Trochę go to uspokoiło bo czułam jak zacisnął swoją dużą dłoń na mojej drobnej, więc delikatnie pociagnęłam go w moją stronę.
- Chodź, idziemy - przełknęłam ślinę i oblizałam usta a chłopak w końcu na mnie spojrzał, więc delikatnie się uśmiechnęłam ściągając brwi. - Proszę?
- Jasne - burknął i ruszył w stronę wyjścia ciągnąc mnie za sobą, a zanim opuściliśmy restaurację odwróciłam głowę w stronę Jeremiego i posłałam mu przepraszające spojrzenie szepcząc 'przepraszam'
Było mi cholernie głupio.
Poczułam powiew chłodnego powietrza, a na moim ciele pojawiła się gęsia skórka i zamrugałam oświetlona fleszami, bo gdy wyszliśmy na zewnątrz przed nami wyskoczyło chyba z pięciu mężczyzn z aparatami.
- Cholerni paparazzi - fotoreporterzy jęknęli rozczarowani, gdyż pewnie myśleli, że restaurację opuścił Justin i po chwili rozeszli się w swoje strony, a Dean wciąż ciągnął mnie lekko kierując się w miejsce gdzie zaparkował samochód.
Zanim stanęliśmy przy Audi, chłopak pilotem przy kluczach otworzył samochód i odwrócił się w moją stronę, a ja przygryzłam dolną wargę widząc wystające żyły na jego szyi. Jeszcze był zły.
- Skąd ten dupek wiedział gdzie idziemy? - przełknęłam ślinę i szybko wzruszyłam ramionami, chociaż doskonale znałam odpowiedź na to pytanie - Powiedziałaś mu coś?
Brunet lekko się pochylił wciąż trzymając mnie za rękę i zmrużył oczy głęboko spoglądając w moje, a ja wzdrygnęłam się przełykając ślinę.
- Nie - pokręciłam głową unosząc brwi i oblizałam szybko wargi, a następnie uciekłam wzrokiem na prawo zaciskając szczękę - Może to zwykły przypadek.
- Może... - chłopak westchnął puszczając moją rękę i otworzył przednie drzwi od strony pasażera opierając się o nie. - To co podrzucić cię do domu?
Miałam ochotę się dzisiaj zabawić, zrelaksować, w końcu jestem już prawie zdrowa i dawno nie byłam na żadnej imprezie, a do tego potrzebuje chwili zapomnienia.
Wzięłam głęboki wdech przygryzając dolną wargę i schyliłam głowę, a gdy rozważyłam wszystkie plusy a także minusy pokręciłam nią spoglądając ponownie na chłopaka.
Uniosłam lewy kącik ust i wzruszyłam ramionami unosząc brwi.
- Mówiłeś coś o jakiejś imprezie, prawda? - twarz Deana ozdobił uśmiech, a do tego wyraźnie się rozluźnił gdy to zdanie padło z moich ust i pokiwał głową wskazując na wnętrze samochodu.
- W takim razie zapraszam - skinęłam głową i weszłam do środka, a gdy zapinałam pas chłopak zamknął drzwi ruszając na swoje miejsce, które zajął chwilę po mnie.
Ponownie odjechał spod restauracji z piskiem opon, a ja nie miałam zielonego pojęcia gdzie jedziemy i czułam się z tym cholernie dobrze.
~*~
- Siema stary! Jednak jesteś! - raper podszedł do Deana trzymając w lewej ręce czerwony kubek, w którym zapewne było piwo, a gdy przywitali się po 'swojemu' jego wzrok powędrował na mnie - O i przyprowadziłeś ze sobą koleżankę - uśmiechnęłam się gdy wystawił do mnie prawą dłoń, którą szybko uścisnęłam, a Dean zarzucił swoją lewą rękę na moje ramiona.
- Jeszcze koleżankę - Otworzyłam szerzej oczy spoglądają na profil twarzy mojego towarzysza i zaniemówiłam unosząc w górę brwi, gdy zaznaczył słowo 'jeszcze', bo w życiu nie pomyślałabym, że mogło by być między nami coś więcej niż jedna randka lub ewentualnie dwie.
No, dobra! Pomyślałam, okej?
Ale nie wińcie mnie... On jest strasznie seksowny.
- Jestem Drake.
