Złapałem brunetkę za rękę przeplatając swoje palce z jej i z uśmiechem na ustach wyciągnąłem ją z pomieszczenia, bo chciałem być z nią sam na sam. Wiedziałem o czym chce ze mną porozmawiać, bo ślub jej brata zbliża się wielkimi krokami, a ona jeszcze się nie zapytała czy będę jej osobą towarzyszącą i jeśli się teraz nie zbierze na odwagę to ja zapytam wpraszając się na to wydarzenie.
I tak pójdziemy razem.
- Justin, gdzie idziemy? - obróciłem głowę w tył patrząc na jej zdezorientowaną minę i uśmiechnąłem się oblizując wargi, a następnie skręciłem w lewo szukając pomieszczenia w którym moglibyśmy porozmawiać.
Złapałem za klamkę do sali konferencyjnej bo wiedziałem, że o tej godzinie będzie pusta i delikatnie pociągnąłem dziewczynę wpuszczając ją do pomieszczenia jako pierwszą, a gdy tylko zamknąłem drzwi podszedłem do niej od tyłu. Położyłem swoje dłonie na jej ramionach i obróciłem ją w swoją stronę, a ona przygryzała z nerwów paznokcie, więc odsunąłem jej rękę od ust nie przestając patrzeć się głęboko w jej piękne oczy. Wiedziałem jak na nią działam, więc uśmiechnąłem się gdy na jej policzkach pojawiły się rumieńce i zrobiłem krok w przód przenosząc tam swoje dłonie, a ona zadrżała pod wpływem mojej bliskości.
Wprawianie jej w zakłopotanie nigdy mi się nie znudzi.
Chciałem poczuć jej ciepłe ciało, te dziwne ale przyjemne prądy, które były nieodłącznym elementem każdego naszego dotyku. Przejechałem kciukami pod jej oczami i ściągnąłem brwi jeżdżąc wzrokiem po jej twarzy, która była bardzo blada. Zacząłem też zauważać inne rzeczy takie jak napuchnięte i lekko czerwone oczy, ból który sprawiał, że zwykle będące w nich iskierki szczęścia przygasły.
- Hej, skarbie - zbliżyłem jej twarz do swojej i wziąłem głębszy wdech, bo ten widok ukłuł mnie w okolicach serca, a moim priorytetem było dowiedzenie się co mnie ominęło - Co jest? Płakałaś?
Uciekła wzrokiem, a ja wciąż obserwowałem ją ze ściągniętymi brami i przekręciłem lekko jej głowę tak, żeby na mnie spojrzała.
- Powiedz mi co się stało - westchnęła oblizując wargi i po chwili przygryzła dolną, a ja widziałem jak bije się z myślami - Cokolwiek się dzieje, pamiętaj, że możesz mi powiedzieć.
Pogłaskałem ją ponownie po policzkach i posłałem jej ciepłe spojrzenie, bo chciałem ją zapewnić, że tutaj jestem, że nigdzie się nie wybieram.
- Mam do ciebie kilka pytań - przechyliłem głowę w prawo i oblizałem usta ściągając brwi, a następnie delikatnie je uniosłem.
- Okej, kilka pytań? Dokładnie ile? - była jakaś inna, zdystansowana i unikała mojego spojrzenia, które wyraźnie ją peszyło.
- Zależy od tego jakie będą twoje odpowiedzi - otworzyłem delikatnie usta, a następnie szybko zacisnąłem je w wąską linię i pokiwałem głową biorąc wdech nosem, bo nie podobała mi się ta sytuacja.
- Strzelaj - zachęciłem swoją dziewczynę ciągnąć ją w stronę krzeseł, a gdy odsunąłem dla niej jedno, żeby mogła na nim usiąść sam zająłem miejsce na przeciwko jej.
Zaczęła wyłamywać palce, a ja nienawidziłem jak to robiła, więc zacisnąłem szczękę pochylając się lekko i złapałem ją za dłonie rozdzielając je.
- Przestań - podniosła głowę spoglądając na mnie smutno, a ja nie spuszczałem wzroku z jej pięknych oczu widząc w nich opanowanie pomieszane ze strachem.
Bała się mnie?
- Jesteś wolny w piątek? - ściągnąłem brwi gładząc jej delikatne dłonie, które miała splecione na swoich udach i przełknąłem ślinę widząc jej przenikliwy wzrok.
