środa, 1 maja 2013

2. Get Back

Otworzyłam powoli oczy czując na lewej części swojej twarzy ciepłe promienie porannego słońca i rozejrzałam się dookoła lekko unosząc głowę odrywając prawy policzek od kołdry leżącej na materacu. W pokoju nie było żadnego mebla, a otaczające mnie białe ściany sprawiały, że czułam się jak w szpitalu i to właśnie utwierdziło mnie w przekonaniu, że muszę jak najszybciej udać się do sklepu po rzeczy, które pomogą mi jakoś zmienić to okropne wnętrze. Leżałam na materacu tak jak w nocy się na niego rzuciłam, czyli brzuchem na kołdrze we wczorajszym ubraniu nawet nie ściągając bluzy, która zapewniła mi ciepło podczas snu. Zaparłam się dłońmi i wyprostowałam zgięte w łokciach ramiona aby podnieść się do pozycji siedzącej. Przetarłam twarz dłońmi od razu zaczesując już za długie włosy do tyłu i westchnęłam łapiąc za torbę, w której znajdowała się niewielka część moich ciuchów.

Pora się odświeżyć.

Wyciągnęłam z torby komplet białej bielizny, mój ulubiony puchaty ręcznik i kosmetyczkę, w której miałam potrzebne mi rzeczy, a następnie zabierając to wszystko udałam się do łazienki.
Wnętrze pomieszczenia było bardzo jasne, wyłożone biało-kremowymi kafelkami, w prawym rogu stała kabina prysznicowa pod którą leżał biały dywanik, a przy jednej ze ścian znajdowała się wanna i oprócz tego była tutaj umywalka otoczona karmelowym granitem, a także pokaźnych rozmiarów lustro zaraz nad nią. Zdałam sobie sprawę, że z wrażenia moje usta lekko się uchyliły więc szybko je zamknęłam tak samo jak drzwi oddzielające łazienkę od mojego pokoju i podeszłam do kabiny prysznicowej odkręcając wodę. Ustawiłam temperaturę wody tak aby mi pasowała i podeszłam do lustra zostawiając ją lecącą, żeby pomieszczenie trochę się nagrzało bo jak dla mnie było ono chłodne.
Wzięłam głęboki wdech nie mogąc już patrzeć na swoją bladą twarz i pokręciłam głową zrzucając z siebie wczorajsze ubranie, w którym usnęłam. Rozpakowałam kosmetyczkę wyciągając z niej pomarańczowy żel pod prysznic, szampon do włosów o tym samym zapachu, a także zieloną szczoteczkę na którą nałożyłam pastę i umyłam zęby. Powyciągałam resztę rzeczy z kosmetyczki układając je na marmurze i zabierając szampon wraz z żelem wskoczyłam szybko pod prysznic.

Gorąca woda idealnie rozluźniała moje zmęczone i obolałe mięśnie przez co miałam ochotę stąd nie wychodzić, ale mimo to zaczęłam doprowadzać swoje ciało do porządku bo chciałam już znaleźć się w szpitalu u Zoey. Umyłam włosy szamponem, a ciało żelem po czym zakręciłam wodę i wyszłam z kabiny stając na białym dywaniku. Owinęłam się białym ręcznikiem, który sięgał mi do połowy ud, a stróżki wody spływały po całym moim ciele jednak mając tylko jeden ręcznik nie mogłam nic na to poradzić, więc ponownie stanęłam przed lustrem i nałożyłam odżywkę na włosy, które następnie rozczesałam, a ciało posmarowałam owocowym balsamem. Założyłam przyszykowaną wcześniej bieliznę zrzucając z siebie ręcznik. aby owinąć nim włosy i zabierając z podłogi wszystkie rzeczy wróciłam do pokoju, gdzie swoje kroki od razu skierowałam do torby. Mój wzrok błądził po wnętrzu przywiezionego ze mną bagażu szukając czegoś do ubrania co będzie pasowało do słonecznej pogody. Wybrałam szare jeansowe rurki i biały T-shirt z napisem 'Love me'. Nigdy nie lubiłam się stroić wolałam postawić na wygodę tak było i tym razem. Szybko się ubrałam w przyszykowane ciuchy, założyłam białe skarpetki i wróciłam do łazienki. Stanęłam przed lustrem zrzucając z głowy ręcznik, aby móc spojrzeć na moje ciemne i wilgotne włosy, które już zdążyły ułożyć się w fale, a gdzie nie gdzie nawet w loki, wiec postanowiłam je związać w kitkę, ale grzywka wciąż była za krótka przez co bezwiednie opadała na mój prawy policzek, więc założyłam ją za ucho, bo naprawdę czasami mnie irytowała.

