wtorek, 3 września 2013

17. Let him go

 Podniosłam przerażoną twarz na dziewczynę, a ona westchnęła obracając laptop przodem w swoją stronę i zaczęła coś wstukiwać w klawiaturę podczas gdy ja wierciłam się nerwowo na krześle. 
- Masz - wyciągnęła z torby zwinięte białe kabelki i podała mi je, a ja ściągnęłam brwi wsadzając słuchawki w uszy, podczas gdy dziewczyna podłączała je do laptopa - Ktoś przesłał to wideo całej szkole. 
- Jakie wideo? - dziewczyna uśmiechnęła się pocieszająco obracając swój sprzęt w moją stronę, a ja spojrzałam na ekran i pierwsze co zobaczyłam to tytuł filmiku zamieszczonego na YouTube, który wskazywał, że jest to cover piosenki Demi Lovato śpiewany przez jakąś dziewczynę. 
- Po co mi to pokazujesz? - ściągnęłam brwi bo znałam tą piosenkę bardzo dobrze i nie widziałam najmniejszego sensu w tym dlaczego Jess chciała żebym zobaczyła ten filmik.
- Oj włącz, to zobaczysz - jęknęła, a ja wzruszyłam ramionami i kręcąc głową wcisnęłam play. 
Przez pięć sekund na ekranie było widać tylko czarne tło i jedyne co dało się usłyszeć to strzępki rozmów, a później usłyszałam pierwsze linijki piosenki 'Get back' śpiewane znajomym głosem. Kamera się podniosła, a ja zobaczyłam brunetkę z gitarą na udach, która śpiewała z szerokim uśmiechem dla grupki dzieci.
To byłam ja. 
Pierwszego dnia w Los Angeles, gdy śpiewałam dla mojej siostrzyczki i gdy po raz pierwszy od jakiegoś czasu spotkałam Justina. 
Nie wierzę, że ktoś to nagrał, a do tego umieścił w internecie i rozesłał całej mojej szkole.
- To chyba jakieś żarty - szepnęłam kręcąc głową, a następnie przełknęłam ciężko ślinę i czułam jak świat dookoła mnie zaczyna wirować. 
- Hej, Alex... Alex - spojrzałam na dziewczynę i zobaczyłam jej troskliwy, a także przerażony wzrok, którym skakała po mojej twarzy prawdopodobnie starając się coś z niej wyczytać - oddychaj - no tak zapomniałam o tym.
Zamrugałam energicznie oczami i wzięłam głęboki wdech, a następnie szybko wypuściłam powietrze czując jak wraz z nim ulatuje ze mnie życie. 
Krew odpłynęła mi z twarzy, a oddech przyspieszył. Czułam się jakbym miała atak paniki albo coś.
- To nie może się dziać - cały czas kręciłam głową starając się wyprzeć to co właśnie widziałam, ale to nic nie dawało, bo gdy zobaczyłam na filmiku przyglądającego się mi Justina szybko zamknęłam laptopa. 
Nie chciałam dłużej tego oglądać.
Modliłam się, żeby nikt mnie nie poznał na tych zdjęciach z Justinem, żeby nikt nikomu nie powiedział kim jestem, ale ten mężczyzna z aparatem stojący po drugiej stronie ulicy to nie był dobry znak. 
Ktoś już o mnie wiedział.
Zamknęłam oczy przykładając pięści do drżących warg i w duchu liczyłam do dziesięciu starając się choć trochę uspokoić, a także powstrzymać cisnące się do oczu łzy. To nic nie dało, więc ponownie zaczęłam liczyć od jednego kończąc na dziesięciu i powtórzyłam czynność jeszcze dwa razy oddychając głęboko, a także zaciskając oczy.
Pewnie myślicie, że przesadzam, albo coś, ale jak wy byście się czuli gdyby wasza prywatność dosłownie znikała pokazując wam środkowy palec? 
- Wszystko w porządku? - przełknęłam ślinę przygryzając dolną wargę i pokiwałam głową biorąc głębszy wdech. 
Nic nie było w porządku.
- Muszę wracać do pracy - szepnęłam otwierając oczy i podniosłam się wyciągając słuchawki z uszu, a następnie ruszyłam w stronę lady. - Zadzwonię do ciebie później. 
Weszłam na zaplecze ledwo ruszając nogami, które trzęsły się jakby były z waty i gdy nikt mnie nie widział oparłam się plecami o ścianę pozwalając wypłynąć moim emocjom.
Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku, a ja wzięłam głęboki wdech i szybko starłam ją wierzchem dłoni. 
Chciałam, żeby te całe nerwy to tylko i wyłącznie moja paranoja, bo miałam nadzieję, że nikt tak naprawdę nie zwróci uwagi na taką szarą myszkę jak ja. 

