poniedziałek, 14 lipca 2014

33. The truth

Westchnęłam odchylając głowę do tylu, a Justin milczał patrząc na ciemną drogę przed sobą, którą oświetlały dwa snopy światła i kątem oka dostrzegłam jak zaciska dłonie na kierownicy tak, aż pobielały mu kłykcie. Był zły i skupiony, a ja byłam lekko sfrustrowana, ponieważ okazało się, że nie mamy nawet telefonów, żeby do kogoś zadzwonić. Mój zabrała mama razem z moją torebką, a Justinowi padła bateria tuż przed tym jak panna młoda rzucała bukietem. 
Przeklęte szybko rozładowujące się iPhone'y. 
- No i co teraz? - przekręciłam głowę w lewo przygryzając dolną wargę, a Justin wzruszył ramionami, wciąż patrząc przed siebie i mrużył oczy starając się dostrzec coś przez intensywny deszcz. 
Staliśmy na jednej z leśnych dróżek, a wycieraczki co chwilę zgarniały krople deszczu z przedniej szyby i wpatrywałam się w profil twarzy Justina widząc jak zaciska swoją dobrze zarysowaną szczękę.
Wieczór który tak dobrze się rozpoczął zmienił się o 180 stopni.
- Nie wiem, nie możemy jeździć w kółko bo zaraz skończy się paliwo - pokiwałam głową odruchowo spoglądając na świecącą na czerwono kontrolkę i westchnęłam, bo wszystko było dzisiaj przeciwko nam, a jedyne co chciałam zrobić to położyć się spać do wygodnego łóżka - Co?
- Hm? - ściągnęłam brwi wyrywając się z zamyślenia, a Justin spoglądał na mnie uważnie. 
- Westchnęłaś - uniósł swoje brwi, a ja prychnęłam oblizując usta i zamrugałam energicznie oczami. 
- O matko, ale ty dzisiaj jesteś drażliwy - odwróciłam głowę w prawo wywracając oczami, a następnie wzięłam głębszy wdech krzyżując ramiona pod piersiami. 
- Nie rób tego - obróciłam głowę ponownie w jego stronę słysząc warknięcie i uniosłam brwi. 
- Och, czego? Tego? - znowu wywróciłam oczami i pokręciłam głową, bo zdecydowanie wolałam jak Justin jest w dobrym humorze.
Ale cóż każdy ma zły dzień jednak ten postój po środku lasu to tylko i wyłącznie jego wina. 
- Wiesz co jestem zmęczony, więc mogłabyś proszę mnie jeszcze bardziej nie dobijać? - pokiwałam głową zaciskając usta w wąską linię. 
- Do twojej wiadomości: też jestem zmęczona jak cholera i powiem ci, że dawno bylibyśmy w hotelu, gdybyś nie skłamał - wzruszyłam ramionami obracając się lekko w lewo tak żeby być przodem do niego - kłamstwo ma krótkie nogi - uniosłam brew chcąc powiedzieć to z lekkim rozbawieniem w żarcie, a teraz to Justin głośno prychnął spoglądając na moją twarz i w tym momencie miałam wrażenie, że jego oczy pociemniały, ale to pewnie przez ciemność panującą dookoła.
- No tak zapomniałem, że jesteś ekspertką od kłamstw - wskazał na mnie dłonią, która opadła mu na udo, a ja uniosłam brwi i po chwili je zmarszczyłam odchylając się lekko w tył. 
- Co przepraszam? - Justin oblizał usta, a ja wpatrywałam się w niego lekko oniemiała. 
- 'Jedź, będę tutaj na ciebie czekać. Niecodziennie zdarza się być odkrytym, jeźdź Kanada nie ucieknie' Dwa miesiące później Alex zniknęła. Kanada może i nie uciekła, ale ty tak - otworzyłam lekko usta nie mogąc uwierzyć w to co słyszę, a Justin spoglądał na mnie z uniesionymi brwiami skacząc wzrokiem po moich szeroko otwartych oczach - Czekałem ponad trzy lata, aż dasz jakiś znak, aż się odezwiesz. Teraz 3 miesiące próbuję wyciągnąć od ciebie co się wtedy stało, ale ty skutecznie unikasz odpowiedzi i wiesz co jest najlepsze? - przełknęłam ślinę gdy Justin uśmiechnął się kpiąco unosząc jedną brew i czułam jak moje serce zamiera, bo w jego głosie było strasznie dużo gniewu pomieszanego z jadem - Że zachowujesz się tak jakby nic się nie stało. 
Uniosłam brwi przymykając oczy, bo napłynęły do nich łzy i przygryzłam dolną wargę bo ta zaczęła drżeć. 
- Nie masz pojęcia co się wtedy stało i jak się czułam, więc nie sugeruj mi, że..