- Tak, wiem. Jestem Alex. - uśmiechnęłam się i szybko spuściłam wzrok na podłogę.
Przyznam, że czułam się trochę nieswojo czego dowodem były krwiste rumieńce pokrywające moje policzki i suchość w gardle.
- Mogę się czegoś napić? - oblizałam wargi, a Drake pokiwał energicznie głową i widać było, że karci się w myślach za niezaproponowanie nam niczego.
- Tam jest barek. Bierz co chcesz - uniosłam brwi, bo jego cwany uśmiech zdradzał, że w jego wypowiedzi był podtekst.
- Dz-dzięki - bąknęłam i nie oglądając się za siebie ruszyłam we wskazane przez chłopaka miejsce, przy którym stało kilka osób.
Wzięłam jeden z plastikowych kubków koloru czerwonego i nalałam sobie do niego piwa z wielkiej beczki, która była schłodzona, bo nawet ja uważałam, że najlepsze piwo to schłodzone piwo.
Wiem, że jeszcze jestem chora, ale gdzieś kiedyś słyszałam, że na ból gardła najlepsze są zimne lody i gazowane picie, więc w sumie schłodzone piwo z bąbelkami jest jakby połączeniem tych dwóch rzeczy.
Prawda?
Wzięłam łyka, a gorzki smak piwa sprawił, że lekko się skrzywiłam, ale i tak było bardzo dobre.
Muzyka grała bardzo głośno, a ludzi było tutaj od groma z czego większość osób to jakieś sławy albo bardzo wpływowi ludzie. W końcu Drake to sławny raper i aktor. Odwróciłam się na pięcie opierając tyłek o stół i przechyliłam głowę lekko w prawo widząc jak Drake wraz z Deanem mnie obserwują.
No pięknie, rozmawiają o mnie.
Znowu oblałam się rumieńcem i oblizałam wargi, a następnie szybko się napiłam prawie opróżniając cały kubeczek. Trochę zakręciło mi się w głowie, ale nic dziwnego skoro piłam pierwszy raz od dłuższego czasu i uśmiechnęłam się widząc podchodzącego do mnie z uśmiechem bruneta.
- Jak tam? - wzruszyłam ramionami, a on położył swoje dłonie na moich biodrach i minimalnie się do mnie przysunął spoglądając w moje oczy.
- Dobrze, że się zgodziłaś na tą randkę - zaśmiałam się kręcąc głową, gdy on zaczął delikatnie mną ruszać na boki.
Nie powiem, że mi się to nie podobało.
- A miałam inne wyjście? Męczyłeś mnie! - jęknęłam a on się zaśmiał ukazując dwa rzędy śnieżnobiałych zębów, więc i ja uniosłam kąciki swoich ust.
- Dobrze zrobiłem 'męcząc cię'? - wzruszyłam ramionami udając obojętną i spojrzałam w prawo.
- Czy ja wiem... - przeniosłam wzrok ponownie na niego i poczułam jego usta na swoich.
Najpierw szeroko otworzyłam oczy, ale po chwili je przymknęłam.
Bo raz się żyje, nie?
Dobrze, że miałam szpilki bo różnica między naszym wzrostem nie była aż taka duża jak normalnie, gdy mam buty na płaskiej podeszwie. Złapał moją twarz w swoje dłonie, żeby zsynchronizować nasze ruchy i przejechał językiem po mojej dolnej wardze, a ja otworzyłam usta dając mu pełny dostęp do środka.
Całował inaczej niż Justin, trochę gorzej niż on, ale co nie znaczy że wychodziło mu to źle. Kolana mi zmiękły, a mój żołądek się zacisnął, gdy nasze języki tańczyły ze sobą. Przerwał pocałunek odsuwając swoją twarz od mojej, a ja powoli otworzyłam oczy i pierwsze co ujrzałam to jego brązowe oczy wpatrujące się w moje.
- Wiem, że teraz mnie uderzysz... znowu, ale nie mogłem się powstrzymać - oblizał wargi, a ja ściągnęłam brwi i po chwili otworzyłam szeroko oczy przypominając sobie do czego pije.
- Przepraszam za tamto - szepnęłam, a chłopak pokręcił głową wciąż nie przestając się uśmiechać.
- Zasłużyłem. Byłem strasznym chujem. - skinęłam głową w zamyśleniu.
