sobota, 1 lutego 2014

27. Uninvited guest

Wytarłam usta białą serwetką i odłożyłam ją na stolik koło pustego talerza, a następnie odchyliłam się do tyłu na oparcie krzesła głośno wypuszczając z ust powietrze. 
- Ale się nażarłam - westchnęłam ziewając, a siedzące koło mnie Zoe zaśmiała się zatykając buzie dłońmi, bo jedzenie, które przeżuwała zaczęło jej wypadać z powrotem na talerz. 
- No nic dziwnego jadłaś dzisiaj za trzy osoby - wywróciłam oczami i spojrzałam w lewo na mamę z politowaniem, aż czułam, że ciężej mi się oddycha. 
- Mamo proszę cię ja zawsze jem za trzy osoby - wszyscy się zaśmiali, a ja wzięłam łyka soku pomarańczowego i pokręciłam głową, a wtedy zobaczyłam na innym stole wielki puchar lodów.
Jejku jak ja dawno nie jadłam lodów.
- Ale zjadłabym sobie sorbet - rozmarzyłam się widząc przed oczami sorbet o smaku truskawkowym albo brzoskwiniowym. 
Nie w sumie to zjadłabym jakikolwiek. 
- O matko... - cały stolik parsknął śmiechem, a ja spojrzałam na nich ściągając brwi. 
- Co? - Sam spojrzał na mnie wycierając usta i zarzucił lewe ramie na krzesło Ellie. 
- Gdzie ci się to wszystko mieści? Jesteś chuda jak patyk! - spojrzałam na siebie i później z powrotem przeniosłam wzrok na Sama, który wskazywał na mnie prawą ręką opierając łokieć o stolik.
- Mam duży żołądek! To nie moja wina! - spojrzałam na niego, a wszyscy znowu się zaśmiali, bo zabrzmiałam trochę jak naburmuszone dziecko, ale to nic czasami tak mam. 
- Chciałabym jeść tyle co ty i mieć taką figurę - pokręciłam głową opierając łokcie na stole bo obu stronach mojego talerza i spojrzałam Ellie, która sama była strasznie szczupła ale miała za to idealne kształty. 
- Daj spokój twoja figura jest o wiele lepsza. Ja jestem płaska jak deska! - tata zakrztusił się jedzeniem i spojrzał na mnie cały czerwony próbując odkaszlnąć, a ja wzruszyłam ramionami - No co? To prawda - szepnęłam wywracając oczami i przekręciłam głowę w prawo, żeby spojrzeć na Ellie, a ona chichotała cicho chowając głowę w ramieniu Sama. 
To było takie urocze i momentalnie też tego zapragnęłam. 
Wyjść z chłopakiem do restauracji, pozwolić mu się objąć, spędzać miło czas, pójść na jakąś randkę i nie bać się okazywać swoich uczuć tylko po prostu cieszyć się chwilą. 
Westchnęłam przygryzając dolną wargę i wzięłam kolejnego łyka soku, a następnie rozejrzałam się po sali, gdzie dominował kolor ciemno czerwony, prawie bordowy a na ścianach były złote wstawki. Jakieś pozłacane listki, złote ramy z dziwnymi obrazami i złote wzorki. Pomieszczenie były niewielkie, ale od razu było widać, że to jakaś droga restauracja, bo większość ludzi wyglądała na wpływowych no i jest też nasza rodzina, która... na wpływowych nie wyglądała. 
- Życzycie sobie państwo czegoś jeszcze? - przeniosłam wzrok na kelnerkę, która spoglądała na mnie i wiedziałam, że w szczególności pyta o to mnie, bo za każdym razem jak podchodziła ja zamawiałam najwięcej.
- Ja już dziękuję - uśmiechnęłam się do niej, a ona spojrzała na resztę mojej rodzinki, więc zaczęłam zaczepiać Zoe pod stołem i przez chwilę biłyśmy się nogami. 
- Poprosimy rachunek - kątem oka zobaczyłam jak kobieta odchodzi, ale nie przestawałam robić głupich min rozśmieszając tym samym Zoey. 
- Alex? - mama położyła dłoń na moim lewym ramieniu, a ja obróciłam głowę w jej stronę i zobaczyłam, że spogląda na mnie wyczekująco unosząc brwi - Uspokój się ludzie patrzą. 
- Ołkej - uśmiechnęłam się do Zoey pokazując jej język, a gdy kelnerka przyszła tata zapłacił, więc wszyscy ruszyliśmy do aut i nie obeszło się bez dwójki fotoreporterów.
Myślałam, że tata wybuchnie czy coś, ale uprzejmie poprosił ich żeby dali nam spokój, bo nie jesteśmy nikim ważnym i byłam mu bardzo wdzięczna, bo naprawdę nie rozumiałam dlaczego biegają za nami jak za jakimiś gwiazdami.  
Ja razem z Zoey jechaliśmy z rodzicami samochodem taty, a Sam i Ellie wzięli samochód mojej mamy, bo było o jedną osobę za dużo przez co nie zmieścilibyśmy się do jednego. 

