'Powinniśmy spróbować być razem'
Zamknęłam usta mrugając energicznie oczami, a przez moją głowę przemknęła myśl, że to jakiś piękny sen, a ja zaraz obudzę się we własnym łóżku otoczona szarą rzeczywistością, więc przełknęłam ślinę i oblizałam usta mrużąc oczy.
- Czy ty właśnie zapytałeś się czy zostanę twoją dziewczyną? - Justin zacisnął swoją dobrze zarysowaną szczękę, ale po chwili uśmiechnął się nieśmiało kiwając głową, a jego piwne oczy skakały po mojej twarzy jakby analizował każdy nawet najmniejszy jej szczegół i starał się z niej coś wyczytać.
Uniosłam brwi biorąc głęboki wdech i zamrugałam oczami nie wierząc w to co się dzieję, bo tą scenę czy nawet to zdanie, które zawsze było trochę inaczej sformułowane słyszałam tylko w moich snach. Wyobrażałam sobie tą chwilę wiele razy i prawdę mówiąc nie sądziłam, że ona kiedykolwiek nastąpi.
- Jeśli nie chcesz to nadal możemy być przyjaciółmi... - spojrzałam na chłopaka wracając do rzeczywistości, a on puścił moja dłoń lekko speszony i przełknął ślinę.
Nie wiem czy mój umysł płatał mi figle czy nie, ale wydawało mi się, że trochę posmutniał, więc policzkując się w myślach pokręciłam energicznie głową.
- Nie! Ja... bardzo bym chciała być twoją dziewczyną - uśmiechnęłam się szeroko pochylając lekko w jego stronę, a on podniósł na mnie swój wzrok i uniósł brwi, więc teraz ja złapałam swoją prawą dłonią jego lewą.
- Naprawdę? - skinęłam głową, gdy na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech, który prawie sięgał oczu i oblizałam wargi czując jak jego palce ponownie przeplatają się z moimi.
Jednak coś we mnie krzyczało 'nie'. Coś co obawiało się zranienia, a także obawiało się Seleny.
- Dlaczego mam wrażenie, że jest jakieś 'ale'? - westchnęłam przełykając ślinę i oblizałam ponownie wargi uciekając wzrokiem na lewo.
- Ale... co z Seleną? Dopiero co z nią zerwałeś. Co pomyślą inni? - łóżko koło mnie się ugięło i po chwili poczułam na swojej brodzie zaciskające się dwa palce chłopaka.
Palcem wskazującym i kciukiem obrócił moją głowę w swoją stronę, a ja spojrzałam niepewnie na jego poważną minę.
- Posłuchaj jeśli wydaje ci się, że chcę z tobą być na złość Selenie czy może dlatego, że chcę się jakoś pocieszyć po naszym rozstaniu to masz rację... - otworzyłam szerzej oczy unosząc brwi, a moje usta lekko się uchyliły i już chciałam zapytać czy on robi sobie ze mnie jakieś jaja, ale szatyn uśmiechnął się szeroko - ...wydaje ci się - ściągnęłam brwi, ale po chwili uśmiechnęłam się kręcąc głową, bo przez tego dupka o mało co nie dostałam zawału.
- Czasami jesteś naprawdę...
- Cudowny? - prychnęłam widząc jego szeroki uśmiech i pokręciłam głową z niedowierzaniem.
- Irytujący, wiesz? - Justin zaśmiał się przykładając sobie prawą rękę do lewej strony klatki piersiowej, gdzie znajdowało się serce i udał oburzenie starając się zachować powagę.
- No wiesz co? Zraniłaś moje uczucia - uśmiechnęłam się szeroko, a on po chwili zrobił to samo i oblizał usta poważniejąc, a swoją prawą rękę przeniósł na mój lewy policzek.
Uśmiech zniknął z mojej twarzy, a jego miejsce zajęły rumieńce i prądy, które zaczęły rozchodzić się po całym moim ciele, gdy oczy chłopaka spoglądały głęboko w moje.
