśmiałam się 
- To moja koleżanka. Chyba jest twoją fanką - od razu pożałowałam tego co powiedziałam bo Jess w mgnieniu oka znalazła się przy mnie z szeroko otwartymi oczami i ustami. 

Ale się wkopałam. 

- Wcale się jej nie dziwię - wywróciłam oczami, a Jess złapała mnie za ramię mocno nim potrząsając. 
- Słuchaj, Justin, nie mogę teraz rozmawiać. Pogadamy później? - spytałam z nadzieją wciąż patrząc na zszokowaną minę Jessie i uśmiechnęłam się. 
- Jasne, dzisiaj mam plany, ale mogę wpaść do ciebie jutro. - mój uśmiech się poszerzył. 
- Brzmi świetnie. Pa. - rozłączyłam się i odłożyłam telefon na bok, a następnie spojrzałam na Jess. 
- Znasz Justina Biebera?! 

Super, po prostu pięknie.

__________________________________________

Byłam w szoku jak zobaczyłam tyle komentarzy i to w tak krótkim czasie. 
Nie liczyłam nawet na 15 a ty BOOOM 18! 
DZIĘKUJĘ z całego serca. 
+ ponad 8 tys wyświetleń?! 
SZALEŃSTWO!
To co podwyższamy poprzeczkę? 
20 kom = nowy rozdział? 
Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za jakiekolwiek błędy, ale całe opowiadanie mi się usunęło i muszę je pisać jeszcze raz. 
Rozdział jest jaki jest teraz co weekend nie będę miała kontaktu ze światem, więc rozdziały będę się pojawiały w tygodniu.
Jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach zapraszam do wpisywania swoich tt czy asków w zakładce 'informowani' bo tak mi będzie łatwiej. 
Mogą być też inne sposoby kontaktu jeśli chcecie. 
Zachęcam :) 
xx

23 komentarze:

  1. kocham to opowiadanie !♥

    OdpowiedzUsuń
  2. szkoda że jest chora !
    :<
    świetne opowiadanie ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham,kocham i jeszcze raz kocham to opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń
  4. uwielbiam to ,bardzo bardzo najbardziej na świecie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham twojego bloga. <3 Nie mogę sie doczekać następnego rozdziału. :D Pozdrawiam ! ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. asdfgjllfdvbuedi rwrjllgbcstlkytgncz <3<3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  7. świetny rozdział. czekam na kolejny. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Super,dajesz kolejny

    OdpowiedzUsuń
  9. to jest takie bhdsbvkjvbcasdulkcbjdcakhvbcdkbsk !!

    OdpowiedzUsuń
  10. Chce wiecej , wiecej i wiecej :DDD

    OdpowiedzUsuń
  11. Kocham proszę dodaj jak najszybciej nowy rozdział <3 :)
    @belieber_kc_Justin

    OdpowiedzUsuń
  12. Aaa kocham tego bloga :) czekam na NN rozdzial ;)

    thelovestoryforyou.blogspot.com zajrzyj ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. To całe opowiadanie jest swietne !!

    OdpowiedzUsuń
  14. zajebiste !!♥

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetny już chcę następny ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. +potrzebujesz kogoś do prowadzenia konta Alex na twitterze? Ja byłabym chętna @IamBelieber1806

      Usuń
  16. suuuper, kocham to opowiadanie! czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  17. mrrr, chcę następny ! ale mam mega nadzieję, że bd razem ;*

    OdpowiedzUsuń
  18. świetne *.* daj jakiś kontakt do siebie może? ask czy cokolwiek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ask : http://ask.fm/BeIievelnMe
      Twitter : https://twitter.com/NothingLikeUs9x
      Proszę :)

      Usuń