~*~

- Jest nieduże, zielone i ma śmieszne kolorowe wzroki - uśmiechnęłam się podnosząc głowę do góry a Zoe zmarszczyła nos rozglądając się dookoła i ze skupioną miną szukała rzeczy którą opisałam. 
- Moja sukienka! - pokiwałam głową klaszcząc w dłonie, a dziewczynka ucieszyła się i zaczęła szukać rzeczy, którą ona mogła teraz opisać. 
Wyjrzałam przez okno i dostrzegłam znajome domy, więc musieliśmy być już blisko. 
- Dobra mam! - spojrzałam na nią, a ona obróciła głowę w moją stronę i zmrużyła oczy - To co widzę jest duże, słodkie, koloru białego, ale w tej chwili jest prawie całe czarne i bardzo to lubię. 
Zaśmiałam się z jej opisu, gdy tata wjeżdżał w naszą ulicę i zaczęłam się zastanawiać co to jest, ale nie mogłam na nic wpaść bo nic nie pasowało. 
- Jakiś gigantyczny batonik? - uniosłam jedną brew niepewnie zaczynając z delikatnym uśmiechem, a Zoe, mama i tata wybuchnęli śmiechem. 
- Ta to tylko o jedzeniu - zmarszczyłam nos krzywiąc się do mamy, a ona pokręciła głową śmiejąc się pod nosem, więc przeniosłam wzrok na moją siostrzyczkę. 
- Nie. Zgaduj dalej - wzięłam głębszy wdech i spojrzałam na dach samochodu, a następnie westchnęłam uderzając dłońmi o uda. 
- Nie mam pojęcia poddaje się - mała chyba czekała aż to powiem bo uśmiechnęła się szeroko, a ja zmrużyłam oczy widząc jej pewną siebie i zadowoloną minę.
Kątem oka dostrzegłam dom sąsiada, który stał dwa domy od naszego i zaczęłam powoli odpinać pas, ale przestałam gdy Zoe klasnęła w dłonie.  
- To Justin! - prychnęłam, bo mała chyba nie zrozumiała do końca tej zabawy. 
- Zoey opisujesz to co widzisz, a nie to co chcesz... - dziewczynka uniosła jedną brew. 
- No wiem - cofnęłam lekko głowę i ściągnęłam brwi, a następnie skrzyżowałam ramiona na klatce piersiowej spoglądając na nią z zaciekawieniem. 
- To dlaczego opisałaś Justina skoro go nie widzisz? - przechyliłam głowę na bok, a Zoe westchnęła jakby musiała tłumaczyć mi bardzo oczywistą rzecz po raz tysięczny. 
- Ja go widzę. Stoi tam - tata podjechał pod nasz dom, a ja spojrzałam w miejsce, które wskazuje Zoe i faktycznie zobaczyłam tam szatyna.  
Rozdawał paru fanom autografy, a koło niego stała dwójka ochroniarzy i trzymali kilku paparazzi robiących mu zdjęcia na dystans. Wyglądał tak seksownie, że aż otworzyłam szeroko oczy uchylając lekko usta, a moje serce przyspieszyło i teraz zaczęłam dostrzegać w nim opis Zoe. 
Jest duży? Jest.
Jest słodki? Bardzo.
Jest koloru białego? Można tak powiedzieć.
Jest teraz prawie cały czarny? Jest, jeśli brać pod uwagę ubranie. 