- Posłuchaj - przełknęłam ślinę, gdy on oblizał usta przygryzając dolną wargę i lekko zbliżył swoją twarz do mojej - za każdym razem jak jestem z tobą mam ochotę się uśmiechać. Cały czas. - mimowolnie uśmiechnęłam się szeroko.
- Ja przy tobie mam tak samo - teraz na jego twarzy pojawił się uśmiech, który zwalił by z nóg każdą dziewczynę w tym oczywiście również mnie, więc dobrze, że właśnie siedziałam, ale moje nogi i tak zmiękły, a w brzuchu zaczęły się rewolucje.
- Dzięki tobie mój dzień staje się lepszy, nawet jeśli przedtem był totalnie do dupy - zaśmiałam się i poczułam jak kciuk chłopaka delikatnie gładzi miejsce pod moim okiem.
Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że po moim policzku spłynęła łza, bo to co powiedział było cudowne i znaczyło dla mnie naprawdę wiele, więc niewiele myśląc wpiłam się w jego miękkie usta.
Zacisnęłam lewą dłoń na jego prawym łokciu, a gdy puścił moja drugą dłoń umieszczając swoją na moim prawym biodrze złapałam go za bok szyi lekko do siebie przysuwając.
Mogłabym tak trwać bez końca.
Justin pociągnął mnie lekko w dół, tak, że plecami opadł na łóżko, a ja na niego i muszę przyznać, że czułam się wspaniale.
Oderwałam się od niego otwierając oczy, które zamknęły się przy pocałunku i spojrzałam na jego anielską twarz, a do tego ten słodki uśmiech, który mogłabym oglądać cały czas.
Osunęłam się w dół kładąc swoją głowę na jego klatce piersiowej i zacisnęłam usta, bo mój rozum krzyczał jak jeszcze nigdy, a najgorsze jest to, że zranione już serce wrzeszczało razem z nim.
- Zawrzyjmy umowę - poczułam jak lewa dłoń szatyna, która delikatnie gładziła mnie po plecach zatrzymała się, a jego całe ciało się spięło.
- Mam się bać? - uśmiechnęłam się niepewnie i oblizałam wargi podnosząc się do pozycji siedzącej, bo nie wiedziałam jak to powiedzieć.
Powiem wam, że nie mogę pojąć jak ten dziwny pomysł narodził się w mojej głowie, ale wydawał się być dobry.
- Jeden miesiąc... - Justin podparł się na łokciach i ściągnął brwi patrząc na mnie z ciekawością - Porozmawiaj z Seleną wyjaśnijcie sobie te niedokończone sprawy i przemyśl wszystko a jeśli po tym miesiącu wciąż będziesz chciał ze mną być to będę najszczęśliwszą osobą na świecie - chłopak oblizał wargi i przełknął ślinę, a następnie spojrzał w bok, pewnie zastanawiając się nad moją propozycją.
- Brzmi rozsądnie - zacisnęłam szczękę kiwając głową, a on obrócił swoją przyglądając mi się uważnie i po chwili wystawił rękę w moją stronę - Jeden miesiąc, ale wiedz, że nic się przez ten czas nie zmieni, Shawty - uśmiechnął się, więc odpowiedziałam mu tym samym, bo uwielbiałam jak mnie tak nazywał i uścisnęłam jego prawą dłoń jakby na potwierdzenie zawartej przez nas umowy.
- Jeden miesiąc - szepnęłam biorąc głęboki wdech.
~*~
Z szerokim uśmiechem obróciłam się z prawego boku na plecy i rozciągnęłam się z trudem otwierając zaspane oczy, a do moich uszu dotarł dźwięk telefonu oznaczający, że ktoś próbował się do mnie dodzwonić. Przetarłam oczy ziewajac i podniosłam się do pozycji siedzącej, żeby rozejrzeć się po pokoju, a mój jeszcze nieprzytomny do końca umysł zaczął powoli się rozbudzać. Nigdzie nie było Justina, a ja leżałam w dresach pod kołdrą i uśmiech momentalnie zniknął z mojej twarzy.