~*~

- Alex! - wyprostowałam się przestając wycierać jeden ze stolików i przekręciłam głowę spoglądając na moją szefową, która stała za ladą. - Słuchaj, wiem, że masz jutro ważny sprawdzian, więc możesz już iść do domu i tak nie ma aż takiego ruchu, a my spokojnie sobie damy radę - posłała mi uśmiech, a ja w odpowiedzi uniosłam kąciki ust bawiąc się ścierką i obserwowałam jak kobieta idzie w moją stronę, w lewej ręce trzymając moją torbę.
- Mogę zostać - ściągnęłam brwi, a ona stanęła przede mną szeroko się uśmiechając i położyła swoją prawą dłoń na moim lewym ramieniu. 
- Wiem, ale ja mówię, że masz iść - uśmiechnęłam się chowając dolną wargę w buzi pod górną i przygryzłam ją lekko zębami kręcąc głową. 
- Dziękuję. - uwielbiałam tą kobietę.
- Nie ma sprawy - ściągnęłam ciemnozielony fartuch i włożyłam go w jej prawą dłoń, bo wystawiła ją w moją stronę, a następnie wzięłam z jej drugiej uniesionej w górę ręki moją torbę, w której miałam parę książek ze szkoły - Powodzenia. 
Skinęłam głową i zarzucając torbę na prawe ramię ruszyłam w stronę wyjścia. Na zewnątrz było już ciemno, w końcu dochodziła godzina dziesiąta wieczorem, ale gdy pchnęłam drzwi oślepiło mnie światło. Przymknęłam oczy puszczając drzwi, które same się zamknęły i przysłoniłam oczy prawą dłonią, a do moich uszu dotarł dźwięk migawki. 
- Czy jesteś z Justinem? - ściągnęłam brwi i gdy w końcu zobaczyłam coś oprócz fleszy aparatów od razu tego pożałowałam. 
Przede mną stało chyba z sześć osób, czterej mężczyźni mieli aparaty, a jeden stał z dużą kamerą i wraz z nim była kobieta trzymająca w dłoni mikrofon. 
Serce zaczęło mi szybciej bić, a oddech przyspieszył wprawiając całe moje ciało w drżenie, bo byłam przez nich otoczona i rozglądałam się nerwowo dookoła nie wiedząc co mam robić.
- Czy ty i Justin się spotykacie? 
- Co z Seleną? 
- Macie romans? - Otworzyłam szeroko oczy i przełknęłam ślinę, a oni coraz bardziej na mnie napierali oślepiając mnie tak, że niczego nie widziałam. 
Musiałam jakość uciec, bo zaczęło mi się robić słabo. Mimo iż zawsze staram się udawać silną czasami po prostu nie dawałam rady bo tak naprawdę jestem słaba i nie wiem jak bardzo bym się starała, polegam.
Tak jak i teraz. 
Musiałam wyglądać jak dzikie zwierze, które zostało uwięzione w klatce i które jest przerażone, bo przez całe swoje życie było wolne, a do tego nigdy nie widziało ludzi.
Szybko przepchnęłam się między paparazzi i nie oglądając się za siebie pobiegłam w stronę domu. Byłam już od nich spory kawałek, ale ani na chwile nie zwolniłam tak jakby od tego zależało moje życie i nie przeszkadzały mi strużki potu spływające po moich plecach, przyklejające się do mojego ciała ubranie czy nawet oddech, którego nie mogłam złapać. 
Mijałam przechodniów obijając się o niektórych i ignorując ich wyzwiska skierowane w moją stronę pędziłam przed siebie, chcąc jak najszybciej być w domu. 
Byłam już na swojej ulicy, a gdy z daleka zobaczyłam samochód należący do mojego ojca odetchnęłam z ulgą zwalniając. Serce waliło mi strasznie szybko, a ja łapczywie starałam się zaczerpnąć choć trochę powietrza. Czułam jak do moich oczu napływają łzy i po raz kolejny nie mogłam określić jakie emocje one oznaczają. 
Strach, niepewność, bezsilność i stratę bo przestałam być anonimowa czy może ulgę bo w końcu udało mi się znaleźć w domu, gdzie będę mogła ukryć się przed światem? 