- To mi to wytłumacz! - krzyknął tak głośno, że aż podskoczyłam otwierając oczy a z moich uchylonych ust wydostał się cichy pisk - Pozwól mi to zrozumieć. 
Ściszył głos, a moje dłonie zaczęły drżeć. Staliśmy po środku niczego zupełnie sami, a hotel był nie wiadomo gdzie i nie było już ucieczki. Nie bałam się, że Justin coś mi zrobi, bo to by było głupie on nigdy by nikogo nie skrzywdził, ale bardziej bałam się powiedzenia mu prawdy, bo to by odsłoniło mnie całą. Moje uczucia do niego i to kim chciałbym, żeby dla mnie był. 
- No i widzisz? Nawet nie wiesz co powiedzieć - tym stwierdzeniem wyrwał mnie z zamyślenia, a mój wybuchowy temperament dał o sobie znać, bo zignorowałam to, że podniósł na mnie głos, ale ileż można?
- Wiesz co? - spojrzałam na niego kpiąco, bo nie zdawał sobie sprawy jak mnie rani i szybko odpięłam pas - Lepiej będzie jak się przejdę i poszukam hotelu - uniosłam brwi otwierając szerzej oczy i zaczęłam zbierać za długą sukienkę z ziemi, a gdy założyłam włosy za ucho złapałam za klamkę. 
- Alex... nie wygłupiaj się - ton jego głosu się zmienił, ale ja pokręcił głową i otworzyłam drzwi wychodząc na zewnątrz ignorując jego słowa. 
W tym momencie nie dbałam o to, że pada i że jest mi cholernie zimno, czy nawet o to, że nie mam na sobie butów, a jedyne na czym mi zależało to uciec od tej rozmowy. Spojrzałam w prawo i w lewo, a moje mokre włosy przykleiły się do mojej równie mokrej twarzy. Zdecydowałam się, że pójdę w prawo, ale zanim trzasnęłam drzwiami usłyszałam jak drugie się otwierają. 
- Wolisz zmoknąć i zgubić się niż powiedzieć mi co tak naprawdę się stało?! - odwróciłam się w prawo i spojrzałam na niego mrużąc oczy, bo deszcz utrudniał mi widoczność - Bardzo dojrzałe! 
- Najwidoczniej to pierwsze wydaje mi się rozsądniejszą opcją! - wzruszyłam ramionami i zaciskając szczękę podniosłam sukienkę w górę, a następnie zdecydowałam się uciec stąd. 
- Hej! Jeszcze nie skończyłem! - poczułam jak łapie mnie za moje pokryte gęsią skórką ramię, więc obróciłam się lekko w jego stronę, a mokre włosy niczym baty uderzyły o moją twarz. 
- Ale ja skończyłam! - chciałam się wyrwać, ale jego dłoń mi na to nie pozwoliła, więc spojrzałam na jego twarz i dostrzegłam, że maluje się na niej nie tylko zdenerwowanie, ale tez strach. 
- Nie możesz tak tego zostawić - spojrzał mi głęboko w oczy, a ja przełknęłam ślinę mrużąc swoje bo miałam głowę lekko zadartą do góry żeby móc na niego patrzeć i krople deszczu obijały się o całą moją twarz - Muszę wiedzieć dlaczego odeszłaś! Musze wiedzieć dlaczego tak po prostu przekreśliłaś te wszystkie lata które razem spędziliśmy! Wszystko zaczęło się układać, a ty zniknęłaś i wszystko się posypało! Dlaczego, he? Dlaczego to zrobiłaś?! 
Krzyczał jakby był wściekły jednak ja wyczułam desperację w jego głosie i łzy popłynęły po moim policzkach mieszając się z deszczem, a gdy zacisnął szczękę zobaczyłam jak płatki jego nosa poruszają się gdy brał wdechy. 
Zacisnął dłoń mocniej na moim ramieniu i nie odrywał swoich oczu od moich, a ja cholernie się bałam, że to co powiem teraz zniszczy wszystko co udało nam się odbudować. 
Teraz albo nigdy. 
- Boże dziewczyno.. czy tak trudno powiedzieć dlaczego?!
- Bo cię kochałam, idioto! - no i wyrzuciłam to z siebie, a dopiero gdy padły te słowa zdałam sobie sprawę, że wstrzymywałam oddech, więc wzięłam głębszy wdech próbując się uspokoić, bo wyraz twarzy Justina nie wyglądał zbyt entuzjastycznie - I nie tylko jak przyjaciela, ale tak naprawdę - spuściłam wzrok przymykając oczy i przełknęłam ślinę, a delikatny szept wydostał się z moich ust, bo nie mogłam nad nimi zapanować, ale przynajmniej odważyłam się na niego spojrzeć - Nadal cię kocham.