Czyli wczorajszy wieczór nigdy nie miał miejsca?
Oblizałam wargi zaczesując włosy do tyłu i zaczęłam szukać dzwoniącego telefonu, który był gdzieś w kołdrze. Nawet nie spojrzałam na wyświetlacz tylko przejechałam kciukiem po ekranie odbierając i opadłam plecami na łóżko głośno wzdychając, bo zrobiło mi się przykro.
- Tak? - zacisnęłam kciuk i palec wskazujący lewej ręki na nosie między oczami, które przymknęłam.
- Dzień dobry, słoneczko. - uśmiechnęłam się szeroko na dźwięk tego melodyjnego głosu i otworzyłam oczy, nie mogąc powstrzymać fali radości, która próbowała zawładnąć moim ciałem.
Czyli to prawda? To co się stało wczoraj? Ten pocałunek? I wyznanie Justina?
- Dzień dobry, uciekinierze. - wlepiłam wzrok w sufit i zaczęłam bawić się włosami, kręcąc je na palcach.
- Obudziłem cię? - pokręciłam głową, chociaż on tego nie widział.
- Nie, no co ty i tak musiałabym wstać za... - przekręciłam się na prawy bok, żeby spojrzeć na zegarek, który wskazywał godzinę 7.13 i opadłam z powrotem na poduszki - dwie minuty.
- No tak szkoła - skrzywiłam się, bo Justin doskonale wiedział, że muszę w stać do szkoły i tylko udawał, że nie pamięta, a do tego słyszałam jak się cicho śmieje, bo on miał nauczanie w domu.
- Właśnie. Tak mi się nie chce tam iść - jęknęłam krzywiąc się na samą myśl o tych wszystkich rzeczach, które mnie dzisiaj czekają.
- To nie idź - zaśmiałam sie.
- Ta, jasne. Mam dzisiaj sprawdzian z biologi - oblizałam wargi i wyciągnęłam jedną nogę spod kołdry bo zrobiło mi się trochę gorąco.
- Na której lekcji? - ściągnęłam brwi przypominając sobie w głowie jakie mam dzisiaj lekcje i na której z nich jest biologia.
- Na trzeciej - przełknęłam ślinę, bo niewiele się uczyłam, a biologia jest jednym z przedmiotów, których nie lubię i do tego nie wiem czy przed sprawdzianem zdążę coś jeszcze powtórzyć.
- No to co ty na to, żeby urwać się po trzeciej lekcji? - w sumie to nie był taki zły pomysł, mogłabym powiedzieć, że źle się poczułam, a po wczorajszym dniu każdy by uwierzył - Twoje milczenie uznaję za zgodę, więc przyjadę po ciebie i razem coś porobimy, okej? Będą moi kumple. Fredo nie może się doczekać, żeby cię poznać.
- Brzmi świetnie - zaśmiałam się, bo sama świadomość tego, że szatyn chce spędzać ze mną swój czas sprawiała, że czułam się cudownie, ale nagle coś mi się przypomniało - Tak właściwie to o której sobie pojechałeś?
- Było coś około piątej - pokiwałam głową patrząc w sufit, bo zagapiłam się i nie mogłam oderwać od niego wzroku - I tak paru paparazzi stało pod moim domem - jęknął, a ja wzięłam głęboki wdech i oblizałam usta, a w tle usłyszałam czyjeś krzyki. - Przepraszam, ale Drake właśnie dogrywa swoje partie do piosenki.
- Jesteś już w studio?
- Yhym - pokręciłam głową, bo było dopiero kilkanaście minut po siódmej, a on już nagrywał i nawet nie chcę wiedzieć od której.
Chłopak zdecydowanie za ciężko pracował, ale już ja się postaram o to, żeby trochę odpoczął.