- Zależy o której - otworzyła lekko usta biorąc głębszy wdech, a ja posłałem jej lekki uśmiech.
- Wieczorem - skrzywiłem się lekko, bo zdałem sobie sprawę, że jestem umówiony z Seleną.
Moja była bardzo nalegała na to spotkanie, bo chciała oddać mi moje rzeczy i o czymś pogadać to było zaledwie kilka minut podczas których mogła się ze mną spotkać, więc się zgodziłem. Strasznie mnie męczyła wiadomościami i telefonami, więc nie miałem wyjścia. Cholera, wiem, że to nie fair wobec mojej obecnej dziewczyny, ale w końcu kochałem Selenę i wciąż ją kocham, a to tylko spotkanie. Nie mogę od tak wyleczyć się z tej miłości, która trwała dwa lata, a wyjaśnienie sobie spraw z Sel to dobry początek. Jednak nie mogę powiedzieć o tym Alex, bo wiem, że dziewczyny za sobą nie przepadają, więc lepiej będzie jak to przemilczę.
Nie chcę stracić Alex, bo chciałem żebyśmy byli razem zanim jeszcze poznałem Selenę, tylko, że ona mi wtedy uciekła.
Właśnie, muszę w końcu dowiedzieć się co zaszło tamtego dnia.
Kiedy zniknęła z mojego życia.
- Ugh, jestem już umówiony, skarbie - skrzywiłem się, a dziewczyna zacisnęła szczękę i bardzo powoli pokiwała głową ze zrozumieniem, a w jej oczy się zaszkliły.
- A mogę wiedzieć z kim? - o cholera, muszę coś wymyślić bo nie chcę jej okłamywać ani też nie chcę jej mówić, że spotykam się z byłą, bo mogła by to źle zrozumieć.
- To mało ważne, bo wiesz... wolałbym być z tobą - jej dolna warga zadrżała i zobaczyłem jak po jej prawym policzku spływa łza, która sprawiła, że mój żołądek fiknął koziołka - Hej, kochanie... co się dzieje?
- Okej, kolejne pytanie - wzięła głębszy wdech nosem i zacisnęła usta, a ja zmrużyłem oczy, bo znowu w jej głosie dało się usłyszeć chłód - Dlaczego nie powiesz mi prawdy?
Mogłem po kolei wymienić emocję z którymi na mnie spoglądała, była to złość, rozczarowanie, żal i smutek, a ja głupi uchyliłem usta nie wiedząc co mam powiedzieć.
Czy to możliwe, żeby wiedziała o spotkaniu z Seleną?
- Wiem, że umówiłeś się z Seleną. Pytanie tylko: dlaczego mi tego nie chciałeś powiedzieć? - wysunęła swoje dłonie z moich i spojrzała na mnie z żalem, a jej broda delikatnie drżała.
- Ja... - nie mogłem nic z siebie wykrztusić, zaskoczyła mnie, cholernie mnie zaskoczyła.
Co miałem powiedzieć? Przepraszam?
To zbyt banalne.
To nie tak jak myślisz?
Jeszcze gorsze.
- Tak właśnie myślałam - wzięła głębszy wdech i podniosła się z miejsca, a ja siedziałem jak kołek patrząc na oparcie krzesła, gdzie 5 sekund temu siedziała brunetka - Jeśli chciałeś do niej wrócić wystarczyło powiedzieć. Przepraszam, ale tak będzie lepiej.
Położyła swoją dłoń na moim ramieniu, a jej szloch rozniósł się po pomieszczeniu i gdy zabrała dłoń, wiedziałem, że chciała wyjść a ja nie mogłem na to pozwolić.
Czy to oznaczało koniec? Czy ona właśnie ze mną zerwała? Tak łatwo jej nie puszczę.
- Czekaj czekaj... - wstałem z miejsca bo ogarnęło mnie na raz zdziwienie, złość, smutek i niepewność, a gdy dziewczyna złapała za klamkę ja złapałem za jej ramię odwracając ją twarzą do mnie - Wiedziałaś o tym cały czas a mimo to bawiłaś się ze mną w kotka i myszkę?
- Skłamałeś - uśmiechnąłem się kpiąco kręcąc głową i zacisnąłem szczękę, a dziewczyna skrzyżowała ramiona na klatce piersiowej.