Bardzo go lubi... cóż nie tylko ona. 
Uśmiechnęłam się szeroko, a tata zaparkował na podjeździe, więc odpięłam pas i szybko wysiadłam z samochodu. 
Justin obrócił głowę w lewo patrząc na mnie i słowo daje zerwałabym z niego te ubrania, gdybyśmy byli sami. Miał na sobie czarne jeansy luźno opuszczone na biodrach, czarną koszulkę na krótki rękaw z dekoltem wyciętym w literę 'V' i czarną skórzaną kurtkę, której rękawy podwinięte były do łokci. 
Do tego czerwone buty marki Supra i czarne okulary przeciwsłoneczne idealnie pasowały do jego szerokiego uśmiechu, którym mnie obdarzył. 
Zamknęłam drzwi oblizując wargi i zobaczyłam jak przeprasza dziewczyny, a gdy dał jeszcze jeden autograf ruszył w moją stronę jednak w pewnym momencie oderwał ode mnie wzrok kucając z szerokim uśmiechem. 
Ściągnęłam brwi, ale zobaczyłam biegnącą w jego kierunku Zoe, która po chwili wpadła mu w ramiona i mocno się do niego przytuliła, a chłopak ruszył z nią na rękach w moją stronę gdy tylko się przywitali. 
- Dobry wieczór - rodzice odpowiedzieli mu uśmiechem wysiadając z samochodu, a szatyn stanął przede mną patrząc na mnie lekko z góry i ściągnął okulary prawą ręką zabójczo się przy tym uśmiechając - Cześć. 
- Hej - uśmiechnęłam się nie spuszczając oczu z jego karmelowych tęczówek, bo ten typ wiedział jak zrobić wrażenie i zwalić mnie z nóg. 
- Ładnie wyglądasz - moje poliki momentalnie zrobiły się czerwone, więc uśmiechnęłam się i uciekłam wzrokiem w dół. 
- Dziękuję.. 
- Siema stary! - spojrzałam w lewo i zobaczyłam jak Sam podchodzi do Justina, a gdy przywitali się po 'męsku' mój brat zrobił miejsce dla Ellie, która przytuliła Justina na powitanie. 
- Jedziecie gdzieś? - szatyn pokiwał głową, a Sam na chwilę się zamyślił i spojrzał po kolei na każdego z nas - Co wy na to, żeby wyjść gdzieś razem? W czwórkę? 
- Dzisiaj? - uniosłam brwi spoglądając na brata, a on wzruszył ramionami i objął jednym z nich swoją narzeczoną. 
- Nie mówię, że dzisiaj, ale może jeszcze w tym tygodniu, co wy na to? - wzięłam głęboki wdech chcąc coś powiedzieć, bo ten pomysł wydawał mi się bardzo fajny, ale wiedziałam, że Justin na nic takiego nie będzie chciał iść, bo mój brat praktycznie zaproponował podwójną randkę. 
- Jasne, świetny pomysł - spojrzałam na mojego chłopaka unosząc brwi, a on wzruszył ramiona i uśmiechnął się słodko ukazując dwa rzędy równych śnieżnobiałych zębów. 
- Serio? - ściągnęłam brwi wciąż nie wierząc w to co usłyszałam, a Sam poklepał Justina po ramieniu i rzucając słowo 'słodko' pociągnął Ellie w stronę domu. 
- No jasne. Będzie fajnie. 