Nie miałam pojęcia i nie miałam też siły, żeby je powstrzymywać, więc pozwoliłam im swobodnie płynąć po czerwonych od biegu policzkach. Byłam zgrzana, a moje mokre włosy poprzyklejały się do mojej twarzy, ale cieszyłam się, że jeszcze dwa domy dzielą mnie od mojego pokoju.
Pisnęłam gdy ktoś podbiegł do mnie zupełnie mnie zaskakując i zaczął robić mi zdjęcia. 
- Co u Justina? - osłoniłam się ręką przed aparatem mężczyzny skierowanym w moją stronę i ruszyłam biegiem w stronę drzwi wejściowych, a gdy minęłam schodki prowadzące na werandę szybko wpadłam do domu.
Zamknęłam za sobą drzwi na klucz i oparłam się o nie plecami szybko oddychając, bo czułam, że to dopiero początek.
- Alex to ty? - otarłam szybko łzy i przełknęłam ślinę prostując się, ale moje ciało wciąż drżało. 
- Tak! - odkrzyknęłam tacie pociągając nosem i ściągnęłam brwi bo poczułam wibracje na prawym udzie, a po chwili zdałam sobie sprawę, że to prawdopodobnie wyciszony telefon, który mam w torbie - Idę na górę!
- Dobranoc! - ruszyłam w stronę schodów grzebiąc w torbie i gdy byłam już prawie na górze, w końcu udało mi się znaleźć urządzenie, który dalej dzwoniło. 
Spojrzałam na wyświetlacz wchodząc do swojego pokoju i oblizałam usta widząc, kto się do mnie dobija, ale nacisnęłam czerwoną słuchawkę ignorując połączenie, bo nie miałam teraz ochoty z nikim rozmawiać. Zamknęłam drzwi przekręcając zamek i westchnęłam pocierając lewą ręką czoło, a jedyne o czym w tej chwili marzyłam to gorąca kąpiel, która może chociaż na klika minut pomoże mi o tym wszystkim zapomnieć.
Rzuciłam telefon na łóżko, a torbę zaraz koło niego i podeszłam do drzwi balkonowych otwierając je, bo było mi trochę duszno, a później zsunęłam z nóg buty podchodząc do szafy. Wyciągnęłam z niej, szare szorty z czerwoną wstążką w białe kropeczki, czysty komplet białej bielizny i do tego szarą bluzę wkładaną przez głowę, a następnie weszłam do łazienki. 
Odkręciłam gorącą wodę pozwalając wannie powoli się napełniać, a w między czasie pozbyłam się wszystkich ciuchów i od razu do niej wskoczyłam bo na moim ciele zaczęła pojawiać się gęsia skórka. 
Skuliłam się podciągając kolana pod brodę i objęłam łydki ramionami, starając się uspokoić. Chciałam się wyłączyć na chwilę, zniknąć i nie przejmować się zupełnie niczym. 
Westchnęłam zrezygnowana kładąc się, a ciepła woda rozluźniła moje spięte ciało. 
Wiedziałam, że to niemożliwe.
Umyłam całe swoje ciało doprowadzając je do porządku, a że na moją piżamę składały się krótkie szorty zajęłam się też nogami, goląc je i kiedy umyłam włosy, odświeżona wyszłam z wanny. Owinęłam się ręcznikiem podchodząc do lustra i nasmarowałam całe swoje ciało kokosowym balsamem, który niedawno kupiłam, a następnie rozczesałam włosy. Związałam je w niechlujnego koka i ubrałam się szybko w piżamę, a gdy umyłam zęby wyszłam z łazienki gasząc za sobą światło. Podeszłam do łóżka zapalając nocną lampkę i z torby leżącej na ziemi wyciągnęłam książkę do biologi, bo miałam mieć jutro jeden z ważniejszych sprawdzianów w roku. Weszłam na łóżko siadając po turecku i otworzyłam podręcznik na interesującej mnie stronie, ale zanim zaczęłam spojrzałam na telefon leżący koło mnie. Podniosłam go przesuwając palcem po ekranie w celu odblokowania go i zobaczyłam 15 nieodebranych połączeń i 7 nowych wiadomości. Wzięłam głęboki wdech bo 11 połączeń i 5 smsów było od Justina, a 4 połączenia plus 2 nowe wiadomość od mojej mamy, a także Jess. Uważnie przeczytałam treści wiadomości i westchnęłam pocierając kark. 