- Nie, nie prawda. Nie skłamałem - wzruszyłem ramionami unosząc brwi, a ona się wyprostowała, bo wiedziała, że miałem rację i wtedy dostrzegłem coś w jej spojrzeniu, coś dzięki czemu wszystko zrozumiałem - przyjechałaś tutaj z zamiarem rzucenia mnie, prawda? Chciałaś ze mną zerwać bez względu na to jak odpowiem na te pytania.
Przygryzła dolną wargę, a ja puściłem jej ramię i prychnąłem nie dowierzając, bo to była ta chwila w której właśnie powinna zaprzeczyć, ale tego nie zrobiła.
- Cudownie - odwróciłem się o sto osiemdziesiąt stopni zaciskając zamknięte powieki palcem wskazującym i kciukiem, bo nic z tego nie rozumiałem.
W czym zawiniłem?
- Co zrobiłem nie tak? - przełknąłem ciężko ślinę cholernie chcąc się odwrócić, bo usłyszałem szloch i pociąganie nosem, a gdybym zobaczył płacząca Alex szybko mocno bym ją do siebie przytulił.
Nienawidziłem kiedy płakała, a to że płakała przeze mnie sprawiło, że poczułem się jak chuj.
Skretyniały chuj.
- Ty nic nie zrobiłeś. Ja... ja nie mogę tego zrobić... - ściągnąłem brwi słysząc wahanie w głosie brunetki, a gdy odwróciłem się na pięcie w jej stronę zobaczyłem ze kręci delikatnie głową.
- Już nic z tego nie rozumiem, więc proszę cię możesz mnie oświecić?
Alex's POV:
Nie mogłam tak tego załatwić. Nie mogłam pozwolić, żeby myślał, że to jego wina, bo on nic nie zrobił. On... był idealny.
- Musiałam cię tak podejść - ściągnął brwi przechylając głowę na prawo, a ja oblizałam usta i westchnęłam zaczesując włosy do tyłu.
Moje ciało wciąż się trzęsło, a serce kołatało w klatce jednak łzy przestały na chwilę płynąć.
- Okej? - przetarł twarz lewą dłonią, a ja przygryzłam dolną wargę i ruszyłam w prawo bo zaczęłam się coraz bardziej denerwować - kontynuuj.
- Musiałam z tobą zerwać, ale nie mogłam tego zrobić. Jesteś wspaniały i jesteś idealnym chłopakiem - wzięłam głębszy wdech odchylając głowę do góry, bo mój głos się znowu załamał i poczułam jak po moich policzkach spływają łzy - było mi ciężko, więc postanowiłam spróbować z piątkiem.
Było mi za siebie wstyd przez co nawet nie mogłam spojrzeć w oczy Justinowi, a jak usłyszałam, że ci cicho prycha do siebie wiedziałam, że to koniec. Uznał mnie za kłamliwą sukę, wariatkę. Nie mogłam mu się dziwić bo ja sama też siebie tak postrzegałam.
Mogłam to wszystko załatwić inaczej.
- Musiałaś ze mną zerwać? - podniosłam głowę i spojrzałam na niego, gdy poszedł bliżej i moje serce przyspieszyło.
Był smutny widziałam to w jego pięknych oczach, które teraz wydawały się być pozbawione życia, a kąciki jego zaciśniętych ust drżały i widziałam tą żyłkę na jego szyi, która zdradzała, że jest zły.
Westchnęłam bo jak nigdy zgodne serce i rozum krzyczały, żebym powiedziała mu prawdę.
- Tak - oblizałam wargi, a Justin spojrzał na mnie tym swoim przenikliwym wzrokiem i poczułam jak pieką mnie policzki, ale szybko odwróciłam głowę spoglądając na ścianę - była u mnie dzisiaj Selena.
- Co? - kątem oka dostrzegłam jak zaciska dłonie w pięści, a jego twarz wyraża zdziwienie pomieszane ze złością, nawet teraz gdy chciał zabić mnie wzrokiem ja wciąż go kochałam - Ona ci kazała to zrobić?
Pokiwałam niepewnie głową, a gdy Justin klnąc pod nosem odwrócił się na pięcie chciałam do niego podejść i go przytulić. Chciałam, żeby wszystko było dobrze.
Zjebałam wszystko, na całej linii.