~*~

- A może pójdziemy na kręgle? - Siedziałam na kanapie w salonie szatyna opierając się prawą skronią o jego lewe ramię, którym mnie obejmował a Jaxon siedział między nami trzymając mnie za rękę. 
Przebrałam się w coś luźniejszego, zabrałam prezenty dla maluchów i ruszyliśmy samochodem Justina do jego domu. Oczywiście był drobny problem z paparazzi bo nie chcieli nas spokojnie przepuścić, ale za to fanki były bardzo miłe i nawet się z nimi przywitałam jak wsiadałam do samochodu. Zaczęły zadawać pytania na temat Justina ale na więcej niż na słowo 'cześć' niestety nie pozwoliła mi ochrona, która starała się osłonić nas przed fleszami i natarczywymi mężczyznami. Odkąd przekroczyłam próg rezydencji Justina mały nie odstępował mnie na krok i tak samo było z Jazzy, która siedziała na kolanach starszego brata oglądając bajkę. Jaxon miał na sobie piżamę Spider-Man'a, którą mu dałam i jak tylko zauważyłam to cudo w sklepie musiałam ją kupić, a Jazzy dostała ode mnie mały strój księżniczki wraz z koroną. Byli tacy słodcy, że porobiłam im masę zdjęć, a także zrobiłam kilka sobie razem z nimi i Justinem. 
Podniosłam głowę wykręcając ją w górę, tak aby spojrzeć na mojego chłopaka i uniosłam brwi śmiejąc się cicho. 
- Naprawdę myślisz, że to dobry pomysł? Pamiętasz co było ostatnim razem? Omal cię nie znokautowałam - szatyn zaśmiał się na to wspomnienie tak głośno, że mała Jazzy musiała go uciszać, a Jaxon wdrapał się na moje kolana i zaczął kręcić moje włosy wokół swojego palca. 
- No bo kto je frytki i palcami wysmarowanymi tłuszczem łapie za kulę? - sapnęłam wywracając oczami, a Jaxon oparł swoją głowę o moje lewe ramie i chyba powoli zasypiał, więc zaczęłam gładzić go po plecach. 
- Tylko ja jestem do tego zdolna - Justin potarł moje odsłonięte ramie i momentalnie poczułam na nim gęsią skórkę -  Naprawdę bałam się, że ta kula wyląduje na twojej stopie. 
- Oj tam, ale nie wylądowała, skarbie - przycisnął mnie mocniej do siebie więc uśmiechnęłam się patrząc głęboko w jego oczy. 
Nazwał mnie skarbem!
Aż chciałam skakać z radości.
Od szerokiego uśmiechu aż bolały mnie policzki i w momencie kiedy Justin nachylił się, żeby mnie pocałować zwieńczając ten idealny moment Jaxo ziewnął głośno odrzucając do tyłu prawą rękę, która miała bliski kontakt z twarzą szatyna. 
- Auć! - zaśmiałam się gdy Justin złapał się za głowę spoglądając z oburzoną miną na swojego młodszego brata, a Jaxon odwrócił się przykładając dłonie do ust i wzruszył ramionami robiąc minę niewiniątka. 
- Przepraszam, nie chciałem - wyglądał tak niewinnie, że aż serce zaczęło mi się krajać, więc skarciłam Justina wzrokiem unosząc brwi, na co ten wywrócił oczami.
- W porządku - szatyn westchnął kręcąc głową i po chwili się uśmiechnął, a Jaxon zadowolony przeniósł wzrok na telewizor lekko się we mnie wtulając. 
- Ale jak jeszcze raz będziesz chciał pocałować moją dziewczynę to znowu ziewnę - parsknęłam śmiechem zatykając usta prawą dłonią i spojrzałam na zszokowanego Justina, którego buzia była lekko uchylona, a szeroko otwarte oczy wpatrywały się w Jaxona. 
- Nadrobimy to - położyłam prawą dłoń na prawym policzku Justina, a ten od razu zwrócił na mnie swoją uwagę posyłając mi ten swój cwany uśmiech i pokręciłam głową wiedząc, że coś tam sobie w tej ślicznej główce wyobraża. 
Westchnęłam przenosząc wzrok na telewizor i wtuliłam się w ramię Justina, a Jaxon wciąż bawił się moimi włosami co bardzo mi się podobało, bo to uwielbiam. Za każdym razem jak miałam problem z zaśnięciem to właśnie nakręcanie włosów na palec mi pomagało, a jak ktoś inny się bawił moimi włosami to czułam się jak w niebie, od razu się relaksowałam. Moje powieki stawały się coraz cięższe i prawdę mówiąc byłam trochę zmęczona, ale starałam się trzymać oczy otwarte. 
- Justin przyniesiesz mi trochę soku? - szatyn odchrząknął i delikatnie się poruszył.
- Jasne - otworzyłam oczy gdy szatyn zaczął się podnosić i jak zabrał mi ramię na którym trzymałam głowę położyłam ją na oparciu kanapy. 