Tym chyba się pogrążyłam bo Justin puścił moje ramie i zrobił krok w tył opierając się prawą dłonią o dach samochodu, a jego oczy skakały po mojej twarzy w zamyśleniu. Widziałam, że starał się to wszystko poukładać w całość i wielu rzeczy wciąż nie rozumiał, więc postanowiłam mu powiedzieć resztę skoro już zaczęłam. 
- Powiedziałam ci, że masz jechać do Atlanty, bo wiedziałam, że czeka cię wiele wspaniałych rzeczy i nie chciałam być przeszkodą, gdy będziesz spełniał swoje marzenia. Z początku było dobrze - pociągnęłam nosem przechadzając się ulicami wspomnień i widząc nasze młodsze wersje, a Justin obrócił się do mnie lewym bokiem opierając obie dłonie na dachu samochodu - Pisaliśmy do siebie, rozmawialiśmy prawie codziennie po parę godzin, ale później coś się stało... Ty się nie odzywałeś ja nie chciałam ci przeszkadzać i narzucać się, wiedziałam, że miałeś nowe życie, a do mnie dotarło, że nie jestem jego częścią. Wciąż ci kibicowałam, interesowałam się, wspierałam, ale jak zobaczyłam ciebie i Caitlin to coś we mnie pękło. To jak cię całuje i to jak na nią patrzysz... - mój głos zachrypnięty i błagalny głos przebijał się przez krople deszczu, ale mimo, że słowa wydostawały się z moich ust wydawało się jakby wypowiadał je ktoś inny - Byłam zazdrosna i nie tylko o to, że jest ładniejsza ode mnie, ale o to, że może być z tobą. Trzymać cię za rękę i w ogóle... 
Nie patrzył na mnie, a ja skuliłam się lekko bo było mi zimno poza tym mokra sukienka zrobiła się cięższa i zsuwała się z mojego ciała. 
Moim ciałem wstrząsały dreszcze zarówno z zimna jak i z płaczu, który zaczął się na dobre. Justin znał już prawdę i dalej milczał nawet na mnie nie spoglądając. Wiedziałam, że nie powinnam tego mówić, wiedziałam, że to wszystko zmieni. Uniosłam prawą rękę i zaczesałam palcami włosy poprzyklejane do mojej twarzy na boki a następnie otarłam łzy, ale te nie przestawały płynąć. 
- Dlatego nie chciałam ci powiedzieć - wskazałam na niego dłonią unosząc ją i opuszczając, a on w końcu na mnie spojrzał szeroko otwartymi oczami, więc wzięłam głębszy wdech - To był zły pomysł. 
Pokręciłam głową i oblizałam usta, a następnie chwyciłam za moją sukienkę obracając się na pięcie, bo chciałam jak najszybciej zniknąć zanim zacznę dławić się łzami. 
Straciłam go po raz drugi. 
Zaczynam się zastanawiać czy w ogóle kiedyś go miałam.
Zgarbiłam się a moją twarz wykrzywił grymas bólu i nie dlatego, że moje bose nogi były ranione przez kamyki, ale dlatego że moje serce po raz kolejny wylądowało na podłodze roztrzaskane na tysiące kawałków. 
Poczułam jak coś oplata się wokół mojego nadgarstka, więc podniosłam głowę i stanęłam przymykając oczy, a delikatne szarpnięcie sprawiło, że odwróciłam się przodem do Justina.
Pisnęłam bo wpadłam prosto na niego i zanim zdążyłam otworzyć usta żeby coś powiedzieć, on wpił się w nie jak jeszcze nigdy. 
Złapał mnie za szyję podciągając lekko w górę, a ja stanęłam na palcach i przymknęłam oczy, które otworzyły się szeroko od tego gwałtownego ale jakże przyjemnego 'incydentu'.
Złapałam go za mokrą koszulę, która przywarła do jego ciała, a on oderwał dłonie od mojej szyi i po chwili poczułam jak zaciskają się na moich pośladkach, więc jęknęłam pozwalając mu pogłębić pocałunek. Przywarłam do niego nie mogąc się oprzeć, a moje serce szalało próbując wydostać się z klatki i gdy myślałam, że szybciej bić nie może szatyn złapał mnie za uda podnosząc. Tym samym udowodnił mi, że się mylę. Oplotłam go nogami w pasie nie przerywając pocałunku, a w moim brzuchu wybuchło stado motyli i nie takich zwykłych bo były to najpiękniejsze motyle jakie ktokolwiek może czuć. 
Wplotłam palce w jego włosy i pociągnęłam go za nie delikatnie, bo wiedziałam, że to uwielbia, a gdy jego jedna dłoń oderwała się od mojego uda usłyszałam otwieranie drzwi. Przeniosłam się z pocałunkami na jego szyję, w miejsce które doprowadzało go do szału i poczułam jak się poruszył. 
Schylił się, a sekundę później wsunął się do samochodu i moje plecy dotknęły zimnej skóry, którą obite były siedzenia. 