- Wróciłam z koni, a ona siedziała w moim pokoju. Powiedziała, że się oszukuję - szatyn zaciekawiony odwrócił się w moją stronę, a ja zacisnęłam zęby na samo wspomnienie tej chwili, które pojawiło się przed moimi oczami - mówiła mi, że jestem nikim, że jestem nic nie warta, że ona jest ode mnie lepsza i ładniejsza, ale to nie ważne - westchnęłam czując kolejną porcję łez, która naleciała do moich już i tak wypłakanych oczu, a gdy Justin otworzył buzie chcąc coś powiedzieć powstrzymałam go wystawiając w jego stronę dłoń - szantażowała mnie - przygotowałam bombę do zrzutu, którego strasznie się obawiałam, bo chłopak mógł pomyśleć, że kłamię i że jego Selena jest niewinna, a ja będę miała to czego chciałam, zerwanie - powiedziała, że zniszczy moją rodzinę, że zniszczy ci karierę i o wszystko będziesz obwiniał mnie.
Bomba zrzucona, a szatyn milczy ze wściekłym wyrazem twarzy i gdy tylko na niego spojrzałam uciekłam wzrokiem bo nie mogłam znieść tego wzroku pełnego niechęci.
- Nie mogłam do tego dopuścić, jesteś dla mnie bardzo ważny... - tylko tyle udało mi się wypowiedzieć bo poczułam nacisk na ramionach i lekkie pchnięcie w stronę ściany, o którą zetknęły się moje plecy, a gdy otworzyłam szeroko oczy zobaczyłam przed sobą przylegającego do mnie Justina.
Patrzył głęboko w moje oczy, a jego dłonie zaciskały się na moich ramionach i nie minęło pięć sekund jak przywarł swoimi ustami do moich. Przymknęłam oczy czując jak nogi mi miękną i cholernie cieszyłam się z motyli w moim brzuchu, bo to uczucie było cudowne. Całował mnie jakby od tego zależało nasze życie. Pocałunek był namiętny i szybki, strasznie zachłanny, a ja zacisnęłam dłonie na materialne jego koszulki w okolicy żeber i poczułam jak jego napięcie znika. Cała jego złość rozpłynęła się gdy nasze ciała były blisko siebie i poczułam jak przenosi swoje dłonie na moje czerwone a także zapłakane policzki. Byłam zaskoczona tym pocałunkiem, ale cieszyłam się, że to zrobił jednak miałam nadzieję, że nie było to jedno z tych pożegnalnych uniesień. Chociaż na co ja mogłam liczyć po tym co zrobiłam?
Odsunął swoje usta od moich, a ja otworzyłam oczy stojąc na palcach i zobaczyłam, że szatyn się we mnie wpatruje. W jego oczach nie było już złości, smutku czy mordu, ale za to mogłam zobaczyć tam te cudowne iskierki szczęścia pomieszane z ulgą i w tej chwili cieszyłam się, że jego twarz jest jak otwarta księga.
- Nigdy więcej mi tego nie rób - pokiwałam głową nie mogąc powstrzymać gigantycznego uśmiechu, który pojawił się na widok tej czułości z jaką patrzył na mnie chłopak i byłam szczęśliwa bo sam się uśmiechał.
- Przepraszam - szepnęłam gdy pochylił głowę opierając swoje czoło na moim, a jego piwne oczy wpatrywały się głęboko w moje.
- Chodź tutaj - odsunął mnie od ściany oplatając swoje ramiona wokół mojej szyi, a ja puściłam materiał jego bluzki i przeniosłam dłonie na jego plecy obejmując go w pasie.
Złożył pocałunek na mojej głowie i opierając prawe ucho na jego klatce piersiowej słyszałam jak szybko bije jego serce, a gdy przycisnął mnie bliżej siebie poczułam, że jego przyjaciel był chyba gotowy do boju. Momentalnie zrobiłam się czerwona i poczułam uderzenie gorąca.
Wtuliłam się w niego nie chcąc go puścić i uniosłam lekko głowę przejeżdżając czubkiem nosa po jego szyi, a naszymi ciałami wstrząsnął dreszcz spowodowany tymi małymi iskierkami.
Justin zabrał prawą rękę z moich pleców i poruszył się, a ja ściągnęłam brwi gdy poczułam, ze sięga do kieszeni.
- Co robisz? - zobaczyłam jak odblokowuje telefon i włącza aparat, więc ściągnęłam brwi jeszcze bardziej zdezorientowana.
- Teraz wszyscy się dowiedzą, że jesteśmy razem - otworzyłam szeroko oczy, a całe moje ciało wręcz krzyczało wraz ze skaczącym z radości sercem i nie mogąc powstrzymać szerokiego uśmiechu zobaczyłam jak Justin kieruje telefon w naszą stronę.