Skupiłam wzrok na swojej twarzy i na szczęście wyglądałam lepiej niż przed prysznicem, bo na policzkach pojawiły się czerwone rumieńce a sińce prawie całkowicie zniknęły. Nałożyłam na twarz trochę matującego pudru, ponieważ czułam się strasznie niekomfortowo wiedząc, że policzki czy czoło mogą mi się świecić, na ustach rozprowadziłam arbuzowy błyszczyk, a rzęsy podkreśliłam czarnym tuszem dzięki czemu wydawały się dłuższe i gęściejsze. Zazwyczaj malowałam się delikatnie, albo nawet wcale, ponieważ prawdę mówiąc wolę dłużej pospać niż wstać wcześniej tylko po to, aby nałożyć na twarz idealną tapetę. Wierzcie mi, że musiałabym wtedy nałożyć jej chyba z tonę i nie wystarczyła by nawet godzina aby to wszystko zakryć co zakryte być powinno.
Wsunęłam na nogi czarno czerwone buty za kostkę marki Adidas, które może i były męskie, ale mi się podobały a następnie rozejrzałam się po pokoju czy mam wszystko. Byłam gotowa do wyjścia, ale wróciłam jeszcze na chwile do łazienki i spojrzałam w lustro sprawdzając czy mój strój wygląda znośnie. Zanim opuściłam pokój wyciągnęłam telefon z bluzy wsadzając go do prawej tylnej kieszeni spodni i zeszłam schodami na dół skąd dochodził niesamowity zapach naleśników, więc skręciłam w prawo wchodząc do kuchni, gdzie dostrzegłam mamę. Była już ubrana i czytała gazetę pijąc kawę, a na wyspie przy której siedziała leżał talerz z naleśnikami.
- Och, skarbie już wstałaś. - odłożyła gazetę na blat uśmiechając się do mnie, a ja odpowiedziałam jej tym samym podchodząc bliżej i złapałam w rękę suchego naleśnika ponieważ byłam strasznie głodna.
- Jedziemy? - to nie był mądry pomysł mówić z pełną buzią, ponieważ parę kawałków mi z niej wypadło, ale teraz to mnie nie obchodziło bo chciałam jak najszybciej wyjść.
- Nawet nie zjadłaś. Poza tym wizyty zaczynają się o 12. - rozejrzałam się po kuchni chcąc znaleźć jakiś zegar a gdy mi się to udało jęknęłam ponieważ była dopiero 11.15. - Zjedz spokojnie, ja ci naleje soku i pojedziemy.
Pokiwałam głową i usiadłam na jednym z wysokich barowych krzeseł podsuwając sobie talerz z naleśnikami, a mama podniosła się idąc w stronę lodówki.
                                                                
                                                                            ~*~

Przeszłam przez szklane drzwi, które otworzyły się przede mną automatycznie i do moich nozdrzy dotarł specyficzny zapach szpitala, gdybym nie była tak podekscytowana wizytą u Zoe na pewno bym stąd uciekła. Nigdy nie przepadałam za szpitalami.
Mama parkowała samochód, więc ja szybko skierowałam się w stronę sali numer 145 gdzie miała być moja siostra, ale za chiny nie wiedziałam gdzie to jest wiec podeszłam do recepcji, a gdy kobieta wskazała mi kierunek nie wiele myśląc ruszyłam w tamtą stronę.
Sala 143...144...145!
Pchnęłam uchylone drzwi wchodząc do środka z szerokim uśmiechem na twarzy, który szybko zniknął, ponieważ w sali oprócz kobiety ubranej na niebiesko i ścielącej jedno z pięciu znajdujących się tam łóżek nie było nikogo.
- Przepraszam, gdzie znaleźć pacjentów z tej sali? - kobieta spojrzała na mnie dopiero zauważając moją obecność i uśmiechnęła się szeroko.
Była młoda na oko miała może 25 lat.
- Są na świetlicy na końcu korytarza.
- Dziękuję. - skinęłam głową i wycofałam się opuszczając salę, a następnie szybko ruszyłam w prawo przez długi korytarz, który kończył się dużymi szklanymi drzwiami.
Zobaczyłam bawiące się i krzyczące dzieci, więc szeroko się uśmiechnęłam, a gdy wśród nich dostrzegłam moją siostrę, która bawiła się z inną dziewczyną mój uśmiech się powiększył.
- A więc tak to mała Zoey zapomina o siostrze. - powiedziałam na tyle głośno, aby usłyszała krzyżując ręce na klatce piersiowej i gdy odwróciła się w moją stronę na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
- Alex! - podniosła się z ziemi rzucając miśka trzymanego w ręce i zaczęła biec w moja stronę, więc kucnęłam rozkładając szeroko ręce, a ta z impetem w nie wpadła.