Od: Mama
'Skarbie, widziałam twoje zdjęcia w internecie. Odbierz proszę, martwię się.'

Od: Jess
'Alex, wszystko w porządku? Daj znać co się dzieje.'

Już miałam odpisać mamie i Jess, a później zająć się czytaniem smsów od Justina, ale telefon znowu zaczął wibrować, a na ekranie pojawiło się imię szatyna. 
Westchnęłam głośno i zacisnęłam usta, a następnie nacisnęłam czerwony guzik przekierowując chłopaka na pocztę głosową. 
- Cóż... przynajmniej teraz wiem, że twój telefon działa - podskoczyłam na łóżku podnosząc szybko głowę i spojrzałam na drzwi balkonowe, w których mogłam dostrzec tylko zarys postaci., ale doskonale wiedziałam kto to.
Chłopak zrobił krok w przód, a dzięki światłu rzucanemu przez lampkę nocną mogłam dostrzec jego twarz, która wyglądała na zmartwioną i zmęczoną. Nawet uśmiech, który próbował wymusić wyglądał smutno, więc wzięłam głęboki haust powietrza i pokręciłam głową. 
- Przepraszam ja...
- W porządku, rozumiem - podszedł bliżej, a ja spuściłam głowę spoglądając na moje palce, które z nerwów zaczęłam wyłamywać - Nie chcesz ze mną rozmawiać - podniosłam szybko wzrok, a chłopak usiadł na brzegu łóżka bokiem do mnie i spoglądał na białe drzwi, które prowadziły na korytarz. 
- Nie, to nie tak. Ja tylko... - westchnęłam zrezygnowana prawą dłonią pocierając czoło i uniosłam głowę w górę, nie wiedząc jak dobrać w słowa to co czułam, tak żeby go jeszcze bardziej nie zranić - Ja po prostu się bałam. Dalej się boję. 
- Czego? - spojrzałam na niego zaciskając usta w wąską linię i wzruszyłam ramionami czując jak do moich oczu napływają łzy bezradności, a szatyn podsunął się trochę bliżej nie spuszczając ze mnie wzroku. 
- Tego wszystkiego - szepnęłam czując, że jeszcze chwila i się rozpłaczę, ale starałam się być twarda, więc wzięłam głębszy wdech. - Tego, że ludzie mnie znienawidzą. Tego, że nie wytrzymam tej całej presji i braku prywatności. Tego, że później będziesz się za to obwiniał i tego, że zniszczę ci wszystko na czym tak ci zależy - to ostatnie wyszeptałam niemal tak bezgłośnie, że chłopak pewnie prawie mnie nie usłyszał - karierę, związek i reputację.
- Hej... - pociągnęłam nosem schylając głowę bo nie wytrzymałam, a Justin podniósł się z miejsca w którym siedział i usiadł koło mnie sprawiając, że do moich nozdrzy dotarł zapach jego perfum. - Nie płacz.
Lewą dłonią złapał za mój prawy policzek i uniósł moją głowę tak, żebym na niego spojrzała, ale prawdę mówiąc mało co widziałam przez łzy, które rozmazywały mi obraz.
- Posłuchaj - prawą dłonią otarł mój lewy policzek ze słonej cieczy i uśmiechnął się słodko, a ja z bliska mogłam zobaczyć jak bardzo jest zmęczony mimo, że starał się to ukryć. - Po pierwsze - ciebie nie można nienawidzić, bo jesteś wspaniała, po drugie - ja ci pomogę to wszystko przetrwać, przecież sam doskonale wiem, co to znaczy nie mieć prywatności. Po trzecie - będę się obwiniał, bo to moja wina, że jesteś na ich radarze, a po czwarte i najważniejsze - nie możesz mi niczego zniszczyć. Gdyby nie ty i moja rodzina niczego bym nie miał. To ty zawsze przy mnie byłaś, to ty we mnie wierzyłaś nawet kiedy ja sam wątpiłem, więc jeśli wszystko inne zniknie to nieważne bo dla mnie liczy się coś więcej niż kariera albo reputacja, której nawiasem mówiąc nie mam. - zaśmiałam się przez łzy spoglądając głęboko w jego piwne oczy, które teraz przypominały morze czekolady i słuchałam uważnie co ma mi do powiedzenia, a on uśmiechnął się ukazując dwa rzędy śnieżnobiałych zębów. - Dlatego proszę nie bój się, bo jestem tutaj i pomogę ci jak tylko będę mógł. Tylko odbieraj moje telefony - zaśmiałam się po raz kolejny, gdy dodał to ostatnie zdanie i pokręciłam głową przykładając prawą dłoń do twarzy, bo było mi wstyd, że panikowałam jak małe dziecko. 