Chyba muszę się powoli zbierać, bo zaraz tutaj usnę, a rano muszę wstać do szkoły i jeszcze później jadę na konie, więc powinnam się wyspać. 
- Alex, Jaxo chcecie coś? - pokręciłam głową, a Jaxon poprosił o to samo co Jazzy, więc Justin ruszył do kuchni i przymknęłam oczy gdy mała wskoczyła na kanapę przytulając się do mnie. 
Uśmiechnęłam się mimowolnie, bo oni normalnie byli cudowni. Takie dwa pieszczochy. 
Nagle coś rozbłysło więc otworzyłam oczy i zobaczyłam stojącego nade mną szatyna z telefonem w dłoniach. 
- Co robisz? - przetarłam oczy biorąc głębszy wdech, a Justin spojrzał na mnie uśmiechając się i wzruszył ramionami siadając obok. 
- Wyglądałaś tak słodko, że nie mogłem się oprzeć - wypuściłam powietrze nosem i przeciągnęłam się lekko, bo nie chciałam przeszkodzić Jaxonowi, a następnie zaczesałam włosy do tyłu rozglądając się dookoła. 
- Będę lecieć, bo trochę chce mi się spać. 
- Niee - maluchy jęknęły spoglądając na mnie smutnymi oczkami, a ja uśmiechnęłam się widząc ich słodkie minki i wzięłam głębszy wdech chcąc coś powiedzieć, ale do pokoju wszedł Jeremy. 
- Dobra... Jazzy, Jaxon pożegnajcie się. Czas się wykąpać i spać - rodzeństwo znowu zgranie jęknęło, a ja i Justin się uśmiechnęliśmy, bo Jaxon mocniej mnie złapał, a ramienia szatyna uczepiła się Jazzy.
Zupełnie jak małe małpki. 
- No dalej. Już późno, a jutro musimy wcześniej wstać bo wracamy do Kanady - pogłaskałam małego po plecach, a on spojrzał na mnie smutno. 
- Przyjedziesz do nas jutro? - pokiwałam głową widząc tę nadzieję w jego oczach i przytuliłam go mocno do siebie. 
- Jasne, mały. Odwiedzę was przed szkołą, a teraz leć - pocałowałam go w czoło i uśmiechnięty zeskoczył z moich kolan, a gdy pocałowałam też Jazzy obydwoje powiedzieli mi dobranoc zanim zniknęli z Jeremym na górze. 
- Oni są tacy słodcy... - przeciągnęłam się wyciągając ręce do przodu, a gdy przekręciłam głowę w prawo zobaczyłam przyglądającego się mi Justina, więc uniosłam brwi - Co? Mam coś na twarzy? 
Zaczęłam się wycierać bo bałam się, że jak usnęłam to gdzieś pociekła mi ślinka, albo coś, ale szatyn tylko się uśmiechnął i złapał mnie prawą ręką za mój lewy policzek. 
- Nie. Jesteś piękna - moje poliki zrobiły się czerwone i otworzyłam lekko buzię, ale szybko uciekłam wzrokiem uśmiechając się delikatnie, ale Justin nachylił się w moją stronę składając na moich ustach pocałunek. 
Położyłam swoją lewą rękę na jego prawej i oddałam pocałunek przymykając oczy, a w myślach powtarzałam sobie, żeby ktoś mnie uszczypnął bo chyba śnię. 
Nigdy przenigdy nie pomyślałabym, że będę z Justinem to znaczy miałam nadzieję, że będziemy razem, ale to była tylko nadzieja, a teraz miłość mojego życia całuje mnie mówiąc mi, że jestem piękna. 
To jakby spełnić swoje największe marzenie. Nie wierzysz przez długi czas w to co się dzieje i błagasz, żeby to nie był sen ponadto chcesz, żeby taki stan trwał wiecznie. 
Justin oderwał swoje usta od moich, ale nie ruszył głową tylko chrząknął, więc otworzyłam oczy czując jak jego dłoń pali mój policzek. 
- Chyba powinienem cię odwieźć... - westchnęłam widząc jego przymknięte oczy i zobaczyłam jak oblizuje usta, a następnie pocałował mnie jeszcze raz zanim odsunął się kawałek. 
Byłam świadoma tego, że moje ciało może nigdy nie przywyknąć do jego dotyku, do jego głosu, czy nawet do jego gestów. Uwielbiałam to uczucie, które odczuwałam w kontakcie z nim i byłam pewna, że nigdy nie będę żałować tego co działo się między nami. 
Czułam coś do niego jeszcze zanim zaczął być z Caitlin i teraz wiem, że to nie było tylko dziecinne zauroczenie bo tyle lat minęło, a ja wciąż go kocham. 
Żałuję jednak, że on choć trochę nie czuje tego co ja i mam nadzieję, że mimo tego co w przyszłości się stanie wciąż będziemy mogli być przyjaciółmi, bo już raz go straciłam i więcej nie mam zamiaru.
Będę walczyła, nawet jeśli będzie trzeba to za nas oboje. 