Zobaczyłam, że wyglądam tragicznie, jestem zapłakana i cała czerwona, więc schowałam swoją okropną twarz w zagłębieniu jego szyi, wciąż się uśmiechając.
- Hej, skarbie. Nie chowaj się - schowałam się jeszcze bardziej nie mogąc przestać się uśmiechać a Justin objął mnie mocniej i zrobił jeszcze kilka zdjęć perliście się przy tym śmiejąc.
Był taki szczęśliwy.
Puścił mnie odsuwając się kawałek, więc zabrałam swoje ręce z jego pleców, a wtedy on szybko chwycił moją prawą dłoń przeplatając swoje palce z moimi i pociągnął mnie w stronę krzeseł.
Usiadł na jednym i pociągnął mnie lekko na swoje kolana, więc usiadłam na nich wtulając się w jego tors.
- Pamiętaj, że możesz mi powiedzieć wszystko - pokiwałam głowę gładząc go nosem po szyi, a on złapał swoją lewą ręką moją prawą i splótł nasze palce ze sobą.
- Przepraszam, ale nie mogłam postąpić inaczej. Wystraszyłam się jej - Justin oparł swój policzek na mojej głowie i kołysał nami delikatnie na boki kręcąc się z krzesłem, a moje nogi bezwiednie wisiały w powietrzu.
- Jesteśmy w tym razem i damy sobie radę - zaśmiałam się, a szatyn odsunął swoją głowę lekko w tył i spojrzał na mnie ze zdziwieniem, ale nie mógł powstrzymać uśmiechu - no co?
- Mój tato powiedział praktycznie to samo - mój chłopak pokiwał głową z uznaniem i przytulił mnie bardziej do siebie, a ja delikatnie drapałam go po szyi lewą ręką.
Mogłabym tak trwać wiecznie.
- Pogodziłam się z moim tatą. Przeprosił mnie dzisiaj - wyprostowałam się na kolanach Justina i spojrzałam na niego bardzo uważnie, a on uśmiechnął się patrząc głęboko w moje oczy.
- To dobrze - wyplątałam prawą dłoń z jego lewej i oparłam swoje obie ręce na jego ramionach, a on splótł swoje na dole moich pleców - Mam nadzieję, że więcej nie podniesie na ciebie ręki, a jakby to zrobił to szybko się z nią pożegna.
Uśmiechnęłam się, bo uwielbiam to jak był wobec mnie opiekuńczy i pochyliłam się zamykając oczy, a następnie pocałowałam go w usta jednak szybko się niego oderwałam siadając prosto, gdy chciał pogłębić pocałunek.
- Całkiem zapomniałam. Pod studiem stoi parę Beliebers, są od razu po szkole... czekają na ciebie wytrwale, więc pomyślałam sobie, że są głodne i zanim cię tam do nich wyciągnę moglibyśmy zamówić im jakąś pizze albo coś... - Uśmiechnęłam się słodko wzruszając ramionami, a Justin uśmiechnął się szeroko przyciągając mnie bliżej siebie do pocałunku.
- Wiesz co? Zapomnij o tym wszystkim co mówiła ci Selena. Jesteś wspaniała, przepiękna i jesteś dla mnie bardzo ważna - chciałam coś powiedzieć, zaprzeczyć, bo policzki zaczęły mnie cholernie piec a Justin tylko pokręcił głową, żebym siedziała cicho i poczułam znowu stado motylków w moim brzuchu - Jesteś warta każdego komplementu.
- Przestań już - pochyliłam się i schowałam swoją głowę w jego torsie opierając się o niego czołem.
Komplementy strasznie mnie peszyły.
- Taka prawda! - zaśmiał się, a ja wyprostowałam się i położyłam dłonie na jego policzkach obejmując nimi jego dobrze zarysowaną szczękę, a na biodrach czułam ciepło jego dłoni.
- Zawstydzasz mnie - przez chwilę patrzyliśmy sobie głęboko w oczy, a ja nie mogłam oderwać od niego wzroku i pokręciłam głową wyrywając się z czegoś w rodzaju transu bo w pomieszczeniu zrobiło się strasznie gorąco - Zamówmy tą pizze.