- Dobra to, nagrywaj, a ja ci nie będę przeszkadzać. - Chciałam mu powiedzieć, żeby nagrywał póki może, ale się powstrzymałam, bo domyśliłby się, że coś knuje.
- Nie przeszkadzasz - uśmiechnęłam się do siebie jak głupia.
- Kłamca - zaśmiałam się i westchnęłam słysząc jego śmiech, a następnie odrzuciłam kołdrę na bok, ale wciąż nie chciało mi się wstawać.
- Naprawdę, nie przeszkadzasz, a poza tym to ja do ciebie zadzwoniłem, pamiętasz? - wyobraziłam sobie jak chłopak po drugiej stronie wywraca oczami i uśmiechnęłam się kręcąc głową.
- Prawda, ale tak czy siak jesteś zajęty, a ja w końcu muszę się zwlec z łóżka i zacząć szykować do szkoły - jęknęłam podnosząc się do pozycji siedzącej i zsunęłam nogi na ziemię wkładając je w puchowe kapcie.
- Dobra, to w takim razie widzimy się później.
- Do zobaczenia - uśmiechnęłam się do siebie rzucając telefon na łóżko i upadłam na nie plecami, boksując a także kopiąc powietrze ze szczęścia.
Starałam się tłumić pisk, ale było mi ciężko, bo nie mogłam już się doczekać aż go zobaczę.
Dzisiaj do szkoły miałam na godzinę dziewiątą, bo odwołali nam pierwszą lekcję, więc miałam czas, żeby spokojnie przygotować się do wyjścia. Wzięłam szybki prysznic, umyłam zęby i przyszykowałam sobie strój na dzisiaj, który od razu na siebie włożyłam, a następnie zabierając telefon zeszłam na dół. Weszłam do kuchni z której dochodził hałas i zobaczyłam plecy taty, a po pomieszczeniu roznosił się zapach kawy, więc lekko się uśmiechnęłam, bo to był niecodzienny widok.
Ten dzień nie mógł zacząć się lepiej.
- Dzień dobry - podeszłam do kuchennej wyspy, a tata odwrócił się w moją stronę z białym kubkiem i posłał mi uśmiech biorąc łyk zapewne jeszcze ciepłej kawy.
- Dzień dobry. Twoja mama dzwoniła dzisiaj rano dwa razy. Martwi się o ciebie.
- Oddzwonię do niej później - podeszłam do lodówki, żeby wyciągnąć z niej butelkę soku pomarańczowego, a ojciec wyjrzał za okno i ściągnął brwi.
- Alex?
- Hm? - wyprostowałam się zamykając drzwiczki i odkręciłam butelkę biorąc z niej łyka a następnie spojrzałam na ojca, który wskazywał na okno kciukiem.
- Możesz mi wytłumaczyć co ci ludzie robią przed naszym domem? - ściągnęłam brwi i szybko podeszłam do miejsca w którym stał tata, a gdy wyjrzałam przez okno otworzyłam szeroko oczy.
- Cholera - jęknęłam, bo przy naszym trawniku stało trzech mężczyzn z aparatami i byłam pewna, że czekali na mnie, albo na złapanie Justina, który mógłby się ode mnie wymykać. - Po prostu ich zignoruj.
- Jak? Blokują podjazd! - wywróciłam oczami kręcąc głową i oblizując usta spojrzałam na zegarek.
- Muszę lecieć do szkoły, bo się spóźnię.
- Podrzucić cię? - pokręciłam głową chowając sok do torebki, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech, bo takiego właśnie ojca uwielbiałam.
Troskliwego, miłego, kochanego, opiekuńczego no i trzeźwego.
- Nie trzeba.
- To jak sobie poradzisz? - uniosłam jedną brew i rozejrzałam się dookoła myśląc jak mogę wyjść z domu tak, żeby mnie nie zaatakowali.
- Będzie dobrze - uśmiechnęłam się wychodząc z kuchni, ale zamiast ruszyć do frontowych drzwi skierowałam się w zupełnie przeciwną stronę. - Pa!