Podsunął nas trochę dalej, więc oderwałam usta od jego szyi i pociągnęłam nosem spoglądając na jego mokrą twarzy, która była teraz lekko czerwona. 
Nie odrywał oczu od moich, a ja zjechałam wzrokiem na jego usta, które odruchowo oblizał, więc przygryzłam dolną wargę starając się zapanować nad oddechem i nad własnym sercem. 
- Powiedz to - przełknęłam ślinę opuszczając wciąż oplatające go stopy na siedzenie, a on podpierał się na rękach ułożonych w okolicy moich żeber - Powiedz to jeszcze raz. 
Widziałam w jego oczach różne emocje i malowały się one też na jego twarzy. W tym momencie był jak otwarta księga. 
- Kocham cię - uśmiechnął się szeroko przez co moje usta też się lekko wygięły, ale szatyn ponownie zaczął mnie całować. 
Temperatura w samochodzie wzrosła, gdy Justin złapał mnie za biodro przysuwając mnie do swojej miednicy i poczułam wybrzuszenie w jego spodniach, a nasze ciała przylegały do siebie tak, że nawet kartka papieru by się nie zmieściła. 
Poczułam jak oblewam się rumieńcem gdy gorąco wybuchło w moim podbrzuszu i zaczęłam delikatnie się poruszać ocierając o Justina, a on jęknął mi w usta, więc zmusiłam moje ręce do ruchu. Złapałam za boki jego koszuli i pociągnęłam ją w górę odkrywając jego ciało, a on ściągnął ją przez głowę odrywając na chwilę swoje usta od moich. 
Ponownie wrócił do całowania mnie, ale tym razem przeniósł się na szyję, a ja odchyliłam głowę do tyłu, gdy zaczął delikatnie wodzić końcem języka w górę i w dół.
Jęk uciekł z moich uchylonych ust i nawet nie czułam już takiego zimna, bo było mi cholernie gorąco od bliskości chłopaka. Poczułam jak delikatnie kładzie moje biodro na siedzeniu, a jego dłonie wędrują do suwaka od mojej sukienki, który był na boku. Pozwoliłam mu ją rozpiąć i odsunąć, a jego oczom ukazał się mój czarny koronkowy stanik Brassiere przez co momentalnie się zawstydziłam mając wrażenie, że ktoś wylał na mnie kubeł zimnej wody. 
Moje ciało zesztywniało, a Justin szybko to wyczuł, bo przeniósł wzrok na moją twarz ściągając brwi, więc delikatnie wysunęłam się spod niego łapiąc za sukienkę i oparłam się plecami o zamknięte za mną drzwi zakrywając się satynowym materiałem. 
- Przepraszam... ja... - jeździłam wzrokiem po jego twarzy, a on ukrył zdezorientowanie uśmiechając się delikatnie i wyprostował się na tyle na ile pozwalał mu samochód. 
- Wszystko w porządku - uniósł rękę w górę, a ja zacisnęłam szczękę oddychając jak po maratonie - też bym to zastopował prędzej czy później. Nasz pierwszy raz nie może być na tylnym siedzeniu samochodu po środku niczego - zaśmiał się nerwowo opadając tyłkiem na swoje pięty, a je westchnęłam oblizując usta i zaczesałam włosy za ucho uciekając wzrokiem. 
- To nie tylko to - podniosłam wzrok spoglądając na twarz Justina i zaczęłam wyłamywać palce z nerwów, a ten przechylił głowę lekko w lewo cierpliwie czekając, aż powiem mu o co chodzi - Ja byłam z kimś po tym jak wyjechałam - zacisnął szczękę, a ja oblizałam usta pociągając nosem i przymknęłam oczy jakby to miało powstrzymać bolesne wspomnienia, które napłynęły po raz kolejny tego dnia - To nie było nic poważnego, znałam go może dwa miesiące - wzięłam głębszy wdech nerwowo zakładając włosy za ucho, bo irytowały mnie strasznie gdy opadały na moją twarz - Jeszcze nikomu tego nie mówiłam - szepnęłam podnosząc wzrok, a Justin zacisnął usta w wąską linię i zbliżył się do mnie kładąc dłoń na moim kolanie, które zaczął gładzić kciukiem. 
- Spokojnie mi możesz zaufać - uśmiechnął się delikatnie a ja postanowiłam, że to skoro powiedziałam mu o tym, że go kocham i dalej tutaj jesteśmy to mogę mu powiedzieć wszystko. 
- Wiem... Um... Chodzi o to, że on był straszy miał chyba 21 lat albo 22. Nie pamiętam dokładnie, a ja byłam gówniarą - dłoń Justina zamarła i zacisnęła się delikatnie na moim nagim kolanie, a jego ciało zbliżyło się do mnie pieszcząc moje nozdrza słodkim zapachem jego perfum. 