Szatyn skinął głową z lekkim zakłopotaniem i zaczął się podnosić, więc zeszłam z jego kolan, żebyśmy razem wrócili do reszty. Justin zarzucił swoją prawą rękę na moje ramiona obejmując mnie, więc złapałam go lewą ręką w pasie i słuchałam jak wykonuje telefon do pizzerii, żeby zamówić coś dla swoich fanów.
- Wyjdziesz później do nich przed studio, prawda? - spytałam z nadzieją gdy znaleźliśmy się w pomieszczeniu, gdzie byli wszyscy producenci, a Justin pochylił głowę spoglądając w prawo prosto na mnie i uśmiechnął się szeroko.
- Jasne tylko tutaj skończę - uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło, a ja pokiwałam głową zajmując miejsce koło Scootera.
~*~
Przez cały czas gdy Justin nagrywał byłam wpatrzona w niego jak w obrazek i nie mogłam się oderwać. Po 5 minutach nawet Scooter przestał próbować nawiązać ze mną jakikolwiek kontakt.
Szatyn spojrzał na mnie, a ja uniosłam wysoko wystawiony kciuk uśmiechając się przy tym szeroko, bo piosenka 'Love me like you do', którą kiedyś śpiewał u mnie w pokoju brzmiała niesamowicie. Pokochałam ten kawałek z resztą jak wszystkie, które do tej pory słyszałam.
Mogłabym go słuchać 24 godziny na dobę 7 dni w tygodniu.
- To co? Na dzisiaj koniec - Skończył odkładając słuchawki na mikrofon i wyszedł do nas przyjmując gratulację od wszystkich, a ja szybko podniosłam się z kanapy idąc w jego stronę z szerokim uśmiechem.
Wystawił ręce odwracając się przodem do mnie, a ja szybko się w niego wtuliłam wdychając jego cudowny zapach.
- To było świetne - przycisnął mnie mocno do siebie szepcząc ciche 'dziękuję', a następnie cofnął się trzymając mnie za ramiona i spojrzał na mnie uśmiechając się.
- To co idziemy? - pokiwałam głową, a Justin skinął na Kenny'ego i Scootera, którzy też zaczęli się zbierać, więc ja w tym czasie pożegnałam się z Taddisem i Rodneyem, którzy jeszcze na chwilę mieli tutaj zostać.
Wyszliśmy z pomieszczenia idąc w stronę wyjścia, a ja szłam koło Scootera i słuchałam jak rozmawia z szatynem na temat samochodu, który dał mu na osiemnaste urodziny. Justin planował zmienić lakier tego cudeńka tylko nie wiedział jeszcze na jaki kolor.
Przeszliśmy przez recepcję, gdzie dołączyła do nas jeszcze trójka ochroniarzy i razem wyszliśmy na zewnątrz. Zostałam ogłuszona przez pisk ponieważ było tutaj dużo dziewczyn, a flesze szybko mnie oślepiły i posypały się tuziny pytań skierowane do każdego z nas.
Stanęłam sobie kawałek od moich towarzyszy z jednym ochroniarzem i czekałam z uśmiechem aż skończą rozdawać autografy, a także robić sobie zdjęcia. Widziałam dziewczyny, które zaczepiły mnie wcześniej i byłam taka zadowolona gdy zobaczyłam, że jedna trzyma karton po pizzy gdzie pewnie chciała mieć autograf Justina. Pizza dotarła tutaj jakieś 10 minut temu, bo razem z Kennym ja odebraliśmy w recepcji i daliśmy dziewczynom, które siedziały przed wejściem. Jak dziewczyny usłyszały, że to od Justina to były w niebo wzięte.
Ochroniarze przytrzymywali paparazzi, a policja, która pojawiła się na miejscu również zaczęła pilnować porządku tak żeby szatyn mógł spokojnie przywitać się z fankami, które nie oszczędziły też Scootera i Kenny'ego.
Byłam taka szczęśliwa, gdy widziałam uśmiechniętego Justina będącego we własnym świecie, który dzielił z obecnymi tutaj dziewczynami.
Oczywiście było tutaj wiele pięknych dziewczyn, które dotykały czarującego każdą po kolei szatyna, więc poczułam ukłucie zazdrości, ale gdy tylko wzrok chłopaka skrzyżował się z moim na mojej twarzy formował się coraz to większy uśmiech.
Ignorowałam te wszystkie pytania od reporterów skierowane w moją stronę i obserwowałam swojego chłopaka z dumą, który co chwilę na mnie zerkał.