- Miłej szkoły! - wyszłam przez szklane drzwi na tył domu i rozejrzałam się na boki.
Przebiegłam przez trawnik zatrzymując się przy niewielkim drewnianym ogrodzeniu, które oddzielało nasze podwórko od podwórka sąsiadów i stanęłam na palcach wychylając się przez nie. Na moje szczęście w niewielkim ogródku pod drzewem stała starsza kobieta, która robiła coś przy swoich kwiatkach i trochę zdziwiłam się, że o tej porze roku tak ładnie zakwitły, ponieważ mamy dopiero Luty, ale to w końcu Kalifornia, prawda? Tutaj zawsze jest ciepło. No dobra, prawie zawsze.
- Dzień dobry, pani Stewart! - kobieta odwróciła się w moją stronę, a ja posłałam jej słodki uśmiech i jej twarz lekko się rozpromieniła, bo cóż nie lubię się przechwalać czy coś, ale ona mnie wręcz uwielbiała.
Już parę razy mówiła mi, że jestem bardzo podobna do jej ukochanej wnuczki, która odwiedza ją zdecydowanie za rzadko, więc starałam się bardzo często odwiedzać sąsiadkę, albo po prostu rozmawiać z nią przez płot.
To starsza bardzo miła kobieta, która mieszka wraz z mężem i niemal codziennie robi coś w swoim małym ogródku. Jej siwe włosy zawsze są upięte w kok, a jej ciuchy osłania kolorowy fartuch.
- Och, dzień dobry, kochanie! - zrobiła krok w moją stronę wycierając ręce w fartuch, a ja oblizałam wargi przygryzając z nerwów dolną i nie przestawałam się uśmiechać, bo naprawdę lubiłam tą kobietę.
- Mam do pani prośbę.
- W czym mogę ci pomóc, moje dziecko? - spojrzałam w prawo na drogę i ponownie na kobietę, a następnie lekko się skrzywiłam.
- Czy mogłabym przejść przez pani podwórko? - kobieta ściągnęła brwi i prawdę mówiąc wcale się jej nie dziwiłam, bo byłabym tak samo zdezorientowana tą nietypową prośbą jak ona, więc szybko pospieszyłam z wytłumaczeniem - Przed moim domem stoi paru fotoreporterów.
- Och, fotoreporterzy? - pokiwałam głową, a starsza pani spojrzała na ulicę i wciąż mogłam dostrzec zdziwienie wymalowane na jej twarzy.
- Tak, bo widzi pani mam kolegę, który jest tak jakby sławny i no... przyczepili się do mnie - jęknęłam krzywiąc się, a kobieta otworzyła usta i uniosła brwi wszystko rozumiejąc, a po chwili na jej twarzy pojawił się babciny uśmiech.
- Jasne, wskakuj - uśmiechnęłam się szeroko rzucając torebkę na podwórko pani Stewart i podskoczyłam w górę przekładając prawą nogę przez ogrodzenie, a gdy również lewa znalazła się po drugiej stronie usiadłam na chwilę na płocie tylko po to, żeby skoczyć z niego na równie ściętą zieloną trawę.
Jedną ręką otrzepałam spodnie z tyłu podczas gdy drugą podniosłam torebkę z ziemi i w duchu cieszyłam się, że postawiłam dzisiaj na jeansy, a także na botki na niewielkim obcasie, bo inaczej straciłabym jeszcze więcej czasu na przebranie się.
- Dziękuję bardzo - sapnęłam prostując się, a kobieta pokręciła lekko głową.
- Żaden problem, a mogę spytać kto jest tym sławnym kolegą? - pokiwałam głową przechodząc przez jej podwórko idąc prosto w stronę płotu, który oddzielał podwórko pani Stewart od drogi.
Dzięki Bogu jej dom był na samym rogu i nie musiałam pytać więcej osób czy mogę skorzystać z ich podwórka.