- Tak, byłeś - spojrzałam ponownie w jego oczy i prawdę mówiąc polubiłam go, a jego szczery śmiech pieścił moje uszy.
Przez te ostatnie dwie godziny udowodnił mi, że nie jest aż taki zły.
Albo dobrze się maskuje.
~*~
Poznałam jeszcze kilka innych osób, ale po wypiciu trzech piw, które niewątpliwie uderzyły mi do głowy mogłam zapomnieć paru imion i całkowicie się rozluźniłam tańcząc z Deanem.
Szczerze mogłam powiedzieć, że naprawdę dobrze się bawię.
Dzisiaj Dean ani trochę nie przypominał kolesia, którego poznałam mojego pierwszego dnia w szkole.
Jest zabawny, mądry, przystojny, dobrze zbudowany no i chyba mnie lubi, a to już coś.
- Muszę iść do łazienki! Zaraz przyjdę! - krzyknęłam chłopakowi na ucho starając się przebić przez głośną muzykę, a on pokiwał głową i pocałował mnie w usta, gdy zamierzałam się obrócić.
Był bardziej otwarty i odważny, a jakaś część mnie doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że może na za dużo mu pozwalam. Chwiejnym krokiem ruszyłam w stronę schodów, które prowadziły na górę, gdzie znajdowała się toaleta i przepychałam się przez grupki pijanych osób.
Niektórzy z nich ledwo stali na nogach i jestem pewna, że to nie tylko wina alkoholu, ale pewnie narkotyku, którego tutaj pełno. Na takich imprezach z reguły można znaleźć mocniejsze towary niż jakiś 5-procentowy alkohol, którego trzeba trochę wypić, żeby odpłynąć.
Cóż ja po trzech piwach byłam na dobrej drodze to upicia się, a tego za nic bym nie chciała dlatego od godziny nie ruszyłam alkoholu i tylko trochę kręci mi się w głowie.
Weszłam na górę ciesząc się, że nie ma aż tak długiej kolejki i miałam się w niej ustawić, ale coś pociągnęło mnie za prawe ramię tak mocno, że omal torebka, którą trzymałam w lewej dłoni nie spadła mi na ziemię.
O mało nie upadłam gdy zostałam brutalnie wciągnięta do jakiegoś pomieszczenia, w którym było strasznie ciemno i czułam zaciskającą się na mojej ręce dłoń zdecydowanie za dużą jak na dłoń dziewczyny.
Cholera, chyba znowu wpakowałam się w kłopoty.
- Puść mnie bo zacznę krzyczeć - starałam się wyrwać, ale pomieszczenie było dosyć małe, więc praktycznie wiłam się przy ciele intruza co chwile się o nie ocierając, a zapach znajomych perfum wdarł się do moich nozdrzy.
- Shh... - skądś znałam ten głos... i te perfumy, do tego to przyjemne ciepło, które rozeszło się po moim ciele gdy poczułam ten dotyk.
- Justin?! - pisnęłam ściągając brwi, bo nie mogłam w to uwierzyć, a wtedy mój wzrok zaczął przyzwyczajać się do ciemności i zobaczyłam zarys twarzy chłopaka - Co u diabła?! Czy ty mnie śledzisz?!
- Spokojnie. - szepnął kładąc swoją drugą dłoń na moje ramię, ale ja szybko ją strzepnęłam.
- Nie uspokajaj mnie! Co ty tutaj robisz?! - byłam wściekła po tamtej sytuacji w restauracji, a to co teraz wyprawiał jeszcze bardziej mnie... wkurwiło.
Tak, wkurwiło To dobre słowo.
- Selena usłyszała, że jest impreza u Drake'a, więc namówiła mnie, żebyśmy tutaj przyszli. - prychnęłam nie wierząc w ani jedno jego słowo, bo kto broni się dziewczyną.
- Selena, tak? - skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej i pokręciłam głową zaciskając szczękę.
- Myślałam, że pojechałaś do domu, ale zobaczyłem cię z nim... - wyprostowałam się i przełknęłam ślinę bo czułam jak całe ciało Justina się napina. - Co ty właściwie wyprawiasz?!
Otworzyłam szeroko oczy i buzie śmiejąc się z niedowierzaniem, a moje ręce opadły z bezsilności wzdłuż mojego ciała.