Przytuliłam ją mocno, ale za razem delikatnie, żeby czasami jej nie uszkodzić, a ona niemal mnie dusiła zaciskając swoje ramiona na mojej szyi.

- Tak bardzo tęskniłam. - szepnęłam trzymając ją prawą ręką za tył głowy i zobaczyłam ze w naszym kierunku zmierza dziewczynka z którą wcześniej stała Zoe, więc uniosłam kąciki ust posyłając jej uśmiech.
- Jesteś Alex? Siostra Zoey? - pokiwałam głową, a moja mała siostrzyczka odsunęła się ode mnie i stanęła koło swojej koleżanki o blond włosach, a także ślicznych niebieskich oczach.
- Alex, to jest Nicole. Nicole to Alex. - wyciągnęłam rękę w stronę dziewczynki czując na sobie wzrok wszystkich dzieci i nawet krzątających się po pomieszczeniu opiekunek, a Nicole niepewnie powtórzyła mój gest marszcząc brwi.
- Zoe mówiła, że ładnie śpiewasz. Zaśpiewasz nam coś? - uniosłam jedną brew zdziwiona bezpośrednim pytaniem Nicole i puszczając jej rękę spojrzałam na Zoey, która przesłodko się do mnie uśmiechała. 
- Tak mówiła? - prychnęłam, a moja siostra pokiwała głową z szerokim uśmiechem. - Kłamała. Ja wcale nie umiem śpiewać.
- Umiesz i do tego grasz na gitarze. - pokręciłam głową, a Zoey zrobiła krok w moją stronę i zmrużyła oczy, więc i ja zrobiłam to samo bo w przeszłości dosyć często tak robiłyśmy.
Ta która wytrzymywała najdłużej wygrywała, a że Zoey jest moją kochaną siostrzyczką dawałam jej fory.
- Po pierwsze dopiero się uczę, a po drugie - tym razem zwróciłam się do kołyszącej się z mojej prawej strony Nicole. - niezła z niej kłamczucha.
- Proszę, Aly? - Przekręciłam głowę spoglądając na Zoe, a jej wzrok przypominał małego szczeniaczka, któremu nie mogłam nie ulec nawet gdyby właśnie pytała mnie czy może mnie zabić.
Cholera. Wiedziała jak dopiąć swego i wiedziała, że to na mnie na pewno podziała.
 - Nie mam gitary. - powiedziałam szybko dumna ze swojej wymówki.
- Ja mam. - podniosłam głowę spoglądając nad głowy dziewczynek skąd dochodził kobiecy głos i zobaczyłam pielęgniarkę, która niepewnie się do mnie uśmiechała.
Spojrzałam na proszące twarze dwóch małych manipulantek i westchnęłam wywracając oczami.
- W porządku. Zagram wam, ale jedną piosenkę. - powiedziałam unosząc ostrzegawczo palec wskazujący w górę, a szatynka rzuciła się na moją szyję.
- Tak!