- Czy ten sukinsyn coś ci zrobił? - oblizałam usta uciekając wzrokiem na prawo i utkwiłam go w tylnej szybie o którą uderzały krople deszczu. 
- Chciał, ale udało mi się uciec - odważyłam się spojrzeć na chłopaka, a ten odetchnął i oderwał swoją dłoń z mojego kolana, następnie chwycił mnie za ramiona przyciągając do siebie. 
Wtuliłam się w jego tors i pozwalałam mu się całować po włosach a także czole relaksując się gdy jego dłonie gładziły mnie po plecach. 
Czułam się tak bezpiecznie i miałam wrażenie, że moje szybko bijące serce dostosowuje się do rytmu serca chłopaka. 
- Obiecuję, że już nikt cię nigdy nie skrzywdzi - uniosłam kącik ust obejmując go w pasie i wtuliłam się w jego jeszcze mocniej, bo teraz doskonale wiedziałam gdzie jest moje miejsce. 

~*~

Justin's POV:

Siedziałem za kierownicą gładząc delikatnie brunetkę po jej lewym ramieniu i nie mogłem spać po tym co mi dzisiaj powiedziała a raczej to po tych dwóch rzeczach, które wyszły z jej ust. Kocha mnie co jest dla mnie najważniejsze i mimo, że tego dzisiaj nie powiedziałem to też darzyłem ją uczuciem jak jeszcze byliśmy szczeniakami, a teraz z pewnością ponownie się w niej zakochiwałem. 
Teraz każdy mówi kocham cię na każdym kroku, ja w ciągu swojego życia powiedziałem to ponad tysiąc razy. Do moich fanów, do mojej rodziny, do Seleny i nie mówię, że nie miałam tego na myśli, bo zawsze mówiłem szczerze, ale chcę, żeby z Alex było inaczej. Zamierzam nie tylko powtarzać jej to codziennie, ale chcę jej również pokazywać ile dla mnie znaczy i nie obchodzi mnie co powiedzą inni, bo wiem że mój cały świat śpi w moich ramionach. 
- Kocham cię - pocałowałem ją w czubek głowy, a ona przez sen przejechała nosem po mojej szyi wtulając się w nią jeszcze bardziej co sprawiło, że na mojej twarzy pojawił się uśmiech. 
Było chłodno, ale dobrze że mieliśmy ciuchy na zmianę bo wtedy to chyba byśmy tutaj zamarzli. Nie wiem co mnie podkusiło, żeby samemu wybrać się do tego hotelu przez ten przeklęty las, ale przynajmniej poznałem prawdę i jestem jeszcze bardziej szczęśliwy niż przedtem chociaż nie sądziłem, że to możliwe. 
Druga rzecz wokół której krążyły moje myśli to Alex i jej starszy chłopak. Dupek prawie ją zgwałcił, ale moja dziewczynka dała sobie radę i na szczęście nie stała się jej krzywda. Od teraz również i ja będę się o nią troszczył jak jeszcze nigdy, bo dzięki ten kłótni a także prawdzie jesteśmy jeszcze bliżej. 
Wziąłem głębszy wdech i oblizałem usta kładąc prawą dłoń na udach dziewczyny, a moje oczy powoli się przymykały jednak otworzyłem je szybko, bo po chwili przypomniałem sobie, że pod siedzeniem powinna być ładowarka do mojego telefonu. Uśmiechnąłem się szeroko i wygiąłem prawą rękę starając się znaleźć kabel, a moje palce błądziły na oślep po podłodze. Przygryzłem dolną wargę i poruszyłem się natrafiając palcami na upragniony przedmiot, a gdy podniosłem go szybko umieściłem końcówkę w miejscu samochodowej zapalniczki. Jesteśmy uratowani. Wziąłem swojego iPhone'a z siedzenia obok i podłączyłem go, aby chociaż trochę się naładował. Pokręciłem głową z politowaniem, bo nie mogłem uwierzyć, że zapomniałem o tej ładowarce. Sprawdziłem godzinę i skrzywiłem się ponieważ było grubo po trzeciej w nocy. Wiedziałem, że wszyscy śpią, ale ktoś musiał nas stąd zabrać i zacząłem przeglądać książkę telefoniczną. 
Ten nie, ten nie zna drogi, ten jest poza miastem i tak w kółko. Najrozsądniejszą opcją okazała się mama Alex, bo ona może poprosić kogoś z obsługi hotelu, żeby wysłał po nas kierowce i dłużej nie zwlekając nacisnąłem zieloną słuchawkę. Trzy sygnały wystarczyły abym usłyszał zaspany głos mówiący ciche słucham. 
- Przepraszam, że panią budzę pani Collins... 
- Justin? - jej zdziwiony głos dotarł do mojego ucha jak tylko usłyszała mój głos - Coś się stało? Wszystko w porządku? 