~*~

Siedziałam za kierownicą mojego mustanga  i uderzałam o nią kciukami wybijając rytm jednej z piosenek lecących w radiu, a gdy podjechałam pod dom zaparkowałam koło podjazdu na którym stały dwa samochody moich rodziców. Przed moim samochodem stał duży van i było paru fotoreporterów więc jęknęłam wywracając oczami, bo rano gdy ich tutaj nie widziałam myślałam, że tak zostanie. Wyłączyłam radio odpinając pasy i wyciągnęłam kluczyk ze stacyjki, a jak tylko zgarnęłam torebkę z przedniego siedzenia pasażera otworzyłam drzwi wysiadając. 
Trzasnęłam nimi szybko je zakluczając, a wszyscy ruszyli w moim kierunku zasypując mnie pytaniami i oślepiając fleszami. 
'Co u Justina?' 
'Jak tam twoje stosunku z Seleną?'
'Jesteście koleżankami?"
'Czy Justin i Selena zerwali?'
'Czy to przez ciebie?'
'Porozmawiasz z Seleną?'
- Wszystko z nim w porządku - sapnęłam przepychając się koło nich i niemal przebiegłam przez trawnik chcąc szybko znaleźć się w domu. 
Wpadłam zdyszana do środka ignorując ich krzyki i odetchnęłam z ulgą. 
To jakiś istny szał.
- Alex? 
- Hm? - zajrzałam do kuchni słysząc głos mamy, a kobieta wytarła ręce w ścierkę podchodząc do mnie, wiec spojrzałam na nią unosząc brwi - Masz gościa. Wpuściłam ją, czeka w twoim pokoju.
- Gościa? - mama skinęła głową z poważną miną, a ja ściągnęłam brwi nie wiedząc kto to przyszedł i po co, więc wzruszyłam ramionami ciągnąc kąciki ust w dół - Okej.
Ruszyłam schodami na górę z delikatnym uśmiechem i nuciłam coś pod nosem machając swoją torbą z ciuchami. Mama użyła rodzaju żeńskiego, więc pewnie to Jess albo Chloe. Byłam z nimi dzisiaj umówiona i pewnie któraś z nich przyszła wcześniej, bo nudziła się w domu czy coś. Złapałam za klamkę otwierając z uśmiechem drzwi. 
- Hej byłyśmy umówione... - zamarłam rzucając torbę na ziemię i otworzyłam szeroko oczy, gdy zobaczyłam burzę czarnych loków, a gdy dziewczyna odwróciła głowę w moją stronę odrywając wzrok od mojej ściany przełknęłam ślinę, bo jej się tutaj nie spodziewałam. 
- Cześć, Alex - zacisnęłam zęby słysząc jej przesłodzony głos i wzięłam głęboki wdech nosem czując jak moje całe ciało się spina, a dziewczyna uśmiechnęła się do mnie sztucznie widząc moją reakcję. 
- Selena.