- To Justin Bieber - ponownie przeskoczyłam przez płot i odwróciłam się w stronę sąsiadki, a ona podeszła do ogrodzenia unosząc brwi.
Powiedziałam jej bo wiedziałam, że mogę i wiedziałam, że Justin nie miałby nic przeciwko. Ta kobieta jest dla mnie jak babcia.
- Ten Justin Bieber? - skinęłam głową, a starsza pani się uśmiechnęła - 'Tak jakby sławny'? Każdy go zna! - zrobiła cudzysłów w powietrzu, a ja uniosłam brwi wzruszając ramionami i na jedno założyłam torebkę, która lekko się ubrudziła. - Moja wnuczka go uwielbia!
- Może uda mi się załatwić dla niej autograf - uśmiechnęłam się delikatnie, a kobieta klasnęła w dłonie z podekscytowania.
- Cudnie! W takim razie możesz przechodzić przez moje podwórko kiedy tylko zechcesz!
- Dziękuję - zaśmiałam się zakładając włosy za ucho i oblizałam wargi - Muszę iść, bo spóźnię się do szkoły.
- Tak, tak. Leć! - zaśmiałam się i pomachałam jej na pożegnanie ruszając w prawo na przód jej domu, bo niestety musiałam tamtędy przejść.
Weszłam na chodnik i obróciłam głowę w stronę mojego podjazdu, a po chwili uśmiechnęłam się zadowolona z siebie, bo żaden z tych mężczyzn nie zauważył, że wyszłam tyłem. Wsadziłam słuchawki w uszy podłączając je do telefonu i ruszyłam w stronę szkoły, a moje całe ciało było spięte, do tego ze stresu rozbolał mnie brzuch.
Pięknie.
- Hej, Alex! - spojrzałam w lewo i zobaczyłam koło siebie uśmiechniętą blondynkę, więc wyciągnęłam słuchawki z uszu, gdy zdyszana zrównała ze mną swój krok.
- Hej, Jess - uśmiechnęłam się szeroko i oblizałam wargi, a dziewczyna poprawiła torebkę na ramieniu.
- Pomyślałam, że przyda ci się przyjaciółka - uśmiechnęłam się szeroko, a moje serce aż zmiękło i zatrzymałam się, więc dziewczyna zrobiła to samo.
- Dziękuję - już zaczęłam otwierać buzię, żeby wytłumaczyć jej dlaczego nie dawałam znaku życia, a ona po prostu mnie przytuliła.
- Martwiłam się - powiedziała z wyrzutem i mocno zacisnęła ramiona wokół mnie.
- Wszystko jest w porządku - szepnęłam delikatnie gładząc ją po plecach, a ona puściła mnie i wciąż trzymała za ramiona dokładnie lustrując moją twarz.
- Właśnie widzę - skrzywiła się - Jesteś blada jak ściana! Dobrze się czujesz? - wywróciłam oczami głośno wzdychając i uniosłam prawy kącik ust, ale nie w krzywym uśmiechu.
- Tak - dziewczyna pokręciła głową z politowaniem, a gdy mnie puściła razem ruszyłyśmy w stronę szkoły - I jak tam umiesz na sprawdzian? Bo ja nie bardzo.
- Ja też nie. Całkiem o nim zapomniałam! - krzyknęła wyrzucając ręce w powietrze, a ja swoją lewą zarzuciłam na jej ramiona.
- Daj spokój - podniosłam lekko głos śmiejąc się i wywróciłam przy tym oczami, bo ta dziewczyna była inteligentna jak cholera, ale wcale w siebie nie wierzyła - obie wiemy, że nie musisz się uczyć, a i tak będziesz miała najlepszy wynik w klasie. Jesteś geniuszem!
- Ta, jasne - burknęła a ja przyciągnęłam ją bliżej siebie opierając swoją głowę o jej i po chwili zabrałam rękę, aby poprawić torebkę, która zaczęła spadać z mojego ramienia.