- Tak, nie to znaczy tak jakby - nie wiedziałem co mam powiedzieć, bo niby to nic poważnego, ale jednak - Potrzebujemy pani pomocy. Utknęliśmy na jakiejś dróżce w lesie i nie wiemy jak trafić do hotelu. Mogłaby pani wysłać po nas kogoś? Najlepiej kierowce? 
- Jasne. Już idę kogoś poszukać i dam ci znać jak coś załatwię - pokiwałem głową chociaż ona tego nie widziała i uśmiechnąłem się wzdychając z ulgą, a następnie nacisnąłem czerwoną słuchawkę kończąc połączenie. 
Nie czekałem długo, bo mama Alex oddzwoniła po jakiś piętnastu minutach i powiedziała, że kierowca razem z jej mężem już po nas wyjechali, a kwestią czasu jest znalezienie nas. 
Siedziałem nucąc sobie pod nosem nieznaną mi melodię i powoli układałem w głowie słowa, które jakoś nagle tak napłynęły znikąd. Miałem jako taki zarys nowej piosenki, ale potrzebowałem czegoś do zapisania słów, więc ponownie użyłem swojego iPhone'a, który nie raz robił za notatnik. Zobaczyłem dwa snopy światła we wstecznym lusterku, więc zablokowałem telefon oddychając z ulgą, gdy samochód zatrzymał się kawałek za nami i otworzyłem drzwi widząc jak ktoś biegnie w naszą stronę. 
- Nocna przejażdżka udana? - zobaczyłem ojca Alex jak trzyma kurtkę nad głową tak, żeby osłaniała go przed deszczem i mimowolnie odetchnąłem z ulgą, a po chwili podbiegł do nas kierowca z parasolką. 
Przydałby się płaszcz przeciwdeszczowy. 
Prawą rękę umieściłem na zgięciu pod kolanami dziewczyny, a drugą położyłem na jej plecach łapiąc ją pod pachę tak żeby było mi wygodniej ją nieść.
- Nieźle żeście zabłądzili - skinąłem głową i zaczęłam podnosić się z siedzenia kierowcy najdelikatniej jak umiałem, żeby nie obudzić brunetki, ale oczywiście mi się to nie udało, bo jak tylko stanąłem na nogi ona tworzyła oczy. 
- Justin? Co się dzieję? - spojrzała na mnie zaspanym wzrokiem, a ja uśmiechnąłem się do niej idąc do samochodu z kierowcą, który trzymał nad nami parasolkę. 
- Nic, kochanie. Śpij. Zaraz będziemy w hotelu - wtuliła się we mnie jeszcze bardziej zaciskając lewą dłoń na mojej koszulce, a ja wsunąłem się z nią na tylne siedzenie i obserwowałem jak jej ojciec zamyka mój samochód. 
Przybiegł do nas i szybko wsiadł na przednie miejsce pasażera, a po chwili odwrócił się do mnie bokiem dając mi kluczyki do mojego samochodu. 
- Przyjedziemy po niego później - skinąłem głową już tak zmęczony że nie miałem siły wykonać żadnego innego ruchu, a po chwili moja głowa sama opadła do tyłu jednak resztkami sił starałem się nie zasnąć. 
Mijane przez nas drzewa jakby spiskowały przeciwko mnie i uparcie próbowały mnie uśpić, ale już przyzwyczaiłem się do bycia na nogach przez ponad 24 godziny, więc czemu tym razem miałem się poddać. 
Gładziłem delikatnie Alex po jej ramieniu, włosach a także składałem pocałunki na jej czole i prawdę mówiąc dziwiłem się że tak twardo śpi jakby nie spała co najmniej kilka nocy. 
Nie wiem ile minut minęło, ale kierowca w końcu zatrzymał samochód i mogliśmy spokojnie wysiąść przed samym wejściem do hotelu. Ojciec Alex otworzył mi drzwi a ja wyniosłem jego córkę tak samo jak poprzednim razem i nie czekając na parasol ruszyłem schodami na do wielkich obrotowych drzwi. 
Brunetka wtuliła się we mnie jak tylko stanąłem przed recepcją i oboje zostaliśmy obrzuceni zdziwionym spojrzeniem, ale jak tylko pojawił się pan Collins wyjaśniając sytuację dostaliśmy kartę magnetyczną do pokoju numer 457. 
- To czwarte piętro. 