- Przepraszam - Justin delikatnie pogładził mnie kciukiem pod moim prawym okiem i posłał mi kolejny uśmiech, a w moim brzuchu poczułam przyjemne rewolucje. - Dramatyzuję. 
- Nie dramatyzujesz. To normalne, kiedy ktoś z dnia na dzień staje się przedmiotem zainteresowania całego świata. - westchnęłam delikatnie kiwając głową i utkwiłam wzrok w czerwonej koszulce Justina, którą przykrywała ciemna katana. 
- Nigdy nie byłam w centrum zainteresowania, nie lubię jak oczy wszystkich ludzi, a teraz też blaski fleszy skierowane są w moją stronę - podniosłam wzrok i spojrzałam w oczy Justina przez moje długie rzęsy a on pokiwał ze zrozumieniem głową. 
- Tak, wiem, ale pamiętaj, że masz mnie. - uniosłam kąciki ust tak, a moje policzki oblały się gorącem i chłopak pewnie to poczuł bo wciąż trzymał swoją dłoń na moim policzku. 
Zacisnęłam zęby, ponieważ zlustrowałam dokładnie twarz Justina i zobaczyłam sińce pod jego przekrwionymi oczy, co oznaczało, że za dużo pracował. Uniosłam lewą rękę i przyłożyłam ją do jego prawego policzka, który oczywiście był bardzo ciepły, a następnie ściągnęłam brwi. 
- Kiedy ostatni raz odpoczywałeś? - chłopak westchnął przymykają oczy i wtulił się w moją dłoń, a ja poczułam jak przez moje ciało przechodzi dreszcz, albo raczej przyjemny prąd. 
- Jakiś czas temu - otworzył oczy, a ja pokręciłam głową i wzięłam głębszy wdech - Pracowałam ostatnio nad nową płytą i teledyskiem, poza tym znowu mam problemy z Seleną. Nie mam czasu na odpoczynek. 
- Chcesz mi powiedzieć co się stało? - Justin oblizał usta unosząc jedną brew, a gdy wzruszył ramionami i zabrał swoją rękę z mojego policzka, więc ja również zabrałam swoją czekając aż coś powie. 
- Zerwaliśmy jakiś czas temu. Nie chciałem ci nic mówić, ale nie układało nam się - spojrzał na mnie, a ja otworzyłam lekko buzie i wystawiając język dotknęłam nim prawego kącika ust. 
- Nie chciałeś mi nic mówić, bo to moja wina, prawda? - Justin uciekł wzrokiem, a ja prychnęłam schodząc szybko z łóżka i stanęłam przy zasłoniętym oknie kładąc prawą dłoń na karku, moje oczy same się zamknęły, więc po chwili mocno je zacisnęłam, bo ten dzień był coraz gorszy. - Zniszczyłam ci związek - powiedziałam cicho schylając głowę, a za sobą usłyszałam kroki chłopaka, więc zacisnęłam szczękę, ponieważ tego było za dużo i czułam, że lada moment mogę się popłakać. 
Znowu.
- Niczego nie zniszczyłaś - oblizałam wargi kręcąc spuszczoną głową, a on położył dłonie na moich ramionach i powoli odwrócił mnie w swoją stronę, a następnie szybko mnie do siebie przyciągnął. 
Objął mnie mocno, a ja schowałam dłonie pod jego okrycie i niemal wbiłam palce w jego plecy lekko je ściskając, a także przyłożyłam głowę do jego torsu, gdzie mogłam usłyszeć szybkie bicie jego serca, które biło niemal z taką samą prędkością jak moje. Prawą dłoń położył z tyłu mojej głowy przyciskając ją bardziej do siebie, a drugą między moimi łopatkami, więc stanęłam lekko na palcach przymykając oczy, z których uciekło kilka łez i po chwili moje spięte mięśnie się rozluźniły.
Stojąc tak wtulona w jego klatkę piersiową, czując, zapach, ciepło i dotyk jego ciała miałam wrażenie, że mogę wszystko. 
Mogłabym teraz wzbić się w górę i polecieć a nikt ani nic nie byłoby w stanie mnie zranić, bo dzięki temu głupkowi, który właśnie mnie przytulał czułam, że nie ma rzeczy niemożliwych.