- Co ja wyprawiam?! To ty mnie śledziłeś z rodziną, a także z Seleną, która nawiasem mówiąc nie ma zielonego pojęcia o tym co się między nami stało parę dni temu, a teraz pojawiasz się na imprezie na którą zaprosił mnie Dean i zamykasz mnie w... - rozejrzałam się dookoła czując jak moje poliki robią się czerwone ze złości, a moje ręce latały w górze bo wkurzona wymachiwałam nimi na wszystkie strony - ...właściwie nie wiem co to jest, ale to nie ważne - zmroziłam go wzrokiem mrużąc oczy, a następnie uniosłam brwi ledwo łapiąc powietrze - Wiesz do czego zmierzam...
- Selena zadzwoniła do mnie wczoraj i chciała się spotkać... porozmawiać, więc zaproponowałem wyjście do restauracji. - schylił głowę przez co jego twarz znalazła się bliżej mojej i owiał mnie jego słodki oddech, a moja klatka piersiowa unosiła się i opadła w bardzo szybkim tempie - Chciałem upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. - prychnęłam przygryzając dolną wargę i pokręciłam głową, bo szatyn coraz bardziej doprowadzał mnie do szału - Musiałem się upewnić, że ten dupek nic ci nie zrobi.
- Cóż jeśli się upewniłeś to wybacz, ale ten 'dupek', który według mnie jest spoko kolesiem czeka na mnie na dole, więc jeśli pozwolisz to chciałabym wyjść - chciałam się przepchnąć koło niego ale on zasłonił wyjście swoimi plecami, więc wywróciłam oczami cofając się w tył. - W porządku, możemy tutaj postać, ale nie licz na to, że się do ciebie odezwę.
Warknęłam opierając się plecami o ścianę i przełknęłam ślinę zaciskając szczękę, a wzrokiem jeździłam po małym pomieszczeniu omijając osobę stojącą przede mną, która zdecydowanie wlepiała we mnie wzrok.
Milczeliśmy, ale głośna muzyka sprawiała, że nie do końca panowała tutaj grobowa cisza.
- Słuchaj, Alex... Przepraszam. - spojrzałam na niego na ułamek sekundy i przełknęłam ślinę, bo jego przybity głos sprawiał, że miękły mi kolana. - Ja... - uniosłam jedną brew i odepchnęłam się od ściany robiąc krok w przód.
- Ty, co? - spojrzałam na niego wyczekująco, bo byłam już tym wszystkim naprawdę zmęczona i do tego zaczęła boleć mnie głowa.
Chciałam być już w domu.
- Bałem się - wyszeptał, ale ja i tak to usłyszałam, a ton głosu którym to wypowiedział sprawił, że miałam ochotę się uderzyć.
Znowu był smutny i to przeze mnie. Cholera ja to potrafię wszystko zepsuć. Cała złość mi na niego minęła, cóż może nie tak do końca cała, ale wzięłam głęboki wdech trochę się uspokajając.
- Dopiero co cię odzyskałem i bałem się ponownie cię stracić...
Czy ja dobrze usłyszałam?
- Justin... - szepnęłam podchodząc do niego i położyłam swoją prawą dłoń na jego lewym policzku delikatnie go po nim gładząc. - Mówiłam ci, że tutaj jestem i nigdzie się nie wybieram.
- Tak, wiem, ale... - zjechałam dłonią na jego szyję, a on pokręcił lekko głową i oblizał usta spoglądając gdzieś w bok - Słuchaj, Dean jest niebezpieczny.
Zabrałam swoją dłoń ściągając brwi i przekręciłam lekko głowę w prawo, a chłopak uważnie mi się przyglądał.
- Daj spokój... - prychnęłam kręcąc głową, a on złapał mnie za ramiona i pochylił się w moją stronę, tak że nasze twarze dzieliły milimetry.
- Mówię serio, Alex. - przełknęłam ślinę czując jak moje ciało reaguje na jego bliskość - Nie pozwolę, żeby coś ci się stało.
- Justin, sama potrafię się o siebie zatroszczyć... Naprawdę nie...
Nie dokończyłam ponieważ chłopak przyciągnął mnie do siebie zakleszczając mnie w niedźwiedzim uścisku, a ja przykładając prawe ucho do jego klatki piersiowej czułam jak wali jego serce i czułam ten niesamowity zapach perfum.