~*~

Westchnęłam unosząc kąciki ust, bo poczułam ciepłe ramiona obejmujące mnie w pasie, a także ciepło pod moim policzkiem i powoli otworzyłam oczy czując jak moje serce przyspiesza swoje bicie jakby dostosowywało się do serca Justina. Wzięłam głębszy wdech pozwalając aby jego zapach dotarł do moich nozdrzy i zadarłam głowę do góry spoglądając na jego twarz. Jego usta były lekko uchylone i wyglądał tak bezbronnie, tak uroczo. Oderwałam wzrok od jego dobrze zarysowanej szczęki i rozejrzałam się dookoła, bo byliśmy w hotelu, a nie w samochodzie w którym usnęłam. Ściągnęłam brwi i podniosłam się lekko na ręce a dłonie Justina osunęły się na materac, więc mogłam dokładnie obejrzeć pokój. Może i nie był duży ani ekstrawagancki, ale był bardzo ładny i przytulny. Oczywiście tak bardzo jak hotelowy pokój może być przytulny. Kołdra zsunęła się z mojego ciała i zobaczyłam, że jestem w samej bieliźnie, więc szybko się zakryłam czując jak moje poliki oblewają się rumieńcem. Obróciłam głowę spoglądając na Justina, ale ten dalej smacznie spał więc odetchnęłam i złapałam koszulkę leżącą w rogu łóżka, a następnie szybko ją na siebie włożyłam. Zdecydowanie należała do Justina, bo była za duża,  ale w tej chwili było mi wszystko jedno. Odsunęłam kołdrę starając się nie odkryć Justina i bardzo ostrożnie zeszłam z łóżka idąc na palcach w stronę okna. Naciągnęłam lekko koszulkę w dół i odsłoniłam zasłonę, a mój wzrok padł na gęsty las. 
O ironio. 
Wywróciłam oczami i pokręciłam głową, a następnie stanęłam na palcach chcąc dostrzec coś więcej, ale nie było mi to dane. 
- Pięknie wyglądasz skarbie - obróciłam się na palcach i zobaczyłam opartego na łokciach Justina, który przyglądał mi się z lekko przymkniętymi oczami, więc posłałam mu uśmiech oblizując wargi. 
- Dziękuję. 
- Ale wiesz gdzie wyglądałabyś jeszcze ładniej? - uniosłam brwi, a Justin uśmiechnął się cwanie - w łóżku ze mną - poruszył brwiami w górę i w dół, więc chwyciłam za swoją bluzkę leżącą na jednym z foteli biorąc zamach, a następnie rzuciłam w niego, ale chłopak sprytnie ją złapał - do tego w mojej koszulce - uśmiechnął się i udał rozmarzonego, a ja szybko oblałam się rumieńcem, który pewnie pojawił się nawet na mojej szyi naciągając koszulkę w dół. 
Chwyciłam swoje ciuchy z fotela zakładając włosy za ucho i z lekko spuszczoną głową ruszyłam w jego stronę, bo trzymał moją bluzkę, w którą chciałam się przebrać. 
Jak tylko zobaczył że chcę moją bluzkę z powrotem zaczął się ze mną droczyć.
- Justin - jęknęłam tupiąc nogą, a chłopak miał niezły ubaw i znów zobaczyłam ten jego cwany uśmiech. 
- Faceci uwielbiają jak dziewczyny jęczą ich imiona - otworzyłam szerzej oczy i uderzyłam do w ramię zamykając uchyloną ze zdziwienia buzię. 
- Zboczeniec! - zaczął się śmiać i wzruszając ramionami udawał, że oddaje mi bluzkę, a później ją zabierał, więc nachyliłam się nad nim głośno śmiejąc a wtedy on pociągnął mnie na łóżko i przyparł mnie do materaca swoim ciepłym ciałem. 
- Mógłbym przywyknąć do takich poranków - złapałam go za policzki i podniosłam głowę chcąc złożyć na jego ustach pocałunek.
Pocałunek był krótki, ale moje oczy i tak odruchowo się przymknęły rozkoszując się jego słodkością, a gdy opadłam z powrotem na poduszkę otworzyłam je żeby móc bez końca przyglądać się mojemu chłopakowi.  
- Mogłabym nie wychodzić z łóżka cały dzień - Justin uśmiechnął się i zbliżył swoją twarz do mojej. 
- Nie kuś - pokręcił głową, a moją twarz owiał jego ciepły oddech i myślałam, że mnie pocałuje ale zamiast tego poczułam jak jego dłonie dotykają moich żeber. 
- O nie, Justin - i po chwili już się zaczęło. 
Byłam szaleńczo gilgotana, a ze śmiechu bolał mnie brzuch i zaczęły lecieć mi łzy. Byłam pewna, że słyszeli mnie na dole albo co najmniej w pokojach obok, więc przystąpiłam do obrony biorąc poduszkę, której użyłam do obkładania Justina. 
Chłopak nie przerywał, ale gdy tylko nadarzyła się okazja pchnęłam go lekko w prawo tak, że opadł na poduszki i usiadłam na nim okrakiem opuszczając poduszkę. Teraz ja byłam górą i szybko to wykorzystałam, bo nie minęło pięć sekund jak moje dłonie zaczęły się odpłacać szatynowi, ale on nie miał aż takich gilgotek jak ja, bo ledwo co się śmiał.