_____________________________________________________________________


Obiecałam rozdział jeszcze w tym tygodniu ;) 
I chyba pierwszy raz dotrzymałam słowa co do terminu. 
Dziękuję za te wszystkie komentarze. 
Jak czytam wpisy typu 'kocham to opowiadanie' 
to normalnie uśmiecham się jak głupia. 
Takie zwykłe zdanie a tak cieszy. 
Czekam na wasze opinię/ sugestię/ zastrzeżenia i no ogólnie na wasze zdanie. 
Uwielbiam czytać to co piszecie i dopóki piszę to opowiadanie nie przestanę wam dziękować za takie miłe słowa :)
Znajdziecie mnie tutaj i tutaj
Standardowo :)
Nie bójcie się nie gryzę :)
To do następnegooo :)

  




9 komentarzy:

  1. KOCHAM TE OPOWIADANIE <3 NIE MOGĘ DOCZEKAĆ SIĘ NASTĘPNEGO ROZDZIAŁU <3 /@KlaudiaSwaggg

    OdpowiedzUsuń
  2. Ugh, czego ta Selena jeszcze chce? Wiem, że już to pisałam, ale Jaxon jest tak bardzo, bardzo słodki! Zresztą Justin i Alex również, uwielbiam momenty, w których są razem :) Do rozdziału nie mam żadnych uwag, moim zdaniem jest jak zawsze cudownie! Jak zwykle czekam na kolejny, pozdrawiam i życzę weny xx

    OdpowiedzUsuń
  3. boski , czekam na następny ♥ ♥ ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeju jestes cudowna! A to opowiadanie niesamowite ok:* Justin i Alex boze oni musze sie pobrac(wiem za wczesnie na takie wybryki ale w przyszlosi koniecznie) kocham cie kochaaaam<3 zycze weny i wszystkiego innego czego tam sobie juz tylko zechcesz kc;* buzi💗

    OdpowiedzUsuń
  5. Widzę że nie tylko ja tak bardzo kocham jedzenie haha. Justin i Alex są tacy slodcy. Jak wyobrazalam sobie ten ich moment razem z Jazzy i Jaxonem to awwwwww. Martwię się trochę o to czego chce Selena. Boję się że przez nią Alex będzie chciała zerwać z Justinem czy coś.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziś zaczęłam czytać i nie mogłam się oderwać od laptopa :) Jezu ten rozdział bł taki słodki ,że aż rzygam tęczą ;)Justin i Alex są tacy awwwwwww. Martwię się tylko o to co tam do cholery robi Selena??? Mam nadzieję, że wszystko będzie w porządku :D Nie mogę doczekać się następnego ~`JuliaP

    OdpowiedzUsuń
  7. Dawaj następny. Zakochałam się w opowiadaniu, sama piszę też o Justinie opowiadanie, ale jest gorsze od Twojego. Też chcę mieć taki talent. :*

    OdpowiedzUsuń