- Nie pozwolę, żeby ten idiota coś ci zrobił. Obiecuje - głaskał mnie po plecach, a ja stałam tak ze ściągniętymi brwiami, bo Justin naprawdę zaczął mnie przerażać.
Przecież Dean nie może być aż taki straszny, prawda?
Prawda?
Sama świadomość, że ciało Justina jest przyciśnięte do mojego sprawiała, że moje aż buchało gorącem, a do tego kolana z waty uginały się i doskonale wiedziałam, że tylko ramiona szatyna trzymają mnie w pionie. Oblizałam wargi przygryzając dolną i przełknęłam ślinę czując jak bardzo chcę go teraz pocałować.
- Ja, myślę... myślę, że powinniśmy... - zaczęłam się wyplątywać z jego uścisku, bo słowo daje jeszcze chwila i zerwałabym z niego te ciuchy - zejść na dół. Na ciebie czeka Selena, a na mnie...
- Dean? - pokiwałam niepewnie głową, a Justin złapał mnie za policzki składając na moim czole pocałunek. - Będę miał cię na oku.
- Jasne, że tak. - westchnęłam i wzięłam głęboki wdech. - Wyjdę pierwsza a ty odczekaj chwile. Bo ostatnie czego chce to kolejne artykuły o 'tajemniczej dziewczynie' na TMZ.
- Spoko - zaśmiał się mijając mnie, a ja poprawiłam sukienkę naciągając ją w dół i otworzyłam drzwi wychodząc na piętro, z którego wcześniej zostałam 'uprowadzona'.
Rozejrzałam się dookoła i na szczęście nikt na mnie nie patrzył, więc ruszyłam do toalety, gdzie dzięki Bogu już nikogo nie było.
~*~
Zeszłam na dół i od razu poczułam na swoich bokach czyjeś dłonie, a gdy pociągnęły mnie w tył moje plecy uderzyły o czyjś umięśniony tors.
Wystraszyłam się, ale gdy tylko ten ktoś obrócił mnie o 180 stopni zobaczyłam uśmiechniętą twarz Deana. Jego oczy były jakieś dziwne. Miał rozszerzone źrenice i taki nieobecny wzrok.
- Czy ty coś brałeś? - ściągnęłam brwi, a chłopak wzruszył ramionami i z głupim uśmiechem pokręcił głową.
Oblizał wargi, a ja odwróciłam głowę w prawo bo chyba wiedziałam co zaraz nastąpi i nie miałam zamiaru do tego dopuścić gdy chłopak jest pod wpływem
- Naprawdę dobrze się bawiłam, ale muszę już wracać do domu. Jutro rano idę do pracy - chłopak westchnął ściągając brwi, a ja zaczęłam się od niego odsuwać ruszając w stronę drzwi.
- Odwiozę cię. - pokręciłam głową biorąc głęboki wdech, a chłopak lewą dłonią założył rozwiewany przez wiatr kosmyk moich włosów za moje prawe ucho, co sprawiło, że poczułam ciepło na polikach, które oblały się czerwienią.
- Nie trzeba, zamówiłam już taksówkę - uniosłam kąciki ust w górę jakby potwierdzając moje kłamstwo, bo nie chciałam jechać gdziekolwiek z kolesiem, który brał narkotyki i do tego zmieszał je z alkoholem.
- Daj spokój masz spory kawałek do domu - wzruszyłam ramionami i pokręciłam głową unosząc kąciki ust w górę, a gdy wyszłam na zewnątrz w moje ciało uderzył Kalifornijski wiaterek.
- Nie trzeba, naprawdę. Poradzę sobie - zapewniłam z uśmiechem, a na moich ramionach pojawiła się gęsia skórka, gdy wyciągnęłam telefon, żeby zamówić sobie taksówkę.
- Dobra, ale ja za nią zapłacę. - wywróciłam oczami i oblizałam usta, a chłopak schował ręce do przednich kieszeni spodni.
- Pod jednym warunkiem - skinął głową czekając na ciąg dalszy, a przełknęłam ślinę - Sam wrócisz do domu taksówką.
- Dlaczego? - wskazałam na niego dłonią unosząc brwi, a on oblizał usta uśmiechając się krzywo.