Nagle szatyn się zatrzymał i wyraźnie poirytowany spojrzał na fotoreporterów, którzy zasypywali go pytaniami, a następnie na mnie, więc uśmiechnęłam się chcąc podnieść go lekko na duchu dając znać, że tutaj jestem.
Odpowiedział mi uśmiechem i ruszył w moją stronę, a ja uniosłam brwi nie mając pojęcia co on robi.
Stanął na przeciwko mnie, więc uniosłam głowę, a on swoją lekko pochylił spoglądając prosto w moje oczy i uśmiechnął się widząc moją zdezorientowaną minę.
- Koniec z sekretami - położył swoje dłonie na moich policzkach i złączył nasze usta.
Flesze, a także odgłosy migawek zwiększyły swoją częstotliwość i do moich uszu dotarł pisk dziewczyn.
Czyli to już oficjalne?
___________________________________________________________________________
Jest! Mam nadzieję, że się podoba ;)
Co do rozdziału to ten mi chyba konkretnie nie wyszedł.
Nie wiem.. jakoś mi coś tutaj nie pasuje.
U nas już jest niedziela, ale w Kanadzie jest sobota, więc to wciąż 1 marca!
Życzę mojemu skarbowi wszystkiego najlepszego nie tylko w tym dniu, ale w całym jego życiu.
Zasługuje na to :)
Nasz kochany Justin ma 20 lat!
To takie dziwne, a zarazem ekscytujące :)
Dobra mogłabym tak w nieskończoność.
Nie wiem kiedy będzie kolejny rozdział bo w poniedziałek wyjeżdżam do Londynu i nie wrócę do Polski tak prędko, ale spokojnie znajdę sposób, żeby tam pisać dalej.
NIE zawieszam bloga, bo lubię tutaj dla was pisać :)
Dziękuję za to, że czytacie.
Tak jak zawsze liczę na wasze zadnie/zażalenia/sugestię/krytykę i co tylko chcecie :)
Chętnie odpowiem na każde :)
DZIĘKUJĘ :)
Trzymajcie się kochane <3
♥
OMG, tak kocham ten rozdział *-*
OdpowiedzUsuńkocham kocham <3 ten rozdzial czekam na nn fdhjjdxbkffvbkjv /@KlaudiaSwaggg
OdpowiedzUsuńZa każdym razem kiedy sobie przypomnę lub wspomnę o tym opowiadaniu pojawia się nowy rozdział xD Hahah to jest dziwne . ROZDZIAŁ JAK ZWYKLE CUDOWNY KIEDY GO CZYTAŁAM MIAŁA UŚMIECH NA TWARZY ,NOOO MOŻE NIE NA POCZĄTKU ALE TAK TTOOO CAŁYY CZAS !! <3<3 Życzę Ci duuuuuuużo weny i aby każdy taki rozdział był jak ten ! (: (: Jesteś boska w tym co robisz ,kocham Cię za to opowiadanie ! <3<3 #love
OdpowiedzUsuńkomentuje trochę później niż zazwyczaj, ale komentuje, zresztą nie umiem zostawić twoich rozdziałów bez komentarza. piszesz świetnie, nie raz to pisałam i pisać z pewnością będę jeszcze wiele razy. uśmiechałam się bez przerwy, jak byli razem, Alex z Justinem są jedną z moich ulubionych par, uwielbiam ich momenty razem.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i życzę weny! oczywiście również czekam na kolejny rozdział xx
Boze to chyba njlepszy rozdzial ! Jeju cudowny noo ! Lkjdhsaamdjwehkdijmndswbhjk ;D uwielbiam <3 xxx / @romcixbiczes
OdpowiedzUsuńJest jsdnhdbnjksbhacc <3<3
OdpowiedzUsuńjeżu, genialne, uwielbiam Justix (tak wymyśliłam im parring) razem <33
OdpowiedzUsuńzapraszam też do mnie:
http://i-dare-you-to-love.blogspot.com/
Bardziej myślałam nad nazwą Jalex :) Ale ta też może być :)
UsuńOkej, nudzi mi się i przeczytałam twojego bloga caaaaałego... Jejciu, jaki ty masz cudowny talent! Wspaniała wyobraźnia, świetny zapis oraz cudowny wygląd. Czyta się lekko, miło i szybko. Podziwiam cię, naprawdę! :)
OdpowiedzUsuń@monia0201