- Więc wszyscy wiedzą, co? - westchnęłam układając usta w dzióbek i pokiwałam głową patrząc na ziemię, a dziewczyna trąciła mnie lekko ramieniem, przez co się zachwiałam. - Damy radę.
- Dziękuję - uśmiechnęłam się szeroko spoglądając na dziewczynę, a ona odpowiedziała mi tym samym i popchnęła mnie, tak żebym skręciła w lewo.
- Od czego są przyjaciele.
Tak, teraz mogłam szczerze i bez zastanowienia powiedzieć, że ta szalona blondynka była moją przyjaciółką.
Wpadłam na pewien pomysł, więc szybko wyciągnęłam komórkę z torebki, odblokowałam ją i zaczęłam pisać nową wiadomość do szatyna, uśmiechając się pod nosem.
Do: Justin
Hej, czy miałbyś coś przeciwko, gdyby moja kumpela do nas dołączyła? xo
Wysłano.
Nie musiałam długo czekać na odpowiedź, bo ta nadeszła niemal od razu.
Od: Justin
Jasne, że nie :) im więcej osób tym weselej x
Uśmiechnęłam się szeroko oblizując wargi i wystukałam szybko odpowiedź.
Do: Justin
Dziękuję!! :)
- Hej, Jess? - podniosłam głowę chowając telefon do tylnej kieszeni spodni, a dziewczyna spojrzała na mnie lekko nieobecnym wzrokiem jakbym wyrwała ją z głębokiego zamyślenia i uniosła brwi - co powiesz na wagary?
- A co z testem? - uśmiechnęłam się łapiąc ją pod rękę i spojrzałam przed siebie.
- Po teście. Mam propozycję, której nie możesz odrzucić.
~*~
Mitoza czy mejoza?
Mitoza czy mejoza?
Cholera, no! Mitoza czy mejoza?! Który to proces?!
Spoglądałam na kartkę z rysunkiem przedstawiającym jeden z procesów podziału komórki i przygryzałam nerwowo ołówek, bo za cholerę nie wiedziałam czy to mitoza czy mejoza.
To było ostatnie zadanie, a mi wszystko wypadło z głowy.
Jakby coś w ogóle kiedyś w niej było.
Wywróciłam oczami unosząc głowę do góry i spojrzałam na zegarek, a po chwili szybko przeniosłam wzrok z powrotem na test. Za 15 minut będzie dzwonek na przerwę, zostało mi jedno zadanie i nie miałam pojęcia jak je zrobić, a do tego telefon w torebce co chwile wibrował. To pewnie Justin. Musiałam stąd jak najszybciej wyjść, bo jeszcze chwila i oszaleje, więc zmrużyłam oczy przygryzając dolną wargę, a gdy jeszcze raz przeanalizowałam cały rysunek strzeliłam z odpowiedzią. Jedną ręką złapałam test i ołówek, a drugą torebkę, a następnie szybko podniosłam się ze swojego miejsca. Czułam, że wszyscy się na mnie patrzą, ale zignorowałam to i podeszłam do biurka, przy którym siedziała pani Mullin, a gdy położyłam na nim test ona spojrzała na mnie i lekko się uśmiechnęła.
- Skończyłaś? - pokiwałam głową lekko się kołysząc i czekałam aż skończy oglądać mój test i pozwoli mi wyjść - Dobrze, możesz iść.
- Dziękuję - wyszłam z sali zakładając torebkę na prawe ramię i wyciągnęłam z niej komórkę idąc w stronę wyjścia.
Napisałam wiadomość do Jessie, że czekam przed szkołą, a następnie spojrzałam na raporty.