- Bo jesteś pijany i naćpany? - chłopak się skrzywił, a ja pokiwałam głową - Właśnie.
- Zauważyłaś? - zaśmiałam się kręcąc głową, a Dean podrapał się prawą dłonią po karku.
- Tak - szepnęłam unosząc i opuszczając brwi.
- Hej! Już lecicie? - zza bruneta wychylił się Drake, któremu też było już fajnie.
- Ja lecę, Dean zostaje - uniosłam prawy kącik ust, a Drake jęknął.
- Tak szybko? - pokiwałam głową - Przecież impreza dopiero się zaczęła - jęknął ponownie biorąc łyk piwa z kubka.
- Stary, ta impreza trwa już prawie pięć godzin - zaśmiałam się widząc zdezorientowaną minę rapera, gdy brunet uderzył go otwartą dłonią w tors, a ten po chwili wzruszył ramionami jak gdyby miał to gdzieś.
- Kto by tam to liczył. - pokazał na mnie palcem wskazującym wystawiając kubek w moją stronę. - Nie martw się twój chłopak trafi do domu cały i zdrowy.
- Och, to nie jest... - chciałam zaprzeczyć, ale głos Deana i jego znudzona mina mi przerwały.
- Tak, tak.... Drake goście na ciebie czekają - z domu dało się słyszeć tłum ludzi skandujących jego imię, a ten pokiwał głową i zniknął w środku.
- To co widzimy się jutro? - wzruszyłam ramionami, odwracając się do tyłu bo właśnie podjechał samochód który miał zawieść mnie bezpiecznie do domu i ruszyliśmy z Deanem w jego stronę.
- Nie wiem. Jutro pracuję do 15. - otworzył mi tylne drzwi opierając się o nie, a ja przygryzłam dolną wargę uciekając wzrokiem.
Parę metrów od nas dostrzegłam paparazzi, którzy siedzieli na krawężniku czekając na jakąś sławę, żeby zrobić jej zdjęcia i obsmarować praktycznie na całym świecie.
- To zadzwonię - pokiwałam głową uśmiechając się niepewnie, a chłopak pocałował mnie w usta na pożegnanie po czym wsiadłam do samochodu. - Niech pan ją odwiezie bezpiecznie do domu.
Kierowca skinął głowa, gdy brunet podał mu plik banknotów i zaglądając przez otwarte okno jeszcze raz złożył na moich ustach pocałunek.
Co ogólnie było słodkie, jednak miałam dziwne wrażenie, że coś mi tutaj nie gra.
Oj, tam dramatyzujesz, głupia.
Prawdopodobnie.
~*~
Wyszłam z łazienki ubrana w większy o dwa rozmiary szary T-shirt, który sięgał mi do połowy ud i ziewnęłam przeczesując palcami włosy tak, żeby szybciej wyschły. Rano miałam na 10 do pracy, więc znając mnie i moje zamiłowanie do spania, a także lenia wielkości ameryki nie będę w stanie wstać tą godzinę wcześniej niż zwykle, żeby umyć włosy. Ojca nie było w domu, co ani trochę mnie nie zdziwiło. Pewnie wróci nad ranem jak zwykle, albo po południu. Bałam się tego co może przynieść ze sobą picie i ponowne uzależnienie mojego ojca od alkoholu. Ostatnim razem nie skończyło się to zbyt dobrze i nawet grubsza warstwa pudru, korektora, a także fluidu nie dała rady zamaskować śladów pobicia.