Westchnęłam odsuwając się od niego i otarłam łzy patrząc na jego smutną twarz. 
- To ja powinnam cię teraz pocieszać - szatyn położył prawą dłoń na boku mojej szyi i uśmiechnął się, a ja pociągnęłam nosem patrząc na zarys jego twarzy, który był tylko lekko oświetlany przez lampkę.
- Będziesz miała na to czas. Dzisiaj przyszedłem sprawdzić czy wszystko z tobą w porządku. - zmrużyłam brwi bo to zdanie coś mi przypomniało, więc przechyliłam lekko głowę wciąż patrząc w górę bo chłopak był ode mnie sporo wyższy i przygryzłam dolną wargę, a on spojrzał na mnie z zaciekawieniem. 
- Tak właściwie to jak się tutaj znalazłeś? - zobaczyłam jego śnieżnobiałe zęby odsłonięte w uśmiechu przez co ja się uśmiechnęłam i mój uśmiech powiększył się gdy chłopak nieświadomie poruszył gęstymi brwiami. 
- Miałem wejść po drzewie i przez okno jak w komediach romantycznych, ale było zamknięte, więc musiałem improwizować. - wzruszył ramionami, a ja uniosłam brwi otwierając buzie i uderzyłam go lekko w tors, na co z jego ust wydostał się cichy jęk. - Za co to?
- Mogłeś zrobić sobie krzywdę - sapnęłam, ponieważ to przecież było oczywiste, że mogło mu się coś stać, a na jego twarzy pojawił się szeroki i do tego cwaniacki uśmiech, który dodawał mu uroku. 
- Aw, martwisz się o mnie? - pokręciłam głową z politowaniem, gdy zrobił uroczą minę tak, żebym nie mogła się jej oprzeć i ponownie uderzyłam go w tors ukrywając rumieńce, które niemal natychmiast pojawiły się na moich policzkach. 
- Oczywiście, że tak, idioto. - Piwne oczy chłopaka otworzyły się szeroko, a następnie lekko się zmrużyły, gdy on ściągnął brwi pochylając się w moją stronę. 
- Jak mnie nazwałaś? - zrobił krok w moją stronę z kamienną twarzą, a ja zrobiłam jeden w tył, bo chyba go trochę zdenerwowałam i wcale mi się to nie podobało.    
- Ja... - chciałam coś powiedzieć, ale po chwili poczułam jego palce wbijające się w moje żebra i wybuchnęłam śmiechem, gdy zaczął mnie gilgotać. 
- Przeproś - chciałam uciec z prawej strony pod jego ramieniem, ale zamiast tego dałam mu jeszcze przewagę, bo spokojnie mógł przygwoździć mnie do ściany i zagilgotać na śmierć. 
Z przodu Justin z tyłu ściana, a na dole ojciec, więc nie mogłam uciec, ale też musiałam powstrzymywać śmiech, żeby tata niczego nie usłyszał i nie wparował mi do pokoju wyważając drzwi. 
- No dalej - dyszałam starając się złapać oddech, ale cudowny śmiech chłopaka, który roznosił się po pokoju był zaraźliwy, więc jeszcze trudniej było mi zamknąć tą moją durną buźkę. 
- Nigdy w życiu - położyłam dłonie na jego torsie i starałam się go odepchnąć, ale jak się domyślacie nic to nie dało, a tylko zwiększyło prędkość z jaką zadawał mi swoje tortury. 
- Zobaczymy - podniosłam głowę spoglądając na jego uśmiechniętą twarz, ponieważ po chwili przestał mnie gilgotać i oddychałam szybko mając wielkiego banana na buzi.
Nie wiem co planował zrobić, ale trochę się bałam bo ten chłopak jest nieprzewidywalny i wiedziałam, że muszę coś zrobić zanim on podejmie jakieś działania.
Stałam na przeciwko niego z głową lekko zadartą do góry i wpatrywałam się w jego oczy przetwarzając w głowie wszystkie za, a także wszystkie przeciw. 
Pewnie mnie za to potępicie, ale nie mogłam się oprzeć i stając na palcach wpiłam się w jego pełne usta, a dłonie położyłam na jego policzkach przymykając oczy.
Szczerze? 
Myślałam, że uzna to za coś złego i mnie po prostu odepchnie bo gdzieś tam w środku wiedziałam, że nie powinnam wykorzystywać sytuacji. Wykorzystywać Justina. 
Tak, on i Selena zerwali, ale to nie daje mi żadnego prawa do tego, aby go całować. 