Miałam dwa nieodebrane połączenia od Justina, więc idąc środkiem pustego korytarza nacisnęłam zieloną słuchawkę, żeby do niego oddzwonić. Pięć sygnałów i nic, nikt nie odebrał więc wyszłam ze szkoły rozglądając się dookoła, a mój wzrok padł na lśniące czarne auto zaparkowane kawałek z przodu. To musiał być Justin, bo pamiętam to auto, a do tego jako jedyny samochód na terenie szkoły ma włączony silnik tak jakby na kogoś czekał. Uśmiechnęłam się chowając telefon do torebki, a gdy ruszyłam przed siebie usłyszałam swoje imię dochodzące zza moich pleców, więc przystanęłam i odwróciłam się o 180 stopni. W drzwiach zobaczyłam Deana, który wybiegł ze szkoły i stanął przede mną.
- Cześć - uśmiechnął się do mnie chowając ręce do przednich kieszeni spodni, a ja zacisnęłam usta i wzięłam głęboki wdech przez nos zaciskając prawą dłoń na pasku od torebki.
- Cześć.
- Odezwała się do mnie! - otworzył szeroko oczy rozglądając się dookoła jakby nie dowierzał i zaśmiał się kręcąc głową, a ja wywróciłam oczami kładąc dłonie na biodrach.
- Chcesz czegoś konkretnego czy...? - spojrzałam na niego wyczekująco, a on oblizał usta i pochylił się lekko w moją stronę patrząc w mi w oczy, więc oblałam się rumieńcem odwracając wzrok.
- Chcę cię zabrać na randkę - przeniosłam na niego zaskoczony wzrok i oblizałam usta unosząc brwi, bo chłopak lekko się do mnie uśmiechnął.
- Nie mogę - zamrugałam oczami kręcąc głową i obróciłam się na pięcie ruszając w stronę samochodu, ale poczułam ból w prawej ręce, który sprawił, że jęknęłam.
Dean pociągnął mnie do tyłu i ponownym szarpnięciem obrócił mnie w swoją stronę.
- Chyba się nie zrozumieliśmy - uśmiechnął się wrednie, a moim ciałem wstrząsnął dreszcz i poczułam jak mocniej ściska moją rękę kawałek nad łokciem, a moje serce momentalnie przyspieszyło - Ja wcale nie zapytałem.
_______________________________________________
Cóż,
no więc to oczywiste, że Alex zgodzi się na bycie dziewczyną
Justina, bo kto by odmówił?
Jednak ta sprawa z Seleną zżera ją od środka i w obawie o ponowne zranienie daje piosenkarzowi czas na przemyślenie wszystkich spraw.
Poza tym od dawna go kocha i ma wielką nadzieję, że on w końcu odwzajemni to uczucie.
Nie chce być pocieszeniem dla chłopaka po zerwaniu z Seleną chociaż wie, że szatyn w życiu by jej czegoś takiego nie zrobił
Jednak ta sprawa z Seleną zżera ją od środka i w obawie o ponowne zranienie daje piosenkarzowi czas na przemyślenie wszystkich spraw.
Poza tym od dawna go kocha i ma wielką nadzieję, że on w końcu odwzajemni to uczucie.
Nie chce być pocieszeniem dla chłopaka po zerwaniu z Seleną chociaż wie, że szatyn w życiu by jej czegoś takiego nie zrobił
Wiem, ze wygląda to jak typowe 'przesłodzone' miłością opowiadanie, ale zdradzę wam, że już wkrótce zacznie się drama.
Mam nadzieję, że spodoba wam się to co zaplanowałam.
Od
razu chciałam wam napisać, że nie mam nic do Seleny. Bardzo ją lubię,
więc nie martwcie się nie będzie ona pokazana w złym świetle.
Dziękuję za komentarze, które się pojawiły (mimo, że was tym razem nie szantażowałam :)) i za tyle wyświetleń!
Czekam na wasze opinie!
Oczywiście jeśli chcecie to możecie polecać mojego bloga i wpisywać się w zakładkę 'informowani'
Czekam na wasze opinie!
Oczywiście jeśli chcecie to możecie polecać mojego bloga i wpisywać się w zakładkę 'informowani'
Jesteście wspaniałe! ♥ <3
Dziękuję :)
Dziękuję :)