Tak, dosyć często od niego obrywałam za byle co. Za to, że naczynia nie są pozmywane, że spóźniłam się do domu pięć minut czy nawet za to, że nie było w nim żadnego alkoholu. Mama o niczym nie widziała, bo praktycznie całymi dniami siedziała u Zoe i nie miałam jej tego za złe, ponieważ nigdy nie chciałam, żeby ona albo nie daj Boże moja mała siostrzyczka kiedykolwiek ucierpiały. Przez prawie 6 miesięcy udawało mi się ukrywać to, że ojciec regularnie obkłada mnie pod jej nieobecność, ale gdy pewnego razu zobaczyła siniaka na moich żebrach nie wierząc ani trochę w zmyśloną historie o upadku z konia wyrzuciła go z domu. Postawiła ultimatum, albo my albo alkohol. Oczywiście mi też się dostało za to, że milczałam tak długo, ale ja widziałam to inaczej. Gdy mama wracała do domu tata nie ruszył alkoholu, więc dzięki temu czułam się jakby nasza rodzina była jedną z tych szczęśliwych. W takich chwilach kiedy byliśmy razem miałam wrażenie, że te całe cierpienie jest tego warte, a jeszcze Sam dostawał przepustkę z wojska i Zoe mogła na parę dni wyjść ze szpitala do domu, było wręcz idealnie. Zeszłam na dół do kuchni zapalając w niej światło i podeszłam do lodówki wyciągając z niej sok pomarańczowy w trzylitrowej butelce, a następnie nalałam sobie trochę do szklanki, którą wyciągnęłam z szafki nad zlewem. Wzięłam kilka łyków, a gdy szklanka była pusta odstawiłam ją do zlewu i miałam już iść na górę spać, ale zatrzymałam się przy schodach ponieważ po domu rozległ się dźwięk pukania do drzwi. Odruchowo spojrzałam na wiszący na ścianie zegar, który wskazywał godzinę pierwszą trzydzieści i ściągając brwi podeszłam do drzwi, ale zanim je otworzyłam spojrzałam przez wizjer. Zobaczyłam czarnoskórego mężczyznę, który miał na sobie niebieską koszulę w białą kratkę. Rozejrzał się niepewnie, a ja uniosłam brwi ponieważ byłam pewna, że już go widziałam i oblizałam wargi bo nie miałam pojęcia gdzie. Odkluczyłam drzwi i otworzyłam je lekko, a mężczyzna od razu spojrzał na mnie prostując się.
- Tak? - zmrużyłam oczy bo lampy uliczne trochę mnie w nie raziły, a mężczyzna uśmiechnął się lekko pocierając jedną dłoń o drugą.
- Alex? - skinęłam głową, a mężczyzna wyraźnie odetchnął z ulgą, a je nie miałam zielonego pojęcia o co w tym wszystkim chodzi - Dzięki Bogu - szepnął, a ja uniosłam brwi i słowo daje, że miałam cholerną ochotę zamknąć te drzwi, ale moja przeklęta ciekawość wygrała.
- Mogę w czymś pomóc? - złapałam lewą dłonią za drzwi i lekko je przymknęłam bo pożałowałam, że w ogóle je otworzyłam, ale skądś znałam tego mężczyznę.
Może to głupie, ale wyglądał przyjaźnie i zupełnie niegroźnie.
Tak, H.H. Holmes też nie wyglądał groźnie, a zabił ponad setkę osób i słowo seryjny morderca powstało żeby go określić, plus był pierwszym seryjnym mordercą w Ameryce...
Dobra koniec! Załapałam!
- Jestem Kenny poznaliśmy się parę tygodni temu - czekał na moją reakcję, a ja uśmiechnęłam się unosząc brwi bo właśnie sobie przypomniałam skąd go kojarzę.
To on pomógł mi wyjść z domu Justina i przejść do jego samochodu, gdy otoczyli nas paparazzi.
- Tak, pamiętam. - uśmiechnęłam się, ale dalej nie wiedziałam co go do mnie sprowadzało.
O matko, a jak coś stało się Justinowi?
- Nie, wszystko z nim w porządku... - chyba dostrzegł mój przerażony wzrok, bo uśmiechnął się delikatnie - prawie - spojrzałam na niego pytająco, a ten westchnął i zrobił krok w swoje prawo - Nie chciał wsiąść do samochodu dopóki nie obiecałem, że go tu przywiozę.
Zjechałam wzrokiem w dół, gdzie mężczyzna wskazał kciukiem i uniosłam brwi widząc plecy siedzącego na schodach chłopaka.
Był pochylony tak, że łokcie opierał o kolanach, a między nimi trzymał głowę spuszczoną w dół i mogę się założyć że był pijany.
To będzie długa noc.
__________________________________
Tak, więc przepraszam za ten rozdział :(
Zawiodłam i to na całego.
Także tego.
Przepraszam za błędy.
Przepraszam za akcję, która tutaj jest beznadziejna.
Przepraszam za błędy.
Przepraszam za akcję, która tutaj jest beznadziejna.