Nawet jeśli rozluźnił się pod twoim dotykiem i lekko uśmiecha się przez pocałunek? 
Tak, nawet wtedy. 

Podczas gdy ja potępiałam się w myślach dłonie chłopaka znalazły się na moich pośladkach i lekko się na nich zacisnęły sprawiając, że z moich ust wydostał się jęk, więc uśmiechnęłam się prosto w jego usta lekko uchylając swoje. Nie czekał długo i już po chwili przyciskał mnie do ściany swoim ciałem opierając swoje dłonie na moich pośladkach, a nasze języki poruszały się w ognistym tańcu. 
Chciałam, żeby ten dzień zakończył się czymś przyjemnym i może pomyślicie, że jestem samolubna, ale planowałam nacieszyć się tą chwilą jak tylko mogłam. Przeniosłam dłonie na jego szyję, a później wplątałam je w jego włosy przyciskając jego twarz bliżej mojej, co oczywiście podziałało na niego jak wystrzał z pistoletu i szatyn złapał mnie za uda podnosząc w górę. Oplotłam nogami jego biodra krzyżując moje kostki na wysokości jego tyłka tak, żeby nie spaść i tym samym zmniejszyłam odległość między nami do minimum, a moje ciało zaczęło wariować. Nie mogłam się nacieszyć jego dotykiem, było mi strasznie gorąco zwłaszcza w tych dolnych okolicach brzucha i ledwo co łapałam oddech, a moje serce biło tak szybko, że bez problemu prześcignęło by samolot F16. Justin całował mnie namiętnie wciąż ściskając moje pośladki i miałam wrażenie, że nie ma najmniejszego zamiaru przestawać. Oboje ciszyliśmy się tą chwilą i myślę, że oboje tego potrzebowaliśmy. Szatyn zrobił krok w tył, przez co moje plecy straciły podporę w postaci ściany, ale nie przestawał pieścić moich ust swoimi i jego dłonie wciąż lekko masowały moje pośladki lekko przytrzymując mnie w górze jakbym ważyła tyle co piórko. Wyprostowałam się tak że moja głowa była trochę wyżej niż jego i oparłam się przedramionami na jego ramionach wciąż bawiąc się włosami chłopaka, a z jego ust wydostał się cichy jęk gdy lekko się o niego otarłan. Szedł gdzieś, ale w tym momencie nawet nie miałam najmniejszej ochoty patrzeć gdzie, bo czułam się tak cudownie, że nie chciałam pozwolić mojej ciekawości tego zniszczyć. Po chwili pochylił się trochę do przodu i moje plecy zetknęły się z miękkim materiałem, którym musiała być kołdra. 
Moje łóżko. 
Nie powiem, trochę przestraszyłam się tym do czego to wszystko zmierzało zwłaszcza gdy poczułam, że 'przyjaciel' Justina również cieszy się tą chwilą tak jak ja i wiedziałam, że obydwoje będziemy tego żałować, ale to uczucie ogarniające moje całe ciało oraz mój organizm było cudowne. Chłopak przeniósł się z pocałunkami na moją szyję, więc odchyliłam głowę do tyłu, żeby miał do niej lepszy dostęp, ale otworzyłam szeroko oczy wmawiając sobie, że wszystko jest w porządku. Tak bardzo ze sobą walczyłam, bo bardzo ale to bardzo chciałam kontynuować to co działo się w tej chwili jednak wiedziałam, że Justin wciąż kocha Selenę, a ja kocham jego, więc za nic w świecie nie chciałam, żeby czegokolwiek żałował. Pocałunki ustały, a ja podniosłam lekko głowę spoglądając na Justin, góry leżał na mnie wpatrując się w moją twarz i lustrował ją ze ściągniętymi brwiami. 
- Wszystko w porządku? - oblizałam wargi językiem i zacisnęłam je przełykając ślinę, bo jego przeszywający wzrok a także pulsujące malinowe usta sprawiały, że go pragnęłam. 
- Tak, tylko... - zsunęłam nogi z bioder chłopaka, a on westchnął ciężko i opadł obok mnie zarzucając prawe przedramię na czoło.
Oddychał głośno i szybko, a ja prawdę mówiąc bałam się na niego spojrzeć bo będąc pod wpływem jego uroku mogłabym się na niego rzucić chrzaniąc wszystko dookoła. 
- Tak, wiem - położyłam głowę na łóżku wpatrując się w sufit, a moje ręce leżały wzdłuż mojego ciała zaciśnięte na pościeli i starałam się ustabilizować oddech, ale było mi cholernie trudno. 
Nie oszukujmy się moje ciało i serce chciały więcej, bo już od dawna w pełni należały do szatyna ale mój głupi umysł był temu przeciwny, więc nieważne jak bardzo bym chciała doprowadzić to wszystko do wspaniałego dla mnie końca zdrowy rozsądek kazał mi uciekać gdzie pieprz rośnie. 
Cóż, albo przynajmniej uciekać z dala od szatyna.
- Musimy przestać obściskiwać się po kątach - przełknęłam ślinę biorąc głęboki wdech, mimo iż wiedziałam, że tak należy postąpić czułam się okropnie, bo kochałam go i chciałam, żeby był szczęśliwy, a najbardziej chciałam, żeby był szczęśliwy ze mną. Jednak to nie było możliwe i podejrzewałam, że nigdy nie będzie.
I choć trudno mi to przyznać to był naprawdę szczęśliwy właśnie z Seleną, więc może tam jest jego miejsce. Przy jej boku. 
Jak mówią:  