                                                                            ~*~

- Nie wierze, że to robię. - Siedziałam na plastikowym krześle trzymając gitarę na kolanach i spoglądałam na twarze co najmniej dwudziestoosobowej grupki dzieci siedzącej po turecku na dywanie, które zawołała moja siostra, a także na twarze pięciu opiekunek, a raczej dodatkowych świadków mojego ośmieszenia.
Mama stała oparta o ścianę przy drugich drzwiach prowadzących do świetlicy i posyłała mi pokrzepiający uśmiech, więc wzięłam głęboki wdech spoglądając na moją siostrę.
- Dobrze, Z. Co chcesz żebym zaśpiewała? - dziewczynka zaczęła się namyślać, a ja czekałam na tytuł piosenki, którą miałam wykonać przed tą dużą i wymagającą publicznością.
Pozwoliłam jej wybrać utwór, ponieważ chciałam jej umilić jakoś pobyt w szpitalu i jadąc tutaj wcale nie przypuszczałam, że będę to robić śpiewem.
- Nie wiem wybierz jakąś. - posłała mi szeroki uśmiech, więc wywróciłam oczami i zamyśliłam się szukając odpowiedniej piosenki, która mogłaby spodobać się wszystkim, a także która oderwała by ich na trochę od tych szpitalnych ścian.
- Dobra, mam. - zamknęłam oczy starając się przypomnieć sobie słowa ulubionej piosenki mojej siostry i schyliłam głowę, a gdy otworzyłam oczy wlepiłam wzrok w struny przełykając ślinę.

Don't walk away like you always do, this time
Baby you're the only thing that's been, on my mind
Ever since you've left I've been a mess
You won't answer your phone
I'll say it once and I'll leave you alone
But I gotta let you know


I wanna get back to the old days
When the phone would ring, and I knew it was you
I wanna talk back and get yelled at
Fight for nothing, like we used to
Oh hold me, like you mean it
Like you miss me, 'cause I know that you do
I wanna get back, get back
With you


Śpiewałam będąc w zupełnie innym świecie, a gdy podniosłam głowę przejechałam wzrokiem po twarzach dzieci w różnym wieku, które lekko się kołysały i klaskały z szerokimi uśmiechami na twarzach, a ja widząc ich radość nie mogłam się nie uśmiechać. Opiekunki chyba też dobrze się bawiły bo lekko kołysały się na boki, mama uniosła kciuki w górę.

Może mój śpiew nie był wcale taki zły? W końcu szyby jeszcze są całe i chyba nikt nie ogłuchł.

Przejechałam wzrokiem dalej i otworzyłam szerzej oczy prostując się jak struna zupełnie tak jak te za które wciąż szarpałam grając. Zacisnęłam szczękę bo w drzwiach nie stał nikt inny jak ON, a jego twarz wyrażała chyba jeszcze większy szok niż moja. Przełknęłam ślinę czując jak moje serce zamiera łamiąc się w pół i czułam napływające do moich oczu łzy, więc przełknęłam ślinę starając się je hamować, ale to było naprawdę trudne.

Tylko nie On.

Nie teraz.

Nie tutaj.

___________________________________________________

Mam nadzieję, że wam się spodoba. 
Przepraszam za długość. Tak jakoś wyszło. 
Dajcie mi znać co sądzicie :)
Z góry dziękuję.

5 komentarzy:

  1. Wow co to za ON ??? Nie mogę doczekać się następnego rozdziału. Świetne naprawdę super opowiadanie :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jest świetny. Czytało mi się go bardzo przyjemnie i lekko. Jednak mam małą uwagę. Odkąd opanowałam zapisywanie dialogów to się czepiam źle zapisanych i od razu Cię za to przepraszam.
    Kiedy piszesz zdanie twierdzące, a po nim jest myślnik to nie kończysz go kropką lecz skończoną wypowiedź, np.
    - Hej - przywitałam się z siostrą, którą następnie pocałowałam w czoło.
    ~ Generalnie jest bardzo mi się podoba i nie chciałam Cię tym urazić + przepraszam za moje czepianie się...
    Pozdrawiam, xx

    Zapraszam na mojego bloga:
    http://easy-as-making-paper-airplanes.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. o kurde ciekawe co będzie dalej km jest ten ON piękny rozdzial zachęca by powrócić ponownie #lofff czekam na NN

    OdpowiedzUsuń
  4. Im dłuższe piszesz , tym lepiej :) Świetnie się to czyta , masz wielki talent i mam nadzieję , że zaczniesz dodawać kolejne części szybciej . Czekam z niecierpliwością na 3 . ! <3 XoXo

    OdpowiedzUsuń
  5. jejku piękny rozdział :) ciekawe kto to ten ON...

    OdpowiedzUsuń