Przepraszam was i zrozumiem jeśli nie będziecie chcieli tego czytać, serio.
Dziękuję za tyle wyświetleń to dla mnie naprawdę dużo dużo DUŻO znaczy :)
Możecie się zapisywać w zakładce informowani i polecać mojego bloga jeśli choć trochę się wam podoba.
Gdybym was znała to postawiłabym każdemu z was po piwie bo sprawiacie, że uśmiecham się jak nigdy czytając komentarze czy nawet widząc liczbę wyświetleń.
Następny jak będzie ponad 20 komentarzy :)
Dziękuję za tyle wyświetleń to dla mnie naprawdę dużo dużo DUŻO znaczy :)
Możecie się zapisywać w zakładce informowani i polecać mojego bloga jeśli choć trochę się wam podoba.
Gdybym was znała to postawiłabym każdemu z was po piwie bo sprawiacie, że uśmiecham się jak nigdy czytając komentarze czy nawet widząc liczbę wyświetleń.
Następny jak będzie ponad 20 komentarzy :)
"Zawiodlas" Hahaha nie ! Świetny rozdział
OdpowiedzUsuńJustin pijany ohoho :D chce następny <3
OdpowiedzUsuńMega mega mega mega mega mega mega mega mega mega mega mega mega *.*
OdpowiedzUsuńKoooooooocham Twojego bloga <3 I Ciebie też <3
ciekawe co jej powie xd
OdpowiedzUsuńkocham to !!!♥
OdpowiedzUsuńTen Dean wydaje się jakiś dziwny ..
OdpowiedzUsuńBoże ,Justin do niej przyjechał, to będzie gorąca noc *_*
Oj będzie się działo, hahah <3
I nie wmawiaj sobie bzdur, bo Twoje rozdziały są CUDOWNE! :)
Nie wiem co napisac, więc napisze: xkfjfbucgekxrkj *.*
OdpowiedzUsuńHahaha czekam na dalszą część z pijanym Justinem xd
OdpowiedzUsuńŻyczę weny :):)
UJgrwergfwirugfbehs. TO. JEST. CUDOOOOOWNO. *____* KOCHAM. <333
OdpowiedzUsuńOMG OMG OMG OMG aaaa jest taki boski !!!!!!!! <3<3
OdpowiedzUsuńOmfg ! To jest cudowne ! Nie mogę się doczekac kolejnego rozdziału ! <3
OdpowiedzUsuńto jest świetne !
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać następnego ! <3
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się następnego !! <3
OdpowiedzUsuńgenialny,cudowny i same pozytywy <3
OdpowiedzUsuńwiesz możemy się spotkać i wtedy postawisz mi piwo xd
hahaha,dobra ciekawe co wydarzy się tej nocy ;D
czekam na nowy,pisz szybko.
ZAPRASZAM DO MNIE: http://life-is-not-that-easy.blogspot.com/
Już nie mogę doczekać się następnego. Opowiadanie jest świetne no normalnie cudo ty NIGDY nas nie zawodzisz samo to że to piszesz jest już cudowne :)
OdpowiedzUsuńŚwietny, nie mogę doczekać się nn.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie : http://no-one-can-hear-u.blogspot.com
Czekam czekam czekam czekam na kolejnyyy !! :DD KOCHAM TO <3<3
OdpowiedzUsuńCudo<3
OdpowiedzUsuńWspanialy rozdzial<3 czekam na nastepny:*
OdpowiedzUsuńKochanie, nie masz za co przepraszać, ponieważ rozdział jest perfekcyjny jak zawsze. I nie zawiodłaś nas. Byś to zrobiła gdybyś nie dodawała rozdziałów, ale hej, jest rozdział.
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie o co Justinowi chodziło z tym, że już raz ją stracił i nie chce ponownie. Bo wiem, że znali się wcześniej, ale nie wiem co między nimi było i to mnie niszczy xD
@kill_you_Shawty
super <3
OdpowiedzUsuńbez komentarza <3 ;3
OdpowiedzUsuńPiszesz fantastycznie! Mogłabyś jak najszybciej dodać następny rozdział, ponieważ jest już powyżej 20 komentarzy? Oczywiście nie chcę Cię pospieszać czy coś, ale po prostu nie mogę się doczekać! <3
OdpowiedzUsuń