Puść wolno co kochasz, jeśli wróci - jest Twoje, jeśli nie - nigdy Twoim nie było. 

To właśnie zamierzałam zrobić. Puścić go wolno i pozwolić mu być szczęśliwym, bo widziałam, że od paru dni taki nie jest.
 - Tak, masz rację. Powinieneś pogodzić się z Seleną i na pewno znowu będziecie razem. Musicie być razem - szepnęłam, a po chwili usłyszałam jak przekręca głowę i czułam jak na mnie patrzy, ale podniosłam się do pozycji siedzącej biorąc głębszy wdech, ponieważ obraz mi się lekko zamazał pewnie przez te cholerne łzy, które dzisiaj nie mogły przestać lecieć. - Kochacie się. Spróbuj z nią porozmawiać. Wyjaśnicie sobie pewne rzeczy i będzie...
- Nie rozumiesz - obróciłam głowę w prawo zaciskając szczękę, a Justin podniósł się siadając koło mnie i uśmiechnął się do mnie uprzednio zwilżając swoje usta językiem - Nie o to mi chodziło. - powiedział powoli jakby tłumaczył coś małemu dziecku, a ja przełknęłam ślinę czując jak moje ciało drży.
- Więc o co? - spytałam ściągając brwi, a on położył swoją lewą dłoń na mojej prawej i lekko ją ścisnął wsuwając swoje palce między moje. 
- Chodziło mi o to, że powinniśmy spróbować być razem. Tak, naprawdę.

_______________________________________________

Nie tak miało być, ale w ostatniej chwili zmieniłam zdanie i jest nowy rozdział. 
Co o nim sądzicie?
Szczerze proszę :)
No więc teraz moja co-rozdziałowa regułka:
DZIĘKUJĘ za tyle wyświetleń, (do komentowania was zmuszam- przez co czuję się okropnie) ale i tak bardzo DZIĘKUJĘ za każdy jeden komentarz. 
Jesteście naprawdę miłe, cudowne i w ogóle ♥
Pisanie dla was to czysta przyjemność.
Szantażowanie was z tymi komentarzami sprawia, że czuję się okropnie, więc następny rozdział nie będzie zależny od ich ilości, ale było by miło gdyby jakieś się pojawiły :)
Możecie polecać mojego bloga i zapisywać się w zakładce 'informowani' jeśli chcecie być powiadamiani o nowych rozdziałach :)
To co? Do następnego? 
Całuję xx

18 komentarzy:

  1. OMG OMG OMG OMG OMG OMG oo choleraaa !!! Ile sie działo !!! Kocham to kocham i nie przestane !!!! :DD <3<3<3 jakjahdbbuoidasblcndsakcsadcdevgtgh

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny rozdział!
    Oby Alex zgodziła się na propozycję Justina
    Asdfghjbcyesa *_*

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne cudo :) i co dalej??

    OdpowiedzUsuń
  4. O Jezuuuuu !!!! *.* kocham ten rozdział ! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Awww. *___* To. Było. nfsjkdhsfgfsdf ! <333 Czekam na nn. ;***

    OdpowiedzUsuń
  6. Aww, to jest takie sweet, kocham to <3

    OdpowiedzUsuń
  7. jest cuuudowne <3 Powinni być razem XD

    OdpowiedzUsuń
  8. Oni musza byc razem.!!! Aaaaaaaa kocham !! Jezuuu no czekam na nastepny ! :**** <3 @xweeper

    OdpowiedzUsuń
  9. O jej, jaki obrót sytuacji ;) Bardzo lubię ten rozdział.
    Pisz dalej ;)
    @loseXmyslef
    xo

    OdpowiedzUsuń
  10. Jeju, kooooooooooocham to *_* Masz talent <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Boże :D zajebiste

    OdpowiedzUsuń
  12. xhfdggdsfbgwxzasdvcd *____* zajebiste

    OdpowiedzUsuń
  13. OMGG czekam na nowyy !!!!!!!!! <3<3

    OdpowiedzUsuń
  14. GENIALNY !!! jkdjkkswsnsjsjdnvnjskbvdkveruivbsajklabvablcwabjewalc <3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  15. Okej, ten rozdział właśnie stał się moim ulubieńcem <3 momenty w których ona mówi o Selenie są wzruszające... Czekam na następny ;3

    OdpowiedzUsuń