Z racji tego, że chłopak był silniejszy a także bardziej zwinny niż ja podniósł się do pozycji siedzącej w mgnieniu oka, a ja zsunęłam się tyłkiem na jego uda i nasze twarze znalazły się bardzo blisko siebie. 
Oddychałam szybko jakbym przebiegła właśnie maraton, a moje serce chciało dosłownie uciec z mojej klatki piersiowej gdy trzymałam swoje dłonie w okolicach żeber Justina. 

~*~

- No i co było dalej? Zrobiliście to? - pokręciłam głową uśmiechając się sama do siebie, a dziewczyny przyglądały mi się czekając na odpowiedź jakby od tego miały zależeć ich życia. 
- Obsługa hotelowa - jęknęły zgodnie, a ja zaśmiałam się opadając plecami na łóżko i spojrzałam beznamiętnie na śnieżnobiały sufit - ale było blisko. Dwa razy. 
- Szczęściara - obróciłam głowę w lewo przyglądając się Chloe, a dziewczyna burknęła odchylając się do tyłu na wyprostowanych rękach. 
- Chciałabym - westchnęłam kładąc prawe ramię na czoło, a siedząca na brzegu łóżka Jess poklepała mnie po kolanie - a co jeśli on będzie chciał to zrobić, a ja nie będę gotowa? Albo dam plamę na całego? 
- Nie przejmuj się tym, wszystko jakoś samo pójdzie...
- Ale jak chcesz to możesz obejrzeć kilka filmików - Chloe zaśmiała się unosząc i opuszczając brwi, a ja podniosłam się kręcąc głową, bo Jess do niej dołączyła.
- Zobaczysz co i jak - zacisnęłam usta ściągając brwi, a gdy zapałam, że chodzi im o filmy porno otworzyłam szeroko oczy i usta. 
- Jesteście nienormalne! - podniosłam się z łóżka jak wystrzelona z procy, a dziewczyny wybuchnęły śmiechem, a ja po chwili do nich dołączyłam. 
Usłyszałam pukanie do drzwi, więc podeszłam do nich i wciąż się śmiejąc szeroko je otworzyłam. 
- Widzę że wam wesoło dziewczynki - pokiwałam głową spoglądając na Jess i Chloe, a mam zajrzała do pokoju. 
- Dziewczyny znowu mają głupie pomysły - pokręciłam głową, a mama swoją pokiwała ze zrozumieniem, bo przez ten czas już zdążyła poznać ich możliwości. 
- No tak. Słuchaj Alex kurier ci to przyniósł - ściągnęłam brwi i wystawiłam rękę biorąc od mamy dużą białą kopertę. 
- Co to jest? - obejrzałam ją dokładnie i zobaczyłam na przodzie swoje dane, a do tego była trochę ciężka, więc coraz bardziej chciałam ją otworzyć. 
- To od Glorii - podniosłam wzrok spoglądając na mamę, a gdy obróciłam kopertę zobaczyłam dane osoby nadającej przesyłkę. 
- Jak ona mnie znalazła? - przełknęłam ślinę, a mama wzruszyła ramionami. 
- To jej praca, prawda? No dalej otwórz to - ponagliła mnie, a ja puściłam drzwi i zabrałam się do roboty chcąc jak najszybciej zobaczyć co to jest. 
Zajrzałam do środka i zobaczyłam gruby arkusz kartek, a gdy go trochę wyciągnęłam moje oczy otworzyły się szeroko, bo nie mogłam uwierzyć w to co widzę. 
- Co to jest? - spojrzałam na mamę czując jak mój oddech przyspiesza, a kobieta przyglądał mi się z zaciekawieniem czekając na odpowiedz. 
- Scenariusz do filmu - zobaczyłam małą karteczkę przyczepioną do skryptu, więc wyciągnęłam ją i szybko przeczytałam - 'Rola stworzona dla ciebie. Powal ich na przesłuchaniu. Gloria' 


___________________________________________________________________________________



Przepraszam za tą miesięczną przerwę. 
Nawet nie wiedziałam kiedy to zleciało :) 
No więc w tym tygodniu lecę na kilka dni do Polski, wiec nie będę miała czasu pisać.
Jednak po powrocie zacznę i obiecuję, że nie pozwolę wam znowu tyle czekać :)
Czytajcie, komentujcie, polecajcie :) 

Nie krępujcie się jeśli coś wam nie pasuje czy coś, po prostu wyraźcie swoją opinię :) 
Doceniam każdy komentarz i staram się naprawiać swoje błędy :) 
Znajdziecie mnie tutaj i tutaj jak zawsze :)  
Więc piszcie jeśli macie jakieś pytania, cokolwiek :) 
Dziękuję za wasz każdy komentarz i za każde odwiedziny.
Mam nadzieję, że opowiadanie nie jest coraz gorsze i że dalej chce wam się je czytać :) 

DZIĘKUJĘ ♥